Waledrinki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Był słoneczny, choć zimowy dzień. Śnieg skrzył się srebrzystymi igiełkami i radośnie chrzęścił pod stopami. Iruka szedł do Akademii przygnębiony. Nienawidził tego dnia i najchętniej zabunkrował by się w mieszkaniu, ale to nie był wystarczająco dobry powód, by brać wolne na jeden dzień. Dyrektor by sie na to nie zgodził. Zwłaszcza, że to środek tygodnia, więc bajeczka o kacu też nie przejdzie. Znowu będzie mu przykro. Wszyscy ninja dostaną czekoladki, tylko on jeden nigdy ich nie dostaje. nawet jednej nigdy nie dostał. Niby Kakashi się nim zainteresował i się spotykają. Czasem zaprasza go do siebie. Jednak nie liczył na cokolwiek od niego zwłaszcza dzisiaj. Dla białowłosego nie ma to żadnego znaczenia. I nie chce uparcie zrozumieć, nie. nie chce przyjąć do wiadomości, że dla niego jest ważne. Liczy się każdy gest. Każda czułość. Kakashi zdaje się być czysto fizyczny i nie chce dopuścić do siebie emocji i głębszych uczuć. to było czasem męczące i mało przyjemne. Iruka czasem czuł się jak jego zabawka. A chciałby być kimś więcej.

Tak rozmyślając dotarł na miejsce. westchnął ciężko i wszedł do środka przybierając swój pogodny wyraz twarzy i nieschodzący uśmiech. ruszył do sali wykładowej.

tymczasem Kakashi z dwoma czy trzema zdjęciami zasypiającego Iruki w garści ruszył na obchód wszystkich kuniochi. Zwłaszcza tych pracujących w akademii. Wiedział, że takie głupoty są dla jego Irusia ważne, więc postanowił w tym roku sprawić, by jego mały belferek poczuł się bardziej atrakcyjny. Na pewno będzie mu miło jak chociaż jedna kobieta wręczy mu czekoladki. Może choć na jeden dzień przestanie się zadręczać swoją wmówioną chyba przez siebie samego nie atrakcyjnością. Zajrzał do pokoju nauczycielskiego. Było pusto. Wcześniej już wybadał, gdzie jest biurko Iruki. Zakradł się tam i na jego środku, gdzie panował przesadnie, jego zdaniem, pedantyczny porządek, położył pełną krwistoczerwoną różę z bilecikiem. zadowolony z siebie wyszedł.

Przespacerował się po całej akademii oczywiście skrzętnie omijając salę wykładowa Iruki.

zobaczył trzy rozmawiające kunoichi na korytarzu. Podszedł i przywitał sie.

- Ohayo. Można przerwać ta pasjonująca dyskusję?

- Ohayo, Kakashi-san! Jasne.- odpowiedziały chórkiem już się rumieniąc z samego faktu, że to on do nich podszedł i zagadał.

- Przyjmiesz od nas czekoladki? Same zrobiłyśmy.- odważyła się zagadnąć jedna z nich.

- Wybaczcie, ale ja się w to nie bawię.

- no łeee....- westchneły rozczarowane.

- jednak znam kogoś, bardzo uroczego i prawdziwego przystojniaka. On się w to bawi. Jemu możecie dać te czekoladki. na pewno będzie zachwycony.

- Kto to? Znamy go?- zaczęły pytać zaskoczone.

- Spójrzcie na te fotki. Założę się, że w życiu takiego słodziaka nie widziałyście.- powiedział uśmiechając się pod maską. wszystko szło zgodnie z jego planem. wyciągnął z kieszeni zdjęcia i pokazał im.

- Łoooooo..... Sama słodycz. Skąd je masz? Niebiosa! Jak on bosko wygląda w rozpuszczonych włosach. W życiu bym nie poznała, gdyby nie ta blizna.- kunoichi nie mogły się nadziwić i przestać zachwycać.

- Mówiłem, że sama słodycz. Najbardziej uroczy jest jak się zaczyna wstydzić i rumienić. musicie spróbować.- powiedział rozbawiony.

- Masz rację. Poczekamy aż wyjdzie z sali na przerwę. Albo prędzej jak dzieciaki wylecą na przerwę. Pewnie i tak będzie tam siedział w jakiś notatkach czy czymś.- powiedziały skwapliwie.

- To narka! Lecę na trening z moją drużyną.- skłamał zręcznie i oddalił się.

- Do widzenia, Kakashi-san! I dzięki za pokazanie fotek!- krzyknęły za odchodzącym.

Kakashi bardzo z siebie zadowolony szybko obleciał pozostałe kunoichi, które podzieliły ten zachwyt i obiecały odwiedzić Irukę. Każda co prawda liczyła, że Kakashi przyjmie jej czekoladki, ale za każdym razem odmawiał. Skoro był taki na nie, to postanowiły podręczyć nowo odkrytego przystojniaka, który był taki uroczy i słodki, że od samego patrzenia można było dostać cukrzycy. A jak wszystkim wiadomo nie potrafił odmówić.

Nadchodziła pora lunchu. Kakashi znów pojawił się w akademii. Tymrazem pod postacią białowłosej piękności w stroju tradycyjnym. Jukata opinała się na kształtnym ciele, zwłaszcza na obfitym, jędrnym biuście. Długie falujące włosy spięte w dwa frywolne kuce na czubkach głowy opadały nieco z tyłu na boki i plecy. W ręku niósł ładnie zapakowane bento. Mógł iść o zakład, że Iruka nie wziął do pracy nic co można by było w przerwie zjeść. Szedł korytarzami wzbudzając sensację i niemal ślinotok u każdego mijanego ninja i wrogą zazdrość każdej z kunoichi. Wszyscy z napięciem śledzili długonogą piękność. Zastanawiali się kto jest tym szczęśliwcem, któremu niesie drugie śniadanie.

Niemal zawału dostali, kiedy białowłosa zapukała do sali, gdzie Iruka właśnie kończył lekcję przed lunchem. Przecierali oczy ze zdumienia. To niemożliwe, żeby Iruka miał tak olśniewająco piękną dziewczynę. Przecież on całymi dniami siedzi w pracy!

- Proszę!- rozległo się zza drzwi. to zdecydowanie był mocny głos Iruki.

długonoga piękność zniknęła za drzwiami. wszystko przykleiło się do szpary drzwi i obserwowało z zapartym tchem rozwój wypadków.

Piękność spojrzała na salę pełną dzieciaków, które umilkły gapiąc się z otwartymi buziami. Uśmiechnęła się do nich i wszyscy chłopacy zrobili się czerwoni na twarzy. Podeszła do Iruki, który właśnie zaczął ścierać tablicę.

- Ohayo, kochanie.- powiedziała słodkim, niemal dziewczęcym głosikiem.

Iruka oderwał się od tablicy. Spojrzał na postać, która weszła na salę. Mało krwotoku z nosa nie dostał. Otarł dyskretnie cienką strużkę krwi. Mimo, że postać wyglądała na kobieca seksbombę, to wyczuwał znajomą energię pewnego zimnokrwistego jounina.

- Takara. Co ty tu robisz?- zapytał kompletnie zaskoczony, specjalnie dając postaci takie imię, które miało dać intruzowi do zrozumienia, że został zdemaskowany.

- Przyniosłam ci bento. Wiedziałam, że znów nic nie weźmiesz do pracy. Musisz się lepiej odżywiać, moja słodyczy. Lunch trzeba zjeść.

- Dz-dziękuję. Zjesz ze mną? Już kończę.

- z tobą zawsze. poczekam przed klasą.- powiedziała i cmoknęła go w policzek.

Iruka momentalnie się zarumienił. Nie zdążył nic odpowiedzieć. Piękność zniknęła za drzwiami. Iruka stał jeszcze chwilę oniemiały. Nie miał pojęcia co białowłosemu chodzi znowu po głowie i co on wymyślił. postanowił iść z nim na dach. Tam przynajmniej nie będzie tłumów gapiów. I może zjedzą w spokoju, skoro ten już się pofatygował.

- Jesteście wolni. Nie zapomnijcie wrócić po lunchu. Mamy jeszcze dwie lekcje.

- Hai, Iruka-sensei.

Iruka skończył ścierać tablice i zaczął zbierać swoje notatki i książki.

- Iruka-sensei?- zapytało jedno z dzieci wybrane jako przedstawiciel całej grupki.

- Tak? Coś się stało?

- Chcieliśmy zapytać o tą panią. To twoja dziewczyna, Iruka-sensei?

- Tak. Każdy mężczyzna kiedyś spotyka dziewczynę, z którą potem umawia się i chodzi z nią. Czasem się rozstają a czasem kończy się to ślubem.

- Iruka-sensei trafił na przepiękną kobietę. Oby była dla ciebie dobra, sensei. Naszym zdaniem Iruka-sensei zasługuje na dobrą i piękną dziewczynę, która będzie go kochać.

- Dziękuję wam za te piękne słowa, dzieci.- odpowiedział trochę zaskoczony. czuł jak przyjemne ciepło rozlewa mu się po sercu.

- Iruka-sensei?

- Tak?

- Ale nie zostawisz nas samych i nie odejdziesz z nią na zawsze?

- Ależ skąd, słoneczko. Jesteście dla mnie bardzo ważni. Nie opuszczę was. Skąd te pomysły?

- Bo... bo my nie chcemy żebyś odchodził nawet z kimś takim. My nie chcemy innego nauczyciela, sensei.- powiedział dzieciak spuszczając wzrok. reszta klasy pokiwała głowami, że potwierdzają jego słowa.

Iruka wyszedł zza biurka. nawet nie ukrywał wzruszenia. kucnął przed dzieciakiem i rozłożywszy ramiona powiedział głośno.

- obiecuję, że nigdzie nie odejdę. Zostanę tu z wami na zawsze. No, chodźcie tu łobuzy moje.- powiedział uśmiechając się.

- SENSEI!- krzyknęły dzieciaki i wszystkie podbiegły chcąc się przytulić do swojego ulubionego nauczyciela.

Iruka nie wiedział, że wciąż jest obserwowany przez uchylone drzwi. Kuniochi, które tam stały znów się zaczęły rozpływać w zachwytach jakie on ma cudowne podejście do dzieci i że byłby wspaniałym ojcem. Kakashi pod zmienioną postacią posyłał im tylko jadowite spojrzenia. Nie pozwoli jakiemuś babsztylowi odebrać sobie JEGO bruneta.

Wreszcie z klasy wybiegły rozwrzeszczane dzieciaki a zaraz za nimi wyszedł Iruka. Gapie pochowali się po kątach. Iruka kompletnie ich ignorując zamknął drzwi do klasy i zwrócił się do czekającej na niego białowłosej piękności.

- Możemy iść.

- Cudownie. To gdzie idziemy?- zaszczebiotała.

- Zobaczysz.- powiedział tajemniczo i tym razem on cmoknął w policzek.

- Nie mogę się doczekać, kochanie.- powiedziała lekko ściszonym głosem rumieniąc się lekko.

Iruka objął ją w talii, co bardziej pasowałaby do Kakashi'ego niż do niego i poprowadził korytarzem. Wiedział, że ludzie kryją się po kątach, więc żeby się na nich odegrać zrobił coś tak dla siebie nietypowego. Nie poznawali go. Od kiedy Iruka ma tak nieziemsko piękną dziewczyną i zrobił się taki odważny i zuchwały, by całować ją na korytarzu a potem tak się z nią prowadzać? Normalnie pewnie tylko szedłby obok niej chcąc zniknąć im jak najszybciej z oczu. a tu, proszę. nawet się specjalnie nie spieszył.

Weszli na dach. na ich szczęście nikogo nie było. Nie wielu by się szaleńców i głupców znalazło, co by o tej porze roku przesiadywać na dachu. mróz wciąż trzymał. Usiedli pod niewielkim daszkiem. Kakashi wciąż nie wracając do swojej postaci podał mu pakunek.

- Wybacz mi to małe zamieszanie. chciałem ci sprawić przyjemność, więc pomyślałem, że wpadnę i wyciągnę cię na lunch. Jakbym przyszedł normalnie to miałbyś chyba więcej kłopotów. powiedz mi jedno. skąd wiedziałeś, że to ja a nie jakaś laska?

- Wszędzie rozpoznam twoją energię i twój zapach, choćbyś nie wiem jakich perfum użył. Cieszę, że zrozumiałeś, że zostałeś zdemaskowany tylko po tym jednym wyrazie.

- No. W końcu jestem tu geniuszem, nie?- powiedział uśmiechając się szeroko.

- Dlatego mogłem tak powiedzieć. Sam robiłeś?- zapytał otwierając pudełko. zawartość wyglądała smakowicie.

- Niestety nie miałem czasu. Kupiłem. dawno się tak nie nawybrzydzałem. Sprzedawczyni chyba miała mnie już dosyć.- rzucił radośnie, pocierając tył głowy.

- I tak doceniam. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.

-Mogę się tylko domyślać. Chciałem poprawić ci humor. wiem jak bardzo nienawidzisz walentynek. też za nimi nie przepadam. Od teraz nie będzie to już dla nas przykry dzień. mam zamiar uprzyjemniać ci go co roku aż do skończenia świata.

- Skarbie...- zaczął, ale nie potrafił wyrazić słowami tego, co czuje w tej chwili.

czuł, że jest tak szczęśliwy, że mógłby płakac, że mógłby umrzec. tak bardzo nie chciał, by to się skończyło. zamiast dokończyć odstawił pudełko i pocałował białowłosego bardzo namiętnie. Kakashi był zaskoczony tym nagłym wybuchem irukowej namiętności. Chociaz troche go rozumiał. Sam też często nie potrafił ubrać w słowa to, co chciał powiedzieć. najlepiej wtedy było wyrazić to czynem. Przyciągnął go do siebie i zaczął oddawać pocałunki nie mniej namiętne, ale zdecydowanie bardziej głodne. Jego dłonie zaczynały się wślizgiwać pod irukową bluzę. czuł jak mu ciśnienie rośnie w portkach i bardzo chciał je rozładować.

- Z tym musisz poczekać do wieczora.- powiedział łagodnie Iruka niechętnie się od niego odsuwając.

- Nie wytrzymam?- postanowił zaryzykować.

- Wytrzymasz, wytrzymasz. chcesz, żeby nas obu tu przewiało i przemroziło?

- Oj, no weś. szybki numerek chociaż?

- Nie ma mowy. wywalą mnie ze szkoły za takie rzeczy. w końcu się ktoś kapnie, gdzie zwiałem z białowłosą pięknością. nie mam ochoty, żeby zobaczyli jak ta piękność wyciąga spod ubrania członka, który wpycha mi w tyłek.

Kakashi zaśmiał się. z jego punktu widzenia musiałoby to wyglądać na dość zabawne. Spojrzał na naburmuszonego bruneta. Przytulił go czule.

- Dobrze. Niech ci będzie, ale wieczorem ci nie odpuszczę.

- Będę zbyt zmęczony, by się z tobą spierać i bronić.- mruknął Iruka wciąż mało przekonany.

- Chcę buzi i lecę na trening z moją drużyną.- powiedział zadziornie.

Iruka przewrócił oczami. wziął jego twarz w swoje dłonie i pocałował mocno. wiedział, że byle cmoknięcie go nie zadowoli i będzie marudził. oderwał się od niego i zabrał się za jedzenie bento, które mu Kakashi przyniósł.

- dobre?- zapytał Kakashi patrząc jak Iruka je.

- mhm.- mruknął i wziąwszy troche pałeczkami podsunął mu pod nos.

Kakashi wziął porcję do ust. żuł przez chwilę.

- niezłe. twoje było by znacznie smaczniejsze.- powiedział. cmoknął go w policzek i uciekł zanim Iruka zdążył zareagować.

Sensei zrezygnowany dokończył posiłek i wrócił do środka. wszedł do pokoju nauczycielskiego i podszedł do swojego biurka. chwycił kubek i z szafki wyjął zielona herbate. wsypał trochę i poszedł zaparzyć sobie gorącego napoju, bo mimo wszystko trochę zmarzł tam. wrócił z dymiącym kubkiem. postawił na biurku i usiadł. dopiero teraz zobaczył, że leży na nim lekko już przywiędnięty, ale wciąż piękny kwiat.

- Kto to zostawił?- zapytał siedzących i gapiących się na niego kolegów po fachu.

- Jak przyszliśmy to już leżała. Ktoś musiał ją tu zostawić podczas porannych zajęć. O. Chyba Iruka-sensei ma cichego wielbiciela.- odezwał się któryś.

- Wstawię ją do wody zanim całkiem uschnie.- powiedział ignorując uwagę.

domyślał się bowiem, co to za cichy wielbiciel. Najpierw róża, potem lunch. Ktoś tu się naprawdę postarał. I nagle poczuł się trochę zawstydzony tym, że tak źle Kakashi'ego ocenił. Czasem jak chce to potrafi być miły.

- Ej, przeczytaj ten bilecik. Może tam jest napisane od kogo.- zwrócił uwagę inny.

Iruka spojrzał na przywiązany do róży bilecik. Przeczytał. " Dla najbardziej uroczego ninja. Wesołych Walentynek." Zarumienił się.

- Nie pisze od kogo.- powiedział i nalał wody do jakiejś pustej butelki po sake z braku normalnego wazonu.

wstawił do niej różę i wrócił do biurka. postawił kwiat w odpowiednim miejscu. sięgnął po herbatę, która na szczęście wciąż była odpowiednio gorąca. upił dwa łyki i zabrał się za sprawdzanie klasówek. miał jeszcze godzinę do kolejnej lekcji, więc zdąży trochę ich sprawdzić. Mimo, że był w doskonałym nastroju, nie miał zamiaru pobłażać swoim uczniom. błędy trzeba poprawiać niezależnie od nastroju. Jednak nie dane mu spokojnie popracować.

podeszły do niego cztery kunoichi. jedna z nich nachyliła się w jego stronę lekko i zagadnęła.

- Hej, Iruka-sensei. Dostałeś już czekoladki od kogoś?

- Witaj. Nie. Robisz już ranking do "Głosu Shinobi"?

- Nie, nie.- mówiąc machnęła niedbale ręką.- Chciałam ci podarować jedne. A skoro jeszcze nie dostałeś to tym lepiej. Będę pierwsza. Proszę. Sama zrobiłam.- powiedziała zalotnie podając mu małe pudełeczko.

- Dziękuję. To naprawdę miłe z twojej strony.- powiedział uśmiechając się ciepło biorąc od niej pudełeczko.

Lekki i zaskoczony rumieniec pokazał się nieśmiało na jego młodej twarzy. Kunoichi, której Iruka nawet nie znał uśmiechnęła się. Białowłosy miał rację. Iruka wyglądał teraz naprawdę uroczo. z zamyślenia wyrwały ją zniecierpliwione głosy za plecami.

- No weź. Teraz my. Też chcemy pogadać z Iruką-sensei.

- pf.- prychnęła jak wściekła kotka.- I tak byłam pierwsza.- syknęła jadowicie i wyszła.

- Ohayo, Iruka-sensei. Czekoladki tej wiedźmy nie są jadalne. Weź nasze. Każda zrobiła inne.

- moje są z nadzieniem.- zaszczebiotała pierwsza.

- a moje są białomleczne.- wtrąciła druga.

- Ja zrobiłam z wysokogatunkowego kakao i trufli. Zobaczysz, że są doskonałe w smaku. - dodała trzecia z nutą chłodnej wyższości.

- Wszystkie na pewno są pyszne.- powiedział biorąc paczuszki od każdej z nich i uśmiechając się przyjaźnie.

- To narka, Iruka-sensei.

- Do zobaczenia.- powiedział i pomachał im lekko.

Spojrzał na zegar ścienny i westchnął. upił łyk herbaty i pochylił się nad klasówką. właśnie wpisywał ocenę, kiedy przy biurku pojawił się wysoki barczysty mężczyzna z nieodłącznym papierosem w ustach.

- Ohayo, Iruka-kun. Widzę, że w tym roku jesteś bardziej popularny niż ja. Ha. Ha.

- Ohayo, Asuma-sensei. Nie wiem co się dzieje. Nigdy żadna mnie nie zauważała a teraz gromadami przychodzą. Uszczypnij mnie bo chyba śnię a ten sen z miłego zaczyna się zmieniać w jakiś koszmar.

- Ha. ha. Ha. Popularność już ci ciąży? A jak tam twoja miłość?- Asuma zdawał się być wielce rozbawiony zaistniałą sytuacją. Uszczypnął Iruke w ramię.

- Auć! Będzie siniak jak nic. A jak myślisz?

- No chciałeś żeby cię uszczypnąć, nie? Możesz mi wierzyć, że to nie jest sen. Zapomniałem, że go na taki gest nie stać. On cię tylko wykorzystuje i bawi się tobą.- powiedział bacznie obserwując reakcję bruneta.

- Mylisz się. Ta róża jest od niego. Zjedliśmy też lunch, który mi przyniósł. co prawda próbował dobrać mi się do portek, ale dziwnie posłuchał i odpuścił.

- Niesamowite. Jak tego dokonałeś? Chyba jesteś jedyną osoba, która potrafi go zmienić. Nie sądziłem, że może się zaangażować w jakikolwiek związek. mimo wszystko wciąż będę go obserwował. Nie pozwolę mu cię skrzywdzić.

- Dziękuję za troskę, Asuma-sensei.

- Hej, wielkoludzie! Skończyłeś podrywać Irukę-sensei? Kolejkę robisz, do diaska!- odezwał mu się za plecami czyjś wysoki i zdecydowanie kobiecy głosik.

Asuma obejrzał się. Za nim faktycznie stanął rządek ładniejszych i brzydszych kunoichi. Wszystkie trzymały w rękach małe pudełeczka albo paczuszki przewiązane czerwonymi wstążkami. Zaśmiał się. Nie wiedział czyja to sprawka, ale wyglądało to dość zabawnie.

- To do później, Iruka-kun. Naprawdę stałeś się bardzo popularny.

- A chciałem sprawdzić klasówki.- jęknął teatralnie.

- Jutro też jest dzień. No. Baw się dobrze, mały.- powiedział żegnając się.

Wyszedł zostawiając go samego na pastwę szczebioczących kobietek.

********

Trzy godziny później Iruka czując się wyczerpany wydarzeniami dnia szedł ulica z torbą wyładowaną czekoladkami. Zastanawiał się co on z tą górą łakoci zrobi. Jakby chciał je wszystkie zjeść to w mig by się roztył i dostał niechybnie cukrzycy. Po drodze znajome przekupki wołały za nim z szerokimi uśmiechami.

- Iruka-sensei! Musisz być bardzo popularny!

On sie wtedy tylko uśmiechał. Chciał już znaleźć się w domu. I odsapnąć. Chociaż nie. Najpierw by coś zjadł. Wszedł do mieszkania. zostawił torbę z czekoladkami i swoją torbę, w której nosił wszystko, co potrzebne do pracy. wziął tylko portfel i wyszedł. Skierował swe kroki oczywiście do Ichiraku Ramen.

- Dzień dobry, Iruka-sensei. Co sobie dzisiaj życzysz?

- Jakiś dobry Ramen i małą buteleczkę sake.

- Ciężki dzień?

- Tak. Cięższy niż zazwyczaj.- westchnął opierając brodę na dłoniach i pochylając się odrobinę w stronę Sprzedawcy.

- Proszę. To powinno ci pomoc. Specjalny Ramen na zmęczenie ciała i ducha.

- Dziękuję.- wziął miseczkę z jego rąk.- Smacznego!- powiedział rozłamując pałeczki i zabierając się za pałaszowanie.

Sprzedawca po chwili postawił przed nim małą, smukłą buteleczkę trunku i spodeczek. Iruka podziękował kiwnięciem głowy, gdyż właśnie wciągał porcję klusek.

Kiedy zjadł, odstawił miseczkę na bok i wziął spodeczek. nalał sobie odrobinę sake i wypił. zaraz nalał kolejną i wypił. Nad trzecią się już zastanowił.

Wypijał właśnie czwarty spodeczek,kiedy obok niego pojawił się właściciel charakterystycznej białej czupryny.

- Yo, Iruś. Co robisz w ten piękny, mroźny dzień, tutaj, całkiem sam?

- Walę Drinki w walentynki.- burknął już podpity i nie koniecznie wiedzący, co mówi.

- Ha. Ha. Bardzo zabawne. Widzę, że masz już dosyć.

Następnie zwrócił się do sprzedawcy, który właśnie się odwrócił słysząc, że pojawił się kolejny potencjalny klient.

- Ile za to wszystko?

- 45 Ryoo. Dawno cię nie widzieliśmy, Kakashi-san. Może skusisz się na miseczkę?

- Chętnie, ale innym razem. Muszę odeskortować Irukę-sensei do domu. Jeszcze się po drodze wyziębi i co?- powiedział wymijająco płacąc za bruneta.

- Cóż. W takim razie do następnego.

Kakashi pożegnał go gestem. Ściągnał ze stołeczka podpitego Iruke a w druga rękę wziął buteleczkę. Może się jeszcze przydać tego wieczora. To będzie upojna noc. Już on się o to postara. Miał też cicha nadzieję, że Iruka nie jest na tyle pijany, by jutro nie pamiętać jakie cudowności razem robili przez cały wieczór i aż do późnej, a nawet bardzo późnej nocy.

Koniec

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro