Rozdział XXVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak wiem... chcecie mnie zabić. 20 dni... pobijam rekordy... Gommenasaii. Po prostu... ughh nawet nie wiem co mam powiedzieć. Chce żeby rozdziały dla was były jak najlepsze, a pisanie z przymusu powoli zaczyna mnie męczyć. Dlatego czekałem i czekałem na wenę, aż wreszcie do mnie przyszła. Mam nadzieję, że mnie nie zamordujecie i nowy rozdział jakoś załagodzi sytuację ^^

 - Przypomina ci... przeszłość? - powiedziałem cicho, opierając dłonie na jego plecach. 

- Jak mówiłem, znamy się od dawna. Myślałem, że jak z nią skończę to moja historia także odejdzie. I rzeczywiście tak się stało, ale teraz.. ona jest tutaj wraz ze mną, a z nią wszystkie wspomnienia. Haru... ja jej nienawidzę. Nie chcę na nią nawet patrzeć bo mam odruchy wymiotne...

- Ryuu, ja.. - zacząłem mówić, ale głos białowłosej, która nas woła przerwała mi w pół zdania. 

- Ej! Idziecie?! - krzyknęła będąc już spory kawałek dalej.

- Tak! - wrzasnąłem i odsunąłem się od czerwonowłosego. - Chodź, ale posłuchaj mnie - złapałem go za rękę i pociągnąłem w stronę, w którą udały się dziewczyny - Jeżeli będziesz chciał mi o tym wszystkim opowiedzieć, to jestem do twojej dyspozycji... rozumiesz? - powiedziałem ciszej patrząc na jego ponurą minę i spuszczony wzrok.

- Dziękuję - odpowiedział i ruszył sztywnym krokiem przed siebie jednak po chwili spojrzał mi w oczy.

- Mogę ci teraz opowiedzieć? - spytał bardzo niepewnie. Podszedłem do niego i położyłem dłoń na czerwonych jak ognień włosach, stając na palcach.

- Będę dobrym słuchaczem. Obiecuję - uśmiechnąłem się ciepło, a Ryu zaczął mówić. 

***

- Ej lwie, mogę cię o coś spytać? - po lewej stronie białowłosej odezwał się cichy głos nowo poznanej dziewczyny, która również jest strażnikiem.

- Nie mów na mnie lew, tylko Raiona. I pytaj co chcesz - rozpromieniła się jasnowłosa i radośnie podskoczyła w górę.

- Dobra, dobra Raiona. Czy Ryuki... on spotyka się z Haruką? - zapytała nieco ciszej, zerkając przez ramię na ich towarzyszów, którzy zostali w tyle.

- CO?! Nie! - krzyknęła dziewczyna i głośno się zaśmiała. - Nie żartuj! Haru ma Tsukasę, a Ryuu jest tylko jego strażnikiem. - odparła z uśmiechem na ustach.

- Ach, rozumiem. Kto to Tsukasa? - strażniczka zaciekawiła się nieco, przedłużając ich rozmowę.

- To... uch... długa historia. Tsukasa chodził do tej samej szkoły co Haru. Początkowo się nienawidzili, ponieważ Tsukasa był najlepszym z Ognia, a Haru z Wody ale kiedyś odkryli starożytną bibliotekę i postanowili odnaleźć wszystkie cząstki żywiołów. Gdy przybyli do mnie, byli już w nieco innych stosunkach - położyła szczególny nacisk na słowo ,,innych''.

- A dlaczego go tutaj nie ma? - mruknęła dziewczyna nieco zdziwiona.

- Podczas przejmowania cząstki ognia wydarzył się... mały incydent. Tsukasę opętał najwyższy demon, który przejął zupełnie nad nim kontrolę. Zniknął niedługo po tym i więcej już go nie widziałam. Haru chce kontynuować podróż w nadziei, że uda mu się odnaleźć i sprowadzić Tsukasę z powrotem. Trochę to smutne... - zasmuciła się Raiona i kopnęła jeden z kamieni leżących na drodze.

- Przykro mi... Chciałabym wam pomóc, znaczy Haru... Wiem co nieco o straconej miłości, którą ciężko jest odzyskać... - odparła dziewczyna. Na jej twarzy panował smutek połączony z mrokiem, co zdziwiło nieco Raionę.

- Słucham? Czy to ma związek z Ryuu? - po tym pytaniu nastała dłuższa cisza, ale w końcu pegaz podniósł głowę i skierował wzrok w nieznane, otwierając pysk.

- Tak. Kiedyś, bardzo dawno temu, jak ja i Ryuki nie byliśmy jeszcze strażnikami. Zakochałam się w nim, a on we mnie i jakoś tak po krótkim czasie utworzył się nasz związek. Byłam naprawdę szczęśliwa, ponieważ Ryuki darzył mnie ogromną miłością, a przy okazji był najprzystojniejszy ze wszystkich chłopców w wiosce. Wszyscy mi zazdrościli. Jednak w końcu musiał nadejść czas, za który dałabym wszystko by go zapomnieć. By nic takiego się nie wydarzyło. Do miejscowości, w której mieszkaliśmy zawitał nas późniejszy stwórca. Oświadczył, że potrzebuje po jednej osobie z każdego żywiołu, który miał stać się strażnikiem. Ryuki od razu negatywnie podchodził do tematu, jednak ja bardzo chciałam iść na ćwiczenia, które miały wyłonić najlepszą czwórkę. On wyraził się jasno co do sprawy, ale ja potajemnie za jego plecami, zapisałam nas do konkursu i zapłaciłam za niego resztką swoich srebrniaków. Był zmuszony iść i oczywiście rozgromił swoich przeciwników. Na końcu nawet się ucieszył, ale jego radość prysnęła gdy usłyszał co trzeba zrobić, by dokończyć konkurs... - tutaj koń zwolnił kroku i mocniej przytulił do siebie skrzydła.

- Co musieliście zrobić? - Raiona nie chciała naciskać, ale bardzo ją zastanawiało, co takiego wydarzyło się w ich przeszłości, że teraz Ryuu nie może na nią patrzeć.

- To dość śmieszne... Stwórca powiedział, że musimy zabić swoich rodziców lub opiekunów by móc dokończyć przemianę. Miało to na celu pokazanie, że nic nie będzie w stanie nam przeszkodzić w obronie cząstki żywiołu, w której posiadanie wejdziemy.

- Zabił swoich rodziców ?! I ty też?! - białowłosa odskoczyła na bok jak oparzona i z przerażeniem w oczach wpatrywała się w towarzyszkę. Ta przeraziła ją jeszcze bardziej, gdy po prostu wybuchła śmiechem.

- O niee, Ryuki nie miał rodziców. Za to wychowali go ludzie, których kochał ponad wszystko. Chciał się wycofać, ale nie było już odwrotu. Zerwał ze mną i oznajmił, że nie chce mnie znać. Ale ja chciałam władzy. Chciałam być kimś wielkim. Kimś kogo wszyscy będą podziwiać. Upiłam się i zamordowałam matkę i ojca, a następnie udałam się do domu Ryuka. Po ciemku, w zupełnej ciszy, wbiłam nóż w serce jego przybranej matki. Wtedy do pokoju wpadł on razem z ojczymem. Chcieli mnie powstrzymać, ale staruszka także udało mi się dosięgnąć ostrzem. Ryuki wpadł w furię i chciał mnie zabić, ciąć w szale na oślep jakimś tępym mieczem. Zostawił mi dużą bliznę, która ciągnie się od ramienia przez całe plecy. Później opadł bezsilny na podłogę i po prostu zaczął płakać, tuląc jeszcze ciepłe ciało matki do siebie. Ja, jakby nigdy nic wróciłam do domu. -

***

        Po wysłuchaniu wszystkiego co powiedział mi czerwonowłosy, stałem jak kołek na środku drogi z łzami w oczach. Nie interesowało mnie czy dziewczyny są gdzieś w zasięgu wzroku czy nie. Liczyło się dla mnie tylko to, co własnie powiedział mi Ryuu.

- Ryuu.. ja... Matko, ja nie wiem co mam powiedzieć! Przepraszam... - krzyknąłem i schowałem twarz w dłoniach, mimowolnie pozwalając łzą spływać po moich policzkach. Chłopak podszedł do mnie i ponownie dzisiaj mnie przytulił, tym razem mocniej. Wtuliłem się w niego i zacząłem szlochać mocząc mu skórzaną kurtkę.

- Nie płacz już proszę. Nie chcę byś przeze mnie płakał - mruknął i pociągnął nosem. Przytrzymałem go mocniej czując jak nogi się pod nim uginają. W ostateczności wylądowaliśmy na ziemi, podpierając się na kolanach. Ryuu złapał mnie za przód bluzy i wtulił głowę płacząc. Płakał coraz mocniej, powtarzając jak bardzo kochał swoich przybranych rodziców i jak bardzo nienawidzi tą dziewczynę. Uspokajałem go głaszcząc po plecach i po włosach. Jego nienawiść udzieliła się także mi, ponieważ miałem teraz ochotę pobiec i po prostu zabić strażnika, nie zastanawiając się jaka kara może za to czekać. Coś takiego nie miało prawa przydarzyć się Ryuu. Nie jemu...

- Już dobrze Ryuu... Obiecuję, że nie wezmę tej cząstki i zostawimy ją tutaj. Przy okazji sam się na niej zemszczę - powiedziałem mu do ucha. Odsunął się ode mnie i przetarł ręką twarz.

- Nie, Haru. Musisz odpowiedzieć poprawnie na zagadkę, ponieważ bez tego nie uda nam się odzyskać Tsukasy. A zemsta należy do mnie, dlatego ty nie możesz sobie narobić kłopotów.

- Ale... - zacząłem.

- Nie ma żadnego ale, rozumiesz? Po prostu... zaufaj mi. - podszedł i złapał mnie za ręce - Obiecuje, że co by się nie działo zawsze będę przy tobie. - powiedział to, po czym położył dłoń na moim policzku i zbliżył swoją twarz.

                Musnął ustami moje wargi, by następnie zbliżyć się i pogłębić pocałunek. Odruchowo rozchyliłem usta, pozwalając mu na więcej. Jego ręka zjechała na moje plecy, przyciągając mnie bliżej niego. Zarzuciłem mu ręce na szyję i zamknąłem oczy. Było mi dobrze, a jego wargi były ciepłe i miękkie. Zszedł z pocałunkami na moją szyję, a ja odchyliłem głowę i cicho zamruczałem. Było mi cholernie dobrze do tego stopnia, że zapomniałem o otaczającym nas świecie. Chciałem jego. Jego dotyku. Przez głowę przeleciał mi obraz uśmiechniętej twarzy Tsukasy i właśnie zrozumiałem co ja robię. Gdy Ryuu zahaczył palcem o mój pasek od spodni, odsunąłem się od niego jak oparzony, ciężko dysząc.

- Nie możemy Ryuu... - powiedziałem cicho, odwracając wzrok.

- Dlaczego? - spytał zbliżając się.

- Ponieważ mogę się w tobie zakochać... - mruknąłem. Oparł czoło o moje i spojrzał mi w oczy. Następnie zamknął je i przytulił mnie mocno.

- Przepraszam cię Haru, zapomniałem się... -

- Nie przepraszaj, to też moja wina - odparłem.

- Lepiej już chodźmy - uśmiechnął się ciepło i ruszył przed siebie. Zerknął na mnie i wyszeptał bardzo bardzo cicho ,,Zazdroszczę Tsukasie''. Udało mi się to wyczytać z jego ruchów ust, ale gdy dotarło do mnie co właśnie powiedział, on puścił się biegiem ciągle uśmiechając.

- Hej! Czekaj na mnie! - krzyknąłem i potrząsając głową pobiegłem za nim.
Po kilku minutach biegu udało nam się dotrzeć do dziewczyn, ale widok który zastałem trochę mnie zdziwił. Raiona płakała, a gdy zobaczyła Ryuu po prostu rzuciła mu się na szyję szlochając. Pegaz stał kawałek dalej ze spuszczoną głową i smutną miną.

- R..Raiona? - zamrugał zdziwiony smok. - Co się stało?

- Już wszystko wiem... Tak strasznie mi przykro. Przepraszam cię, za wszystkie złe rzeczy, które o tobie mówiłam. Tak bardzo przepraszam - wymamrotała przez łzy i jeszcze mocniej przytuliła Ryuu, który odwzajemnił uścisk.

- Już wszystko w porządku. Nie przejmuj się ani jednym ani drugim. - Uśmiechnął się do niej i pogładził jej długie, białe włosy.

- Ryuki - koń wreszcie odezwał się, patrząc na czerwonowłosego. Ruszyłem do przodu ze złą miną, ale ręka Ryuu mnie zatrzymała.

- Czego chcesz?

- Ja... ja chciałabym cię za wszystko przeprosić...  


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I dotarliśmy do końca! Z góry chcę was przeprosić za wszelkie błędy, które mogą się znaleźć w rozdziale, ale po prostu bardzo źle się czuję i nie mam siły na większą korektę. Jednak mam nadzieję, że rozdział się podobał! To do zobaczenia w następnym miśki! ^.^


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro