•2.4•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jak się czuję moje najjaśniejsze słoneczko? - Spytał z szerokim uśmiechem Tendō, gdy objął czule Ai.

- Przestań... - Mruknęła sennie, popychając go - Dlaczego musisz budzić mnie tak wcześnie? - Spytała i przekręciła się na drugi bok - Chwila... - Zmrużyła oczy - Jak ty tu wlazłeś?

- Zostawiłaś otwarty balkon, kochanie. - Położył się obok niej.

Z uśmiechem przyciągnął jej plecy do swojego torsu i zamknął oczy, ciesząc się jej obecnością.

- Jesteś jak taki ninja. - Stwierdziła z uśmiechem.

- Nie, nie jestem ninją. Jestem cudownym motylkiem. - Szepnął jej na ucho, próbuj udawać seksownego.

Ai wybuchła gromkim śmiechem, nie mogąc uwierzyć, że to powiedział. Odwróciła się do niego przodem.

- A tak serio? Po co przyszedłeś? Znowu siostra?

- Nie. Po prostu chciałem być blisko ciebie.

No tak. Odkąd Ai zdecydowała się związać z czerwonowłosym, nie było dnia, by nie otrzymała czułości z jego strony. Siatkarz był bardzo wylewny, jeśli chodzi o uczucia w stosunku do niebieskowłosej, co także dosyć często okazywał.

Był przykładem takiego, niemalże ideału chłopaka. Kimś, kogo wcześniej Ai mogła spotkać tylko w swoich snach. I choć z początku jej ideałem był Ushijima, to teraz zdawała sobie sprawę, że ogromnie się pomyliła.

Na pewno mogła powiedzieć, że był opiekuńczy. Zawsze pytał, czy bezpiecznie wróciła do domu, niemal nie dostawał zawału, gdy padały podejrzenia, że się przeziębiła i martwił się za każdym razem, kiedy nie odpisywała dłużej, niż pół godziny.

Była takim jego oczkiem w głowie, ale nie przeszkadzało to jej. W końcu była szczęśliwa, a skoro taka była, to nic nie stawało na drodze do tego, by wciąż z nim była, prawda?

Otóż nie.

Po jej spotkaniu z Ushijima wszystko się zaczęło. Zielonowłosy pisał do niej i prosił o spotkanie, by wszystko wyjaśnić. Nie chciała z początku mówić tego Satoriemu, bo wiedziała, że ten po prostu się rozzłości. Nie lubiła, gdy był zły. Robił wtedy dosyć groźną minę, po zobaczeniu której dostawała dreszczy.

Niemniej jednak postanowiła mu powiedzieć, w końcu on jako jej chłopak, miał prawo wiedzieć o takich rzeczach.

- Tendō. - Spojrzała do góry na jego spokojną twarz - Prawda, że mogę powiedzieć ci wszystko?

- Oczywiście, że tak. Coś się stało?

- Um...Tak jakby. - Podniosła się - Ale obiecaj, że nie będziesz zły.

- Spróbuję zachować spokój. - Również usiadł.

- No więc...Spotkałam ostatnio Ushijime.

To wystarczyło, by mimika twarzy czerwonowłosego się zmieniła. Spoważniał, uśmiech zszedł mu z ust, a w jego oczach zobaczyła niebezpieczny błysk.

- Czego od ciebie chciał?

- Porozmawiać...Ale ja nie chciałam, więc próbowałam odejść, a on mnie złapał i... - Zaczęła tłumaczyć, lecz przerwała w chwili, gdy Satori delikatnie ujął jej dłonie.

- Zrobił ci coś? Szarpnął cię?

- N-Nie. - Spuściła wzrok - Zaczął robić mi wywody na temat tego, że teraz przyczepiłam się do ciebie... - Westchnęła - I pytał, dlaczego już się do niego nie odzywam.

- Co za kretyn! - Podniósł głos, na co się wzdrygnęła - Przepraszam. - Przytulił ją i zaczął delikatnie głaskać po plecach - Nie martw się, Skarbuś. Jutro porozmawiam z tym bałwanem.

Nie wiedziała jednak, o jaki typ rozmowy chodzi.

~•••~

- Oi! Wakatoshi! - Satori wszedł na sale, gdzie ćwiczył Ushijima.

Zielonowłosy cofnął dłoń z piłką i spojrzał w kierunku blokującego. Nie ukrywał faktu, że nie chciał z nim rozmawiać, odwrócił się więc i wznowił trening.

- Głuchy jesteś?! - Satori złapał go mocno za ramię i odwrócił.

- Nie mam teraz czasu. - Odepchnął jego dłoń.

- To go znajdziesz. - Satori nieco zbyt mocno popchnął go tak, że wpadł na ścianę - I lepiej mnie posłuchaj, bo powtórzę to tylko raz. - Patrzył na niego złowrogo - Odwal się od mojej Ai.

- Bo co? - Spytał kpiąco zielonowłosy.

- Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć. - Usta blokującego uformowały się w przerażający uśmiech - Ai jest teraz moją dziewczyną, a ja jako jej chłopak, będę jej bronił przed takimi nachalnymi typami, jak ty.

- Ty? Jej chłopakiem? Nie żartuj sobie ze mnie. - Wakatoshi odepchnął go - Ona nawet by na ciebie nie spojrzała w ten sposób. W końcu sama przyznała po naszej kłótni, że kocha mnie. - Starał się sprowokować Tendō.

Tendō zacisnął mocno szczękę oraz pięść, nie mogąc znieść słów atakującego.

- A nawet jeśli jest z tobą, to...Naciesz się nią póki możesz, bo...Już niedługo mogę ci ją zabrać. - Prychnął - Z takim charakterem, jaki ma ona...Dosyć łatwo ją zmanipulować. - Wzruszył ramionami.

Tendō nie chciał słuchać, jak Ushijima obraża jego dziewczynę. Nie panował nad sobą, po prostu wymierzył potężny sierpowy w szczękę kapitana. I tym sposobem rozpoczęła się bójka, długa i bolesna.

A niczego nieświadoma Ai stała przed szkołą i czekała grzecznie na Tendō, który poprosił ją o zostanie właśnie w tamtym miejscu.

**********************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro