Szkoła

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powolnym krokiem szłam w kierunku szkoły, przyglądając się samemu budynkowi, który robił niesamowite wrażenie, jak i uczniom którzy wygłupiali się. Kiedy weszłam do budynku, czułam na sobie wzrok wielu osób. Czułam się z tym źle, dlatego też założyłam kaptur na głowę i zwróciłam się w kierunku szatni, aby tam odetchnąć. Z tego co się zorientowałam moja szatnia była na samym końcu korytarza. Na szczęście nikogo tam nie było, więc usiadłam na ziemi i schowałam głowę pomiędzy kolana i zamknęłam oczy aby się uspokoić. Po paru minutach usłyszałam czyjś głos. Była to dziewczyna, która kierowała się w stronę mojej szatni. Podniosłam głowę aby lepiej dojrzeć sylwetkę tej osóbki. Była bardzo niska o miłym wyrazie twarzy, włosy miała upięte w koka i była ubrana w żółtą sukienkę. Nie dało się przeoczyć jej czarnych koturn, dzięki którym była wyższa ale nieznacznie.
Dopiero po chwili spostrzegłam, że owa osoba patrzyła się na mnie, więc postanowiłam wstać i się przywitać, jednak moje plany nie wypaliły, ponieważ nie zauważyłam, że nade mną wiszą szafki, w których możemy zostawić swoje rzeczy jak i niepotrzebne książki. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym się nie uderzyła w taką szafkę i właśnie tak się stało. Złapałam się szybko za głowę i wyprostowałam, a na mojej twarzy było widać ból. Dziewczyna patrzyła się na mnie i śmiała się, ale kiedy zobaczyła, że się podniosłam, podeszła do mnie i się przywitała.

- Hej! Jestem Grace i jak widać będziemy teraz w jednej klasie. Nic ci nie jest, bo było widać że mocno przywaliłaś o kant?
- No hej - odpowiedziałam cicho
- Aurora - podałam jej rękę na przywitanie, a ona mnie przytuliła jakbyśmy się znały niewiadomo jak długo.

Po kilkunastu sekundach puściła mnie, a ja się zwróciłam w kierunku swojej szafki, odkładając tam bluzę i książki, które nie były mi potrzebne na najbliższe lekcje.
Grace przez ten cały czas badała mnie wzrokiem, próbując sobie przypomnieć czy już mnie widziała. Kiedy obróciłam się w jej stronę, zauważyłam zmieszanie na jej twarzy, więc postanowiłam zacząć rozmowę dla rozluźnienia atmosfery.
Szłyśmy powoli w kierunku klasy i rozmawiałyśmy.

- Grace? Nie wiem czy już zauważyłaś, ale jestem tu nowa i czy mogłabyś mi pomóc w odnalezieniu się w nowej sytuacji? - byłam bardzo spięta i nieśmiała, bo dziewczynę znałam dosłownie 10 minut ale wydawała mi się bardzo miła.
- Jasne! Nie ma sprawy! Możemy nawet zostać przyjaciółkami jeśli byś chciała.

To ostatnie zdanie mnie zatkało. Widać, że jest bardzo otwartą osobą w porównaniu do mnie. Ciekawiło mnie to czy większość ludzi jest tutaj taka sama.

- No dobra, możemy być przyjaciółkami! - uśmiechnęłam się do niej, a ona mi to odwzajemniła.

Przez cały czas rozmawiałyśmy głównie o mnie. Pytała się od jak dawna tutaj mieszkam, dlaczego tu przyjechałam i nawet pytała o mój ulubiony kolor, co wydało mi się dosyć dziwne. Umówiłyśmy się, że na następnej przerwie to ja będę jej zadawać pytania. Nie przeszkadzało mi to, bo było miło poznać kogoś przed kim można się otworzyć, dlatego też rozmowa o zmarłych rodzicach nie przysporzyła mi wielu problemów.
Po kilkunastu minutach dotarłyśmy do klasy i usiadłyśmy na samym końcu rzędu. Kiedy zaczęła się lekcja nikt nie zauważył, że jest nowa osoba w klasie... Do czasu.
Okazało się, że pierwsza lekcja jest z wychowawcą, który uczył matematyki. Na samą myśl o tym, że nasz wychowawca prowadzi ten przedmiot przeszły po mnie dreszcze, bo nienawidziłam tego przedmiotu.
Chwilę po tym jak nauczyciel wszedł do klasy i usiadł wygodnie przy biurku, zaczął sprawdzać obecność, aż wkońcu natrafił na moje nazwisko.

- Aurora Moonblack!

Wszyscy zaczęli się rozglądać po klasie, aż natrafili na mnie. Powiedziałam ciche "Jestem", a nauczyciel powiedział jeszcze parę słów od siebie.

- Jest to nowa uczennica, która zawitała w naszej klasie... - luuudzie jaki obciach, ja już chcę aby ta lekcja się skończyła.

Kiedy skończył czytać obecność, nadeszła część organizacyjna. Dowiedziałam się, że mają się odbyć zawody koszykówki. Ten fakt bardzo mnie ucieszył, bo był to mój ulubiony sport.

- Ej, Grace? Chciałabyś ze mną pójść pokibicować? - szepnęłam
- No oczywiście! A teraz mogę posłuchać co ma jeszcze nauczyciel do powiedzenia? - odparła z uśmieszkiem na ustach, a ja jej tylko pokiwałam głową w odpowiedzi na jej pytanie.

Przez kolejne minuty nie zwracałam uwagi na to co nauczyciel mówił, bo wiedziałam że Grace mi wszystko opowie. Kiedy nadszedł tak bardzo oczekiwany moment, czyli dzwonek na przerwę wszyscy wybiegli z klasy. Szłam korytarzem z Grace i zadawałam jej pytania, tak jak się umówiłyśmy. Po pewnym czasie usłyszałam, że pewna grupa dziewczyn z entuzjazmem obgaduje jakiś trzech chłopaków, którzy stali w rogu korytarza. Było słychać, że są zainteresowane owymi chłopakami, a że jestem bardzo ciekawską osobą, to zapytałam się Grace o kim one mówią. Dowiedziałam się tylko tyle, że są nowi i że mają na imię Nathan, Chris i Martin.
Jeszcze raz spojrzałam w ich stronę i się wystraszyłam, gdyż ich czarne oczy, które przeszywały duszę patrzyły prosto na mnie. Odwróciłam się jak najszybciej i w ciszy poszłam na następną lekcje, zapominając o wszystkim, jak i również o tym, że obok mnie idzie Grace, a myśląc tylko o tych trzech chłopakach, a szczególnie o jednym... O Nathanie.
----------------------------
I jest kolejny rozdział! Mam nadzieję że się podoba!
Może jeszcze dzisiaj się pojawi nowy rozdział, ale nic nie obiecuję, bo muszę trochę odetchnąć i się zastanowić nad dalszą fabułą 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro