10. Dawaj te stówkę!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Budzi się patrzaj. Widzisz mówiłam. Dawaj te stówkę!- usłyszałam krzyk jakieś dziewczyny.
- Masz farta. Następnym razem wygram.- tym razem mówił jakiś chłopak, którego też nie znałam.
- Przymknijcie się oboje.- warknął Nathaniel, ale skąd on się tu wziął. Otworzyłam oczy, lecz zaraz je znowu zamknęłam. Światło w pokoju oślepiało mnie do tego boli mnie głowa. Jeszcze raz otworzyłam oczy i kilka razy zamrugałam. Byłam w jakiejś sypialni. Na pewno nie u nas w domu. Pokój był urządzony w ciemnych barwach takich jak czerń i granat. Było tu duże łóżko, na którym leżałam, biurko, szafa, drzwi, drugie drzwi, okno i krzesło postawione obok łóżka. Na krześle siedział Nathaniel a za nim stało kilka osób, które znam z widzenia i moja wataha.
- Czemu boli mnie głowa i gdzie ja jestem?- spytałam siadając.
- Upadłaś gdy przeczytałaś wiadomość na ścianie a nie mogliśmy tam zostać, więc zadzwoniłam do Nata. - powiedziała Patricia. Tylko skąd ona ma do niego numer. Pomyślę nad tym, ale teraz jest to nie ważne. Najważniejsza jest sprawa z moją matką, która najwidoczniej próbuje mnie zabić. Co ja jej takiego zrobiłam? Zawsze się jej słuchałam, stawałam po jej stronie i niczego od niej nie chciałam gdy tego nie potrzebowałam do życia a ona co? Chcę mnie zabić albo porwać.
- Powiesz mi co się dzieje?- spytał Nathaniel a ja śmiałam się w duchu. Znamy się kilka dni a ten myśli, że opowiem mu historię mojego życia.
- I co nie pamiętasz historii Ruth i Toma?- spytała Pat przypominając mi o prezencie. No i ma rację mój brat wraz ze swoją żoną poznali się w szkole i dzień później już chodzili a teraz po kilku latach są małżeństwem.
- Ale to co innego. Pamiętasz kiedy matka powiedziała mojemu tacie? Pięć lat po ślubie.- powiedziałam nie patrząc na nią. Matka tyle czasu potrzebowała aby powiedzieć mu, że jest z rodziny wampirów. Oczywiście tata się tym nie przejął. Tak samo nie robił sobie nic z tego, że mogą jego dzieciom uaktywnić się jakieś dziwne moce. Nathaniel pokazał wszystkim, że mają wyjść a ci go posłuchali i zostawili nas samych.
- Dove my chcemy ci pomóc rozumiesz? Ale nic nie zrobimy bez wiedzy na czym stoimy. Tu nie chodzi tylko o ciebie Dove. Zauważ, że jeżeli nic nie zrobimy to może coś się stać twojej wataszy. Chcesz tego?- Pokiwałam przeczącą głową i Wskazałam ręka na miejsce obok mnie. - Siadaj to będzie długa historia, ale jeśli z tego wyjdę to ty opowiesz mi o sobie.- chłopak pokiwał głową a ja zaczęłam moją opowieść.
Kilka godzin później i szczegółowym opisie mojego całego życia skończyłam. Nie wiedząc co zrobić schowałam twarz w dłonie. Nie płakałam. Łzy skończyły mi się już dawno przed naszą ucieczką i po świetnej (sarkazm) nowinie matki. Pewnie jak się zobaczymy to każe mi iść do tego alfy i z nim zostać. Zawsze mi mówiła, że jeżeli sama sobie kogoś nie wybiorę to ona to zrobi za mnie, ale jeśli znajdę kogoś to obiecała, że nie będzie się wtrącać do tego.
- Dove nie martw się będzie dobrze.- powiedział przytulając mnie. Będzie dobrze? Nie dla mnie nawet uciec ie mogę bo mnie znajdzie. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy. Muszę po prostu pomyśleć. Może dobrym pomysłem jest podzielenie się moją historią albo jej skrótem z watahą Nata. Nawet tego nie jestem pewna.
- Choć na dół. Powiem im na czym stoimy przepraszam na czym ja stoję.- wyplątałam się z jego uścisku i ciągnąc go za rękę zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie a Nat obok mnie.
- A, więc poznałem jej historię. - zatrzymał się i wskazał na mnie.- Nie jest ona za wesola, ale powinniśmy jej pomóc. Nie każe wam tego robić. Ja tylko proszę.
Gdy skończył zaczęłam moją opowieść. Po niej wszyscy poszli spać myśląc co zrobimy jutro.

Chcecie żeby następny rozdział był z innej perspektywy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro