32.1 Przeszłość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


!!! UWAGA. W TYM ROZDZIALE POJAWIĄ SIĘ DRASTYCZNE OPISY !!!


Obudziłam się z potwornym bólem brzucha. Udałam się do łazienki i zauważyłam, że dostałam okresu. Skrzywiłam się. Nienawidziłam tych kilku pierwszych dni. Przynajmniej teraz jako dziewczyna nie musiałam się z niczym kryć. Ubrałam za dużą bluzę Johna na piżamę i po cichu wyszłam z pokoju. Udałam się do gabinetu Iana, po jakieś leki przeciwbólowe z nadzieją, że coś mi poda. Zapukałam po cichu do drzwi, niepewna czy jest już na nogach.

Otworzył mi zdziwiony.

– W porządku? Coś się stało? 

Na jego twarzy pojawiło się przerażenie. Lustrował mnie wzorkiem od góry do dołu, poszukując jakiekolwiek wskazówki, zdradzającej moją tak wczesną wizytę.

– Yyy. Masz coś przeciwbólowego? Mam miesiączkę... – zaczerwieniłam się. Nie mogłam nic na to poradzić. Rozmawianie z nim o tym było krępujące. To, że był lekarzem, który zapewne widział i słyszał już nie jedno, nic nie zmieniało. Dla mnie wciąż był mężczyzną. Czym innym jest powiedzenie tego komuś bliskiemu, a czym innym jemu.

Zobaczyłam, jak odetchnął z ulgą.

– Zaraz coś znajdę – powiedział, wpuszczając mnie do środka.

Usiadłam się w fotelu w jego gabinecie. Pierwszy raz mogłam się w nim rozejrzeć. Ostatnim razem miałam takiego kaca, że nawet nie zarejestrowałam, jak wyglądało otoczenie. Pokój był utrzymany w bieli, jego sterylność od razu kojarzyła mi się z typowym szpitalnym pomieszczeniem. Na ścianie po lewej były uchylone drzwi, za którymi znajdowała się sala z sześcioma łóżkami oraz kilkoma szafkami do przyjmowania pacjentów w gorszym stanie. Ściany gabinetu były zastawione wysokimi regałami, zapełnionymi teczkami oraz niezbędnymi naczyniami.

Ian otworzył dolną szufladę komody, stojącej przy wejściu, pełną leków i strzykawek. Wyciągnął listek tabletek, wyciskając jedną i podając mi wraz ze szklanką wody. – Wybacz, nie mamy tego dużo, więc mam nadzieję, że to wystarczy. Nie jest to lek typowo przeciwbólowy. Jest oparty na ziołach, ale powinien trochę ci ulżyć.

– Dziękuję – połknęłam tabletkę, popijając wodą.

– Potrzebujesz czegoś jeszcze? – zapytał.

Nie byłam pewna, czy chciałam zapytać o jego reakcję, gdy stanęłam w drzwiach, ale nie dałoby mi to spokoju.

– Wybacz, jeżeli nie powinnam pytać, ale gdy mnie zobaczyłeś, dostrzegłam w twoich oczach... ehm...przerażenie?

– Jest wcześnie. Nie spodziewałem się ciebie o tej porze przed zajęciami, wiec zacząłem snuć różne scenariusze. – Wzrok mu błądził, gdy udzielał mi odpowiedzi.

– Dziękuję za tabletkę. – Wychodząc, spojrzałam na niego ostatni raz – To ma coś wspólnego z Johnem?

Zobaczyłam, jak rozszerzyły mu się źrenice. Spędziłam wystarczająco dużo czasu w towarzystwie Johna, aby wyuczyć się tych objawów na pamięć. Nie potrzebowałam odpowiedzi, znałam już prawdę. Wyszłam z gabinetu i udałam się do pokoju.

John już nie spał.

– Gdzie byłaś? – Zapytał, lustrując wzrokiem mój strój. Po spiętych mięśniach na jego twarzy doszłam do wniosku, że nie powinnam w takim stroju opuszczać pokoju, ale cóż stało się.

– U Iana – odpowiedziałam krótko.

– Po co? – dopytywał.

– Czy to ma znaczenie, nie ufasz mu? – Uniosłam wysoko brwi, czekając na odpowiedź.

Usta Johna zacisnęły się w wąską linię.

– Jeżeli chodzi o ciebie, to nikomu nie ufam, ale dla niego zrobię wyjątek – podszedł do mnie i pocałował mnie w usta. Rozpiął moją bluzę, a jego dłonie zaczęły błądzić po moich plecach pod koszulką.

– Nie dzisiaj. – Wyślizgnęłam się z objęć i podeszłam od szafy po ciuchy na przebranie.

– Jesteś zła?

Przewróciłam oczami.

– Nie, nie jestem. Możemy porozmawiać o czymś innym? – zaproponowałam, wyciągając czarny dres.

John nie odpowiedział, co uznałam za zachętę.

– Pamiętasz, jak mnie przepraszałeś? – Skrzywił się na myśl o tamtym dniu. Mnie również nie było łatwo tego wspominać. Udałam się przebrać do łazienki, a gdy wróciłam do pokoju, wznowiłam temat: – Powiedziałeś coś wtedy o krzywdzeniu innych. Co miałeś na myśli? – spojrzałam na niego, rozczesując włosy grzebieniem.

Zobaczyłam, jak mięśnie na jego ciele się napinają.

– O czym rozmawiałaś z Ianem? – zapytał zdenerwowany.

Porzuciłam wykonywaną czynność i spojrzałam na Johna, splatając ręce na piersi.

– Czyli on zna prawdę? – To oznaczało, że nie myliłam się, widząc jego reakcję.

John zrobił kilka kroków do mnie, górując nade mną swoim wzrostem.

– Wiesz, że jeżeli mi nie odpowiesz, to zapytam o to jego i on mi na pewno powie.

– Tylko szkoda, że nie chciał mi powiedzieć tego, o co go zapytałam, ale możne ty mi to wyjaśnisz. – Nachyliłam się bliżej niego, zadzierając wysoko podbródek.

– To nie jest twoja sprawa, to cię nie dotyczy.

– Mi się jednak wydaje, że mnie dotyczy i to bardziej niż mi się wydaje – zarzuciłam mu. Na moje słowa jego czarne oczy pociemniały jeszcze bardziej, jakby już do tej pory nie były wystarczająco ciemne.

– Zważaj na słowa – wycedził przez zęby. – Igrasz z ogniem i może cię to dużo kosztować.

– I tak się dowiem prędzej, czy później! – powiedziałam, ani na moment nie uginając się pod jego ostrym spojrzeniem.

– Raczej nie. – Kącik jego ust uniósł się nieznacznie w aroganckim uśmiechu. – Tylko nieliczni znają prawdę i nikt się nią z tobą nie podzieli – powiedział pewny siebie.

– Zobaczymy – rzuciłam mu na odchodnym, wychodząc z pokoju na śniadanie.

Wzięłam porcję kanapek. Wściekła rzuciłam tacę na stół, rozlewając tym połowę gorącej herbaty. Zdecydowanie była w połowie pusta.

***

Wieczorem wracając do pokoju, spotkałam po drodze Johna.

– Zamierzasz mi powiedzieć czy nie? – zapytałam, gdy tylko zamknął drzwi.

– Nie – odpowiedział krótko, jednocześnie ignorując moją obecność.

Zacisnęłam dłonie w pięści, po czym wzięłam kilka głębokich wdechów, by się uspokoić.

Wiedziałam, że Johna nie będzie łatwo przekonać, żeby zrobił coś, czego nie chce, więc spróbowałam zmienić taktykę.

– W takim razie to koniec. Ukrywasz coś, co ma bezpośredni związek ze mną i nie zamierzam tego tolerować.

– Nie odważysz się. – powiedział pewny siebie, jednak chwilę przed tym, zaledwie na ułamek sekundy, zdawało mi się, że dostrzegłam przebłysk strachu na jego twarzy.

– Niby dlaczego nie? – Próbowałam go sprowokować. – Mogę spać, gdziekolwiek zechcę i nie masz prawa mi tego zabronić. Nikt nie może mieć pretensji do tego, że się rozstaliśmy. Przyprowadziłeś narzeczoną tak, jak chcieli, chyba nie zmuszą cię teraz do małżeństwa?! – Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam wymownie.

– Jak ci powiem, też odejdziesz – powiedział smutno, co całkowicie zbiło mnie z tropu. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, jednak to jeszcze bardziej podsyciło moją ciekawość.

– Nie wiesz tego.

John podszedł do okna, opierając dłonie o krawędź parapetu, wyglądając na podwórze. Mijały sekundy, które zaczęły się zmieniać w minuty. Już myślałam, że temat został zamknięty, gdy się odezwał:

– Wiem – odparł cicho. – Na pewno chcesz poznać prawdę? – odwrócił się w moim kierunku.

Przytaknęłam podekscytowana i jednocześnie przerażona, bo ból, który bił od jego czarnych oczu, był równie przerażający co wściekłość, która tak często malowała się na jego twarzy. Ten widok był mi zupełnie obcy i moje ciało nie wiedziało jak zareagować. Miałam ochotę go przytulić i pocieszyć, a jednocześnie wszystko we mnie krzyczało, że coś jest nie tak i nie powinnam się do niego zbliżać.

– Pod jednym warunkiem – zaczął. – Chcę mieć pewność, że nie uciekniesz mi i nie będziesz przerywać, jak będę opowiadać. – Podszedł do komody i wyciągnął z szuflady ten sam pas co zawsze, dodatkowo jeszcze jedną chustkę. Odsunął krzesło od biurka. – Jeżeli usiądziesz, nie będzie odwrotu – przerażona przełknęłam ślinę, ale musiałam to wiedzieć. Usiadłam, a John przypiął mnie mocno pasem do krzesła. Zanim zawiązał mi usta, pocałował mnie namiętnie, tak jakby się ze mną żegnał. Chciałam coś powiedzieć, by dodać mu otuchy, ale chustka mi to uniemożliwiła. Widziałam rozpacz w jego oczach. Zastanawiałam się, co może być tak strasznego, że toczył ze sobą taką walkę.

Z szeroko rozstawionymi rękami, oparł się pośladkami o biurko naprzeciwko mnie, przyglądając mi się w milczeniu. Jego masywna sylwetka przysłaniała mi w połowie duże okno, przez które wpadały ostatnie promienie słońca, muskając jego czarne włosy. Wziął głęboki wdech i zaczął:

– Gdy się urodziłem, w rodzinie się nie przelewało. Ojciec przepijał całą wypłatę, a matka nie miała wystarczająco pieniędzy, aby utrzymać dom i nas. Zasypiając, słyszałem, jak mama płakała. Ojciec często na nią krzyczał i wyzywał, że jest szmatą, która nie potrafi prowadzić domu, jak należy. W wieku dziesięciu lat dowiedziałem się, że gdy matki nie było, przyprowadzał do domu różne kobiety. Kazał mi wtedy nie wychodzić z pokoju. W tamtym momencie jeszcze nie wiedziałem, o co chodziło – opowiadał, cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku. Przytaknęłam, zachęcając go, by kontynuował. – Często powtarzał, że kobiety są stworzone po to, aby służyć mężczyźnie, tak jak on tego żąda. Nienawidziłem go za to, że mówił o nich w ten sposób, zwłaszcza o matce, która okazywała mi tyle dobroci. – Dłonie na blacie się zacisnęły. – Wiedziałem, że się mylił. Wmawiał mi, że kobiety pragną być uległe, a gdy wyraziłem sprzeciw i powiedziałem, że mama jest dla mnie najważniejsza, postanowił ją ukarać za to, że źle mnie wychowuje i wmawia mi głupoty. – Wziął głęboki wdech, próbując zapanować nad emocjami. –Uderzył ją, jak tylko przyszła z pracy. Nieszczęśliwie się stało, że gdy upadała, uderzyła głową o komodę i zmarła po kilku godzinach, wykrawając się w salonie, bo ojciec nie wezwał nawet pogotowia. Nienawidziłem go za to, że odebrał mi jedyną osobę, którą kochałem. Obiecałem sobie, że tego pożałuje. – Przeczesał nerwowo włosy, spoglądając gdzieś w bok, jakby wstydził się, przyznać do tego co zrobił. – Byłem jeszcze dzieckiem i nie myślałem rozsądnie. Pozwoliłem, by emocje mną pokierowały. Kiedy tylko przyprowadził kochankę do domu, rzuciłem się na nią z nożem, który wbiłem jej między żebra. Mówiąc: to za mamę. W momencie, w którym dostrzegłem przerażenie ojca, czułem nieodpartą satysfakcję, by powtórzyć atak na osuwającej się po ścianie kobiecie. – Jego głos się na chwilę zachwiał. – Wbiłem kolejny raz nóż w jej ciało, tym razem w brzuch, potem kolejny i kolejny. Dziewczyna długo już była martwa, a ja wciąż zadawałem kolejne cięcia, wołając mamę. Przez ten cały czas mój ojciec stał  przerażony i nie wiedział co zrobić. Gdy uznałem, że mam już dość powiedziałem ostatni raz: to za mamę i udałem się do swojego pokoju.

Wyobrażałam sobie z przerażeniem kolejne sceny z jego dzieciństwa. Gdy ja w tym czasie wraz z mamą piekłam ciasteczka na zbiórkę charytatywną, oglądałam wieczorami filmy i grałam z nią w gry planszowe, on w tym wieku był mordercą.

– Wkrótce zabrali nam mieszkanie, którego nie miał kto utrzymywać, a ja trafiłem do domu dziecka. – Wznowił opowieść, przechodząc na obojętny ton. – Z początku żaden nie chciał mnie przyjąć, po tym, co się stało. Cała sytuacja z zabójstwem oczywiście spadła na mojego ojca, gdyż byłem jeszcze dzieckiem i to on za mnie odpowiadał. Słyszałem, że niecały miesiąc później zmarł potrącony przez samochód. – Oznajmił to bez żadnych emocji. – Od tamtego czasu miałem dość normalne dzieciństwo, nie licząc różnych bójek z chłopakami, które nie rzadko kończyły się, że wylądowali w szpitalu. Spora część dzieciaków zaczynała się mnie bać, ale nie zwracałem na to uwagi. – Wzruszył ramionami, lekko prychając. Poprawił ułożenie dłoni na biurku i wznowił swoje opowiadanie: – Przyzwyczaiłem się do zabaw w samotności. Jak tylko podrosłem, dom dziecka postanowił odesłać mnie do poprawczaka, jednak zanim tam trafiłem wybuchła woja. Oczywiście zaciągnąłem się do wojska, jak każdy nastolatek pragnący walczyć. Z początku do moich obowiązków należało roznoszenie poczty. Jednak byłem dość zwinny i przebiegły, więc powierzano mi coraz trudniejsze zadania. Okazało się, że byłem bardzo zdolny i z biegiem lat zdobywałem kolejne stopnie i odznaczania, podczas gdy moi kompani często ginęli w ferworze walki. – W jego głosie, dało się dostrzec nutkę dumy. 

– Będąc porucznikiem, miałem znacznie więcej przywilejów i często wychodziłem do miasta. Dziewczynom nie umknął fakt, kim jestem i lgnęły do mnie, jak głupi komar do światła.

Uśmiechnął się nieznacznie, na wspomnienie mojego wyznania. Mnie jednak nie było do śmiechu i czekałam na rozwój wydarzeń.

– Byłem młody i cieszyłem się wzięciem. Zacząłem spotykać się z jedną dziewczyną, która mi się podobała, a następnie z nią sypiać. Im częściej się spotykaliśmy, tym częściej porównywałem się do ojca. Dziewczyna faktycznie mi się podobała, ale nienawidziłem się za to, że w mojej głowie ciągle pojawiały się myśli, by zrobić z niej uległą. Ciągle się do niego porównywałem. – Skupił na mnie swój wzrok niepewny, czy powinien konturować. Jednak ja nie byłam w stanie się ruszyć, to co mi zdradził, całkowicie mnie sparaliżowało. – Pewnego dnia nie wytrzymałem i podciąłem jej gardło jak spała, nie mogąc dłużej na nią patrzeć. Poczułem taką samą ulgę jak po zabiciu kochanki ojca. – Oznajmił, sprawdzając moją rację. Moja mina musiała być całkowicie pozbawiona wszelkich emocji, bo John uznał, że nie ma potrzeby przerywać swojej historii. – Wkrótce pojawiały się kolejne dziewczyny, a ja coraz szybciej traciłem cierpliwość. Zaczynały mi się nudzić i pozbywałem się ich, szukając nowej. A każdej kolejnej zadawałem większy ból, zanim zeszła. 

John najwidoczniej postanowił nic przede mną nie zatajać. Opowiadał swoją historię, tak dokładnie jakby to wydarzyło się zaledwie wczoraj.

Przyglądał mi się przez chwilę, oceniając, ile prawdy będę mogła jeszcze znieść.

– Biłem je, podcinałem im żyły, wbijałem nóż, a nawet odcinałem palce. Upajałem się ich strachem i bólem, który czasem trwał nawet kilka dni. Tak miałaś rację.  – Przyznał skruszony. –Uwielbiam patrzeć na czyjś strach, również twój, ale zawsze żałowałem swoich czynów. Nigdy nie chciałem tak naprawdę skrzywdzić żadnej z nich. To wymknęło się spod kontroli.

Zaczynałam coraz bardziej żałować, że byłam przywiązana do krzesła. Czy mnie też czekał taki los? Czy dlatego byłam związana? Czy poznanie prawdy wiązało się ze staniem się częścią tej historii? Jednak nie miałam wyboru, musiałam wysłuchać jej do końca.

– Czasami trwało to kilka tygodni, czasami mniej. Jeżeli jakaś z nich zaszła w ciążę, od razu pozbywałem się zarówno jej, jak i nienarodzonego dziecka. – Moje oczy się rozszerzyły. Nie mogłam uwierzyć, że był zdolny zabić ciężarną kobietę. Jednak po tym, co mi do tej pory powiedział i jego nastawieniu do życia ludzkiego nie powinno mnie to dziwić. – Wkrótce później poznałem Iana i szybko się zaprzyjaźniliśmy. Pewnego razu opowiedziałem mu o swoim problemie, ale on nie uciekł przerażony jak wszyscy, tylko starał się mi pomóc.
Zacząłem sypiać z dziewczynami, a gdy miałem dość udawałem się do Iana i opowiadałem mu o tym, jak nienawidzę ojca. Czułem się wtedy lepiej i pozwoliło mi to zachować życie kolejnych dziewczyn. Jednak, gdy któraś z nich zaszła w ciążę, myśl o tym, co spotkało mnie i moją matkę, o tym, że mógłbym być taki jak ojciec, tak mnie przerażała, że nie byłem w stanie, się pohamować.

Wydawało mi się, że na wspomnienie o matce jego oczy zaszły łzami. Wziął głęboki oddech, po czym wrócił do opowiadania historii.

– Gdy skończyła się wojna, razem z Ianem przystąpiliśmy do South. Również tutaj dostrzeżono mój potencjał i szybko mianowano mnie dyrektorem. Czasami sprowadzałem jeszcze jakieś kobiety. Większość z nich przeżyła i opuściła tereny szkoły. Zaczęły się jednak kradzieże, napady i zamachy, prawdopodobnie spowodowane przy pomocy moich byłych, jak i uczniów, którzy odeszli. Wkrótce zaczęliśmy pilnować, aby nikt nie opuszczał naszej szkoły. Od tamtego czasu byłem z dwoma dziewczynami, które przyłączyły się do naszej organizacji.
Jednak historia wciąż zataczała koło. Rada dowiedziała się o mojej przeszłości i o tym, co zrobiłem i zagroziła utratą stanowiska, jeżeli sytuacja się powtórzy. – Spuścił wzrok na wyciągnięte przed siebie nogi, które od moich stóp dzielił niecały metr. –Kilka miesięcy później pojawiłaś się w szkole ty – oznajmił, po czym odwrócił głowę, tak by mógł objąć wzrokiem widok za oknem. Miałam wrażenie, że chciał uniknąć mojego wzroku.

– Gdy wyjeżdżałem w teren, spotkałem jedną dziewczynę, z którą zacząłem się spotykać. W jakiś sposób rada się o tym dowiedziała i zaczęła mieć mnie na oku. – Mówił, cały czas na mnie nie spoglądając. –  Zapewne domyślasz się, jak ta historia się skończyła, skoro personal nalegał na sprowadzenie narzeczonej. – W końcu postanowił na mnie spojrzeć. W jego oczach tlił się ból. – I w tym momencie zaczyna się twoja rola. Resztę znasz. – Oznajmił lekko. – Może to dziwne wyznanie, ale pierwszy raz, nie cieszę się, widząc czyjś strach i czuję się teraz podle widząc cię w takim stanie.

Westchnął i przeczesał ręką włosy, wciąż mi się przyglądając. Dostrzegłam targające nim emocje: strach, ból, bezsilność i jednocześnie wściekłość do siebie, a może do ojca.

– Zanim jednak rozwiążę cię, uciekniesz i mnie zwyzywasz. Chciałbym, żebyś wiedziała, że nigdy nie zamierzałem cię skrzywdzić. Owszem początkowo byłem tego świadom, że sytuacja może się tak potoczyć, ale wtedy straciłbym również swoje stanowisko. – Skrzywił się. Widocznie również zauważył, że zabrzmiało to słabo. – Dlatego też nie nalegałem na wspólny seks i ten układ był mi całkiem na rękę. Również, teraz gdy mamy to już za sobą, moje nastawienie do ciebie się nie zmieniło. Nie skrzywdzę cię. – obiecał. Jednak miałam wrażenie, że próbuje przekonać tym nie mnie, a siebie. – Nigdy przedtem nie czułem się przy kimś tak dobrze. Nawet z pierwszą dziewczyną, którą wydawało mi się, że kochałem. Przez te wszystkie lata dręczyły mnie koszmary, w których śniłem, że zabijam nie tylko kochanki mojego ojca, ale również własną matkę. Chodziłem niewyspany i spędzałem sporo czasu na treningach, co tylko umocniło moją pozycję jako dyrektora i nikt nie zamierzał tego podważać, pomimo mojego młodego wieku. – Westchnął. – Dlatego chcę, żebyś wiedziała, że cię kocham. Wiem, że to najgorszy moment, w którym mogłem ci to powiedzieć, ale taka jest prawda. – Przeczesał, dłonią włosy, pociągając za nie mocno. Zdawał sobie sprawę, że jego historia dobiegała do końca. – To tego bał się Ian, gdy do niego przyszłaś. Bał się, że cię skrzywdziłem, że wszystko zaczęło się od nowa. – Głos mu się załamał. – Fakt, że ci o tym wszystkim mówię, świadczy tylko o tym, że mi na tobie zależy i nie chciałbym, abyś ode mnie odeszła, tylko dlatego, że nie byłem w stanie wyznać ci prawdy. Wolałbym, byś mnie nienawidziła, znając moją przeszłość. Z tym przynajmniej będzie mi się łatwiej pogodzić. – Spojrzał w sufit, biorąc kilka głębokich, powolnych wdechów. – Zanim odejdziesz, proszę, tylko abyś zachowała to w tajemnicy. – To było ostatnie, co powiedział.

Z moich oczu leciały łzy, cała się trzęsłam z przerażenia. John zdjął mi chustkę z ust i rozpiął krępujący mnie pas. Odsunął się na bezpieczną odległość ode mnie, dając mi możliwość swobodnej ucieczki. Z początku nie byłam w stanie się ruszyć.

Widziałam ból w jego oczach, ale nie mogłam z nim zostać i go pocieszyć, nie po tym wszystkim.

Chwiejnym krokiem wstałam i ani na chwile nie odwracając się do niego plecami, podeszłam do drzwi.

– Przepraszam – powiedziałam i wybiegłam z pokoju.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro