Rozdział IV - ,,Możemy porozmawiać?"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia, miał odbyć się kolejny konkurs.

Jednak pogoda na zewnątrz, nie zapowiadała się obiecująco. Nieustanne opady śniegu i silnie porywisty wiatr mógł nie ułatwić zawodnikom, oddania dobrego skoku.

Organizatorzy postanowili, poczekać na ewentualną zmianę warunków.

Dlatego też przesunęli godzinę kwalifikacji z 08:45 na 11:00.

Skoczkowie byli tym faktem mocno poirytowani, gdyż uważali, że w przypadku aktualnej sytuacji, dzisiejsze zawody, z troski o ich bezpieczeństwo, powinny zostać odwołane.

Jednak nic nie mogli na to poradzić, i jedynie co im pozostało to czekać na dalsze komunikaty FIS-u.

O 07:30 - wszyscy stopniowo zaczęli gromadzić się na stołówce.

Może i istniała jakaś korzyść, z tego poranka - pierwszy raz nie musieli się z niczym spieszyć.

Mogli spokojnie zjeść śniadanie, swobodnie przy tym ze sobą rozmawiając.

Poszczególne nacje, miały przydzielone miejsca w pomieszczeniu. Jednak często siadali przy innych, tak, że przy jednym stole bywały różne narodowości.

Pocieszał ich fakt, że łączy ich język angielski. W przeciwnym wypadku, mogli by się wzajemnie nie rozumieć, a skutkiem tego mogła by być niezręcznie panująca cisza.

***

Thomas obudził się dość wcześnie.

Godzina 05:30, nie była dla niego niczym niezwykłym. Podczas, gdy inni jeszcze spali, on mógł ten czas wykorzystać na spokojny prysznic i krótki poranny trening, jakim jest krótki bieg po okolicach ośrodka.

Budząc się, nie dostrzegł nigdzie Gregora, którego łóżku było puste.

Po chwili jednak zobaczył otwierające się drzwi łazienki, i wychodzącego z niej wspomnianego mężczyznę.

Zobaczył, że ten ubrany był tak, jakby zamierzał gdzieś wyjść.

Widząc, jak chłopak zaczyna kierować się w stronę wyjścia z pokoju, rzucił do niego krótkie pytanie.

- Możemy porozmawiać? - oczekiwał jakiejś odpowiedzi - a otrzymał jego brak.

Po sekundzie młodszy zniknął zamykając za sobą drzwi.

Blondyn, nie zamierzał jednak odpuszczać i chciał ponowić próbę rozmowy na później.

Wyjrzał za okno, i zobaczył to czego nie chciał widzieć. Wszystko wskazywało na to, że musiał zrezygnować, z biegania na świeżym powietrzu, gdyż pogoda temu nie sprzyjała.

Zamiast tego, usiadł na fotelu i włączył sobie telewizję, chcąc obejrzeć jakiś film lub wiadomości.

Dopiero o 07:25, wyłączył urządzenie i postanowił zejść na śniadanie, wciąż jednak myśląc, dokąd udał się Greg.

***

Gregor tą noc przespał, nawet spokojnie.
Odkąd tylko pamiętał, miewał prawie zawsze nocne koszmary.

Śniły mu się najczęściej rzeczy, których nie chciał, aby się wydarzyły w rzeczywistości - same porażki na skoczni i związane z nimi, odrzucenie przez rodzinę, którą jedynie darzył jakim kolwiek sentymentem.

Najbardziej bał się, tego, że któregoś dnia, ulegnie poważnemu wypadkowi lub dozna kontuzji która przekreśli jego, szanse na rozwój kariery.

Dodatkowo życie w samotności, wcale nie pomagały mu zapomnieć o tych myślach.

Dlatego zawsze co rano, przed śniadaniem, udawał się na siłownię poćwiczyć, by wzmocnić swoją formę, oraz spróbować nie przejmować się swoimi lękami.

Wydawać by się mogło, że wcale nie chciał się tak czuć. Przecież kochał życie takie jakie ma.

Jednak on tak naprawdę sam siebie w pełni nie znał.

Próbował sobie wmawiać, że inne uczucia są dla niego obce. Gdy jednak one przychodziły, próbował z nimi walczyć, jednak bez skutku.

Zaraz po przebudzeniu, wstał i starając się oprzytomnieć, skierował swoje ruchy do łazienki, z zamiarem odświeżenia się.

Zanim jednak do niej wszedł, spojrzał na wciąż śpiącego Thomasa.

Nie mógł pojąć, dlaczego ten tak się uparł, żeby tu z nim być.

,,Pewnie Pointner, mu czymś zagroził" -
jednak po sekundzie dodał sobie samemu - ,, A co mnie to zresztą obchodzi, chce tu być, niech będzie. Ale na pewno nie osiągnie tego, czego chce. Po moim trupie"

Ciepły prysznic dobrze mu zrobił, od razu się lepiej poczuł.

Gdy był już gotowy do wyjścia, usłyszał za plecami głos starszego - Możemy porozmawiać? - on natomiast nie odwracając się w jego kierunku, udając, że go nie słyszy, po prostu wyszedł.

Teraz jedynie czego potrzebował, to ciężkiego wycisku, a nie rozmów, na które nawet nie miał chęci.














Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro