Rozdział IX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 No witam! W ten piękny dzień (właściwie noc) na przeprosiny za żart z Liebster Awards, chciałem wam dać nowy rozdział :D Myślę, że to w jakiś sposób was udobrucha ( tsa.. jasne. W dupe se wsadź ten rozdział.. ).

Oczywiście muszę dodać swój komentarz, więc nie bijcie. Chciałem podziękować dwóm osobom. Mojej wspaniałej becie, która wyłapuje wszystkie moje błędy, dzięki czemu mogę je dla was poprawić. A jest nią oczywiście @-whitecat-

A takżde drugiej osobie : @KestuekiAkuma za wspaniałe komentarze pod LLtS. Niestety jestem zbyt leniwy żeby na każdy odpowiadać, więc podziękuję tutaj :D

A teraz.... Rozdział !! Zapraszam :3



Usiedliśmy na drewnianych ławkach niedaleko paleniska. Myślałem, że będziemy jednymi z ostatnich, którzy tu dotrą, ponieważ oczywiście przy wyjściu musieliśmy się pobić. Jednak nie było jeszcze ponad połowy osób. Wszyscy wyglądali jak żywe trupy, a ja zastanawiałem się, kiedy padną na twarz i legną na zimnej ziemi. Tsukasa został poproszony o podpalenie ułożonych kawałków drewna, a ja w razie potrzeby o zagaszenie, gdy ogień wyrwie się spod kontroli. Jak na złość zrobił wszystko idealnie, a mi pozostało tylko siedzieć i obserwować. Spojrzał na mnie i zamyślił się. Chwilę potem trzymał w ręku patyk, który wsadził do ognia. Oczywiście drewno zapaliło się, a on nagle z przerażoną miną odwrócił się w moją stronę i zaczął krzyczeć.

- Haru!! Pomocy!! Pożar!!! - darł się wymachując mi patykiem przed nosem.

- Co ty robisz idioto ? - spytałem lekko zmieszany.

- Miałeś mnie ratować w razie pożaru, więc zupełnie przez przypadek zapalił mi się ten oto patyk, a bez twojej pomocy za chwilę spali mi rękę!

- Mówiłem ci, że jesteś nienormalny ? - skwitowałem i ruchem ręki przeniosłem wodę z kubła na patyk, tym samym go gasząc. Czerwonowłosy westchnął z ulgi i usiadł obok mnie.

- Gdyby nie ty, to bym się spalił. Jak nic.

- Spierdalaj – warknąłem – W ogóle mnie to nie śmieszy...


Wkrótce zebrali się wszyscy, a gdy tylko otworzono mały barek z jedzeniem i piciem, rzucili się na niego jak wilki. Później było pieczenie kiełbasek i rozmowy zaczęły wrzeć. Większość odzyskała chęć do życia i teraz energicznie opowiadali o swoich przeżyciach w lesie, a także o misjach, które musieli wykonać. Jak się dowiedziałem najlepsza para (poza nami) dotarła do trzydziestego zadania, a potem zatrzymali się przy drodze i tam już pozostali. Nudziło mi się strasznie, a za ciekawą zabawę obrałem podkradanie ludziom picia. Jeden chłopak nawet nie zauważył gdy jego woda lewitując uciekła mu z kubka i przeniosła się do kubka kolegi.

Zachciało mi się pić, więc z czyjegoś kubeczka zabrałem wodę i otwierając usta wlałem ją sobie do gardła. Tsukasa obserwował każdy mój krok.

- Ej, ja też chcę! - popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Wpadłem na genialny pomysł. Podkradłem kolejną porcję napoju i skierowałem ją w stronę twarzy Tsukasy. Ten już otworzył usta, czekając aż woda znajdzie się w jego buzi, gdy wielka przeźroczysta kulka zawisła centralnie nad jego oczami.

- Eee... Haru ? Co rob... - nie zdążył dokończyć, bo w tym momencie pstryknąłem palcami, a bańka pękła, rozpryskując się na jego twarzy. Gdy to wszystko zobaczyłem, zacząłem śmiać się jak opętany.

- Bawi cię to ? - warknął, wycierając oczy i zaczesując włosy do tyłu.

- Owszem. Jak cholera – zdołałem wydusić między chaotycznymi napadami śmiechu.

Niestety reszta osób zorientowała się, że brakuje im wody i dość szybko doszli do tego, kto zrobił im żart. Tylko ja byłem w stanie na tyle kontrolować wodę, by lewitując zmieniała swoje położenie.


Wrzaski ustały, gdy na środek zbiorowiska wstąpił profesor Hirokki zabierając głos.

- Moi kochani! Mam dla was niezbyt miłą informację. Do dyrektora dotarła wiadomość, że nikt nie ukończył biegu, więc przygotował dla was coś innego. Każdy z was, podzielony na grupy względem klanu, będzie musiał wykonać zadania przy użyciu własnego żywiołu. Zadania mają na celu naukę nad panowaniem nad żywiołem, a także dobrą zabawę przy tym. Jutro dostaniecie kartki z ćwiczeniami, które będą nadzorować nauczyciele. A teraz, bawcie się! - klasnął w dłonie i zanim uczniowie zaczęli buczeć, on ukrył się gdzieś w cieniu nocy z resztą opiekunów.

- Ale czad! - przysiadł się do mnie czerwonowłosy z uradowaną miną.

- Od kiedy tak palisz się do roboty ? - mruknąłem obserwując ogień.

- Może na końcu zrobią pojedynek, a wtedy cię pokonam! - zaśmiał się, co ja skwitowałem cichym prychnięciem.

- Jesteś jak dziecko – odezwałem się po chwili.

- Ja? Mam ci przypomnieć kto wczoraj tulił się do mnie jak kociak ? - ściszył głos, za co mu dziękowałem.

- Zamknij się! - warknąłem. Bałem się, że mimo wszystko ktoś mógł to usłyszeć.

- Haruka-senpai! - blond czupryna mignęła mi przed oczami i ktoś zarzucił mi rękę na ramię.

- Kaneko – bardziej stwierdziłem niż spytałem.

- Co ty robisz z tym.. z tym czymś ?! - spytał wskazując palcem na Tsukasę.

- Jak mnie nazwałeś ?! - poderwał się do góry i złapał go za kołnierz nad moją głową. Spokojnie podniosłem się z ławki i stanąłem między nimi. Spiorunowałem ich wzrokiem, więc oboje uspokoili się i usiedli.

- Skopie ci dupę przy najbliższej okazji – warknął czerwonowłosy.

- Tylko spróbuj – odparłem, na co oboje zrobili wielkie oczy.

- Będziesz go bronił ? Co on sam nie potrafi ?? ...

- Bachory! - nauczyciel ognia stanął obok nas – Zamiast się sprzeczać, moglibyście opowiedzieć jakąś historię. W końcu mamy ognisko.

Po krótkiej chwili namysłu, Kaneko zerwał się wymachując rękami.

- Ja wiem! Opowiem historię o zaginionej mocy czterech żywiołów! - na tą wieść wielu ożywiło się i przysiadło bliżej nas.

- Uwaga! Zaczynam! ... Dawno, dawno temu był sobie człowiek...

- Stop! Stop, stop! - przerwał mu profesor Hirokki – Ja opowiem! Ty nic nie umiesz! - Matko przenajświętsza ratuj mnie... Czy w naszej szkole uczą ludzie z niedorozwojem?? Nie wiadomo skąd wysoki fioletowowłosy przytargał ze sobą krzesło i usiadł obok nas zaczynając opowieść.

- Kiedyś, bardzo dawno temu, żył sobie człowiek, który posiadł wiedzę na temat każdego żywiołu. Odwiedzał wszystkie wioski i wygłaszał swoje poglądy, a także nauczał innych jak panować nad ich mocą. Ludzie widząc jego czyste intencje, a także szczerą pomoc ofiarowali mu cząstkę własnego żywiołu. Zaufali mu do tego stopnia, że pozwolili zrobić z tym co chciał, wedle własnych zachcianek. Był to okres wojen pomiędzy wioskami, a uczony widząc to, prowadził badania, aż doszedł do niesłychanego odkrycia. Mianowicie udało mu się połączyć wszystkie cząstki w jedną całość, tworząc niewyobrażalną moc. Chciał użyć jej by zapobiec walkom i zjednoczyć ludzi. Niestety, gdy oni dowiedzieli się o owym odkryciu, zapragnęli dostać moc na własność. Próbowali wykraść ją napadając na mężczyznę, jednak nikomu nie udało się odebrać tej mocy. Widząc jaką pychą kierują się nadludzie, postanowił odebrać sobie moc, a następnie z powrotem podzielić ją na kawałki. Każdą część umieścił w osobnym artefakcie, których do tej pory chronią boskie istoty. Wielu ludzi próbowało odnaleźć owe artefakty, ale nawet gdy udało im się dotrzeć do kryjówki, umierali podczas starcia ze strażnikami. Krążą plotki, że tylko osoba o dobrych intencjach i czystym sercu jest w stanie przekonać obrońców żywiołów, a także posiąść każdy z nich. Niestety moc ma też i złe strony. Gdy jakiś głupiec użyje jej nieumyślnie, procesy jakie zachodzą w ciele zatrzymują się i dana osoba umiera. Na szczęście wy nie możecie nawet pomyśleć o zdobyciu tej mocy, ponieważ nikt z was nie jest na tak wysokim poziomie by tego dokonać.

- Chwila, chwila. Najpierw opowiada nam profesor o takich rzeczach, a teraz mówi, że nikt nie jest wstanie tego dokonać ? Przecież to absurd – odezwał się jeden z chłopaków.

- Hehe, wybaczcie. Ale przecież i tak to tylko mit. Skąd możemy wiedzieć, że to co mówią ludzie to prawda ?

- No, ale skoro dotarli do kryjówki, a potem zostali zabici, to wskazuje na to, że jednak coś takiego istnieje.

- Ludzie dużo gadają, może po prostu zaginęli, a inni dopowiedzieli resztę ?

- Dobra! Koniec gadania! - do konwersacji włączył się nauczyciel ognia – Bachornia, do pokoi! Późno już jest! - warknął i zaczął wypędzać nas ruchem ręki. Kilka osób zaczęło jęczeć, ale powoli podnosiliśmy się i powolnym krokiem ruszyliśmy do domków.

***

- Ej – z łóżka obok dobiegł głos – Co myślisz o tym całym facecie z czterema żywiołami ? - spytał Tsukasa.

- Wydaje mi się, że to niemożliwe, a wszystko jest zmyślone na potrzebę ludzkiej rozrywki.

- Serio? Ja tam chyba wierze... Ogarniasz ? Mieć tak wielką moc... to by było coś! - powiedział z entuzjazmem i rozmarzonym wyrazem twarzy.

- Idź lepiej już spać. Wymyślasz dziwne rzeczy – odezwałem się ostatni raz i przekręciłem się na drugi bok, pogrążając się we śnie.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro