16. 'He's Beautiful'

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dobra. - zgodziłam się po chwili. - Ale mam warunek.
Malik kiwnął głową, pokazując mi, że mam kontynuować.
- Zamieszkamy w moim domu. - powiedziałam.
Zayn pocierał przez chwilę kark zastanawiając się, poczym podniósł wzrok i posłał mi prowokujący uśmiech.
- Zgoda.

- Jestem ciekaw kiedy każesz mi spać na kanapie. - powiedział ze śmiechem gdy skończył przenosić swoje rzeczy.
Zaśmiałam się podchodząc do niego.
Zaplotłam ręce na jego szyi i pocałowałam w kącik ust.
- Jak mnie wkurzysz wykopie cię z domu. - mruknęłam, a on parsknął.
Po chwili poczułam jego ciepłe ręce pod koszulką na brzuchu.
- Wciąż nie mogę w to uwierzyć. - szepnął mi we włosy.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Ja też. - powiedziałam. - Będę tak gruba, że nie zmieszczę się w spodnie.
Zaśmiał się cicho.
- Nie przeszkadza mi to.

'Allison Crosby w ciąży! Zayn Malik ojcem!'

Westchnęłam nawet nie czytając wpisów oznaczonych hastagiem z moim nazwiskiem.
Mój telefon zadzwonił, a ja się podniosłam żeby odebrać.
- Halo?
- Gratulacje! - powiedział ktoś radośnie, a ja Zmarszczyłam brwi.
- Kto mówi?
- Caroline. - zaśmiała się dziewczyna. - No wiesz. Zjazd absolwentów.
Mentalnie walnęłam się po głowie.
- Cześć. - mruknęłam. - Jak mija życie?
- Całkiem dobrze. - powiedziała. - Za to ty nie próżnujesz. Ciąża? Wow.
Westchnęłam.
- Cóż, zdarzyło się ale nie będę płakać.

Co za ironia, że właśnie to robiłam gdy Caroline się rozłączyła.
Siedziałam skulona w sypialni i wypłakiwałam się w poduszkę, powtarzając sobie w duchu jakiego to dziecko ma pecha.
Trafiło na mnie.
- Wróciłem! - usłyszałam krzyk Zayn'a z dołu. - Ally, jesteś?!
Jego kroki zbliżały się do sypialni.
Mocniej przytuliłam poduszkę nie martwiąc się nawet tym, że pewnie wyglądałam jak szop, bo mój makijaż się rozmazał.
- Allis... - powiedział cicho na wypadek gdybym spała.
Jego oczy zeskanowały pokój poczym spoczęły na mojej skulonej przy ścianie osobie.
- Mój Boże...- wyszeptał wyrzucając z rąk torbę poczym dwoma wielkimi krokami podszedł do mnie. - Co się stało?
Szybko chwycił z parapetu paczkę husteczek poczym dokładnie wytarł moje policzki.
Pociągnęłam nosem odrzucając poduszkę na bok.
Chwyciłam go za ramiona i mocno przytuliłam.
Objął szczelnie, jakby chciał obronić przed całym światem.
- Przerażasz mnie. - powiedział poważnie, głaskając mnie po włosach.
- Nie nadaję się na matkę. - wymamrotałam. - To dziecko będzie miało najgorsze życie na świecie. Nigdy nie będzie miało spokoju.
- Zapewnimy mu spokój. - wyszeptał mi do ucha. - Zrobię wszystko co w mojej mocy aby miała lub miał spokojne życie.
Mocniej się do niego przytuliłam.
- Przepraszam. - szepnęłam.
- To miałbyć szczęśliwy dzień. - mruknął.
Odsunęłam się delikatnie od niego.
- Dlaczgo?
Wytarł ostatnią zbłąkaną łzę spod mojego oka poczym wstał z kolan i wyciągnął w moją stronę rękę.
Ufnie ją chwyciłam.
Zaprowadził mnie schodami na dół, a moim oczom ukazał się ogromny biały miś z czerwoną kokardą.
- Jest piękny. - wyszeptałam.
Zayn stanął za mną i objął mnie w pasie.
- Przyjrzyj się uważnie. - wyszeptał do mojego ucha.
Zrobiłam co mi kazał, a wtedy mój wzrok wyładował na czerwonym pudełeczku, które spoczywało na łapce misia.
Moje serce zaczęło bić szybciej.

***

:O Cóż to może być?
Czy to...? Nie! :D
Jak sądzicie, co leżało na łapce misia?
Dobranoc! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro