4.2 Zasady

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Udaliśmy się na piętro za siwą staruszką, dbającą o porządek w ośrodku.

– W lewym skrzydle znajdziecie pokoje dla dziewczyn zaś w prawym dla chłopców. Przypominam, że osobom płci przeciwnej nie można wchodzić na teren drugiego skrzydła. Za złamanie tej zasady czeka was rozmowa z dyrektorem i kara w postaci dodatkowych prac na rzecz szkoły. Na wprost analogicznie znajdziecie łazienki – poinformowała nas Maggie, wskazując dwie pary drzwi. – Teraz wyczytam numer pokoju oraz z kim go będziecie dzielić przez najbliższe miesiące. Jeżeli coś zniszczycie, zostaną wysunięte konsekwencje. W kwaterach są po trzy łóżka i komoda z ubraniami, dla każdego przeznaczona jest jedna szuflada. Więcej nie potrzebujecie.

Starsza pani poprawiła okulary na nosie i pochyliła się nad listą. Zaczęła wyczytywać numerki. Ja miałam czternasty, Erick i Matt dostali dwunasty, natomiast dziewczyny ósmy.

– Zanim udacie się do swoich pokoi, proszę, abyście zgłosili się do mnie, po odbiór nowego obuwia w odpowiednim rozmiarze. Jak skończycie się myć, przebierzcie się w ciuchy organizacji, które znajdziecie w waszych szufladach. Będą wam służyć przez najbliższe cztery miesiące waszej rekrutacji. Po tym czasie otrzymacie nowe stroje w zależności od grupy, w której się znajdziecie.

Odetchnęłam z ulgą, na myśl o czystych ciuchach, niepoplamionych krwią.

– Jutro macie być w dresach gotowi do porannego rozruchu zaś wasze dotychczasowe ubrania po wyjściu z łazienki wrzućcie tutaj. – Wskazała wielki kosz stojący pod ścianą pomiędzy łazienkami. – Zostaną spalone jutro z samego rana. Po zmroku jest cisza nocna i nie ma przemieszczania się między pokojami oraz hałasowania. Przyłapani zostaną oddelegowani na rozmowę z dyrektorem – mówiła znudzonym głosem. – Nie muszę chyba dodawać, że obecność na zajęciach jest obowiązkowa? W każdym razie już to powiedziałam, więc oczekuje się od was, że będziecie na czas na wszystkich lekcjach – poinstruowała nas Maggie po wyczytaniu naszych pokoi, po czym odeszła.

Odebraliśmy przetarte adidasy i pożegnaliśmy się z dziewczynami, zanim razem z Erickiem i Mattem ruszyliśmy w swoją stronę.

– Niezłe są co chłopaki? – zagaił Matt.

Eric przytaknął, gdy ja zastanawiałam się, o czym mówią.

– To prawda. Zupełnie się różnią, a jednak obie są równie piękne. Przyznam jednak, że gustuję w innych dziewczynach, więc pozostawię je tobie. – Mrugnął do przyjaciela.

 – Słuszna decyzja stary. – Zaśmiał się Matt. – Jak mi nie wyjdzie z jedną, to zawsze można spróbować podbić do drugiej.

– O kim wy rozmawiacie? – Nie mogłam wytrzymać dłużej tej niewiedzy.

Chłopacy wybuchnęli śmiechem. Matt poklepał Erica po plecach. – Skąd ty go wytrzasnąłeś? Zresztą. – Machnął ręką. – Rodziny się nie wybiera.

Spojrzał na mnie rozbawiony, jakbym właśnie powiedziała jakiś dobry żart. –  O Emily i Susan oczywiście, a o kim innym mielibyśmy rozmawiać? Nie mów, że nie zwróciłeś uwagi na ich wygląd. Przyznaj się, którą byś pocałował.

Stałam z szeroką otwartą buzią, nie wiedząc co powiedzieć, spoglądając to na Matta to na Erica, który przegryzał usta, by nie wybuchnąć śmiechem.

– Emily? – odpowiedziałam niepewnie.

– Ja też. Ma takie pełne usta. – Rozmarzył się Matt.

Uśmiechnęłam się do Erica znacząco. Najwidoczniej nasz przyjaciel się zakochał.

Zatrzymaliśmy się przed pokojem chłopaków i rozeszliśmy. Przed odejściem, usłyszałam jeszcze powodzenia od przyjaciela. 

Gdy stanęłam przed drzwiami z namalowaną czarną farbą czternastką, wzięłam głęboki oddech i weszłam.

Wnętrze było znacznie mniejsze, niż myślałam, ale nie zamierzałam kręcić nosem.

– Cześć patyk. – Zaśmiało się dwóch chłopaków. – Ja jestem Carl, a to mój brat Paul.

Jak ktoś mógł wpaść na pomysł, by dać im takie imiona. To jak nazwać ich Bolek i Lolek.

Bracia musieli być bliźniakami. Byli niemal identyczni, przeciętnego wzrostu o blond włosach. Jedyną różnicą, którą dostrzegłam między nimi była blizna na prawym policzku Paula.

– Darren – przedstawiłam się krótko, pozostawiając przezwisko bez komentarza.

– Twoje łóżko jest przy wejściu, my bierzemy te przy oknach i dwie górne szuflady.

– Okej. – Nie miałam nic więcej do dodania.

– Idziemy się myć, podobno mają ciepłą wodę. – Wyszli, przepychając się i zatrzaskując drzwi za sobą.

Westchnęłam, bracia raczej nie byli chętni do zawierania nowych znajomości. Ciekawiło mnie, jak udało się pozostałym. 

Rozejrzałam się po pokoju, był niewielki i mieścił w sobie trzy posłania i komodę. Dokładnie tak jak poinformowała nas Maggie. Mimo swojego skromnego wyposażenia był całkiem przytulny.

Otworzyłam drzwi naprzeciwko mojego łóżka i znalazłam małe pomieszczenie mieszczące toaletę i zlew.

Siadając na brzegu na łóżka, poczułam zmęczenie całego dnia. Od dawna nie miałam okazji, aby spać tak wygodnie. Marzyłam tylko o tym, by moi nowi współlokatorzy nie chrapali.

Odczekałam chwilę, aż większość zakończy się myć i podeszłam do komody przejrzeć jej zawartość. Nie było tego wiele: szary bezrękawnik, czarny przetarty dres, kilka par bokserek i skarpet. Z dna wyciągnęłam szarą koszulkę, krótkie szorty i bieliznę leżącą w rogu szuflady.

Wyszłam z pokoju, chwytając po drodze ręcznik i buty na zmianę, po czym udałam się w stronę łazienek. 

Na korytarzu natknęłam się na braci.

– Patyk, ciepła woda już się skończyła – skomentował jeden z nich.

Zignorowałam fakt, że ponownie stara się mnie obrazić i nie oglądając się, minęłam ich. Gdy stanęłam przed łazienkami, dotarło do mnie, co właśnie zamierzałam zrobić. Musiałam wejść do męskiej części pełnej nagich chłopaków, wykąpać się i przebrać. Mogłabym przebrać się w naszym pokoju w toalecie, ale bracia już wrócili, a ja i tak musiałam skorzystać z prysznica i oddać stare ubrania.

– W porządku? – usłyszałam głos za plecami.

Podskoczyłam wystraszona, przytykając rękę do serca. Odwróciłam się i ujrzałam Ericka.

– Nie dam rady – odpowiedziałam szeptem, pełnym paniki, spoglądając w kierunku łazienki.

– Hej, spokojnie. Wejdę pierwszy i się rozejrzę okej? Może coś wymyślę.

Przytaknęłam tylko głową, obgryzając paznokcie ze stresu. Czułam piasek między zębami, ale w tym momencie zupełnie nie byłam w stanie o tym myśleć.

Widziałam, jak mój przyjaciel odchodzi. Przeszedł wzdłuż kabin prysznicowych i machnął mi ręką, abym podeszła do niego na koniec łazienki. Wzięłam głęboki wdech i powoli przekroczyłam jej próg. Starałam się patrzeć przed siebie i nie zwracać uwagi na gołych mężczyzn, kąpiących się w mijanych przeze mnie wnękach prysznicowych.

W połowie drogi zderzyłam się z jakimś chłopakiem wychodzącym spod prysznica. Skrzywiłam się i zamknęłam oczy obrzydzona, gdy jego ciało zetknęło się ze mną, pozostawiając na mnie mokrą plamę.

–  Sorki koleś.

Przytaknęłam, zwrócona do niego plecami. Żałowałam, że zdecydowałam się jednak na ten prysznic.

Eric zdawał się być rozbawiony całą tą sytuacją.

– To tylko nadzy faceci. Wyluzuj – szepnął, na tyle głośno, by przebić się przez szum wody z sąsiednich kabin.

Uniosłam brwi. – A tam obok, tylko nagie dziewczyny. A jednak nie kąpiemy się we wspólnej łazience. – Założyłam ręce na piersi obruszona.

Eric podniósł ręce. – Wygrałaś, ale myślę, że żaden chłopak w tej łazience, nie miałby problemu, by wykąpać się w damskiej części. – Uśmiechnął się, pokazując rząd białych zębów.

Klepnęłam go w ramię.

– Okej. Okej. Te dwie są wolne. Idź ogarnąć się w ostatniej. – Odpuścił.

– Tutaj nie ma czym się nawet zasłonić. Wystarczy, że ktoś tu podejdzie i... – Moje obawy powróciły, spojrzałam w panice w kierunku wyjścia.

Eric zatrzymał mnie, chwytając za rękę, zanim uciekłam w popłochu.

– Umyję się tutaj obok i poczekam na ciebie. Jak ktoś będzie przechodził, to go zatrzymam – mówił powolnym spokojnym tonem.

– Dobra, ale jak będę musiała się zbierać, to krzyknij... – Próbowałam wymyślić coś sensownego.

– Czas na mnie – zaproponował Erick.

– Może być. – Przytaknęłam. Nie było to bardzo kreatywne, ale ważne by zadziałało.

– Pośpieszmy się, nie mamy całej nocy. Mam nadzieję, że nie zamierzasz nakładać tony kosmetyków. Nie wiem, czy wiesz, ale my mężczyźni raczej szybko załatwiamy, co trzeba.

Prychnęłam i obruszona wskazałam mu ręką kierunek, w którym ma się udać. Nie miałam zamiaru zgłębiać, tego jakże nietrafnego komentarza. Od czasów wojny nie pamiętam, abym spotkała jakąkolwiek dziewczynę, która poświęcałaby więcej czasu, niż to konieczne na dbanie o własną higienę. Niemniej, gdy Eric wszedł przede mną do łazienki, kątem oka dostrzegłam kolejkę do pryszniców dziewcząt.

Do naszej części weszliśmy bez większych problemów, nawet biorąc pod uwagę znacznie większą część chłopaków w grupie. Może uwaga Erica nie była do końca taka złośliwa, jednakże kpina w jego głosie nie potwierdzała całkowicie tej teorii.

Zdjęłam pośpiesznie ubrania, odkładając je na parapecie po boku. Objęłam ręką piersi skrępowana i stanęłam boso na mokrych kafelkach. Pozostawiona na nich woda była zimna. Serce łomotało mi ze stresu, że coś pójdzie nie po naszej myśli. Odkręciłam kran, rury zarzęziły i ze słuchawki popłynęła woda. Sprawdziłam ręką jej temperaturę i się skrzywiłam. Rzeczywiście ciepła woda się skończyła. Wzięłam głęboki wdech i szybko weszłam pod strumień. Nie było czasu na ociąganie się i oswajanie z zimnem. 

Szybko umyłam się, zmywając z siebie nagromadzony od tygodni bród, po czym wyłączyłam wodę i zaczęłam się wycierać. Nie miałam nawet chwili, by cieszyć się prysznicem, bo przy każdym dźwięku odwracałam się gwałtownie spanikowana, by sprawdzić, czy ktoś za mną nie stoi.

Za długo... Za długo...  – Powtarzał głos w mojej głowie. – To się nie uda.

Gdy byłam już sucha, zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Zgarnęłam stare ciuchy do wyrzucenia, zostawiając jednak wisiorek i kawałek starego materiału do przewiązania biustu.

– Czas już na mnie – usłyszałam zza cienkiej ścianki. – Jak chcesz, możesz skorzystać z mojej kabiny. Ja już wychodzę.

Sygnał! 

Wpadłam w panikę, nie mogłam zawiązać dokładnie materiału. Ciągle wypadał mi z rąk i się osuwał. Z każdą kolejną próbą ręce trzęsły mi się coraz mocniej. Zmarznięte i zesztywniałe palce, również nie ułatwiały mi roboty.

– Powiedziałem, że wychodzę, ta obok jest zajęta. – Usłyszałam szarpnięcie.

W końcu mi się udało. Szybko narzuciłam bluzkę i wychodząc spod prysznica, zderzyłam się z blond chłopakiem w niedbale przyciętych włosach, który uparcie próbował skorzystać z mojej kabiny.

W ostatniej sekundzie – pomyślałam.

Wyszłam z łazienki, wrzuciłam swoje ciuchy do kosza i ruszyłam w kierunku pokoju. Słyszałam, jak Eric podąża za mną i coś mówi, ale nie potrafiłam rozróżnić jego słów. Serce łomotało mi w piersi. Gdy weszliśmy na korytarz, złapał mnie za rękę i odwrócił, abym na niego spojrzała.

– Wszystko w porządku?

Widziałam w jego oczach troskę i niepokój. Wcześniej nie zwróciłam uwagi, że są zielone:
w kolorze nadziei. Potrząsnęłam głową, aby wrócić do rzeczywistości.

– Ja... Nie dam rady...

Czułam wzbierające łzy, odchyliłam lekko głowę do tyłu i poczekałam, aż wrócą na swoje miejsce, biorąc kilka głębokich wdechów. Nie mogłam płakać i zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi.

– Będzie dobrze. To był długi dzień, pełen wrażeń. Jutro...

Nie dokończył, bo usłyszeliśmy kroki. Prędko puścił moją dłoń i odsunął się ode mnie.

Przytaknęłam głową, niepewnie się uśmiechając. Chciałam, aby wiedział, że doceniam to, co dla mnie zrobił. Kolejny raz uratował mi tego dnia skórę. Powiedziałam tylko bezgłośnie: dziękuję i weszłam do swojego pokoju, przecierając oczy ręką.

Carl i Paul już spali. Uśmiechnęłam się w duchu, że na razie żadne z nich nie chrapało. Przynajmniej tyle dobrego wynikło z tego całego dnia.

Po cichu weszłam pod kołdrę i zmarznięta, owinęłam się szczelnie miękką pościelą. Leżąc na plecach, odtwarzałam cały dzień w myślach, zastanawiając się, czy nie popełniłam błędu i nie powinnam spróbować jednak za pół roku. Jednak nie było już odwrotu, a ja nie mogłam zmienić przeszłości. 

Gra o przetrwanie się nie skończyła. Tego dnia wkroczyłam na nowy teren i musiałam szybko zaadaptować się do nowej sytuacji.

Przyjęli mnie do South.

Witaj w szkole Rebecco, a raczej witaj w szkole Darren. – To były moje ostatnie myśli, zanim strudzona długą podróżą zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro