Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lot samolotem trwał około dwunastu godzin. Młody detektyw podczas tej długiej podróży zastanawiał się nad sprawą, która czekała go na miejscu.
Wciągu trzech miesięcy zginęły trzy rodziny tego samego dnia i o tej samej porze.
Kto może stać za tak brutalnymi zbrodniami? - pomyślał L

--------------------

- Mamy kolejne dane w tej sprawie - powiedział wysoki brunet
Był to szef grupy FBI, która zaczęła zajmować się tą sprawą.
- Kiedy ma zjawić się Watari wraz z tym swoim detektywem?! - spytał mężczyzna

Wtedy drzwi do biura się otworzyły. Przed oczami widzieli jak Watari zmierza w ich stronę. Był ubrany w długi płaszcz oraz kapelusz, który zasłaniał jego rysy twarzy.
- To ty jesteś tym detektywem, którego przesłał nam Watari? - zapytał jeden ze śledczych
- Nie...  Ja jestem Watari - odparł mężczyzna
- To gdzie on jest? - zapytał podenerwowany szef
- Jeśli się nie zjawi nie rozwiążemy tej zagadki
- Spokojnie... On tu jest cały czas - odparł łagodnie staruszek - Tylko musicie mi obiecać, że  zaakceptujecie go pomimo wszystko
W tym momencie wszyscy z grupy byli zgodni. Siedzieli w milczeniu i czekali na tajemniczego wybawce.

Drzwi otworzyły się po raz kolejny. Przed nimi stał chłopak na oko czternaście lub piętnaście lat, miał nieziemsko rozszerzone źrenice oraz strasznie jasną skórę. Nie miał na sobie żadnego obuwia. Jego spodnie jeansowe oraz bluzka były stanowczo za duże do tak cienkiej sylwetki, którą posiadał. Do tego był lekko zgarbiony co sprawiało,  że wyglądał jeszcze dziwniej.
- Jestem L - powiedział spokojnie chłopak - Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracować

Grupa FBI była w lekkim szoku.
Ich sprawę miał prowadzić jakiś dziwaczny nastolatek? To chyba jakieś kpiny.
- Watari, znamy się tyle lat, ale nie obraź się... Ten chłopak chyba nie jest w stanie nam pomóc. - stwierdził dyrektor
Kiedy Watari zamierzał coś odpowiedzieć mężczyźnie, wtedy Lawliet mu przerwał.
- Uważam, że za tą sprawą nie stoi jedna osoba - stwierdził nagle L
- To jest bardzo oczywista hipoteza - odpowiedział dyrektor
- Czy ktoś z tych rodzin pozostał żywy? - zapytał zaciekawiony nastolatek
- Nie wiadomo. Przestępca porwał najmłodsze osoby z rodziny. Uprowadzonymi są : czternastoletni Hiroki Katsura, ośmioletnia Noriko Santo i jedenastoletni Sho Takagaki

L strasznie zamyślił się przez moment. Nikt nie wiedział co mu siedzi w głowie. Lawliet usiadł dość dziwacznie na jednym z krzeseł i sięgnął po ciastko, które leżało na stoliku obok niego.
Po chwili namysłu L zrobił zadowoloną minę.
- Już wiem - powiedział detektyw

-------------------------------

- Uważasz, że to dobry pomysł szefie? - zapytał jeden z pracowników
- Nie mamy innego wyjścia, ale jeśli to wyjdzie to z całym szacunkiem zwracam temu młodemu człowiekowi honor - odparł
Dzisiaj zostanie nadany komunikat na cały świat. Ten kto znajdzie trójkę tych dzieciaków dostanie wielkie pieniężne wynagrodzenie w postaci 20 mln dolarów.
- Jedyne co pozostało to czekać - powiedział L

Po długim czekaniu odezwał telefon jednego ze śledczych. Lawliet zabrał mu słuchawkę po czym odezwał się jako pierwszy - Kim jesteś? - zapytał
- Tym kim myślisz - odezwał się tajemniczy głos - Mam dzieciaki i zrobię z nimi co tylko zechce. Jeśli dacie mi tych 20 mln dolarów nie stanie się im krzywda, jeśli nie zabije je z zimną krwią. Daje Ci na to 3 doby od teraz.
Połączenie rozłączono. Zapadła głucha cisza.
- Mamy nad nim przewagę - stwierdził L
- Chłopcze. On za 3 dni zabije te dzieci - powiedział dyrektor
- Sprawdźcie adres IP tego człowieka - rozkazał nastolatek

Śledczy zaczęli sprawdzać wszystkie dane połączenia. Okazało się, że mężczyzna zadzwonił ze Stanów Zjednoczonych dokładniej Los Angeles.
- Tego bym się spodziewał - stwierdził L
Czemu to już nikogo nie zdziwiła ta informacja. Ten chłopak musi być naprawdę bardzo inteligentny.
Wtedy szef FBI podszedł do Watariego na osobności
- Miałeś rację. Ten chłopak jest przyszłością kryminalistycznego świata - powiedział z uśmiechem na twarzy
- No wiesz... Co do tego to nigdy się nie mylę - odpowiedział staruszek spoglądając na swojego podopiecznego

--------------------------------------------------
Hej 😊
Oto kolejny rozdział naszej drugiej książki. Jeśli się spodobało zostaw vote lub koma, to bardzo motywuje do dalszego pisania😉
Pozdrawiam 💖
~Jane

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro