6. mieszka tu jakaś wariatka.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była noc. Ciemna i chłodna noc a ja biegłam. Przed czymś uciekałam. To coś było coraz bliżej. Czułam już oddech tego czegoś na karku. Spojrzałam za siebie. Za mną była jakaś ciemna postać w czaenym płaszczu z kapturem. Zaczęłam biec szybciej nadal nie patrząc przed siebie. Nagle postać się zatrzymała i powiedziała.
- Wiemy gdzie jesteś! Niedługo cię dorwiemy!
Po wypowiedzeniu tych słów znikła a ja poczułam że spadam. Spadałam tak przez jakiś czas aż poczułam że wpadłam do wody. Zbiornik nie był głęboki. Popłynełam w stronę powierzchni, ale nie mogłam się wydostać. Nademną była gruba warstwa lodu. Zaczęłam walić w nią rękami. Nic to niedało. Zaczęłam drapać a później kopać dopóki nie poczułam że tracę siły. Oczy powoli mi się zamykały a ciało opadało na dno. Zanim zemdlałam usłyszałam cichy śmiech.

Przerażona otworzyłam oczy. Rozejrzalam się i stwierdziłam że jestem w swoim pokoju, z którego wychodzi Henry. W chwili gdy zamknął drzwi zrobiło mi się okropnie zimno. Gdy objęłam się rękoma poczułam że moja skóra jest mokra. Pobiegłam szybko do łazienki trzaskając drzwiami i spojrzałam na swoje lustrzane odbicie. Włosy miałam mokre i przez to ciemniejsze, ubrania były przylepione do ciała a po odkrytych jego częściach spływały krople wody.
- Henry!!!- wydarłam się tak głośno że mogli mnie usłyszeć sąsiedzi. Pewnie już wzywali policję myśląc że mieszka tu jakaś wariatka. Wyszłam z łazienki wkurzona tak samo jak tego pamiętnego dnia, w którym bardzo wkurzający kabanos czyt. Henry zjadł mi całą szafkę żelków. Oczywiście szafkę zostawił pełną pustych opakowań, ale może później wam o tym opowiem? Wracając do tematu schodząc po schodach usłyszałam odgłos zamykanych drzwi wejściowych, więc wróciłam na górę i się przebrałam w ciuchy (załącznik), które leżały na biurku. Ktoś ukradł mi krzesło. Zbiegłam na dół i szybko wzięłam jeszcze śniadanie leżące na stole. Wybieglam na dwór i wzięłam głęboki oddech. Trójka żartowniśów pobiegła w stronę lasu. Wyjęłam z kieszeni spodni słuchawki oraz telefon. Podłonczyłam je do telefonu by później włożyć je do uszu. Wybrałam na telefonie utwór Drag me down (teledysk na górze) i zaczęłam gonić moją watahe.

I've got fire for a heart
I'm not scared of the dark
You've never seen it look so easy
I got a river for a soul
And baby you're a boat
Baby you're my only reason

If I didn't have you there would be nothing left
The shell of a man who could never be his best
If I didn't have you, I'd never see the sun
You taught me how to be someone, yeah

All my life
You stood by me
When no one else was ever behind me
All these lights
They can't blind me
With your love, nobody can drag me

All my life
You stood by me
When no one else was ever behind me
All these lights
They can't blind me
With your love, nobody can drag me down

Nobody, nobody
Nobody can drag me down
Nobody, nobody
Nobody can drag me down

I got fire for a heart
I'm not scared of the dark
You've never seen it look so easy
I got a river for a soul
And baby you're a boat
Baby you're my only reason

If I didn't have you there would be nothing left (nothing left)
The shell of a man who could never be his best (be his best)
If I didn't have you, I'd never see the sun (see the sun)
You taught me how to be someone
Yeah

All my life
You stood by me
When no one else was ever behind me
All these lights
They can't blind me
With your love, nobody can drag me down

Nobody, nobody
Nobody can drag me down
Nobody, nobody
Nobody can drag me

All my life
You stood by me
When no one else was ever behind me
All these lights
They can't blind me
With your love, nobody can drag me

All my life
You stood by me
When no one else was ever behind me
All these lights
They can't blind me
With your love, nobody can drag me down

Nobody, nobody
Nobody can drag me down
Nobody, nobody
Nobody can drag me down

Nobody, nobody
Nobody can drag me down
Nobody, nobody
Nobody can drag me down

Gdy piosenka się skończyła usłyszałam ciche śmiechy dochodzące z koron drzew. Spojrzałam w górę i zaśmiałam się. Na drzewach siedzieli uśmiechnięci Henry, Emma i Patricia. Po chwili czekania zeskoczyli z nich a Henry klepnął mnie w ramie krzycząc berek. Chłopak rozpoczął zabawę. Cała trójka zaczęła uciekać a ja ich gonić. Biegliśmy przez krzaki, polany i gęste drzewa aż złapałam Emme. Ona obrała sobie za cel Henrego. Przez dwie godziny biegaliśmy śmiejąc się, ale chyba każdy wie że szczęście nie trwa długo. Zaczął padać deszcz, zrobiło się zimno i ciemno co przypomniało mi o dziwnym śnie. Co on może oznaczać?
- Opowiedz nam czemu wczoraj zemdlałaś i miałaś później taki dziwny humor.- powiedziała Emma chyba nie czująca chłodu.
- Okej, więc ty tego nie wiesz, ale kiedyś miałam z mamą bardzo dobry kontakt. Nie musiałam uciekać. Mogłyśmy pokazywać sobie wspomnienia, patrzeć oczami drugiej i słyszeć to co druga słyszy odległość nie była ważna. Wszystko w końcu się popsuło. Chciała zmusić mnie do małżeństwa, więc wraz z Henrym i Pat uciekliśmy. Wczoraj słyszałam jej uszami i podsłuchałam pewną rozmowę.- powiedziałam widząc już nasz dom.
- A jak brzmiała ta rozmowa?- spytał Henry trzęsąc się z zimna.
- Nie będę was martwić.- odpowiedziałam przyspieszając. Weszłam szybko do domu i wbiegłam po schodach na górę. Od mojego pokoju dochodził dziwny zapach. Zapach jakiegoś wampira. Otworzyłam drzwi i to co ujrzałam przeraziło mnie. Wszystko było w strzępach ubrania, meble nawet farba na ścianach była zerwana. Jedyną całą rzeczą była kartka. Podniosłam ją aby przeczytać mały napis napisany krwią.
Znaleźliśmy Cię teraz już nie unikniesz przeznaczenia!
Podeszłam do okna z zamiarem wyrzucenia kartki, ale uniemożliwiła mi to osoba, która rzuciła mi czymś w głowę. Po chwili była już tylko ciemność.

Krótki bo jest z piosenką, ale może dodam jeszcze jakiś rozdział do piątku i dzisiaj powinien pojawić się opis postaci pojawiających się w rozdziałach 1-6. Nie będzie w nim opisu matki Dove i jej podwładnych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro