32.2 Przeszłość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przemierzałam kolejne korytarze. Wszystkie wyglądały tak samo. Z jednej strony pragnęłam, aby wybiegł za mną i powiedział, że to wszystko jest kłamstwem, a z drugiej, by nigdy więcej się do mnie nie zbliżał.

Nie wiedziałam gdzie pójść, nie mogłam nikomu o tym powiedzieć. Nie chciałam nikomu o tym powiedzieć. John zaufał mi i wyznał prawdę, więc mogłam zrobić przynajmniej tyle i zachować jego sekret. Była tylko jedna osoba, na którą mogłam liczyć.

Udałam się do Iana.

Otworzył mi przerażony drzwi. Wpadłam mu w ramiona, szlochając.

– Powiedział mi – wydusiłam przez płacz.

Płakałam długo, aż zabrakło mi łez. Moje serce rozpadło się na kawałki, gdy usłyszałam wyznanie Johna. Eric miał rację, nie powinnam była mu ufać. Wtedy przypomniałam sobie o rozmowie z Henrym. On również znał prawdę i mnie ostrzegał. Jak mogłam być taka głupia i mu zaufać, gdy wszyscy wokół, łącznie z moim instynktem kazali mi uciekać.

– Nie mogę do niego wrócić – oznajmiłam.

– Nie proszę cię o to. Wiem, co możesz czuć. Chciałbym, żebyś wiedziała, że znamy się już od wielu lat i nigdy nie widziałem go tak szczęśliwego przy kimkolwiek. Wyznał ci prawdę, dlatego że mu na tobie zależy. Tylko nieliczni znają szczegóły z jego życia, większość tylko wysnuła własne poglądy, na podstawie tego, co zaobserwowała bądź usłyszała, ale nie jestem w stanie ci zagwarantować, czy cię nie skrzywdzi. Przykro mi.

Puścił mnie i podszedł do szafki. Wyjął z niej tabletkę i wrzucił do szklanki, gdy tylko się rozpuściła, zamieszał napój i mi go podał – to na uspokojenie, myślę, że dobrze ci to teraz zrobi.

Spojrzałam krzywo na szklankę, Ian przyjaźnił się w końcu Johnem.

– To tylko minerały i zioła, w najgorszym wypadku nie zadziałają.

Skinęłam głową i wypiłam zawartość szklanki.

– Czy mogę dzisiaj zostać u ciebie? Nie mogę spać z Johnem w jednym pokoju i nie mam z kim o tym porozmawiać.

– Oczywiście. Podziwiam cię, że po tym wszystkim, czego się dowiedziałaś, nie zamierzasz mu zaszkodzić.

– Może jest złą osobą, ale nic mi nie zrobił, może się faktycznie zmienił i stara się, ale nie zamierzam być jego testem moralności.

Jeszcze jedna myśl nie dawała mi jednak spokoju. Czy Johnowi rzeczywiście na mnie zależało, czy cały czas byłam dla niego kolejną dziewczyną, z tą różnicą, że nad moim bezpieczeństwem czuwała rada i John nie mógł mnie skrzywdzić? A przynajmniej zastanowiłby się, co najmniej dwa razy, zanim zrobiłby coś i stracił wszystko, co do tej pory osiągnął.

– Nie rozumiem, dlaczego nie uciekłeś, gdy dowiedziałeś się o nim prawdy.

– Może widziałem coś innego niż inni. Małego chłopca, który wychował się w toksycznej rodzinie bez wzorców do naśladowania. Widziałem, że cierpi i nie chciałem go z tym zostawiać. Potrzebował pomocy kogoś, z kim mógłby się podzielić swoim ciężarem. Wydaje mi się, że ty też to widzisz, tylko teraz masz przed oczami to, co ci powiedział i nie jesteś w stanie na to obiektywnie spojrzeć.
Być może sobie to ubzdurałem i jestem idiotą masochistą, spędzając czas w jego towarzystwie – uśmiechnął się. – W każdym razie powinnaś wiedzieć Rebecco, że każdy ma coś na sumieniu i ty również jesteś tego przykładem. Jedni dopuścili się drobnej kradzieży, okłamywali najbliższych, zdradzali, a inni tak jak John, czy ty dopuścili się morderstwa. Każdy niesie na barkach swój krzyż i czasem potrzebuje pomocy kogoś z zewnątrz, aby się podnieść i ruszyć dalej.

***

Pokój Iana był bardzo podobny do naszego, a dokładniej do Johna. Mieszkanie było jednopokojowe, dlatego w miejscu, gdzie powinna znajdować się szafa, stał mały aneks kuchenny, otwierający się na mieszkanie. Jednak główna różnica była widoczna, na pierwszy rzut oka: bałagan. Wszędzie walały się ubrania, preparaty medyczne, brudne talerze i kubki.

– Przepraszam za ten bajzel. Nie mam czasu posprzątać. Rzadko miewam gości, wiec zazwyczaj wolę się trochę wyspać przed pracą – wyjaśnił zmieszany.

– Nie szkodzi, jestem ci wdzięczna, że mogę się tu zatrzymać.

– Położę się na podłodze.

– Nie! – zaprzeczyłam szybko. – Powinieneś się wyspać, masz jutro na pewno dużo do zrobienia. Możemy spać w jednym łóżku oddzieleni poduszką, jeżeli ci to nie przeszkadza. U mnie i u ... no wiesz, sprawdziło się.

Przytaknął i zrzucił brudne ciuchy na podłogę. Położył jedną poduszkę na środku i ustąpił mi miejsca w łazience, która bardzo przypominała tą, do której przywykłam. Jedynie nie miała wanny i była o połowę mniejsza. Wzięłam szybki prysznic i udałam się spać. Zasnęłam, zanim Ian zdążył wrócić.

***

Ktoś głośno zapukał do drzwi. Ian był już na nogach, więc podszedł, by je otworzyć, gdy ja leżałam pod kołdrą, przyglądając się, kto przyszedł.

– Nie ma jej! Byłem u Erica, dziewczyn, na dworze, szukałem chyba wszędzie! – mówił spanikowanym głosem. Nawet z takiej odległości dostrzegłam, że miał podkrążone oczy po ciężkiej i nieprzespanej nocy. Czyżby znowu miewał koszmary? Wtedy jego wzrok wychwycił mnie wśród bałaganu i zobaczyłam ulgę na jego twarzy.

– Już rozumiem. Dziękuję ci, że się nią zająłeś – odszedł, nie dodając nic więcej.

Nie potrafiłam zignorować bólu na jego twarzy, gdy myślał, że odeszłam. Czy naprawdę zależało mu na mnie tak samo, jak mi na nim? Ale co jeśli jego przeszłość stanie się moją przyszłością?

Był u Erica. Zastawiałam się jaka była reakcja mojego przyjaciela. Wczoraj cały mój świat kolejny raz wywrócił się do góry nogami. Najpierw wojna, potem śmierć matki i Willa, udawanie brata, dziewczyny... Ile tego jeszcze będzie? A teraz to! Westchnęłam zrezygnowana.

Nie miałam dzisiaj nic do roboty, więc postanowiłam, że może chociaż zrobię coś pożytecznego. Gdy Ian udał się do gabinetu, zabrałam się za sprzątanie w jego mieszkaniu. Przynajmniej tyle mogłam dla niego zrobić. Zawsze był i pomagał wszystkim wokół, a nie miał czasu nawet na tak przyziemne sprawy. Zrobiło mi się go żal, gdy wspomniałam, jak wyczerpany ustąpił mi wczoraj łazienkę, bym mogła pierwsza się umyć.

Jak tylko skończyłam, udałam się odszukać Erica. Liczyłam, że mi wybaczy to wszystko, jak się dowie, że zerwaliśmy z Johnem.

Nie miałam ochoty na śniadanie, wiec poszłam prosto do pokoju przyjaciela. Dokładniej byłego przyjaciela, ale miałam nadzieję, że nie na długo.

Gdy zapukałam, otworzył mi drzwi, stojąc przede mną w bokserkach. Zmieszana odwróciłam wzrok.

– Możemy pogadać?

Szybkim ruchem objął mnie i przytulił mocno. – Tak się bałem. Gdy John wpadł dzisiaj, pytając, czy jesteś u mnie, widziałem, że jest przerażony. Musiał być naprawdę zdesperowany, że tu przyszedł. Co się stało?! Gdzie byłaś?!

– Mogę wejść?

Eric otworzył szerzej drzwi, zapraszając mnie do środka, chwycił koszulkę leżącą na komodzie i założył na siebie.

– Nie mogę ci powiedzieć, co dokładnie się stało, ale nie mogę tam wrócić.

– Co ci zrobił?! – zauważałam wściekle spojrzenie przyjaciela i zaciśnięte pieści, tak że pobielały mu knykcie.

Przykryłam moją dłonią jego i poczekałam, aż się uspokoił. Od razu poczułam, jak jego napięcie ustępuje. – Nic mi nie zrobił, ale boję się tego, co się może stać.

Przez chwile widziałam, jak Eric bije się z myślami. – Rozumiem. – Przytulił mnie.

– Swoją drogą, byłam w pokoju Iana, dziwne, że wcześniej do niego nie poszedł, skoro się przyjaźnią.

Eric przytaknął.

Nasza rozmowa szybko zeszła na tematy związane ze szkołą. Eric opowiadał mi, o wszystkim, co go spotkało w ostatnim czasie.

Brakowało mi tego.

Gdy nadeszła pora obiadu w moim brzuchu, już zaczynało burczeć i udaliśmy się coś zjeść. Myślałam o tym, co mi mówił Ian. Czułam się odpowiedzialna za Johna i jego poprawę. Co, jeśli było tak, jak powiedział. Czy John potrzebował mnie, by się zmienić?



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro