11☆

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wyszłam z toalety lekko załamana. Dzisiaj nie będzie jak co tydzień
Dowiedziałam się że Mark, bo tak miał na imię chłopak z którym dziś spędziłam imprezę jest zaręczony i szuka tylko zaspokojenia wśród innych dziewczyn.

Poszłam szukać dziewczyn ale ich nie zastałam przy barze. Gdzie są w takim razie?
Potem jednak dostrzegłam je na parkiecie. Tańczą w najlepsze. Uśmiechnęłam się na ten widok.
Dogadały się, to urocze, bo Natasha jeszcze z 4 godziny temu uważała, że Shannon to potwór.

-Hej!

-Co!?

-Co!?-powtórzyłam po Shannon

-Nie słyszę!

-Co!?-zgadując, że się tak nie dogadamy wyciągnęłam je na zewnątrz
Chłodno tu, ale da się wytrzymać

-Co chcesz?

-Idziemy gdzieś?

-Nie jedziesz z tym facetem?

-Ma narzeczoną -wzruszyłam ramionami

-Oj, dobra, w sumie to zgłodniałam

-Ja tak samo - potwierdziła Natasha

-KFC?

-Okej, ale tutaj go nie ma, a nie możesz dziś prowadzić

-Spokojnie, nie daleko jest jakiś market

-Otwarty?

-Powinien być

-No to chodźmy -powiedziała Shannon idąc w ... złym kierunku

-Shannon to w tamtą stronę - pokazałam jej na północ śmiejąc się

-Oh, przepraszam

***

Siedziałyśmy w moim samochodzie jedząc zakupione jedzenie.
Śmieszna rzecz się tam stała.
Shannon chciała kupić baloniki dla swojej młodszej siostry. Jednak przez alkohol kupiła prezerwatywy.
A kiedy byłyśmy w kasie kasjer zatrzymał się na gumkach patrząc na nas. Wtedy odezwała się Shannon
-Te baloniki też proszę pana. Są dla mojej siostrzyczki, jutro ma urodziny a ja miałam jej zapewnić dekoracje.
Facet zaczął się śmiać kasujac 'baloniki'.
Dopiero w samochodzie zrozumiałyśmy dlaczego.

-Co macie do jedzenia?

-Bułki i jakiś serek, a ty?

-Ja sobie kupiłam 10 7Days'ów. -powiedziała Natasha

-A ja mam kurwa balony i jabłko

-Hahahhaha-zasmiałam się z Natashą

-Nie śmiejcie się ze mnie, wyglądają jak balony, mogę ci pożyczyć Vicki jak chcesz

-Schowaj je do schowka a potem ci odkupie prawdziwe balony

-Ale jutro są jej urodziny

-Z tego co ja pamiętam to za tydzień

-Serio? To dzisiaj jest wtorek?

-Piątek -poprawiła ją Natasha

-Tak, piątek

-O kurwa, dużo wypiłam?

-Trochę, śpimy tu?

-Mi pasuje o ile masz przyciemniane szyby

-A, żebyś wiedziała, że mam

***

Obudziłam się przez pukanie w okno?
Czy my śpimy w samochodzie?
Ale mam kaca.
A te przyciemniane szyby mi nie pomagają.
Otworzyłam drzwi i wyszłam z samochodu. Przeciagnęłam się i zobaczyłam Harry'ego.

-Dzień dobry

-Harry?

-Ja

-Co ty tu robisz?

-Obserwowałem cie przez całą imprezę

-Byłeś na niej?

-Tak

-Oh i co z tego?

-Nieźle się ruszasz i...czemu tu spisz?

-Po imprezie niemiałyśmy jak wrócić do czyjegokolwiek domu i postanowiłysmy zasnąć tu. A powiedz mi jeszcze raz, co tu TERAZ robisz?

-Przyszedłem pomóc w sprzątaniu i postanowiłem sobie, że was obudze

-Uuu Harry jest pomocny?

-Dokładnie

-Wgl, to dzięki, że mnie obudziłeś, a powiesz która godzina?

-Równo 10

-10...10...10?!

-Tak a co?

-O kurwa, miałam być w domu na śniadanie

-To powodzenia-ruszył w stronę klubu

-Zostawisz mnie tu?

-Was -poprawił mnie
-A i tak poza tym to za tydzień organizuje imprezę u mnie w domu, wpadniesz?

-Zobaczę

-Okej, do zobaczenia w szkole

-Taa, do zobaczenia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro