30. Jak za dawnych lat

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Thymon, j - ja - przerwałam, gdy nagle usłyszałam jakiś huk dochodzący z jednego z korytarzy. Nasze spojrzenia skierowały się w kierunku, z którego doszedł do nas owy dźwięk.

- Cholera jasna - syknął chłopak, a potem szybko i nerwowo wstał. Nie rozumiałam co się dzieje. Stanął obok materaca, a potem rozejrzał się spanikowanym wzrokiem wokoło. - Zdejmij szpilki i chodź szybko - rozkazał przyciszonym głosem, na co zmrużyłam brwi. Dopiero po chwili zrozumiałam o co chodziło.

- Mówiłeś, że jesteśmy tu legalnie - syknęłam, zaciskając dłonie w pięści.

- Teoretycznie tak - posłał mi niewinny uśmiech, na co zmroziłam go wzrokiem. Odetchnęłam, aby zachować trzeźwość umysłu, a potem szybko zdjęłam szpilki ze stóp. Złapałam je w dłonie i zeszłam z materaca. Wzdrygnęłam się, gdy moje nagie stopy zetknęły się z zimną podłogą. Chłopak złapał pudełko z pizzą, a w drugą dłonią złapał moją. Jak najszybciej, a jednocześnie jak najciszej zaczął mnie ciągnąć korytarzem. Naprawdę miałam ochotę go zadusić, ale czego ja się tak właściwie mogłam po nim spodziewać? Z pewnością nie, spokojnej randki. Pokręciłam z niedowierzaniem głową, jednak dałam mu się prowadzić.

Naprawdę z całych sił starałam się, aby teraz na niego nie nawrzeszczeć. Był taki nieodpowiedzialny. Chociaż czułam złość to ekscytacja popłynęła w moich żyłach. Jesteś do cholery dorosła. Przestań się zachowywać jak gówniara - zacisnęłam usta. Thymon wyzwalał we mnie uczucia, które już dawno w sobie zakopałam. Coś co uznałam za nieodpowiednie w swoim wieku.

Naprawdę z całych sił starałam się, aby nie wytknąć mu jak bardzo był nieodpowiedzialny. Co on sobie myślał?

Widziałam jak ciągle unikał mojego wzroku i z całych sił starałam się nie prychnąć. Wiedział, że byłam na niego wkurzona.

Wzdrygnęłam się, słysząc coraz głośniejsze kroki, a w moim żołądku coś się ścisnęło. Jednocześnie narosła we mnie ekscytacja, którą w kilka chwil zdusiłam w sobie.

- Lepiej, żebyś wiedział co robisz - syknęłam, wbijając ostre spojrzenie w jego lewy profil.

- Chodź - gwałtownie mnie pociągnął i ruszył biegiem w jakimś kierunku. Nie miałam innego wyboru, więc też przyśpieszyłam i choć tego nie planowałam, i chciałam powstrzymać to uśmiech i tak pojawił się na moich ustach. Jak za dawnych lat.

- Zabije Cię, zobaczysz, że Cię zabije - syknęłam chociaż rozbawienie pobrzmiewało w moim głosie. Chłopak zerknął w moim kierunku, a potem posłał mi szeroki uśmiech.

- Zrób ze mną to na co tylko masz ochotę - wyszczerzył zęby w dupkowatym uśmiechu. Miałam ochotę go pacnąć w ten pusty łeb, ale to nie był najlepszy moment na to.

Chłopak gwałtownie skręcił, przez co prawie się wywaliłam, ale cholera, nie umiałam powstrzymać uśmiechu. Nie powinnam się była tak czuć w tej sytuacji, ale nie potrafiłam inaczej. Budził we mnie coś co powinno zostać uśpione w tym wieku. Cholera, ja już byłam dorosła. Nie mogłam robić czegoś tak głupiego jak włamywanie się. A jednak gdy robiłam to z nim to wcale nie wydawało mi się niczym złym. To właśnie przez niego i przy nim traciłam prawidłowy osąd sytuacji.

Thymon zatrzymał się pod ciemnymi drzwiami z jakimś napisem, ale było zbyt ciemno, abym mogła odczytać. Puścił moją dłoń, wyciągnął klucze, a potem otworzył drzwi. Gestem dłoni zaprosił mnie do środka, na co pokręciłam z niedowierzaniem głową, jednak weszłam do środka. Chłopak jeszcze rozejrzał się po korytarzach, sprawdzając czy nikogo nie ma, a dopiero później wsunął się do środka i zamknął za nami drzwi. Zapalił światło, a wtedy musiałam zmrużyć oczy. Odetchnęłam głęboko, aby uspokoić szybko bijące serce, a potem rozejrzałam się wokoło. Znajdowaliśmy się w pomieszczeniu, w którym w kącie stał mały stolik, jakieś szafki, na których leżały kolorowe ręczniki. Przy przeciwległej ścianie leżało kilka mopów i szczotek.

Przeniosłam zirytowany wzrok na chłopaka i wtedy zauważyłam, że nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. Właśnie pisał coś na telefonie, a jego twarz wyrażała złość. Zauważyłam też, że pudełko z pizzą odstawił na szafkę.

- Możesz mi to jakoś wyjaśnić? - syknęłam, krzyżując ramiona na piersi. Znowu wstąpiła we mnie złość. Chłopak podniósł na mnie niepewny wzrok, a potem uśmiechnął się niewinnie.

- To nic takiego. Po prostu.. - zaciął się zapewne szukając odpowiednich słów - nie wszystko poszło zgodnie z planem - skrzywił się, jednak posłał mi niewielki uśmiech.

- No co ty nie powiesz - prychnęłam, posyłając mu ostre spojrzenie.

- To nic takiego. Nie musisz się aż tak denerwować - wzruszył obojętnie ramionami, a potem wsunął telefon do kieszeni.

- Nic takiego? My się do cholery włamaliśmy - zmrużyłam oczy, szybciej oddychając. Byłam potwornie zła.

- Miałem klucze, więc wcale się nie włamaliśmy - pokręcił głową. Zacisnęłam zęby w wąską linię. - Póki co musimy tutaj przeczekać - wzruszył obojętnie ramionami.

- Wiesz co? - syknęłam, podchodząc w jego kierunku. Wbiłam mu paznokieć w pierś i zmroziłam go wzrokiem. - Sądziłam, że się zmieniłeś, ale nadal jesteś tym samym dziecinnym dupkiem - gwałtownie złapał moje dłonie i opuścił je gładko w dół.

- To w nim się zakochałaś - syknął, a w jego oczach zapłonął żar. On też się wkurzał. - Nie udawaj, że Ci się to nie podoba. Kręci Cię to - wysyczał tuż przy moich ustach. Chciałam go zdzielić po tym pustym łbie, ale mocno trzymał moje nadgarstki. Zamiast tego piorunowaliśmy się wzrokiem, a nasze oddechy były szybkie. Uderzały w usta tej drugiej osoby. Wtedy właśnie chłopak puścił moje dłonie, mocno chwycił mnie za potylicę i rozbił swoje usta o moje. Cicho sapnęłam, wplątując dłonie w jego włosy i oddając pocałunek. Nawet do głowy mi nie przyszło, aby go odepchnąć.

Wtedy właśnie z głowy mi kompletnie wyleciał fakt, że nieznajdowaliśmy się tu do końca legalnie, że ktoś tam najprawdopodobniej wiedział, że byliśmy w budynku. Zapomniałam o całym otaczającym nas świecie i dałam się ponieść pragnieniom.

(18+)

Szarpnęłam za jego włosy, dzięki czemu usłyszałam jak z jego ust wyszło westchnienie. Jego dłonie spadły w dół mojego ciała, a gdy poczułam jak mnie unosi, oplotłam go nogami w pasie. Jego gorące, mokre usta spadły na moją szyję, a on sam ruszył do przodu. Odchyliłam głowę do tyłu, a spomiędzy moich warg wyszedł cichy jęk. Chwilę później posadził mnie na jakimś blacie.

- I co teraz powiesz, co? - wysyczał moją skórę, gdy jego dłonie powędrowały pod moją koszulkę. Przeszedł mnie dreszcz, gdy tylko jego palce zetknęły się z moją rozgrzaną skórą. - Nie podoba Ci się to? - jego głos był ostry i przyprawiał o dodatkowe dreszcze.

- Zamknij się już - syknęłam, odchylając jego twarz do tyłu. Gwałtownie wpiłam się w jego usta, nie potrafiąc już zapanować nad własnymi pragnieniami i ciałem, które było w pełni mu oddane. Uśmiechnął się w moje usta, a dłońmi podwinął moją koszulkę do góry.

- To jak z tą bielizną? - jęknęłam, gdy ścisnął moje piersi przez materiał stanika. - Idealnie - wychrypiał niskim głosem, odsunął twarz, a potem jednym sprawnym ruchem zrzucił ze mnie koszulkę.

Jego wzrok czujnie prześledził odsłoniętą część mojego ciała. Dyszałam, zaciskając palce na krawędzi blatu.

Zagryzł wargę, a potem jednym sprawnym ruchem zrzucił z siebie koszulkę. Przesunęłam wzrokiem po jego umięśnionej klacie i wysunęłam dłoń w jej kierunku. Opuszkami palców przesunęłam po twardych mięśniach, a wzrokiem śledziłam swój każdy ruch.

- Jesteś taka piękna - wyszeptał, na co uniosłam wzrok na jego twarz. Patrzył na mnie z całkowitym oddaniem i miłością. Cieszyłam się, że siedziałam, bo nogi się pode mną ugięły.

W następnej chwili objął dłońmi moje policzki i złączył nasze usta w czułym pocałunku. Wplątałam dłoń w jego miękkie włosy i uśmiechnęłam się przez pocałunek.

Jego dłonie spadły na moje pośladki, które ścisnął, a zaraz potem jego usta przeszły przez moją szyję aż na dekolt, który cały wycałował.

- Tak piekielnie idealna - wyszeptał, a z moich ust wyszło sapnięcie. Wygięłam ciało w łuk, wypinając w jego kierunku piersi. Powędrował dłońmi do zapięcia od stanika i szybko się go pozbył odrzucając gdzieś na bok. Ścisnął w dłoniach moje piersi, a kciukami przesunął po moich sterczących sutkach. Jęknęłam, szarpiąc dłońmi za jego włosy. - Ćsiii, nie może nas usłyszeć - zakrył swoją dużą dłonią moje usta, a językiem przesunął po sutku. Wydawałam z siebie kolejny jęk, który został zduszony przez jego dłoń. Przycisnęłam jego twarz do mojego ciała, a gdy jego mokre usta objęły brodawkę wygięłam ciało w łuk, sapiąc w jego dłoń.

Szarpnęłam biodrami, wypychając je w jego stronę. Przesunął językiem po dolinie między piersiami, a potem zamknął drugą brodawkę w swoich ustach. Zassał ją, a wolną dłonią powędrował do moich spodni.

- Thymon, błagam - uniósł wzrok na moją twarz, a na jego ustach jak na zawołanie pojawił się zadziorny uśmiech. Przesunął palcami w miejscu, gdzie znajdowało się moje najczulsze miejsce. Gwałtownie wciągnęłam powietrze przez nos, a paznokcie wbiłam w jego kark. Syknął cicho, a jego usta ponownie zaczęły tworzyć ścieżkę od mojego dekoltu po brodę. Wsunął dłoń pod moje spodnie, a potem dolną bieliznę. Przesunął palcami po wzgórku, a z jego ust wyszło sapnięcie.

- Jesteś taka cudowna - wychrypiał. - Taka mokra - wpił się w moje usta w momencie, gdy jego palec wślizgnął się do mojego wnętrza. Wygięłam ciało, poruszając się w rytmie, który mi narzucił. W tym samym czasie nasze usta opuścił jęk, a jego palec zaczął się mocniej we mnie poruszać, gdy język wsunął się do moich ust. Przestawałam nadążać za ruchem jego warg. Mimowolnie zaczęłam drżeć z podniecenia. Wygięłam ciało do tyłu, a usta chłopaka spadły na moją szyję. - Właśnie tak, kochanie - wsunął we mnie kolejny palec, gdy jednocześnie jego kciuk masował mój wzgórek. Zadrżałam, a z moich ust wyszedł jęk, gdy poczułam napięcie, które szczelnie objęło moje ciało.

- Thymon.. J - ja z - zaraz.. - przerwałam, gdy fala dreszczy zawładnęła moim ciałem, a z pomiędzy moich warg wyszedł przeciągły jęk. Wtedy chłopak odsunął ode mnie twarz chociaż jego palec wciąż się we mnie poruszał, przeciągając mój orgazm. Z fascynacją obserwował moją twarz, gdy wyprowadził mnie na samą krawędź.

- Nie masz pojęcia jak pięknie teraz wyglądasz - przyglądałam się mu z nad wpół przymkniętych powiek, a potem posłałam mu niewielki uśmiech. Powoli wysunął ze mnie palce i wsunął je sobie do ust. Zassał je, a spomiędzy jego warg wyszedł cichy pomruk. - Cudownie smakujesz - odparł z chrypką w głosie. - Pizza już pewnie wystygła - powiedział z przyspieszonym oddechem. Zeskoczyłam z blatu.

- Pierdole tą pizzę - syknęłam, układając dłoń na jego mostku i naparłam na niego, przez co zaczął się cofać. W końcu uderzył plecami w ścianę, a jego pożądliwy wzrok wbił się we mnie. Pozwalał mi przejąć kontrolę.

Stanęłam na palcach i złączyłam nasze usta w mocnym, namiętnym pocałunku. Jednocześnie moje dłonie powędrowały do paska jego spodni. Szybko się go pozbyłam, a po chwili jego spodnie luźno opadły na ziemię.

Dłońmi ścisnął mój tyłek, a jego usta całowały moje tak jakby od tego miało zależeć nasze życie.

Wsunęłam dłoń w jego bokserki i ścisnęłam jego sztywnego penisa. Sapnął mi w usta, a dłońmi mocniej ścisnął mój tyłek.

Odsunęłam usta od tych jego, musnęłam jego szyję, a potem uklęknełam przed nim. Zauważyłam jak z nieukrywaną fascynacją i pożądaniem mi się przyglądał. To sprawiło, że dreszcz przesunął się wzdłuż mojego ciała.

Zsunęłam bokserki z jego ud, a jego sztywny penis od razu wyskoczył.

- Ktoś tu się bardzo podniecił - zakpiłam, na co posłał mi ostre spojrzenie.

- Nie wkurzaj mnie teraz - syknął. Posłałam mu zadziorny uśmiech, jednak objęłam ustami jego trzon. Niski jęk wyskoczył z pomiędzy jego warg, a moim ciałem od razu zapanował dreszcz.  Złapałam dłońmi jego ud i wzięłam go głębiej. Zassałam, wciągając policzki i praktycznie całego zanurzyłam w swoich ustach. - Właśnie tak, kochanie - wychrypiał, chwytając dłonią moją potylicę. Wplątał dłoń w moje włosy, ale nie narzucał mi rytmu. Zamiast tego z jego gardła wyrwał się niski cholernie seksowny jęk, gdy go mocno zassałam. Zaczęłam się cofać, a potem znowu przyjmowałam go w całości do ust. Sunęłam po nim językiem, a oczy uniosłam na chłopaka. Miał głowę odchyloną do tyłu i opartą o ścianę. Jego oczy były zamknięte, a oddech szybki. Boże, wyglądał tak cudownie.

Nagle szarpnął biodrami do przodu, przez co uderzył penisem o tył mojego gardła. Cicho jęknęłam, przyśpieszając ruchy. Czułam, że był już blisko. W końcu doszedł w moich ustach. Przełknęłam spermę, a wzrokiem obserwowałam jego twarz i ciało podczas uniesienia.

- Jesteś cudowna - wychrypiał z wciąż zamkniętymi oczami. Wypuściłam penisa z ust i oblizałam wargi. Wciąż czułam jego słonawy smak na języku.

Zamierzałam już się odezwać, ale wtedy usłyszałam jak ktoś uderzył w drzwi. Wzdrygnęłam się.

- Policja! Proszę otworzyć - wbiłam przerażone spojrzenie w chłopaka. Jednocześnie miałam ochotę się zaśmiać. Jak za dawnych lat.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro