40. Jesteś pieprzonym ideałem kobiety

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cicho jęknęłam, gdy ciało mężczyzny przycisnęło mnie do ściany windy. Jego dłonie bez żadnego oporu wsunęły się pod moją sukienkę i zacisnęły na moich udach. Złączył nasze usta, podczas gdy ja tylko ostatkami sił powstrzymywałam się, aby nie zrzucić z niego marynarki i koszuli. W tej kwestii miałam podobne podejście do niego - chciałam zagarnąć go na własność. Nie chciałam, aby ktokolwiek inny go oglądał chociaż wiedziałam, że to tylko ja go będę dotykać i zostawiać ślady na jego ciele.

Cicho sapnęłam w jego usta, gdy poczułam jak jego twardy penis wbijał mi się w brzuch.

- Powiedz, że tego chcesz - syknął, przechodząc ustami na moją szyję. Zostawiał na niej mocne pocałunki. Dokładnie tak jakby chciał wejść w moją skórę. Sapnęłam, wplątując dłonie w jego włosy. Nie potrafiłam nawet opisać tego jak bardzo go pragnęłam. - Powiedz, że chcesz abym Cię wypieprzył tak, że stracisz rozum - przymknęłam oczy, wbijając paznokcie w jego kark. Rozchyliłam usta, już się czując jakbym była w innym świecie

- Zrób to - mój głos zabrzmiał cholernie desperacko, ale poza pożądaniem właśnie to czułam. Tą potrzebę bliskości, pragnienie aby w końcu go poczuć, aby już nic nas od siebie nie oddzielało. Żadne ubrania.

Jego usta znowu złączyły się z moimi, podczas gdy dłońmi ścisnął moje pośladki. Wsunął język do moich ust i natychmiast mnie zdominował. Był agresywny jakby od długiego czasu dusił w sobie te emocje i dopiero pozwalał im wypłynąć na wierzch. Były skumulowane i to mnie chciały.

Wydałam z siebie jęk i właśnie wtedy drzwi windy się otworzyły. Żadne z nas nie zwróciło większej uwagi na starszą kobietę, która przyglądała nam się z niesmakiem. Zamiast tego chłopak uniósł mnie i nie zwracając żadnej uwagi na otocznie, wyszedł z windy, a potem ruszył korytarzem.

- Nie masz pojęcia jak bardzo Cię pragnę - wysapał, gdy odsunął twarz od mojej, abyśmy oboje mogli nabrać powietrza. Spojrzał w moje oczy zamglonym wzrokiem, na co automatycznie mocniej zacisnęłam uda.

- Czuję to samo - wyszeptałam, wbijając paznokcie w jego ramiona. - Potrzebuję Cię - złapałam między zęby jego dolną wargę i ją delikatnie przegryzłam, na co cicho westchnął.

- Więc się pośpiesz - stwierdził, odstawiając mnie na ziemię. Odwrócił mnie, przez co stanęłam na wprost drzwi, a mężczyzny gorący oddech objął moją szyję. Zadrżałam, czując jak na mojej skórze pojawia się gęsia skórka.

Mimo to zaczęłam w rozgorączkowaniu przeszukiwać torebkę. Dłonie mi zadrżały, gdy poczułam jak szerokie dłonie mężczyzny po raz kolejny wsunęły się pod moją sukienkę i objęły wewnętrzne części moich ud, podczas gdy usta wylądowały na mojej szyi. Przełknęłam głośno ślinę, czując go tak blisko miejsca, w którym go najbardziej potrzebowałam.

- Dalej, kochanie - przesunął nosem po moim uchu, a potem całej długości szyi. Wypuściłam z ust nerwowe westchnienie, próbując odnaleźć klucz. Jak na złość, nie było po nim śladu. - Daj mi to - syknął w końcu i zabrał mi torebkę z dłoni. Jego dłonie jak i dotyk nagle zniknęły, pozostawiając po sobie nieprzyjemny chłód, który podrażnił moją skórę.

Zaczął przeszukiwać moją torebkę, podczas gdy ja przystawiłam czoło do zimnej powierzchni drzwi, starając się jakoś uspokoić. To co robił ze mną ten facet było nieprawdopodobne. To było coś niezwykle dobrego, a jednocześnie przerażającego. Dokładnie tak jakby nade mną zawładnął i odebrał mi wolną wolę. Traciłam głowę. Po raz kolejny. A najgorsze było to, że wcale mi to nie przeszkadzało.

W końcu wbił klucz w zamek i pchnął drzwi. Poczułam jak serce podeszło mi do gardła, a dłonie mi zadrżały. Nagle z jakiegoś powodu do mojej głowy napłynęły wątpliwości.

- Vicky? - spytał cicho, a jego gorący oddech po raz kolejny objął moją szyję.

- Hmm? - wymamrotałam, czując dreszcz, który przesunął się wzdłuż mojego kręgosłupa.

- Dlaczego wyglądasz jakbyś się wahała? Jeśli jednak nie masz ochoty albo nie czujesz się gotowa to w porządku - miał spokojny, jednak wciąż przyśpieszony oddech. Naprawdę podziwiałam go za delikatność jaką potrafił się wykazać w nawet takiej sytuacji. - Nigdy bym Cię do niczego nie zmusił - powaga w jego głosie sprawiła, że na moich ustach pojawił się niewielki uśmiech.

- Wiem, Thymon - szepnęłam, odwracając się w jego kierunku. Zarzuciłam dłonie na jego szyję, podczas gdy jego wylądowały na moich biodrach i przycisnęły do siebie, przez co moje ciało idealnie przyległo do jego.

- Ale? - przesunął uważnym wzrokiem po mojej twarzy. Pierwszy raz czułam przy nim niepewność. Zawsze sprawiał, że czułam się wyjątkowa, ale w tym momencie.. stresowałam się. Obawiałam się, że nie spełnie jego wymagań.

- Nie mam już 18 lat - odparłam, układając jedną dłoń na jego piersi, gdzie pod palcami wyczułam to jak szybko biło jego serce. - Moje ciało już nie wygląda tak jak kiedyś. Nie chcę, abyś się zawiódł - mój głos pod koniec się ściszył, ale mimo to wiedziałam, że te słowa musiały paść. Przy nim zawsze wiedziałam, że mogłam być całkowicie szczera, a on by mnie nigdy nie wyśmiał. Ufałam mu jak nikomu innemu, a to co mieliśmy było wyjątkowe. Jedyne w swoim rodzaju. Nie byliśmy tylko parą. Byliśmy przyjaciółmi i czułam, że akurat tego nic nie mogło zmienić. Mimo upływu lat ja wciąż czułam, że mogłam powiedzieć mu o wszystkim.

Na twarzy mężczyzny ukazało się zaskoczenie.

- Nigdy nie usłyszałem niczego bardziej niedorzecznego - stwierdził ze zmarszczonymi brwiami. - Czy kiedykolwiek dałem Ci powód do takiego myślenia? - zacisnęłam usta wąską linię, a potem pokręciłam głową, jednocześnie spuszczając wzrok. Czułam się przytłoczona. Pierwszy raz byłam zdenerwowana i niepewna swojego ciała. Thymon nigdy nie sprawił, że powinnam była się poczuć w ten sposób, a właściwie każdego dnia powtarzał mi jaka byłam piękna. Mogłam nawet powiedzieć, że często określenia 'piękna' używał jako przecinka w swoich wypowiedziach do mnie. A jednak czułam się inaczej. To już nie było tylko nastoletnia miłość. Teraz naprawdę powiedział mi, że będziemy mieć wspólną przyszłość. To w jakiś sposób sprawiało, że obawiałam się, że jakiś mój jeden ruch mógł to wszystko zniszczyć. Przecież niczego tak bardzo nie pragnęłam jak przyszłości właśnie z nim.

Poczułam jak podłożył mi palce po brodę, a potem uniósł moją głowę do góry. Nasze spojrzenia się znowu spotkały.

- Jesteś najpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek widziałem i jeszcze zobaczę. Kocham każdy najmniejszy skrawek Twojego ciała. Nie ważne czy ma bliznę czy cokolwiek innego. Nic tego nie zmieni, rozumiesz? - wbił we mnie pewne, pełne uwielbienia oczy. - Będę kochał Twoje ciało nawet, gdy już będziesz miała 60 lat i będzie całe pomarszczone. Zawsze pragnę tylko Ciebie i każdego dnia staram się Ci to pokazywać, dlatego nie rozumiem skąd Twoje wątpliwości - zmarszczył brwi, przyglądając mi się w konsternacji.

- Możesz mieć każdą, a ja..

- Po co mi każda, gdy mam w ramionach miłość swojego życia? - przerwał mi łagodnym głosem. Wpatrywałam się w niego osłupiała, czując jak łzy zbierały się pod moimi powiekami. Nie wierzyłam w to, że mogłabym kochać go bardziej. On właśnie taki był. Dla całego świata obojętny, a może nawet nieprzyjemny, ale dla mnie to była kompletnie inna historia. Nagle zamieniał się w kochanego chłopaka, który całkowicie szanował i kochał swoją kobietę, okazując jej to każdego pojedynczego dnia. A potem też stawał się dupkiem. Tym, w którym też byłam bez pamięci zakochana i, który potrafił mnie rozbawić jak nikt inny.

Złapałam go za potylicę i złączyłam nasze usta w czułym pocałunku. Jednocześnie zacisnęłam w dłoni skrawek jego koszuli i ruszyłam tyłem do środka mieszkania, wciągając go za sobą. Kopniakiem zatrzasnął za nami drzwi, a potem odrzucił moją torebkę gdzieś na bok.

Ponownie chwycił w dłonie moje pośladki, a potem uniósł mnie. Instynktownie oplotłam go nogami w pasie i dałam się poprowadzić. Już po chwili poczułam pod sobą miękki materac łóżka. Mężczyzna szybko nade mną zawisł, a jego usta spadły na moją szyję, zostawiając na niej czułe muśnięcia. Nie, on nie tylko całował moje ciało. On je wielbił, ukazując mi jak ważna dla niego byłam też jako osoba.

- Nigdy nie myśl, że jesteś niewystarczająca - szeptał pomiędzy muśnięciami. - Jesteś pieprzonym ideałem kobiety - uniósł głowę i wbił we mnie ostre spojrzenie. - Czy to do Ciebie dociera? - posłał mi ostre spojrzenie, pod którym nie potrafiłam się nie ugiąć. Pokiwałam powoli głową, jak zaczarowana wpatrując się w jego oczy. - Więc się rozbierz - rozkazał głosem nieznoszącym sprzeciwu.

- Nie wolisz sam tego zrobić? - posłałam mu zadziorny uśmiech, sunąc paznokciem po jego umięśnionym ramieniu. Wciągnął gwałtownie powietrze, co przyniosło mi więcej satysfakcji.

- Tym razem ty to zrobisz. Chcę zobaczyć, że w pełni tego chcesz i, że faktycznie się nie wstydzisz - miał pewny, zachrypnięty głos, podczas gdy dłonie trzymał po bokach mojej twarzy i mocno je zaciskał na pościeli. - Chcę, abyś stanęła przede mną kompletnie naga i, aby przez myśl nawet Ci nie przeszło, że którakolwiek część twojego ciała mogłaby mi się nie spodobać - zszedł ze mnie i zamiast tego zajął miejsce obok mnie. Był w pozycji pół leżącej, gdy za plecami podpierał się na łokciach. - Na co czekasz? - uniósł brew, posyłając mi zadziorny uśmiech.

Zagryzłam wargę, a potem z lekkim zawahaniem wstałam z łóżka. Stanęłam przed chłopakiem, czując jak dłonie mi się pociły.

- Najpierw zapal światło - polecił, na co mimowolnie się wzdrygnęłam.

- Thymon.. - szepnęłam, czując jak dłonie mi drżały. I to już nie tylko z podniecenia. Tak jak ukazanie się mu w praktycznie całkowitej ciemności nie było aż tak straszne to w świetle mnie przerażało.

- Skąd Twoje zwątpienie? - spytał, mrużąc w gniewie brwi. - Ktoś Ci coś powiedział? - nawet w ciemności panującej w pokoju byłam w stanie zauważyć złość na jego twarzy.

- Nie.. To nie chodzi o to - wymamrotałam, bawiąc się ze zdenerwowania palcami. Zauważyłam jak mężczyzna się podniósł z łóżka i stanął w odległości pół kroku ode mnie. W czułym geście objął dłońmi moje ramiona i potarł je kciukami.

- Więc o co chodzi? - spytał łagodnie. Poczułam łzy pod powiekami na samą myśl, że mogłabym mu nie wystarczać.

- Przez ostatnie lata miałeś pewnie m - masę dziewczyn, które wyglądały jak pieprzone modelki. Ja już nie jestem jedną z nich - pokręciłam głową, chcąc odgonić łzy. Wtedy poczułam jak objął dłońmi moje policzki i nakierował moją głowę tak, że nasze spojrzenia się skrzyżowały.

- Przez ostatnie lata spałem z kilkoma z dziewczynami, a to jak wyglądały nie miało dla mnie żadnego znaczenia, bo za każdym razem wyobrażałem sobie Ciebie - był całkowicie poważny podczas wypowiadania tych słów. - Nie ma takiej siły, która by sprawiła, że pragnąłbym Ciebie mniej - stwierdził, posyłając mi przeuroczy uśmiech, który automatycznie zmiękczył moje serce. - Mogę być dupkiem albo nawet palantem, ale jestem też facetem, który pragnie i kocha tylko Ciebie bez względu na wszystko - czułam całą gamę uczuć, które nagle zaczęły mnie przepełniać. Odsunęłam się od chłopaka, na co zmarszczył brwi. - Vicky co..? - przerwał w chwili, gdy podeszłam do włącznika i zapaliłam światło. Zmrużyłam na chwilę oczy, aby się przyzwyczaić do światła, a gdy ponownie je w całości otworzyłam, zauważyłam uśmiech na ustach mężczyzny.

Złapałam wtedy za górę sukienki, a potem powoli ją opuściłam w dół swojego ciała. Oczy Thymona podążały jej śladem. Zdjęłam też szpilki ze stóp i odsunęłam sukienkę na bok. Podniosłam wzrok na chłopaka, czekając na jego jakieś słowa. Zamiast tego podszedł i przesunął palcami po delikatnych rozstępach na moich biodrach.

- Tego się tak wstydziłaś? - spytał, podnosząc wzrok na moje oczy. Nie odpowiedziałam. Zamiast tego mężczyzna szybko padł przede mną na kolana.

- Co ty..? - przerwałam, gdy jego usta z czułością musnęły kreskę na moim biodrze.

- Nie masz się czego wstydzić - powiedział, składając lekkie jak piórka pocałunki, na każdej kresce po kolei. - To jest naturalne i na pewno nie sprawia, że staje się mniej niewyżyty - podniósł wzrok na moje oczy, a potem posłał mi zadziorny uśmiech podczas gdy ja się cicho zaśmiałam.

Objął ramionami mój pas, a potem zaczął składać delikatnie pocałunki na moim brzuchu.

- Tutaj pewnego dnia będzie się rozwijać nasze dziecko - wyszeptał, a ja poczułam jak się uśmiechnął w moją skórę. Na jego słowa od razu moje serce mocniej zabiło. Wtedy uniósł wzrok na moje oczy i posłał mi przeuroczy uśmiech. - Nie żartuje sobie teraz. Chcę spędzić z Tobą resztę życia - zapewnił poważnym głosem. Łzy wzruszenia przysłoniły mi widoczność, ale mimo to uklęknęłam tuż przed nim.

- Ja z Tobą też - objęłam dłońmi jego policzki, a potem delikatnie i czule złączyłam nasze usta. Chciałam, aby wiedział jak bardzo go kochałam i, że był jedynym facetem, z którym faktycznie widziałam swoją przyszłość.

Naparł na mnie przez co musiałam się położyć na podłodze, a on wtedy zawisł nade mną, ale nawet na chwilę nie rozłączył naszych ust. Cała gwałtowność zniknęła, a nad nami teraz kontrolę przejęło wzajemne oddanie sobie i miłość, która nas łączyła.

18+

Przesunęłam dłońmi i pozbyłam się marynarki z jego ramion. Chwilę później koszula znalazła swoje miejsce obok niej. Usta mężczyzny spadły na moją szczękę, policzki i szyję, gdzie zostawiał krótkie czułe pocałunki.

- Nigdy w siebie nie wątp. Na pewno nie przy mnie - wyszeptał w moją szyję. - Ze mną zawsze możesz być szczera i nie musisz nigdy się niczego nie bać. Jestem tutaj dla Ciebie nie ważne co się stanie - zszedł pocałunkami na mój dekolt, a potem jego dłonie powędrowały pod moje plecy.

- Wiem - wysapałam, unosząc klatkę piersiową do góry, aby ułatwić mu zadanie. Szybko rozpiął mój stanik i odrzucił gdzieś na bok. Jego ruchy były powolne, niezwykle delikatne, a ja czułam jak się roztapiam pod jego dotykiem. Miałam nawet gdzieś to jak twardo było mi w plecy. To po prostu stało się tak mało znaczące, że kompletnie zapomniałam o tym czynniku.

Wplątałam dłonie w jego włosy, a potem przyciągnęłam jego usta do pocałunku. Przekręciłam nas, przez co nad nim zawisłam, układając dłonie po bokach jego twarzy. Jego dłonie początkowo wylądowały na moich policzkach, ale zaraz potem przemieściły się po bokach mojego ciała aż w końcu uniosły się i objęły moje piersi. Cichutko jęknęłam, a po chwili zsunęłam usta na jego szyję, gdzie zostawiałam mokre ślady podczas gdy chłopak z czułością zaczął ugniatać moje piersi i bawić się sutkami.

Uniosłam się na kolanach i spojrzałam na swojego faceta z góry. Patrzył na mnie z uśmiechem i z uwielbieniem w oczach, przesuwał wzrokiem po moim ciele. Przesunęłam opuszkami palców po mięśniach na jego brzuchu aż zarysowałam wyraźne V na jego brzuchu. Wtedy dobrałam się do paska i szybko go odrzuciłam na bok. Gwałtownie chłopak mną szarpnął za biodra do przodu i rozbił swoje usta na moich. Przekręcił nas, a potem złapał za cienki paseczek moich fig i zsunął go gdzieś do połowy ud. Sam zsunął z siebie do podobnej wysokości spodnie i bokserki, a potem z powrotem nade mną zawisnął. Oplotłam go nogami w pasie, zarzucając mu dłonie za szyję.

- Kocham Cię - wyszeptał, składając czuły pocałunek na moich ustach.

- Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się. Poczułam jego penisa przy moim wejściu.

- Bierzesz tabletki, prawda? - spytał, na co automatycznie pokiwałam twierdząco głową. Powoli się we mnie wsunął, na co oboje wydaliśmy z siebie jęk pomieszany z ulgą. - Tak dobrze Cię czuć - złączył nasze czoła, a potem zaczął się wolnymi ruchami we mnie poruszać. Przez cały czas patrzyliśmy się sobie w oczy, a cała sytuacja nabrała jeszcze większej intymności niż przed chwilą. Oboje mieliśmy rozchylone usta, z których co chwile uciekały krótkie jęki czy westchnienia, które szybko wypełniły pokój.

Chwilę później poczułam palce mężczyzny, które zatoczyły kręgi na mojej łechtaczce. Jęknęłam, a wtedy usta Thymona wylądowały na moich, podczas gdy palcami wciąż stymulował moją cipkę, a jego penis tkwił we mnie.

Żadnemu z nas się nie śpieszyło do zakończenia tej sytuacji. Najwyraźniej oboje chcieliśmy się nacieszyć tą chwilą, chociaż nasze ciała domagały się spełnienia. Dostałam nagłych dreszczy i zaczęłam się zaciskać na jego penisie, przez co nasze jęki się nasiliły, a oddechy jeszcze bardziej przyśpieszyły.

Wtedy mężczyzna zabrał dłoń z mojej cipki i zamiast tego podparł się na tej dłoni, gdy drugą złączył z moją i przycisnął obok mojej głowy. Zaczął wykonywać mocniejsze pchnięcia choć wciąż ani odrobinę nie przyśpieszał.

Oboje doszliśmy w prawie tym samym momencie.

- Jesteś wspaniała - wyszeptał, składając krótkie pocałunki na mojej szczęce. - I moja. Tym razem na zawsze - uśmiechnął się w moją skórę, a ja nie potrafiłam tego nie odwzajemnić.

- Na zawsze - powtórzyłam za co dostałam całusa. Po chwili chłopak powoli się ze mnie wysunął, a potem podniósł się na równe nogi. Całkowicie pozbył się spodni i bokserek z nóg, a chwilę później nachylił się nade mną i wziął na ręce. Delikatnie ułożył mnie na łóżku i całkowicie zsunął majtki z moich nóg. Zajął miejsce obok mnie, a wtedy od razu wtuliłam się w jego ciepłe ciało.

Potem jeszcze przez długi czas rozmawialiśmy, wtuleni w siebie i kompletnie nadzy nie mieliśmy niczego do ukrycia przed sobą.

-----------------------

Jeszcze raz przepraszam za taką przerwę, ale chociaż się starałam to nie mogłam znaleźć czasu na dokończenie tego rozdziału. Sami widzicie, że jest długi. Osobiście twierdzę, że wyszedł mi naprawdę dobrze.

Thymon po raz kolejny zdobył moje serce💓😌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro