5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Riley

Muszę przyznać, że się myliłam co do Ethana. Zrobił na mnie wrażenie, przepędzając spod drzwi Chrisa. Sądziłam, że wybrał mnie za swój kolejny cel, który zabierze do łóżka, ale nie. Chociaż, może to tylko zagrywka, muszę uważać.
O jakim ja uważaniu mówię? Znam go zaledwie tydzień, a już był w moim mieszkaniu i to gdy spałam. Nie wygląda na wariata, który by mi coś nieświadomej robił albo okradł. Jednak zagrywki i pozory w tym świecie to rzecz podstawowa, nigdy nic nie wiadomo. Mi gdyby się ktoś spodobał, starałabym się pokazać z najlepszej strony, a tą gorszą ukryć w najciemniejszych zakamarkach świata. Mam nadzieję, że te wymysły okażą się kłamstwem, a moja zmiana zdania na temat Ethana będzie słuszna. Więcej w tym życiu spażyć się nie chcę, jeden raz wystarczy.
Czując, że myśli mnie zżerają, wychodzę na spacer. Zakładam białe trampki na nogi i zamykam za sobą brązowe drzwi. Dawno nie widziałam się z Ash, dokładnie to od imprezy. Nie odzywa się i chyba jest na mnie zła za to, że poszłam sobie. Nie dziwię się, sama bym się wściekła. U Lockwooda jest dużo podejrzanych typów, a ona została tam kompletnie sama. Myśląc o tym na trzeźwo, aż mi wstyd. Wybieram szybko numer dziewczyny, w nadzieji, że jednak jest wszystko dobrze między nami.

– Ashley, chcesz się spotkać? – zapytałam, gdy odebrała.

– Pewnie, Cafe Lalo? – Od razu spadł mi kamień z serca. Jej radosna propozycja i miły głos, rozwiał wątpliwości.

– Zaraz tam będę. – Rozłączam się i cofam po samochód, a jest nim czarny mustang z lat sześćdziesiątych, którego za żadne skarby nie oddałabym, nawet na lamborghini. Chętnie bym się takim przejechała, jednak nadal nie zastąpi mi mojego. Mam w nim zawieszone kilka zapachów różanych, które sprawiają, że mogłabym siedzie tu całymi dniami. Czystość tutaj to podstawa, jak widzę, że ktoś wsiada z obloconymi butami, jedzeniem, to mało nie wylatuje na zewnątrz. Wsiadłam do niego, po czym podjeżdżam do knajpy, gdzie siedzi już przyjaciółka. Jej dojście zajmuje chwila, gdyż mieszka obok. Zazdroszczę jej, bo uwielbiam tą kawiarnię, która po godzinie jedenastej w nocy zamienia się w pub. Jest bardzo klimatycznie, w stylu retro. A wszystko jest w kolorach drewna.

– Hejka, co się nie odzywałaś ostatnio! – krzyczy i przytula się mocno, co odwzajemniam. Stęskniłam się po tych pięciu dniach. Szczególnie, że nie miałam z kim pogadać o facecie z klubu. Moje myśli na temat tej znajomości są mieszane.

– Pochłonięta byłam pracą i nieważne – uśmiechnęłam się, wspominając nasze krótkie spotkanie w restauracji i noc, w którą mi pomógł.
Rozmowę przerywa nam młody kelner, którego prosimy o kawę.

– Mów! – Uderza dłońmi o stolik, a w jej oczach widzę jedynie ciekawość i to, że ona wie. Wiem również, że jeśli jej powiem, że byłam na kolacji z Ethanem nie da mi spokoju, ale jeśli jej nic nie powiem, będzie tak samo. Wybieram ryzyko.

– Byłam z Ethanem na kolacji, a potem był u mnie. Chris dobijał się do drzwi, a ten go wyrzucił. – Wyjaśniam, a na samą myśl czuję radość? Podekscytowanie? Nigdy wcześniej nikt się mną aż tak nie interesował. To zawsze ja musiałam się o faceta starać. Chrisa poznałam na studiach, kiedy wpadł w alkoholizm i łapał słabe wyniki w nauce, pomogłam mu, może dlatego, że mi się podobał. Pewnej nocy, zaryzykowałam i skończyliśmy w łóżku. Od tamtej pory byliśmy razem.

– Dziewczyno! I ja o niczym nie wiem! – oburzyła się, wyrzucając dłonie do góry. Może gdybym sama wiedziała, co o tym myśleć, wiedziałaby.

– Ashley, to nic takiego – zbeształam ją, gdyż znam ją na tyle, iż wiem co w jej ładniej główce siedzi.

Kolacja, mieszkanie, seks, wielka miłość 

Tak, właśnie widzi życie moja przyjaciółka, dziewczyna siedzącą przede mną. Wszystko schodzi do jednego. Pewnie gdyby nie to, że Lockwood zainteresował się mną, co mnie ogromnie dziwi, przespałaby się z nim i to na tej samej imprezie, sprzed pięciu dni.

– Nie ma Ashley, Ashley teraz jest zdenerwowana – przewróciłam oczami. Kelner przyszedł z tacką filiżanek oraz talerzyków, w międzyczasie usłyszałam wibracje telefonu. Wyjęłam go, więc z czarnej torebki. – Siedział u ciebie całą noc?

Lockwood
Przyjaciel rodziny zaprosił mnie na bal, wymaga się przyjść z osobą towarzyszącą. Czy pani Caren, zgodzi się przyjść?

Cicho zachichotałam, a żołądek chyba wykonał kilka obrotów. Bal? Ja? On? Na czym on ma polegać? Nigdy na czymś takim nie byłam. Przecież to takie oficjalne. Kim jest ten przyjaciel? No to teraz się zdenerwowałam. Jak ja mam iść z nim na bal, skoro widzieliśmy się ze trzy razy i to przez chwilę? To szaleństwo! Przecież nie mogę się zgodzić, tak nie można. Chociaż z drugiej strony, zabawa z kimś takim może wydać się interesująca. Nie, muszę odmówić.

Ja
Nie przyjmuje takich zaproszeń panie Lockwood.

Odpisałam, po czym schowałam telefon. Ash patrzała na mnie piorunującym wzrokiem. Przewróciłam oczami, pytając, o co pytała, gdyż nie usłyszałam.

– To on? – zapytała, biorąc do ust kęs, naszego ulubionego ciasta. A jest nim sernik na zimno, niby coś prostego, a tak obłędnego. Z late to idealne połączenie.

– Zaprosił mnie na bal – wyjaśniłam, zastanawiając się, co ten facet ma w głowie, aby nieznajomą zapraszać na takie spotkania? Chyba nic.
Przecież musi mieć jakieś bliskie koleżanki. Nie ma opcji, abym gdziekolwiek poszła.

– To na co ty czekasz? Zgódź się! – Uśmiechnęła się Ashley, jeszcze bardziej podekscytowana niż przedtem. Jak ja mam się zgodzić? Przecież to nie dorzeczne.

– Nie ma opcji, nie znamy się na tyle, aby chodzić sobie po jakiś balach. – Ash jedynie wzdycha i zjada ostatni kawałek słodyczy.

– Ale jesteś nudna Riley!

Przez następną godzinę rozmawiałyśmy o nieistotnych głupotach. Po powrocie do domu zajęłam się czytaniem książki potrzebnej do recenzji, którą muszę jutro napisać. Jest to zaledwie dwieście stron, więc zajmie mi to niecałe dwie godziny. Wiele ludzi pyta jak to możliwe. Dla osób, lubiących nie, kochających to robić, to proste, szczególnie książki, w które się łatwo wciągnąć. Wtedy idzie jeszcze szybciej, niezależnie od ilości stron.
Czytanie jednak przerywa mi pukanie do drzwi, przez co niechętnie wstaję z łóżka. Właśnie, muszę je wymienić, w końcu, nie wiem ile razy Chris i inne kobiety... na samą myśl mam mdłości i chęć wypłakania się.
Gdy otwieram drzwi widzę ładnie ubranego Ethana z dwoma bukietami, jednym z czerwonymi różami, a drugi z różowymi tulipanami. Jezu, nie wierzę. Ten człowiek jest nie możliwy. Na ten widok znów czuję płomienie na policzkach i żołądek w gardle. Cholera, nie chcę się tak czuć.

– Czy pani Caren, tym razem sprawi mi tę przyjemność i potowarzyszy mi na balu? – zapytał, a ja miałam ochotę się roześmiać lub spalić ze wstydu. Naprawdę nie sądziłam, że Ethan to zrobi.

– Tak eleganciku. –  Tym razem się zgadzam, biorąc do rąk dwa pięknie pachnące bukiety. Nie byłam w stanie odmówić, nie kiedy tak ładnie się postarał. Załóżmy, że idę się tam pobawić, jako osoba towarzyszącą, nic więcej. – Z jakiej okazji ten bal? – pytam, wpuszczając go do środka.

– Przyjacielowi mojego zmarłego taty urodziła się córka. – Wzruszył ramionami i usiadł na sofie. Sądząc po jego reakcji, nie przepada za facetem. Ale zaraz, zmarłego taty? Chciałam zapytać, ale się powstrzymałam. Nie wypada tak pytać, będzie chciał powiedzieć, to powie. Jestem nikim dla niego, aby mógł się tak wygadywać. Chociaż, czy zapraszałby mnie na bal? Kolacje? Przyjechał w nocy pomóc z Chrisem? To wszystko pogmatwane. Szczególnie że ciężko mi się na niego otworzyć. Przez to, że nie znam go, jego przeszłości oraz to, że niedawno zdradził mnie facet, boli wciąż.

– Opowiedz coś o swojej przeszłości –  usiadłam zaciekawiona. Może nie powinnam, ale ryzykuję.

– Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – zaśmiał się – Ale dobrze, urodziłem się w Nowym Jorku, mam matkę, z którą nie mam kontaktu, nie wiem, gdzie przebywa oraz ojca, który został postrzelony. Założył klub, który obecnie ja prowadzę, napadli na niego. – opowiedział, a mi się zrobiło go naprawdę żal. Sama wiem jak to stracić rodziców, zmarli w wypadku samochodowym. Nawet nie chcę wspominać to co wtedy czułam.

– Wiele lat temu dowiedziałam się, że rodzice, wracając z Francji, gdyż tam mieli wyjazd z pracy, mieli śmiertelny wypadek. Ciężko to przeżyłam. Wychowali mnie dziadkowie, dziadek zmarł dwa lata temu. Od tamtego momentu została mi jedynie babcia, Ashley oraz ten dupek Chris, którego też straciłam. – Wyjawiłam, nawet nie wiem, dlaczego może, aby wiedział, że nie siedzi w tym sam. Strata rodziców, to ogromna taruma, każdy przeżywa to inaczej. Ja jednak wspominam okropnie ten okres. Masa psychologów, siedziałam całe dnie w domu, zażywając tabletki na uspokojenie. Koszmary nocne i budzenie się z płaczem i kczykiem. Ataki paniki. W końcu miałam tylko trzynaście lat.

– Przykro mi, ale wiedz, że możesz na mnie polegać. Nie mówię tego każdemu, więc należysz do wyjątkowych osób – powiedział i położył dłoń na moim udzie, które jest nagie, gdyż mam na sobie jasnozieloną sukienkę.
Przez ten dotyk, poczułam, właściwie nie wiem co. Chęć czegoś więcej? Napewno nie, to. Co ty ze mną robisz? - pomyślałam. Przyjemne ciarki przeszły mi po plecach, dochodząc do karku.

– Miło mi to słyszeć. – Uśmiechnęłam się i delikatnie zdjęłam jego dużą, szorstką, ale miłą w dotyku dłoń, która wywołuje na moim ciele pragnienie, nieznane mi do tej pory. – Zmieniając temat, w czym mam iść na ten bal?

– Aiden i Lily Anderson, uwielbiają huczne przyjęcia, eleganckie, niczym z pięknej i bestii lub kapciuszka. – Wyjaśnił, co od razu dobrze zrozumiałam. Tak się składa, że idealną suknię kupiłam jakiś czas temu, lecz nie było okazji do jej założenia.

Po tej rozmowie wyprosiłam Ethana, gdyż jestem zmęczona dzisiejszym dniem, a w końcu jutro praca. Przebrałam się w piżamę, po czym zasnęłam z myślą o Lockwoodzie i tym, co mam myśleć na temat tej znajomości i jego podejścia do tego wszystkiego.

Mój sen przerwał dźwięk znienawidzonego budzika, który natychmiast wyłączyłam. Delikatnie się przeciągnęłam i w dobrym humorze zaczęłam przygotowywać śniadanie oraz kawę, której zapach rozniósł się po całym mieszkaniu. Jedząc jajecznicę z bekonem, przerwał mi dźwięk telefonu.

Miłego dnia :)

Jak głupia uśmiechnęłam się do telefonu, odpisując mężczyźnie tym samym. Odłożyłam smartfon, po czym zaczęłam szykować się do pracy. Jak co dzień ubrałam na siebie czarną spódnicę i biała koszule, popsikałam się mocnymi perfumami, a włosy pofalowałam.

Idealnie

Biorę jeszcze torebkę i wychodzę z mieszkania. Otwieram na dole drzwi mustanga, mając nadzieję na cudowny dzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro