•3.2•
- Jak się czujesz? - Ai weszła do pokoju, gdzie na łóżku siedział Satori.
- Jak tak teraz myślę, to mogłem bardzo go poturbować...
- Satori... - Ai usiadła obok niego - Uwierz mi, znacznie bardziej zabolały go twoje słowa. To było widać po jego oczach. - Dotknęła jego policzka - Ale... Przestańmy o nim rozmawiać. Nie on mnie interesuję.
- A kto? - Czerwonowłosy spojrzał na swoją ukochaną.
- Taki jeden siatkarz, który lubi bić innych. - Wzruszyła ramionami - I taki jeden, który ukradł moje serduszko.
- Awwww! Skarbuś~! - Zawołał, ale nagle jakby go oświeciło - Hej! Czy ty uważasz, że jestem złodziejem?!
Ai podniosła jedną brew ku górze i delikatnie się uśmiechnęła. Podkręciła z roznawieniem głową i przytulił czerwonowłosego do siebie czule.
Satori ucałował czubek głowy Ai i przez chwilę dosyć długo na czymś rozmyślał. Nigdy wcześniej nie miał potrzeby mówic o tym swojej dziewczynie, ale nastąpiły pewne zmiany.
- Ai... Ja... Chcę o coś zapytać.
- Zamieniam się w słuch.
- No bo... Jesteśmy już jakiś czas razem... - Blokujący poczerwieniał na policzkach - A jeszcze nigdy się nie... No wiesz...
Dziewczyna zmarszczyła brwi, nie wiedząc o co może chodzić siatkarzowi.
- No...Kurde Ai! Zawstydzasz mnie!
Fakt. Ai bardzo bezczelnie wpatrywała się w niego z zaciekawieniem, co sprawiało, że czuł się jeico nieswojo. Ale nic nie mógł na to poradzić.
- Chodzi ci o pocałunek?
- Otóż to! - Podniósł się z łóżka na równe nogi, szeroko uśmiechając - Dokładnie o to mi chodziło.
- A co to za problem? - Wzruszyłam ramionami - Wystarczyłoby, że wyszedłbyś z inicjatywą. - Posłała chłopakowi delikatny uśmiech.
- N-Naprawdę?
- Oczywiście głuptasie.
Ai złapała go za dłonie i pociągnęła w swoją stronę, sama kładąc się na łóżku. Siatkarz zawisł nad nią, opierając przedramiona po bokach jej głowy.
Dotknęła dłońmi jego twarzy, a potem dostrzegła w jego oczach nieznany jej dotąd blask. Był taki dziki, zupełnie odbiegający od wcześniejszych.
- Jesteś taka piękna... - Uśmiechnął się i delikatnie przejechał czubkiem nosa po jej policzku - Dziękuję, że się zgodziłaś.
- Nie... To ja dziękuję, że jako jedyny zostałeś ze mną w trudnej sytuacji. Tylko ty się ode mnie nie odwrociłeś.
- Nie mógłbym. - Pokręcił głową - Byłaś, jesteś i zawsze będziesz dla mnie najważniejsza.
Niebieskowłosa zarzuciła dłonie na jego kark i już planowała załączyć ich usta w pocałunku.
No właśnie.
Planowała.
- Aaaa! Mam was na gorącym uczynku! - Akio wpadł do pokoju, otwierając drzwi z kopniaka - Zostaw moją siostrę, ty paskudny znoczeńcu!
Akio rzucił się na Satoriego i razem spadli z łóżka, zaczynając się siłować. Ai westchnęła. Tak piękna chwila zepsuta przez jej brata.
- Idę zrobić herbatę. A wy się nie pozabijajcie.
~
- Już jestem. - Ai weszła do pokoju i zastała dosyć dziwny widok - Tendo... Kochanie gdzie jest Akio?
Satori leżał na łóżku zadowolony, z rękami założonymi za głowę. Otworzył oczy i spojrzał z uśmiechem na Ai.
- No...Teraz już nikt nam nie przeszkodzi.
Wstał i złapał dziewczynę w pasie, kiedy odłożyła herbaty na półkę. Złapał ją pod udami i podniósł do góry, a kiedy dziewczyna owinęła nogi wokół jego bioder, chłopak pocałował ją czule w czoło.
- Wiesz, że cię kocham? - Spytał w przeuroczy sposób blokujący.
- Wiem.
- A wiesz, że ja ciebie bardziej?
- Nieprawda. Bo ja.
- A udowodnić ci?
- Dawa...
Urwała, kiedy brązowooki pocałował ją. Usiadł na łóżku i pogłębił pocałunek. Ai, czuła się jak w siódmym niebie, kiedy była w ramionach Satoriego.
Czuła się bezpiecznie. Kochała jego, zapach, blokujący rzadko kiedy używał perfum. Jego, zapach sam w sobie był cudowny, taki delikatny, ale zarazem uspokajający.
Odsunęła się od niego na moment i spojrzała w jego oczy. Były takie piękne. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Wygrałem. - Szepnął i przytulił ją do siebie.
- Swoją drogą... Gdzie jest Akio?
- A siedzi sobie na balkonie.
- Co?!
Ai podrywała się gwałtownie z kolan chłopaka i pobiegła na balkon. Otworzyła go a stamtąd wypadł wściekły Akio, który rzucił się na siatkarza. Tym sposobem rozległa się wojna między nimi o to, kto będzie godzien być przy Ai.
Dziewczyna widząc to, z zażenowania sama wyszła i zamknęła się na balkonie.
**************************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro