•1.3•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wyłącz ten telefon, bo nie wytrzymam zaraz. - Burknął Tendō, spoglądając w kierunku komórki Ai.

- Eh...To nie moja wina, że mój brat cię nie lubi.

- A moja? - Prychnął siatkarz.

- Gdybyś nie dawał mu powodów, to by się tak nie narzucał.

- Jakich powodów?

- Drażniłeś się z nim... - Zaczęła wyliczać na palcach - Zabierałeś telefon, robiłeś chamskie żarty, prowokowałeś do jakichś głupich numerów, a potem zrzucałeś całą winę na niego...Mam wymieniać dalej? - Spytała, podnosząc jedną brew.

- Nie trzeba. - Mruknął, podnosząc dłoń z rezygnacją - Zrozumiałem.

Czerwonowłosy leżał na łóżku, z głową ułożoną na brzuchu Ai. Oglądali już czwarty z rzędu film, horror. Chłopak miał nadzieję nastraszyć przyjaciółkę, a później zrobić jej żart, ale o dziwo...Nie zauważył żadnej reakcji z jej strony, która pokazałaby, że dziewczyna się boi.

Ale ona wewnętrznie trzęsła się ze strachu. Po prostu sam fakt, że znów pokaże swoją słabość, wzbudzał u niej większy strach, aniżeli fikcyjni mordercy na ekranie telewizora. Przypominała sobie te wszystkie cięte uwagi od Wakatoshiego na temat tego, jak strachliwą osobą jest.

- Nie boisz się? - Spytał nagle Tendō.

Wzdrygnęła się delikatnie, ale siatkarz zdawał się tego nie zauważyć. Więc pokręciła jedynie głową ze spokojem i powróciła do oglądania filmu, a raczej sprawiała takie pozory. Ponownie pogrążyła się w myślach, całkowicie zapominając o tym wszystkim, co działo się wokół.

~

Pogrążona w śnie dwójka nastolatków leżała na łóżku, przykryta kocem. Ai ciasno obejmowała Tendō w talii, starając się jak najbardziej ogrzać. Zapomnieli zamknąć okna, przez co chłodny wiaterek nie dawał im się w spokoju wyspać. Co chwilę Ai przechodziły dreszcze, burczała coś niezrozumiale pod nosem.

W końcu Tendō się przebudził o czując zimno, wyswobodził się z objęć drobnej niebieskookiej i wstał, chcąc zamknąć okno. Nastolatka zaczęła się wiercić i na oślep szukać Satoriego, który jeszcze kilka sekund leżał i dawał jej przyjemne uczucie ciepła.

Zaspany siatkarz widząc jej reakcje, delikatnie się uśmiechnął i przetarł oczy. Zamknął okno i znów rzucił się na łóżko, tym razem już pozostając w nim ja dłużej. Zgarnął do siebie przyjaciółkę i całując ją w czoło, zasnął.

~

- Satori, wstawaj. Musimy iść do szkoły. - Ai szarpała chłopakiem, żeby ten się obudził - Satori!

- Mamo...Jeszcze minutkę... - Mruknął i przekręcił się na bok, plecami do nastolatki.

Położyła dłonie na jego plecach i gwałtownym ruchem, zepchnęła go z łóżka. Wraz z głośnym hukiem, któremu towarzyszył jęk bólu czerwonowłosego, zadzwonił budzik.

- Satori no!

Usiadła na jego brzuchu i łapiąc za poduszkę, zaczęła go nią bić. Atak nie trwał jednak zbyt długo, bo siatkarz złapał za jej nadgarstki. Miał wciąż zamknięte oczy, ale już nie spał.

- Zaraz pójdziemy...Spokojnie.

°

Wakatoshi obudzony przez budzik, siedział na łóżku i spoglądał na ścianę naprzeciw niego. Jego wzrok wędrował z jednego zdjęcia do drugiego. Zdjęcia przedstawiające dwójkę szczęśliwych dzieci, potem nastolatków. Mimowolnie czuł niemiły ścisk gdzieś w środku.

To już dwa miesiące, odkąd Ai całkowicie się od niego odcięła. Lub...On od niej. Wstał i podszedł bliżej ścianki ze zdjęciami. Było ich mnóstwo, około pięćdziesięciu. Każde wiązało się z przyjemnym wspomnieniem, bez wyjątku.

- Wakatoshi! Zaraz musisz wychodzić, bo spóźnisz się do szkoły! - Usłyszał krzyk swojej mamy z dołu.

- Dzisiaj zostaje w domu! - Odpowiedział jej i przejechał palcem po jednym ze zdjęć.

Patrzył na roześmianą twarz Ai. Tą delikatną i radosną twarz, którą jeszcze niedawno widział codziennie. A teraz... Kiedy przechodzi obok niej, ona spuszcza głowę i przyspiesza kroku. Sam nie był już pewny, czy żałuję tamtych słów, czy jest z nich zadowolony. Na pewno miał świadomość, że to było pod wpływem impulsu i nagłej złości. Czuł pustkę związaną z brakiem niebieskookiej u jego boku.

Zdjął ramkę ze zdjęciem i trzymając je w dłoni, zmrużył oczy. Zacisnął mocniej palce na szybce, która chroniła zdjęcie. Usłyszał trzask, a szkło rozleciało się na tysiące kawałków. Wypuścił powietrze ze świstem i otrzepał dłonią zdjęcie z odłamków. Wyjął je i patrzył na szczęście, które było widoczne na twarzach trójki nastolatków.

Tendō radośnie obejmował w pasie Ai, podobnie Ushijima, natomiast niebieskowłosa stała pomiędzy nimi z uroczymi rumieńcami na policzkach i szerokim uśmiechem. Złapał opuszkami palców za jeden koniec zdjęcia i rozerwał je. Na pół.

Wiedział, że w pewnej części już stracił Ai, ale myśl, że mogłaby pokochać innego sprawiła, że znów zagościła w nim irytacja. Złapał za leżący niedaleko czerwony marker i w złości zaczął rysować nim po fotografii.

Postanowił, że jednak pójdzie do szkoły i nie pozwoli, by Tendō zabrał mu jedyną osobę, która była z nim zawsze. Na dobre i na złe...Do momentu. Szybko się ubrał i wybiegł z domu, kierując się do szkoły.

Na biurku pozostały dwie części zdjęcia, bezwładnie leżące na blacie biurka. Jedna jego strona była pokreślona tak bardzo, że na pierwszy rzut oka widoczna była tylko sylwetka dziewczyny.

~

Tendō sprawił, że Ai po raz kolejny głośno się roześmiała. Siedzieli na długiej przerwie, rozmawiając i radośnie się śmiejąc. Opowiadali sobie różne historie, aż w pewnym momencie, ktoś do nich podszedł. Ai odłożyła swoje jedzenie i zerknęła w bok, unosząc głowę. Niemal nie zachłysnęła się własną śliną, gdy zobaczyła stojącego obok nich Wakatoshiego.

- Coś chcesz? - Spytał sucho Tendō, mrużąc oczy.

- Chodź, Ai. Musimy porozmawiać. - Kompletnie zignorował czerwonowłosego.

Niebieskooka odruchowo chciała wstać, ale Satori złapał ją za dłoń i przytrzymał w miejscu. Spoglądał na Asa nienawistnym wzrokiem.

- Jeśli tak bardzo chcesz z nią porozmawiać, to zrób to przy mnie. Nigdzie jej z tobą nie puszczę.

- Nie masz prawa nią rządzić.

- Nie rządzę nią. Po prostu ją chronie przed kolejnymi obelgami z twojej strony.

Ai patrzyła wciąż na jej dłoń, która trzymała odpowiedniczkę Tendō. Poczuła dziwne ciepło, jakiego wcześniej nie czuła. Mimo że już wielokrotnie siatkarz trzymał ją za rękę, tym razem było to coś innego...Zupełnie innego i odbiegającego od reszty. Tendō wyglądał inaczej. Znacznie groźniej.

- Moim zdaniem Ai powinna wybrać, z kim chce rozmawiać. - Rzekł Ushijima, spoglądając na myślami nieobecną dziewczynę.

- Widocznie zapomniałeś, jakim sposobem ją straciłeś. - Tendō podniósł się i delikatnie pociągnął w swoją stronę dziewczynę - Powinieneś uważać na słowa i nie rzucać ich na wiatr! Odwal się od niej, i tak już za dużo problemów jej sprawiasz!

Wakatoshi jeszcze raz spojrzał na Ai, odwrócił się i odszedł. Licealistka cichutko odetchnęła z ulgą i w duszy modliła się, by zbyt dużo osób nie widziało tego zajścia. Jak się później okazało, na zewnątrz nie było nikogo.

- Satori... - Pociągnęła za rękaw jego marynarki.

- Słucham cię, słońce... - Jeszcze chwilę podążał wzrokiem za odpalającym się kapitanem, ale w końcu spojrzał na Ai i uśmiechnął się.

- Dziękuję. - Dodała niepewnie, spuszczając wzrok.

- Nie ma za co! - Zawołał, czule ją przytulając - Przecież jestem tu po to, żeby ci pomagać i cię chronić.

- Tak... - Szepnęła cichutko, chowając twarz w jego marynarce.

***********************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro