3.5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ai specjerowała po parku w towarzystwie Iwaizumiego oraz Tendo. Czerwonowłosy trzymał ją delikatnie za dłoń, co jakiś czas zerkając na nią i czule się uśmiechając. Był z nią tak cholernie szczęśliwy, że nie szło mu opisać tego słowami.

Lecz jak zawsze w tym całym szczęściu musiało zdarzyć się coś negatywnego. Na czołówkę wyszedł im nie kto inny, jak Ushijima. Satori czuł, że Ai się spięła, ale wiedział też, że ją ochroni. Za wszelką cenę.

Iwaizumiemu nie trzeba było, długo rozmyślać, by zauważyć, że zielonowłosy nie jest mile widziany w oczach tej dwójki, więc sam też nie pozostawał optymistycznie nastawiony.

- Cześć, Ai. - Przywitał się z nią - Tendo. - Kiwnął mu głową i przeniósł wzrok na Iwaizumiego - Iwaizumi.

- Masz jeszcze czelność się do mnie odzywać? Jak ci nie wstyd? - Zapytała, krzywiąc się.

- Ai, chce w końcu wyjaśnić parę spraw. - Westchnął - Więc czy mogę cię prosić na słówko?

W momencie, kiedy Ushijima złapał za jej ramię, jego rękę złapały kolejne dwie. Iwaizumi i Tendo wpatrywali się w niego z furią widoczną w oczach.

- Puść ją w tej chwili. - Warknął Iwaizumi - Albo zaczniemy rozmawiać inaczej.

Wakatoshi spojrzał mu w oczy i nieświadomie zacisnął dłoń mocniej na ramieniu drobnej dziewczyny. Ta syknęła cicho. Potem... Trwało to dosłownie kilka sekund.

Wakatoshi nie zdążył mrugnąć, a już leżał na twardym betonie, przyciśnięty przez dłoń Iwaizumiego.

- Głuchy jesteś?! - Wywarczał czarnowłosy - Nie masz prawa krzywdzić mojej siostry, śmieciu!

Wakatoshiego wmurowało. Siostry? Nie wiedział, że Ai ma jeszcze jednego brata, i to... Przyjaciela jego największego wroga.

- Radzę ci mnie puścić. Nie chcesz tego pożałować.

Jedynym co zostało Wakatoshiemu w tej sytuacji to przeprosić i odejść z nadszarpniętą dumą, ale on nie mógł przegrać. Więc postanowił prowokować go dalej. Nie wiedział jednak, że Iwaizumi ma nawet więcej siły, niż Tendou.

- Jedynym, który czegokolwiek pożałuję, będziesz za chwilę ty. - Iwaizumi spoglądał na niego chłodno - Więc pakuj swoją dumę i spadaj.

Czarnowłosy wstał i patrzył jak to samo robi Kapitan Shiratorizawy. Ushijima spojrzał na dziewczynę dosyć ostro.

- Porozmawiamy sobie, kiedy ta twoja cała banda zniknie. - Prychnął - Prędzej czy później oni też cię zostawią. Licz się z tym. - Dokończył i odwracając się, odszedł.

Ai była przerażona. Zatrzęsła się, czym zwróciła na siebie uwagę Tendou.

- Słońce, co się dzieję? - Spytał, podnosząc jej twarz za podbródek.

- Duszno mi... - Mruknęła i przeszła parę metrów, siadając na pobliskiej ławce.

- Kochanie, spójrz na mnie. - Satori kucnął i złapał ją za dłonie - Co się dzieje?

Iwaizumi patrzył to na nią, to na blokującego i syknął pod nosem.

- Nic po prostu...Nie lubię go widywać. - Przyznała i zacisnęła dłonie w piąstki - Boję się go trochę... - Uciekła wzrokiem gdzieś w bok.

- Skarbuś... - Tendou uśmiechnął się do niej pocieszająco - Póki ja tu jestem, nie musisz się o nic martwić. Zadbam o twoje bezpieczeństwo. Obiecuję.

Ai przytuliła się do niego i westchnęła, patrząc na Iwaizumiego.

- Hajime. - Spojrzał na nią - Chodź do nas. - Rozłożyła ramiona, żeby on też się przytulił.

Chłopak nieco zawstydzony, ale spełnił jej prośbę.

~

Tendou z uśmiechem wracał wieczorem do domu. Patrzył co jakiś czas w gwiazdy. Choć niechętnie, to zostawił Ai i wracał do domu. Jednakże wiedział, że została pod dobrą opieką. Iwaizumi miał zostać u niej jeszcze przez pewien czas.

Czerwonowłosy westchnął, będąc już niedaleko domu. Otwierał furtkę, kiedy ktoś złapał go za ramię i pociągnął do tyłu.

Odwrócił się i spojrzał na Ushijime. Wywrócił oczami i miał zamiar ponownie wejść do domu.

- O nie. Tym razem załatwimy to raz, a porządnie. - Warknął zielonowłosy, chcąc uderzyć Satoriego.

Blokujący jedynie złapał jego pięść dłoń i posłał mu znudzone spojrzenie.

- Naprawdę? Sadziłeś, że coś takiego, jak zwykły prosty mnie zaskoczy? - Prychnął - Słabo mnie znasz, Ushijima.

Dał nacisk na jego nazwisko i uśmiechając się, sprzedał atakującemu porządnego sierpowego. Był na tyle mocny i skuteczny, że Wakatoshi wycofał się.

- Lepiej, żebym więcej nie widział cię ani tutaj, ani w pobliżu Ai. Szkoda twojego czasu i tak niczego już nie osiągniesz. - Machnął na niego ręka i wszedł na posiadłość, niedługo później znikając za drzwiami wejściowymi - Co za idiota...

******

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro