3.3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Tak. Odwiedzę mamę w szpitalu i wpadnę do ciebie. - Powiedziała do telefonu Ai, zatrzymując się na moment przed szpitalem.

- Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym poszedł z tobą? - Usłyszała zmartwiony głos Satoriego.

- Nie... Nie trzeba. Odezwę się niedługo.

- Kocham cię Skarbuś. Będę pisał cały czas! Pół godziny cię nie ma i dzwonie na policję!

Dziewczyna zaśmiała się i pożegnała z chłopakiem. Potem weszła do środka i skierowała się do recepcji. Znajoma recepcjonistka uśmiechnęła się na widok niebieskowłosej, jednak ten uśmiech wydawał się dosyć...nienaturalny.

- Dzień dobry. Ja do mamy. - Powiedziała z miłym uśmiechem.

Brązowowłosa kobieta zlustrowała nastolatkę wzrokiem. Ai zaczęła już coś podejrzewać.

- Halo? Czy stało się coś, o czym powinnam wiedzieć?

Recepcjonistka poprosiła koleżankę, by na moment zastąpiła ją na stanowisku. Potem delikatnie położyła dłoń na ramieniu dziewczyny i poprosiła, by weszły na chwilę do pomieszczenia dla personelu.

- Mogłaby mi pani w końcu powiedzieć o co chodzi? Nie chce tracić czasu na pogawędki, muszę iść do mamy.

- Twój ojciec był dziś u twojej matki.

Ai nagle zesztywniała.

- Mój... Ojciec? Przecież ona go nie obchodziła. - Odpowiedziała zszokowana.

- Twoja mama była w bardzo złym stanie, tak naprawdę przy życiu trzymały ją tylko leki przeciwbólowe...

- Chwila, chwila... - Ai zacisnęła szczękę - Dlaczego mówi pani o mojej mamie w czasie przeszłym?

- Twój ojciec wyraził zgodę na... - Kobieta westchnęła ciężko - Wyraził zgodę na eutanazję.

~

Tendo od ponad godziny starał się dodzwonić do Ai, a od pół stał pod jej domem. Coś ewidentnie dla niego było nie tak. Zapukał kolejny raz do drzwi, ale kiedy nie było odzewu, zirytował się.

Okrążył dom i dostrzegł wiecznie uchylone okno balkonowe z pokoju Ai. Zapaliła mu się lampka. Szybko wspiął się na balkon nastolatki i zaczął kombinować, jak otworzyć okno.

Zajęło mu to dosłownie pięć minut. Znalazł się w pokoju jego ukochanej i to, co zobaczył sprawiło, że odetchnął z cholerną ulgą.

Nastolatka spała na łóżku, jednak zaniepokoiły chłopaka ślady łez na jej policzkach i pierdyliard chusteczek leżących na jej łóżku.

Satori zrobił zmartwioną minę i pozbierał je wszystkie, po czym wyrzucił do kosza stojącego w rogu pokoju.

- Skarbuś... - Dotknął jej ramienia i pogładził kciukiem.

Wiedział, że musiało stać się coś naprawdę poważnego. Ai nigdy by ot tak sobie nie wyłączyła telefonu. Czuł to gdzieś w głębi. Ale wiedział też, że musiał jej pomóc.

Dziewczyna drgnęła i powoli otworzyła oczy, najpierw spojrzała na dłoń blokujacego, potem jej wzrok powędrował wyżej, na jego zatroskaną twarz.

Widział, jak odetchnęła z ulgą. Lecz nie na długo.

- Co się stało? Dlaczego nie odbierałaś?

Niespodziewanie Ai wybuchła głośnym płaczem, rzucając się, by przytulić chłopaka. Zdziwiony Satori patrzył jak drobna Ai wtula się w jego tors i płacze jeszcze głośniej.

- Skarbuś... - Był zszokowany.

Odsunął ją na długość ramion i przyjrzał się badawczo jej twarzy. Siąkała nosem, a po jej policzkach spływało multum łez.

- Ktoś zrobił ci krzywdę?

Pokręciła przecząco głową.

- Więc powiedz, co się stało, dlaczego płaczesz? Kochanie, boję się o ciebie, zrozum. Mi możesz powiedzieć wszystko...

Spojrzała na niego szklanymi oczami.

- Moja mama... - Powiedziała zdruzgotana i przerażona - Ona nie żyje... - Dokończyła szeptem.

Tendo sparaliżowało. Rozszerzył oczy w szoku i nie miał pojęcia co o tym myśleć, jednak to nie był koniec. Mogło być jeszcze gorzej.

- To przez ojca... - Zacisnęła dłonie w pięści - Kazał dokonać eutanazji... To on ją zabił... - Patrzyła w dół, jak pojedyncze krople łez spadają na jej pościel i tam znikają - Morderca... Jak on mógł... Własną żonę, którą kochał... Ona mogła żyć...

Dziewczyna ślepo wierzyła w to, że jej matka mogła kiedykolwiek wyzdrowieć, jednak była to tylko złudna nadzieja. Ona nie miała szans na przeżycie, a to co zrobił jej ojciec było jedynym słusznym sposobem na ulżeniu jej cierpienia.

Tendo przyciągnął do siebie Ai i czule przytulił, całując w czubek głowy. Zaczął kołysać się z nią na boki i cichutko śpiewać jej do ucha.

- Spokojnie kochanie, jestem z tobą i nigdzie się nie wybieram. Nigdy cię nie opuszczę. - Przytulił ją mocniej.

- Dz-Dziękuję...

~

* miesiąc później *

Ai siedziała z blokującym na łóżku, dużo spokojniejsza dzięki wsparciu siatkarza. Cicho oddychała, skulona i wtulona w jego tors.

Satori głaskał ją po rączce, którą trzymał w swojej, dużo większej i co jakiś czas składał na jej głowie czuły całus.

Wtedy... Drzwi jej pokoju otworzyły się, a w nich po raz pierwszy ujrzała ojca. Jęk serce momentalnie zaczęło bić dziesięć razy szybciej.

Mężczyzna miał łagodny wyraz twarzy, spojrzał najpierw na Tendo, a potem na swoją córkę.

- Ai...Czy mogę cię prosić na dół? Chcę... Żebyś kogoś poznała.

Nastolatka starała się grać twardą. Nie pokazywać mu, że ona wie.

- Jeśli będzie Ci raźniej, niech twój chłopak także zejdzie.

Po czym opuścił pomieszczenie i zamknął za sobą drzwi.

- Zejdziesz? - Spytał chłopak, patrząc na nią czule.

Przez ten miesiąc był przy niej codziennie, gdyby mógł może i nawet dwadzieścia cztery godziny na dobę. Była mu za to cholernie wdzięczna, bo gdyby nie on... Prawdopodobnie nie dałabym rady wytrzymać tej presji wywartej na jej psychice.

Wstała z łóżka i trzymając mocno dłoń Tendo, zeszła wraz z nim na dół. Tam czekał już Akio, który uśmiechnął się do nich z bólem widocznym w oczsch, oraz parę innych osób.

Spojrzała po wszystkich, jednak z nieznajomych kojarzyła tylko jedną osobę. Iwaizumi Hajime, As i atakujący z drużyny Seijoh.

- Tato co się dzieje, bo nie rozumiem.

Mężczyzna spojrzał na córkę i wskazał dłoń na, prawdopodobnie, matkę Iwaizumiego.

- Ai... Wiem, że może być ci ciężko to przyswoić po tym wszystkim, ale...

Zaczął jej ojciec, niepewnych swych słów. Bal się, że może być to nie dość, że za szybko to jeszcze i zbyt wiele dla jego delikatnej córki.

- To twoja prawdziwa matka.

Dziewczyna rozszerzyła oczy.

- A Iwaizumi jest twoim bratem.

Niebieskowłosa przestała się ruszać, nawet nie oddychała. Czuła dziwne ukłucie w sercu, jednak nie potrwało to długo, bo po chwili dziewczyna w ciężkim szoku zemdlała, osuwając się w ramiona swojego ukochanego.

***********************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro