początek podróży

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Padał deszcz. Jak zwykle w listopadzie.
Z zaparowanego okna rozciągał się widok na malowniczy park. Z drzew powoli opadały kolorowe liście. ,, tak samo jest z ludźmi. Myślimy, że mamy czas" - westchnęła skryta w półmroku postać. Za chmur nieśmiale wyglądało złociste słońce. Jasny promień wpadał przez okno do ciasnego pomieszczenia. Teraz tylko siedzieć w dużym fotelu i marzyć.
Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie.
Wy jej jeszcze nie znacie. Ona chyba też siebie nie zdążyła poznać. Znała tylko imię. Ale ono przypominało o bólu. Louise. Lisa.
Pamięta skąd ma to imię. Pamięta osobę, której je zawdzięcza. Pamięta piękne, brązowe oczy mamy. I dłonie. Cudownie ciepłe, gdy mówiła ,, kocham Cię". Pamięta wieczory kiedy obserwowały razem gwiazdy, uczyła się ich nazw. Znała ich imiona. Tak jak swoje. Louise.

Szybko odnalazła swoją prawdziwą pasję. Gwiazdy. Szeptała ich imiona, wyciągając dłoń w ciemności nocy. Westchnęła i podniosła mapę nieba, rozłożoną jak dywan na zimnej posadzce. Wtuliła twarz w papier, mokry od łez, przelewanych każdej nocy. Pachniał różami. Po chwili znalazła hasło: Kometa.
Zwiastunka nieszczęść.
Lisa zamknęła oczy. Miała dość nieszczęść, rozpaczy. Z trudem próbowała myśleć o czymś innym.
Poddała się.
Teraz czuła ból i przejmujące zimno.
To nie miało się wydarzyć...
Pora wyruszyć w podróż, by zrozumieć cierpienie, dotychczas skrywane przez Luisę w głębi niewinnego serca...

Idźmy śladem komety.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#gwiazdy