Wypadek z przeszłości

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nathan

Zablokowałem ręką Aurorę, tak aby nie mogła wstać. Jeszcze nie wypoczęła, więc wolałem nie ryzykować. Poza tym wiedziałem, że to sprawa dla mnie.

Dziewczyny siedziały cicho, bo nie wiedziały co się stało.

- Aurora? Namów jakoś Grace aby już poszła do domu. Muszę wyjaśnić parę spraw... - powiedziałem cichutko do niej
- Dobrze, postaram się ale weź jakoś zadziałaj emocjonalnie na nią bo wiem, że sobie nie odpuści - powiedziała jeszcze ciszej niż ja tylko po to aby jej przyjaciółka nie dowiedziała się niczego co niepotrzebne

Pokiwałem tylko głową. Teraz musiałem się skupić na uspokajaniu Loreny i na emocjach Grace, ale nie było to trudne, bo opanowałem w pełni swoją zdolność.

Aurora

- Grace? Nie musisz się już o mnie martwić, jutro wracam do szkoły... Już wystarczająco długo tu siedzisz i wogóle, a z tego co wiem jest sporo zadania...
- No trochę tego jest, ale wiesz przyjaciółka najważniejsza
- Przyjaciółka przyjaciółką, ale wiem że nie chcesz się opuszczać w lekcjach... - jak dziwnie było namawiać Grace do wyjścia
- No skoro mówisz, że jutro będziesz i że już się dobrze czujesz...
- Wyśmienicie się czuję i obiecuję że jutro wracam do szkoły - wyszczerzyłam ząbki tym samym dziwiąc się jak łatwo kłamstwo mi przychodzi
- To w takim wypadku ja zmykam

Przytuliła mnie na pożegnanie, a Nathana spiorunowała tylko wzrokiem. Ta dwójka się chyba nie polubi, a przynajmniej Grace Nathana, bo myślę że on ma to daleko gdzieś na tą chwilę...

Nathan

Kiedy Grace wyszła pobiegłem szybko do kuchni, aby dowiedzieć się co się stało Lorenie. Czułem jej zmartwienie, ponieważ przez cały czas skupiałem się na tym aby poczuć to co ona, w razie gdybym musiał jej koniecznie pomóc.

- Witaj Loreno. My się już poznaliśmy siedem lat temu o ile pamiętasz. To ja ci opowiedziałem dokładnie jak to się stało, że doszło do wypadku.
- No wiem, wiem. Pamiętam. I o tym chciałam porozmawiać...
- A coś się stało?
- W sumie to nic złego, ale myślę że najwyższa pora wyjaśnić wszystko Aurorze - na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie
- Nie martw się, powiem jej wszystko - dotknąłem jej ramienia aby dodać jej otuchy.

Lorena wiedziała o moim istnieniu, jak także o istnieniu wampirów, za którymi w gruncie rzeczy nie przepadała, ale mnie akurat lubiła bo wiedziała że nie zrobię jej ani Aurorze krzywdy.

Wstałem cicho z krzesła znajdującego się w kuchni i poszedłem do Aurory. Miała bardzo zatroskaną minę.

Aurora

Nie wiedziałam co się działo. Nie słyszałam żadnych rozmów ani niczego takiego.

Dopiero po chwili zorientowałam się, że Nathan pojawił się w progu salonu, z miną jakby miał się świat zapaść.

- O co do cholery chodzi?!? - krzyknęłam, bo cała złość i troska we mnie się "gotowały"
- Kazałeś mi tu zostać nic nie mówiąc!

Podszedł do mnie bez słowa i usiadł na kanapie, złapał mnie za rękę i zaczął oddziaływać swoją mocą na mój organizm abym się uspokoiła.

- Czy możesz z łaski swojej przestać używać na mnie mocy? To jest dziwne uczucie...
- Ty to czujesz? - zdziwił się
- Nooo... Jak widać...
- A to ciekawe. Jeszcze nigdy nikt nie czuł mojej mocy. I tak wogóle to nie dość, że ją czujesz to jeszcze ją osłabiasz na sobie i przez to ona oddziałuje na mnie, mimo iż tego nie chcę... - na jego twarzy był wymalowany spokój najprawdopodobniej przez moje paranormalne i niekontrolowane odbijanie mocy

Już po chwili przestałam cokolwiek czuć związanego z mocą, co pewnie świadczyło, że przestał jej używać na mnie.

- No dobra. Nie wiem jak to się dzieje, że czujesz oddziaływanie tej mocy i ją jeszcze do tego słabiasz, więc nie będę ci sprawiał dyskomfortu... A teraz przejdźmy do rzeczy...
- Na to czekam - powiedziałam
- Ale obiecaj, że mnie wysłuchasz bez przerywania. Pytania będą na końcu - posłał mi szeroki uśmiech
- Ależ oczywiście - pokiwałam głową zadziornie, a on się zaśmiał

Wiedziałam, że to nieodpowiedni czas na przekomarzanie się ale trzeba jakoś rozluźnić atmosferę.

Nathan

- Wiem, że martwiłaś się o ciocię, ale nie masz po co... Zaraz dowiesz się wszystkiego
- To zacznij w końcu, bo strasznie to przeciągasz
- Cała sprawa to wypadek, w którym zginęli twoi rodzice... - do jej oczu napłynęły łzy, więc ją do siebie przytuliłem i dalej ciągnąłem wypowiedź
- Byłem tam wtedy i to właśnie ja ciebie uratowałem... Wszystko zdażyło się obok lasu, tuż przy granicy z Polską. Twoi rodzice chcieli tobie pokazać kraj, w którym się oboje wychowali. Cały czas za wami podążałem, bo nie powiem miałem chrapkę na twoją krew... - odchrząknąłem i przy okazji zobaczyłem jak wszystkie mięśnie Aurory się spinają
- W momencie, w którym znaleźliście się obok lasu opamiętałem się i kiedy miałem już wracać do domu zobaczyłem, że przed auto wyskakuje wam wampir. Potrąciliście go, a że wampira nie tak łatwo zabić, to z zaskoczenia zaatakował twoich rodziców i wywrócił auto do góry nogami. Wtedy ty zaczęłaś płakać, a już wiedziałem że nie możesz umrzeć i że ci na to nie pozwolę. W mgnieniu oka dotarłem do samochodu i cię z niego wyciągnąłem. Niestety nie zostałem niezauważony i już po chwili musiałem stoczyć walkę na twoich oczach. Na szczęście to ja wygrałem, bo używając swojej mocy uspokoiłem go na tyle, aby zaatakować i zabić. Oczywiście tak zrobiłem. Byłaś bardzo roztrzęsiona, ale tak mało świadoma tego co tu zaszło, że nawet nie zauważyłaś kiedy dotarliśmy do domu twojej cioci, (zajęło to nam 6 godzin nieustannego biegu, z czego autem przez przez Europę i później statkiem przez ocean to kilka dni)
która zdziwiła się na nasz widok. Wszystko jej powiedziałam, jak i o tym że jestem wampirem. Widać było, że jest do mnie wrogo nastawiona ale wiedziała, że w końcu uratowałem jej bratanicę. I tak zostałaś z nią do dnia dzisiejszego.

Aurora

Cała się trzęsłam i płakałam. Wszystkie sceny z walki Nathana z tym wampirem zaczęły do mnie wracać.

Przytuliłam się mocniej do umięśnionego torsu chłopaka i zaczęłam mówić przez łzy.

- Czemu nie wymazałeś mi pamięci?
- Miałaś wtedy 10 lat i czułem, że zapomnisz o tym. Chciałem aby w momencie kiedy twoja ciocia zadecyduje, że chce abyś wszystko wiedziała, przypomniały ci się wszystkie sceny.

Zaszlochałam ale nie przestawałam zadawać pytań.

- A dlaczego dopiero teraz mi o tym mówicie?
- W momencie kiedy pierwszy raz widziałem się z Loreną, ustaliliśmy że przed twoją osiemnastką wszystko ci powiem. Pewnie się zastanowisz dlaczego ja ci to mówię. Ponieważ ja byłem naoczynym świadkiem wszystkiego, biorącym udział w tym wydarzeniu. Poza tym chciałem abyś jak najwięcej o mnie wiedziała, więc wiesz następną rzecz. Jak widać znam cię nie od dziś.
- Ty tutaj od dawna mieszkasz?
- I to nie wiesz jak długo, ale do szkoły zacząłem chodzić od kiedy ty zaczęłaś bo chciałem ciebie mieć na oku. Już tyle razy byłem w szkołach, że mi się odechciało uczyć tego samego materiału... Ale głównie za twoją sprawą postanowiłem się zapisać.
- To ja już chyba wszystko wiem co chciałam wiedzieć. Jak będę miała jakieś pytania... O właśnie! A kto pochował rodziców?
- Ja wszystko zrobiłem. Wykupiłem miejsca i takie tam, co się robi przy pogrzebie. Sam pogrzeb odbył się jak każdy. I w sumie tego samego dnia twoja ciocia uzyskała prawo do opieki nad tobą - uśmiechnął się aby mnie pocieszyć
- To teraz pomóż mi wstać. Chcę się zobaczyć z ciocią

Już po chwili stałam i powoli się doczłapałam do kuchni. Widząc zapłakaną ciocię, rzuciłam się w jej ramiona i wyszeptałam jej do ucha.

- Już wszystko wiem. Nie przejmuj się. Czasu nie cofniemy. Najważniejsze, że mam ciebie i wspaniałych przyjaciół którzy mi pomogą - popatrzyłam się na Nathana
- Wiem skarbie, wiem.

I tak trwałyśmy w obięciach przez kilka minut, dopóki kręgosłup nie zaczął mnie boleć.
Wtedy Nathan zaniósł mnie na rękach do salonu i sam poszedł wyjaśnić Lorenie dlaczego jestem trochę poobijana.

Ja na własne ryzyko wstałam, poszłam do łazienki, wzięłam kąpiel uprzednio zmywając makijaż i ubrałam się w piżamę. Kiedy wyszłam z łazienki Nathan stał przy schodach i jednym ruchem zaniósł mnie do mojego pokoju.

- Czy kiedyś zobaczę gdzie mieszkasz?
- Oczywiście, nawet za niedługo. A teraz idź spać bo już jest po 23, a ty musisz wypocząć jeżeli chcesz iść jutro do szkoły.

Złapałam go za rękę i nawet nie wiem kiedy - usnęłam.

--------------------
Jestem spowrotem! W ramach wynagrodzenia piszę bardzo długi rozdział, w którym możecie się dowiedzieć o przeszłości Aurory jak i również Nathana.
Przy okazji zapowiadam coś ala maraton trwający przez 2-3 dni. Dziennie będzie się pojawiać minimum jeden rozdział 😉

Rozdział ma 1361 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro