Rozdział XXX!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam :33333 To już, uwaga!, fanfary! 30 rozdział !!!!!! Przybywam do was po przerwie z 30 rozdziałem mojego opowiadania :3 Ponieważ kurczę to historyczny moment, to musze wygłosić mowę xD Ale spokojnie, to jedno zdanie, a więc (tak! zaczynam od a więc! ha!) Chciałem gorąco podziękować wszystkim, którzy śledzą losy naszych bohaterów od samego początku i że ciągle są ze mną, a także dają mi motywację :3 No to czas lecieć z nowym rozdziałem :3 Zapraszam do czytania! :D 

ROZDZIAŁ +18!

       Zostałem wyrwany siłą z rozmyśleń, ponieważ Tsukasa złapał mnie mocno za rękę i wciągnął do pokoju.

- Hej to boli! - krzyknąłem, lądując na miękkim materacu jego łóżka.

- Tyle czasu na to czekałem, - mówił, ściągając z siebie jednym ruchem koszulę i niemalże wskakując mi na biodra - a ty robisz coś takiego i to przed moim pokojem?? - zawarczał łapiąc mnie za nadgarstki i zawiązując je własną koszulą.

- Tsukasa..to nie tak... Aj... rozwiąż mnie! - błagałem go, szamocząc się.

- Oj mój drogi...Będę musiał dać ci nauczę - mruknął z wrednym uśmieszkiem na ustach i rozpiął mi koszulę. Szybko przejechał językiem po długości mojego brzucha, a ja gwałtownie zaczerpnąłem powietrza. Kręgosłup wygiął się w łuk, doskonale reagując na jego dotyk. Gdy zaczął kreślić kółka, a następnie robić mi malinki, nie wytrzymałem i z moich ust uciekł jęk. Zaśmiał się, widząc moją reakcje i jeszcze mocniej przyssał się do ciepłej skóry, zostawiając na niej czerwony ślad. 

- Teraz przynajmniej widać, że należysz do mnie i nikt nie ma prawa cię dotykać. Mam nadzieję, że to rozumiesz? - zapytał, podciągając się na umięśnionych rękach i wbijając we mnie wzrok. 

- T...Tak... - odpowiedziałem cicho i przekręciłem głowę w drugą stronę, ponieważ nie mogłem znieść pożądania, jakie odbijało się w jego oczach. Byłem już rozpalony i tak naprawdę chciałem żeby mnie dotknął, ale jednocześnie trochę się bałem. 

Ucieszył się słysząc odpowiedź i nachylił się, przygryzając mi ucho. Spiąłem się cały i znowu jęknąłem, czując jego ciepły oddech w okolicach karku. 

Gdy on ciągle zabawiał się moimi reakcjami, wreszcie nie wytrzymałem i przekręciłem się na plecy, jednocześnie zarzucając mu związane ręce za głowę i przyciągając do siebie. Złączyłem nasze usta w pocałunku, co on od razu wykorzystał i zdominował mnie. Z czasem pogłębił pocałunek, czyniąc go groźniejszym, ale właśnie to mi się spodobało. Jęknąłem mu w usta i poprosiłem by zrobił to jak najszybciej. 

- Zadziwiasz mnie coraz bardziej Haru - jego dźwięczny głos odbił się od ścian, ale ja go nie słyszałem. Patrzyłem tylko na jego usta, których w tym momencie pragnąłem najbardziej. Po chwili poczułem jak zdejmuje ze mnie spodnie i robi to na co czekałem. 

- Ach! T..Tsukasa! - krzyknąłem, a on odczekał chwilę bym się przyzwyczaił. Odciągnął moją uwagę od bólu swoimi ustami i zaczął się powolnie poruszać. Było mi tak dobrze, że reszty praktycznie nie pamiętam. Wiem tylko, że zupełnie straciłem kontrolę nad swoim głosem i dałem się ponieść chwili. 

***

- Dzień dobryy! - gdy weszliśmy do mojego pokoju razem z Tsukasą, dziewczyny były już ubrane i gotowe do wyjścia. 

- Witam dziewczyny - uśmiechnął się Tsukasa, siadając na kanapie. 

- Bry.. - mruknąłem cicho i zrezygnowałem z pójścia w ślad za Tsukasą. Zdecydowałem, że postoję. Tak dla własnego bezpieczeństwa. 

- Ojoj, źle spałeś? - Raiona podeszła do mnie ze sztucznie udawanym smutkiem. Popatrzyłem na nią zdziwiony, ale chcąc ukryć rumieniec, podrapałem się po głowę.

- E... tak. Wiesz, Tsukasa strasznie chrapie i nie mogłem zasnąć hehe - uśmiechnąłem się, starając odpędzić od siebie obraz wczorajszej nocy. 

- Oh, ty biedaku - powiedziała głośniej, a później pochyliła się i wyszeptała bardzo cicho - Ciebie to akurat chyba w całym akademiku było słychać - po tych słowach zaśmiała się i uciekła do łazienki, a ja tępo patrzyłem za nią. Naraz jej słowa do mnie dotarły i rozważałem pomysł by "niechcący" wypaść przez okno.

Gdy ja rozważałem wszelkie próby przypadkowego samobójstwa, czarnowłosa dziewczyna usiadła obok Tsukasy i wlepiła w jego czarne oczy. 

- Chcesz czegoś ? - zapytał, obserwując ją.

- Jak zdobyłeś cząstkę ziemi? - spytała cicho. 

- Zabiłem jaszczurkę. Nie chciał współpracować, więc musiałem użyć nieco drastyczniejszych środków - mruknął.

- To nie była jaszczurka, tylko ziemny węgorz. Był moim znajomym...- powiedziała cicho i spuściła głowę. 

- Następnym razem wybieraj sobie lepsze towarzystwo. Z czego zdążyłem zauważyć, to jakoś kiepsko ci to idzie. - odpowiedział, a w tym czasie z łazienki wybiegła białowłosa. 

- A właśnie! Gdzie jest Ryuu? - rozejrzała się po pokoju. - Nie ma jego rzeczy...

- Ryuu odszedł - mruknąłem, siadając delikatnie na fotelu. 

- Czekaj..co?! Jak to odszedł?! - białowłosa podbiegła do mnie i złapała za moją dłoń. 

- No...po prostu... Jest ciągle gdzieś w pobliżu, na wypadek gdybym go potrzebował w walce, ale mimo to trzyma się na uboczu. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, jednocześnie omijając podanie powodu. 

- Matko.. on mnie doprowadza do szału ughh... - westchnęła i rzuciła się na kanapę obok czerwonowłosego. Rozwaliła się na jego kolanach i zrobiła smutną minę. - Tsuuu jestem głoooodnaaaa - wymamrotała masując się po brzuchu. Ten pogłaskał ją po białych włosach, śmiejąc sie przy tym. 

- Dobrze, pójdziemy po jedzenie do stołówki, a wy tutaj zaczekajcie - mruknął i powędrował wzrokiem w moją stronę. Uśmiechnąłem się i wstałem ruszając do wyjścia. 

***

- Tsukasa... tak się zastanawiam... co my teraz zrobimy? - zapytałem idąc przez korytarz, co jakiś czas spotykając ludzi wracających ze śniadania. Cieszyło mnie to, bo zachowywali się jakbyśmy wczoraj się widzieli, a to oznacza, że nikt tak naprawdę nie zauważył naszego zniknięcia. Widocznie czas musiał jakoś inaczej tam płynąć.

- Ale z czym Haru ? - czerwonowłosy popatrzył złowrogo na chłopaka z białymi oczami, który bawił się robiąc na palcu małą wichurę. 

- No... - ściszyłem głos - z cząstkami... Co teraz? - otworzyłem drzwi do stołówki, do której razem weszliśmy. 

- Pamiętasz tego zakapturzonego faceta, którego spotkaliśmy podczas ucieczki przed wieśniakami? - zapytał podchodząc do bufetu i biorąc talerz. 

- Cichy człowiek! - mruknąłem radośnie i także wziąłem talerz. 

- Tak. Gdy ten demon był w moim ciele, spotkał się z tym człowiekiem. Zagroził mu, dzięki czemu dowiedział się jak aktywować całą moc cząstek. Cichy ma czekać na niego w wiosce Ognia jutro o północy, ponieważ to właśnie on musi wykonać rytuał. Mając wszystkie cztery cząstki, może przywrócić do naszego świata duszę Pierwszego Człowieka i wtedy on przekaże ci moc, jesli tylko mu się spodobasz. 

- Ale to znaczy, że... jak to mogę mu się nie spodobać? 

- No po prostu. Pierwszy wybiera osobę, której chce dać moc. Oczywiście musisz mieć cząstki.

- Ale to logiczne, że by nie wybrał demona... więc po co chciał się z nim spotkać?

- To proste Haru... To demon. Posłałby duszę Pierwszego do piekła i przejęcie mocy byłoby drobnostką. 

- O matko... - mruknąłem przerażony. Ręka z pełnym talerzem zatrzęsła mi się, ale Tsukasa zdążył zabrać naczynie i uśmiechnąć się ciepło. 

- Wezmę to. - postawił talerz przed panią, która dopisywała do listy zabrane przez nas produkty. 

- Dużo dzisiaj jecie chłopcy - uśmiechnęła się ciepło.

- Wie Pani, zmęczenie po treningu daje znaki - czerwonowłosy zaśmiał się i puścił do niej oczko. Ta zarumieniła się i uciekła. 

- No nie - powiedziałem, gdy wychodziliśmy ze stołówki - nawet na moich oczach musisz z nią flirtować? 

- Haruu, przecież to dla naszego dobra. Myślisz, że skąd mam dodatkowe porcje żarcia i te pyszne maślane bułki? - zaśmiał się. 

- Ty terrorysto - dołączyłem do niego. 

~ Tsukasa i Haruka proszeni są do dyrektora~ przez głośnik szkolny rozbrzmiał głos sekretarki dyrektora. 

- Oho... co znowu? - mruknął znudzony Tsukasa.

- Chyba nie myślisz, że.. - zacząłem panikować. 

- Na pewno nie. Uspokój się i postaraj się zachowywać normalnie. Poczekaj tu na mnie, pójdę zanieść dziewczynom jedzenie i zaraz wracam -

- Okej... - czerwonowłosy zniknął mi z pola widzenia, a ja stałem jak kołek na środku korytarza i głupkowato się uśmiechałem do chłopaków. Czego dyrektor może chcieć? Przecież nie mógł się o tym dowiedzieć... Niby jak? 

Stałem tak zastanawiając się co chce ode mnie dyrektor, gdy znalazł mnie profesor o sztuki. 

- O! Haruka! - jego fioletowe włosy przecięły korytarz i naraz znalazł się obok mnie. 

- Witam pana - uśmiechnąłem się.

- Słyszałem, że dyrektor cię szuka... Pewnie ciągle chodzi mu o tę sprawę, gdy po raz pierwszy nie przyszedłeś na lekcje tylko pobiegłeś do wioski ludzi - zaśmiał się i potargał mnie po włosach. 

- Oh... możliwe. Chociaż miałem nadzieję, że ta sprawa obejdzie się bez echa - uśmiechnąłem się, czując jak całe napięcie ze mnie ucieka. 

- Wygląda na to, że jednak będzie inaczej. Ale nie denerwuj się tym, jakby coś to oczywiście ci pomogę - puścił oczko i poleciał do końca korytarza, gdzie właśnie ukazał się profesor matematyki. 

- Dziękuję! - krzyknąłem na nim. Cieszyłem się, że go spotkałem. Pomógł mi wyrzucić złe myśli i trochę się uspokoić, chociaż wszystko to zepsuł niejaki czerwonowłosy. Odwróciłem się powolnie, a on oczywiście musiał wyskoczyć nie wiadomo skąd i wylądować centymetry ode mnie. 

- Bu! - zaśmiał się, gdy ja mało nie znalazłem się na suficie. 

- Zabije cię głupku! - wydarłem się. 

- O widzę, że wszystko wraca do normy. Już się bałem, że jesteście chorzy bo ze sobą normalnie rozmawiacie - zaśmiał się profesor od matematyki, na którym uwieszony był fioletowowłosy. 

- A wie profesor, ludzie się zmieniają - mruknął Tsukasa i zarzucił mi rękę na ramiona. 

- Tak? To zmień tego idiotę, bo go kiedyś nauczę latać, wypychając z dachu szkoły - warknął wskazując drugiego profesora, a my wybuchnęliśmy śmiechem. 

- A wy co? Jazda do dyrektora! - palnął matematyk, a my zesztywnieliśmy. 

- Tak jest! - odpowiedzieliśmy równo i chwilę później staliśmy już przed drzwiami gabinetu. 

Otworzył nam sam dyrektor. 

- No panowie, chyba musimy pogadać, nieprawdaż ? 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro