Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Biegałam po dużej zielonej polanie, tarzałam się w wysokiej gęstej trawie i łapałam kolorowe motyle. Lekki wiatr pieścił sierść na moim pyszczku i pomiędzy uszami. Właśnie szykowałam się do skoku na bardzo dużego, biało niebieskiego motyla, wtem usłyszałam melodyjny słodki głos:

-Srebrne Kocię, wstawaj!

I bęc!!! Upadłam pyskiem w trawę!

W jednej chwili zielona łąka pełna fruwających motyli rozpłynęła się w powietrzu, ukazując białą kotkę, Oszronione Futro-moją mamę pochyloną nade mną, liżącą mnie czule po pyszczku i pomiędzy uszami. Byłam zbyt zaspana żeby wstawać, zwykle kociaki nie budziły się tak wcześnie! Udawałam więc, że ciągle śpię, lecz zostawiłam lekko przymrużone oczy by móc obserwować otoczenie. Znajdowałam się w żłobku mojego klanu, Klanu Cienia. Ściany były poprzeplatanymi gałązkami i krzakami i tworzyły zabezpieczenie aby ze żłobka prowadziło tylko jedno wyjście. Nagle przecisnęła się przez nie jedna z karmicielek i potarła łbem Oszronione Futro. Była cała czarna i miała biały koniuszek ogona. Biały Ogon. Była to matka Czarnego Kocięcia, który spał obok mojego legowiska. Miał czarną sierść i białe łapę, podbrzusze oraz końcówki uszu. Był moim najlepszym przyjacielem od kiedy pamiętałam. czarna karmicielka podeszła do niego budząc i liżąc go czule.

-Hej wstawajcie! Tak długo czekaliście na ten dzień! Przecież chyba chcecie być uczniami, a potem wojownikami!

Po tych słowach ja i mój przyjaciel nagle skoczyliśmy na cztery łapy pełni energii. Obydwie królowe zachichotały uważając, by nie zbudzić reszty kociąt.

-Chodźmy! Ciemna Gwiazda zwołuje zebranie! - Powiedziała Oszronione Futro

Pędem wbiegłam z przyjacielem w wyjście tak, że prawie się nie zmieściliśmy, potarliśmy się łbami i nasze oczy się na chwile spotkały, moje jasno błękitne, a jego żółto-złote. Przecisnęliśmy się i wylecieliśmy na polanę, na której stała Wielka Skała. Nigdy nie uczestniczyłam w Zebraniu Klanu, ponieważ uczestniczą w nim tylko koty od uczniów przez wojowników i królowe aż po starszych, no i oczywiście przywódca, zastępca i uzdrowiciel. Małe kotki ze żłobka nie miały celu przychodzić na zebrania, podobno wszyscy tak twierdzą... Ja zawsze chciałam uczestniczyć w takim zebraniu, ale nie wolno mi było wychodzić ze żłobka. Nagle rozległ się męski głos:

-Niech wszystkie koty dość duże by samodzielnie polować przyjdą na Zebranie Klanu pod Wielką Skałę! - To Przywódca stojący na Wielkiej Skale zwoływał zebranie

Nagle na polanę z różnych stron zaczęły wychodzić koty. Było ich bardzo dużo. Trochę się zlękłam i zatrzymałam. A jeśli dostanę jakieś upokarzające imię i wszyscy będą się ze mnie śmiać? A jeśli akurat zachce mi się do toalety? A jeśli zrobię coś czego nie powinnam? Zerknęłam na Czarne Kocię, wyglądał jakby myślał o tym samym. Nagle Oszronione Futro i Biały ogon podeszły do nas i polizały nas między uszami. Od razu poszliśmy pewniejszym krokiem. Gdy podeszliśmy pod skałę, Ciemna Gwiazda odwrócił się do nas i wskazał ogonem na Duży Głaz. Był to duży kamień leżący koło Wielkiej Skały, na którym odbywała się zawsze Ceremonia Ucznia. Wdrapaliśmy się na niego posłusznie i Przywódca zaczął przemowę:

-Oto dwa kocięta, które dzisiaj staną się uczniami. W ostatnich czasach mamy coraz mniej kociąt, a więc też coraz mniej myśliwych do wykarmienia klanu. Na szczęście jednak, Klan Gwiazdy zesłał nam w ostatnich księżycach aż piątkę uczniów, a teraz uczniami zostanie jeszcze dwoje kociąt! Będziemy mieć wiele wielkich wojowników! - Koty zaczęły miałczeć z zadowoleniem. - No dobrze, a więc zaczynajmy. Srebrne Kocię, od dzisiaj jako uczeń będziesz nazywana... - Wypięłam dumnie pierś. - Srebrną Łapą!

Wśród kotów poniosły się wiwaty. Srebrna Łapa! Czułam się dumna ze swojego nowego imienia! Tak bardzo chciałam zostać uczniem, a teraz nie mogłam w to uwierzyć! Teraz nadszedł czas na mojego przyjaciela. Ciemna Gwiazda odezwał się ponownie:

-Czarne Kocię, od dzisiaj będziesz nazywany... Czarną Łapą!

Wiwaty poniosły się ponownie. Czarna Łapa wypiął pierś. Spojrzałam na niego z uśmiechem na pysku, a on odwzajemnił się tym samym. Ciemna Gwiazda znowu przemówił:

-Zwinny Pazurze, czy będziesz szkolić Srebrną Łapę?

Wojownik wystąpił z tłumu:

-Tak, będę! Wyszkolę Srebrną Łapę na godnego wojownika!

Po raz kolejny poniosły się wiwaty, a ja byłam dumna, że moim mentorem będzie tak wielki wojownik. Przecież Zwinny Pazur był znany we wszystkich klanach!
Ciemna Gwiazda ciągnął dalej:

-Tygrysie Serce czy będziesz uczyć Czarną Łapę?

Kolejny wojownik wystąpił z tłumu i stanął obok mojego nauczyciela:

-Tak, Ciemna Gwiazdo! Oczywiście, że będę uczyć Czarną Łapę na wojownika!

-Zatem dobrze! Od jutra zaczniecie trening. Dzisiaj odpocznijcie po wrażeniach i poznajcie swoich nauczycieli lepiej niż tylko z widzenia! Koniec zebrania!

Koty zaczęły się rozchodzić, a ja wraz z Czarną Łapą czekaliśmy na idących w naszym kierunku naszych nowych nauczycieli!

-Ale się cieszę, że moim wojownikiem jest Zwinny Pazur! Ciekawe czego zaczniemy się uczyć najpierw! Ataku z frontu, polowania, tropienia, ataku z zaskoczenia, a może.... -Nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi wpatrujący się we mnie rozmarzonym wzrokiem i zarumieniony Czarna Łapa:

-Dostałaś bardzo ładne imię Srebrna Łapo...-palnął rozmarzony Czarna Łapa

-Yyyy... dziękuję...-odpowiedziałam i poczułam, że też się rumienię

-A więc dobrze! Jutro o świcie spotykamy się przed wyjściem z obozu i... -Zwinny Pazur nie zdążył powiedzieć bo wyręczył go Tygrysie Serce

-...i oprowadzimy was po terenie naszego klanu!

Skierowałam się do żłobka...
-Hej! Srebrna Łapo, gdzie ty idziesz!? W tą stronę jest legowisko uczniów!-usłyszałam chichot Czarnej Łapy

-Ahhh! Nie mogę uwierzyć że już jestem uczniem... Chodźmy!

Poszliśmy do właściwej jaskini. Była inna niż dla kociaków. Tu nie czekały na nas mięciutkie legowiska z liści. Podejrzewałam, że każdy musi zrobić sobie swoje, więc wyszłam, urwałam kilka listków z pobliskiego krzaka i wyścieliłam sobie legowisko. Mój przyjaciel patrząc na mnie zrobił to samo. Nasze miejsca do spania znajdowały się obok siebie w kącie jaskini. Byłam zmęczona, a to dopiero południe! Stwierdziłam, że położę się na chwilę... tylko na chwilkę... zdążyłam jeszcze popatrzeć na Czarnego, który właśnie ziewał leżąc na swoim posłaniu... i zasnęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro