W przerwie pomiędzy europejską a amerykańską trasą Sheer Heart Attack Tour Brian May spotkał się w Kensington Market ze starym przyjacielem ze studiów, Chrisem Smithem. Przyjaciele postanowili wyskoczyć na drinka do pobliskiego Greyhound.

"Killer Queen" okazało się hitem i Brian stawał się dość sławny. Klub był pełny i gdy tylko weszłem tam z Brianem zaczęły się szepty: "To ten koleś z zespołu...". Usiadł gdzieś w rogu, a ja poszedłem po drinki i pomyślałem sobie: "A więc to tak wygląda sława". Gdy usiadłem, Brian powiedział: "Od wieków nikt nie postawił mi drinka", a ja na to: "No cóż, tak to jest, ty kupujesz następnego".

Wspomina Chris Smith.

Z początku Brian May nie radził siebie zbyt dobrze ze sławą, w przeciwieństwie do Freddiego i Rogera, którzy wydawali się urodzić tylko po to, by zostać gwiazdami rocka. Niewielu z jego przyjaciół traktowało go normalnie w tamtym okresie, co okropnie irytowało i gnębiło muzyka.