Tego jest za wiele

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To dziwne, ale pierwszy raz wsiadłam do jego auta (wcześniej też jechałam z nim samochodem, ale takim zwykłym). Widać, że był bogaty bo samochód prosto z salonu, jeszcze taki wypasiony to nie byle co (zgrabne auto o aerodynamicznych kształtach, w czarnym kolorze, nadające się do wyścigów).

Nathan otworzył mi dźwiczki, przez co się trochę zdziwiłam, bo mimo że jest wkurzony to potrafi się zachować. Nie czekając ani chwili dłużej wsiadłam tym samym słysząc zatrzaskujące się drzwi od mojej strony i otwierające od drugiej...
Ah to wampirze tempo - pomyślałam.

Jechaliśmy w zupełnej ciszy, a jego zdenerwowanie dawało mi się we znaki. Co było w tym wszystkim najgorsze, że jego oczy mówiły wszystko za siebie. Miały kolor czerwony z domieszką czerni.
Co jakiś czas przymykał delikatnie oczy aby nie stały się typowo czerwone. Próbował się uspokoić ale jak widać to nie takie proste u wampirów, skoro oni wszystko czują o wiele mocniej.

Postanowiłam się wyluzować, bo poczułam że Nathan próbuje na mnie działać swoją mocą, chociaż bez skutku, ale on za to poczuje to że jestem w miarę spokojna i może pozwoli to się mu uspokoić...

Już po kilku minutach zobaczyłam, że jego oczy wracają do normalnego koloru - czerni.
- Dziękuję - szepnął do mnie nie odwracając głowy
- Nie ma za co, ale kiedy wreszcie mi powiesz co się dzieje, bo prędzej tu chyba zesiwieje niż się dowiem
- Cierpliwości. Jak dojedziemy do twojego domu to wszystko ci powiem

Rozsiadłam się wygodnie i wypatrywałam tylko mojego domu wyłaniającego się na horyzoncie.
Po kilkunastu minutach dotarliśmy na miejsce. Nie chciałam się ruszać z auta, bo na zewnątrz było strasznie zimno, (w końcu jest październik) a po za tym te fotele były takie wygodne.

Podkuliłam nogi i w momencie w którym drzwi się otworzyły zaczęłam dygotać (nie lubiłam nagłych zmian temperatury). Pokiwałam głową, że się stąd nie ruszam, a Nathan zaczął się tylko śmiać z mojego zachowania (chyba mu się humor poprawił). Bez wahania odpiął mój pas i wziął mnie na ręce. Przytuliłam się do jego bardzo ciepłego ciała, na co on wtulił w moje włosy głowę.
- Nie za wygodnie, moja droga panno?
- Nie - zaśmiałam się - To twoje auto?
- Tak, moja własność
- A Ty nie miałeś jeszcze innego samochodu?
- Tamten był mojej siostry
- Masz siostrę?!
- Przyszywaną, ale mam
- Poznam ją kiedyś?
- Na pewno - westchnął - strasznie dużo zadajesz pytań
- Przepraszam
- Nie przepraszaj, masz do tego prawo ale chodźmy już może do środka, bo zajęłaś mnie rozmową, a ty tu marzniesz

Już chwilę później siedziałam na sofie, owinięta kocem z kubkiem gorącej czekolady. Te wampiry co raz bardziej mnie zadziwiają, ile potrafią zrobić w tak krótkim czasie. Na czekoladę akurat musiałam poczekać, bo najpierw trzeba ją zrobić, ale samo to jak szybko znalazłam się w salonie przykryta kocem robi wrażenie.

Była godzina 18:12 a Loreny dalej nie było w domu. Zaczęłam się martwić, więc postanowiłam poszukać komórki w celu sprawdzenia czy do mnie nie napisała. Okazało się że mam dwie wiadomości. Jedną od cioci, a drugą od nieznanego numeru co mnie troszkę zdziwiło.

Ciocia:
Przyjdę dopiero o 22:00. Nie martw się. Muszę powypełniać wszystkie dokumenty.

Ja:
Okey :)

Szybko wysłałam wiadomość i kliknęłam niezanny numer.

Nieznajomy:
Hej tu Leo. Uwarzaj lepiej na tego wampirka. Pewnie się dziwisz skąd mam twój numer. Nie tak trudno go zdobyć od pierwszej lepszej koleżanki kiedy ma się taki wygląd :D.

Ja:
Nie że ja coś, ale jesteś strasznie pusty i zbyt pewny siebie. Nie jestem zabawką i bardzo dobrze wiem z kim się zadaję.

Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Przynajmniej dałam radę zapisać sobie jego numer.

Leon:
Chyba jednak nie wiesz. Znasz mnie ale nie masz bladego pojęcia kim jestem i dlaczego twój wampirzy przyjaciel tak mnie nie nawidzi.

Ja:
Dobra może nie wiem ale zaraz się dowiem od jak to określiłeś "wampirzego przyjaciela", który ma na imię Nathan.

Leon:
Bardzo dobrze wiem jak ma na imię. Może chcesz ode mnie wiedzieć kim jestem? A po co się pytam, od razu powiem. Jestem łowcą wampirów i mam bardzo dobre kontakty z wilkołakami, którzy zawsze mi pomogą w razie potrzeby.

Ja:
Co?! Nie wierzę. Ściemniasz...

Leon:
Nie ściemniam. Zapytaj się swojego koleszki.

Nie miałam ochoty z nim już gadać. Byłam zdruzgotana. Wampiry, jacyś łowcy i jeszcze wilkołaki. Może jeszcze jakieś czarownice czy wróżki istnieją. Za dużo się dzieje w ostatnich dniach i czuję że nie nadążam nad tym wszystkim. Poczułam, że zaczynają mi się zbierać łzy w oczach. Przetarłam je szybko i zamknęłam.
- Czemu płaczesz? - usłyszałam
- Nic, nie ważne. Nie płaczę... - i w tym momencie nie powstrzymałam łez

Nathan podszedł do mnie i mnie przytulił. Podniosłam głowę.
- Powiesz mi o co chodzi z łowcą i wilkołakami?
- Skąd... - przerwałam mu pokazując wiadomości z Leonem.
- Już wiesz, a teraz wyjaśnij - zażądałam prawie krzycząc. Już mi się nie chciało płakać tylko krzyczeć.
- Leon jest jednym z dwóch najpotężniejszych łowców. Jego zadaniem jest pilnowanie porządku i zabijanie wampirów które coś zrobiły lub chcą zrobić. Tak samo inni łowcy. Jednak Leo i jeszcze jakiś tam jego kolega posiadają dodatkowe umiejętności czyniąc ich najpotężniejszymi łowcami. Mają niewiarygodną szybkość, ale i tak są wolniejsi od wampirów. Ale to nie jest  najważniejsze. Zwykłego łowcę może zabić każdy wampir, ale takiego jak Leon tylko najpotężniejszy wampir, któremu nikt nie jest w stanie dorównać. Tylko że taki nie istnieje, więc w walce możemy tylko osłabić Leona ale nie zabić. A co do wilkołaków, to panuje u nich pewna hierarchia. Oni sami przemieniają się w wilkołaki tylko w obliczu zagrożenia. Alfa może jedynie się przemienić kiedy chce oraz na jego rozkaz nakazać innym się przemienić. Alfa ma swoją Omegę, która jeżeli wypije jego krew bezgranicznie się w nim zakocha, ale nie będzie wilkołakiem chociaż jej starzenie będzie teraz takie jak u wilkołaków. Wilki i łowcy starzeją się ale bardzo powoli. Ludzie na przykład po roku w jakiś sposób zmieniają "siebie", a u nich taka zmiana zachodzi dopiero po 11 latach. Tak więc Leon od momentu kiedy został łowcą, a miał 19 lat nie zmienił się znacząco. Minęło dopiero 25 lat czyli 2 lata z hakiem dla człowieka. Wiem że to może być trochę zagmatwane, ale taka jest prawda.
- Jak wy podrabiacie te wszystkie dokumenty?
- To nie takie trudne. Każde z istot nadnaturalnych ma zdolność "manipulowania" w sensie że nasze słowa są tak wiarygodne, że prawie każdy zrobi co się danej osobie każe, a szczególnie półgłówkom którym łatwo wcisnąć kit
- W sumie to nawet wam fajnie, ale czemu tak nie lubisz Leona?
- Bo tylko on może zabić pierwszego i jego potomka - jego mina zmarniała
- Nie martw się
- Będę bo koleś się w tobie zakochał, bo kiedy ciebie złapał poczułem to co on. Jestem o ciebie zazdrosny Auroro...
- Ale jak to?!
- Ty mi odmówiłaś, ale to nie znaczy że dalej cie nie kocham
- Emm...
- Nic nie mów. Nie zmuszam ciebie do niczego, ale od kiedy jestem wampirem pierwszy raz doznałem tego uczucia, przez co to jest dla mnie pierwsza taka sytuacja

Nie powiedziałam nic tylko przytuliłam go jak najmocniej i nawet nie wiem kiedy usnęłam w jego ramionach. Jedyne co poczułam, to tylko miękkie łóżko i ramiona które mnie silnie oplatają. Miałam wrażenie, że tylko zatajam uczucie do Nathana, bo bardzo mu ufam i na bardzo dużo mu pozwalam.

-----------------
Hejka 😁 Dawno mnie tu nie było, przez co bardzo przepraszam. Wynagrodzę to Wam! 😘 Dzisiaj rozdział trochę opisowy, ale to ma duże znaczenie dla fabuły.
Rozdział ma 1215 słów 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro