11. Kamień i smok [4/6]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Całą czwórką spotkali się dopiero jakiś czas później w wieży Gryffindoru. Ron miał rozkwaszony nos, a Hermiona pufała poirytowana, gdy rudzielec wyjaśniał okoliczności w jakich do tego doszło.

- ...no i wtedy już musiałem mu przyłożyć. Neville mi pomógł... choć teraz jest w szpitalu, bo rzucił się samodzielnie na jego goryli. Ale było warto! Malfoy wygląda dwa razy gorzej - oznajmił z dumą, a Hermiona sapnęła poirytowana.

- Jak zwierzęta! Harry, o co chodzi? - zauważyła, że chłopak ma jakąś niewyraźną minę.

- Widziałem jak Snape groził Quirellowi... po meczu - zniżył głos do szeptu. - Chciał, żeby znalazł sposób na obejście Puszka. I to prawda, że pies Hagrida strzeże Kamienia - wyjaśnił im, szybko streszczając podsłuchaną w lesie rozmowę.

- Niedobrze - mruknęła Alex. - Myślicie, że coś jeszcze broni dostępu do niego prócz psa?

- Chyba tak... to napawa lekkim optymizmem.

- Quirell nie będzie się długo opierał. Wygląda na takiego, który łatwo ulega presji - zauważył Ron.

- Musimy o tym komuś powiedzieć - stwierdziła Hermiona.

- Nikt nam nie uwierzy - ostudziła jej zapał Alex. - Powinniśmy mieć na nich oko.

- I jakoś wesprzeć Quirella... - dodała Hermiona.

Musieli przerwać rozmowę, bo dookoła zrobiło się dziwnie tłoczno. Alex wykorzystała okazję i podeszła do Wooda, by porozmawiać z nim o meczu... choć dużo do omawiania nie było.

- Manewr w wybiciem kafla tłuczkiem faktycznie zasługuje na uznanie i rozpatrzenie - zgodził się z nią Oliver, gdy zrelacjonowała mu przebieg rozgrywki. - Mam nadzieję, że nie mówiłaś poważnie wtedy, po meczu - zmienił nagle temat.

- Wątpię, by tak krótki mecz prędko nam się przydarzył - zauważyła trzeźwo Alex. - Trzydzieści sekund więcej i bylibyśmy o dziesięć punktów do przodu. Zresztą... żartowałam. Choć trochę było mi przykro, że po tylu treningach, wszystko rozstrzygnęło się w góra pięć minut.

- No, właściwie to masz rację, Lex. Pluję sobie w brodę, że puściłem tego gola... cudownie byłoby wygrać to na dodatek do zera...

Rozmawiali tak jeszcze przez parę minut, nim Katie porwała Olivera do tańca, bo Weasleyowie jak zwykle stanęli na wysokości zadania i rozkręcili pełnowymiarową imprezę. Alex ogarnęła towarzystwo wzrokiem i poczuła jakieś dziwne znużenie. To był długi dzień i jeszcze dłuższy tydzień. Ziewnęła cicho i rzuciwszy zaklęcie tłumiące na drzwi dormitorium, położyła się do łóżka.

Tym razem też pamiętała, by do tego celu użyć różdżki. Przez to wszystko dziewczyna postanowiła być podwójnie ostrożna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro