•1.5•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ai przebudziła się, słysząc coś koło swojego ucha. Wciąż zaspana próbowała przekręcić się na bok, ale nie była w stanie. Została przytrzaśnięta przez ciało Wakatoshiego, który smacznie sobie na niej spał. Jego usta były tuż przy jej uchu, słyszała i czuła jego miarowy oddech.

Wzdychając głośno, położyła dłonie na dole jego pleców, bo nie miała z nimi co zrobić. Starała się go zrzucić, ale nie było to takie proste.

- Ushijima... - Chciała go obudzić - Ushijima... - Szepnęła mu cichutko do ucha, na co niespokojnie się poruszył - Ushijima...Wstawaj.

- Ai... - Mruknął, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi.

- Wstawaj. - Dźgnęła go w bok, ale na nic się nie to zdało.

Miała zamiar już trzasnąć go w głowę, ale jej dłoń zawisła centralnie nad jego głową, gdy usłyszała ciche pojękiwania. Niebieskowłosa rozszerzyła oczy w szoku i zastygła w bezruchu. Nie wiedziała, co takiego mu się śniło, ale miała nadzieję, że szybko się ten sen skończy. Nie było to dla niej komfortowe, żeby leżeć pod śpiącym chłopakiem i słuchać jak jęczy.

Leżała tak z twarzą czerwoną jak dorodny pomidorek i starała zatkać sobie uszy. Zielonowłosy ruszył się, a Ai poczuła jak cmoknął ją w szyję i znów poszedł spać. Po kilku następnych minutach ucichł i wydawało się, że Ai ma spokój. Na szczęście tak było, więcej żadnego dziwnego dźwięku z jego strony nie usłyszała.

- Obudź się wreszcie...Obudź się... - Mówiła cicho.

- Nie śpię... - Mruknął zaspany - Coś się stało? - Spytał, nie ruszając się z miejsca.

- Co ci się śniło? - Spytała, zanim zdążyła ugryźć się w język.

- Nie wiem...Ale chyba coś przyjemnego.

- Tyle wiem. - Burknęła wciąż zawstydzona.

- Skąd? - Podniósł się i usiadł na jej biodrach.

- Słyszałam. - Zakryła sobie twarz dłońmi, żeby Ushijima nie mógł zobaczyć jej rumieńców.

- Hm? - Przekrzywił głowę - Co słyszałaś? - Spytał z uśmiechem.

- N-Nie będę tego udawać. - Zająknęła się, co tylko rozczuliło siatkarza.

- Śmiało...Chce wiedzieć. - Pochylił się nad nią i oparł przedramiona po bokach jej głowy.

- N-Nie mogę...

- A ja chyba wiem, o czym mówisz... - Przejechał czubkiem nosa po linii jej szczęki - Czy to było coś w stylu... - Odchrząknął - A-Ai...Ah!

Zaczął naśladować, co niemal nie doprowadziło niebieskookiej do zawału.

- Słodko się rumienisz. Podoba mi się to.

- P-Przestań! - Odwróciła głowę w bok, nie chcąc patrzeć mu w oczy - T-To takie zawstydzające. - Mruknęła cichutko.

- Ale podoba ci się, prawda?

- N-Nie...Nie podoba.

- Nie kłam. Widzę to w twoich oczach. Ale...Skoro ci się to podoba, to może...?

Wzdrygnęła się, gdy włożył swoją lodowatą dłoń pod jej bluzkę.

Gwałtownie poderwała się do góry, głośno dysząc. Rozejrzała się po pokoju jakby w panice, a serce podeszło do gardła, gdy zobaczyła śpiącego obok niej Tendō. Złapała się dłonią w miejscu, gdzie powinno być serce.

- Ai? - Satori podniósł się i spojrzał na nią pytająco.

Nawet nie zdążyła nic powiedzieć, a czerwonowłosy już ją do siebie tulił. Dziewczyna zmrużyła powieki, pod którymi zebrały się łzy.

- Miałaś koszmar? - Spytał cicho, głaszcząc ją po głowie.

Zastanowiła się przed odpowiedzią, ale ten sen na pewno nie należał do najprzyjemniejszych. Pokiwała więc twierdząco głową i schowała twarz w jego torsie, dłonią wycierając łzy.

- Już dobrze...Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram, więc możesz się już uspokoić. - Mówił łagodnym głosem - Powiesz mi, co ci się śniło?

- Nie. - Burknęła natychmiast.

- Dlaczego?

Chwilę milczała.

- Bo nie pamiętam tego snu...Ale wiem, że się bałam.

- No dobrze...Nie będę naciskał. - Westchnął, opierając się brodą o czubek sjj głowy - Dasz radę zasnąć?

- Nie wiem. Nie chce, żeby znowu mi się coś złego przyśniło.

- Spróbuj.

Tendō przechylił się z nią na bok. Wpadli w miękkie poduszki. Ai zamknęła oczy i starała się skupić na ramionach siatkarza, które dawały jej dziwne poczucie bezpieczeństwa, jakiego jeszcze nigdy przedtem nie zaznała.

Tendō dosyć szybko usnął, ale dziewczyna nie miała tyle szczęścia. Patrzyła w ciemność, zastanawiając się o co chodziło w tym cholernym śnie. Nie podobał się jej, był przerażający. Czuła dziwne uczucie niepokoju gdzieś w środku, aż się wzdrygnęła. Chciała zasnąć i myśleć o czymś przyjemnym, o czymś co nie wywoływało by u niej odruchów wymiotnych. Zadarła głowę do góry i podnosząc się troszkę, ucałowała brodę Tendō.

- Dobranoc, Satori... - Odwróciła wzrok gdzieś w bok, wtulając się w jego ciało - Kocham cię... - Szepnęła na tyle cicho, że sama to ledwo usłyszała.

Niedługo potem zasnęła.

- Ja ciebie też, Skarbuś. - Uśmiechnął się, mając dalej zamknięte oczy i przytulił ją delikatnie - Ja ciebie też... - Ziewnął i zasnął.

**********************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro