Rozdział Dziewiąty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stałem z Ryanem na tym pieprzonym korytarzu i zachłannie go całowałem. Kiedy chłopak zaczął podążać w nieznanym mi kierunku, nie odrywając się ode mnie, zacząłem myśleć mózgiem, nie dolnymi partiami mojego ciała. Odsunąłem się więc szybko od chłopaka i zrobiłem parę kroków w tył. Tak nie może być. To nie fair. Chłopak spojrzał na mnie. Jego wzrok był taki... niewyraźny, nieobecny. Jakby nie kontaktował.

- Ryan, tak nie można - powiedziałem i przeczesałem włosy palcami - to zdrada. Nie chcę żebyś zdradzał Brendona.

- Ale Brendon też mnie zdradza - wybełkotał zbliżając się

- Ryan, nie - zrobiłem kolejne parę kroków w tył, wpadając na ścianę

- No właśnie tak, więc czemu ja nie mogę?

- A masz jakiś konkretny dowód, że tak jest? - spytałem lekko zatroskany

- No... no nie - był nieco zakłopotany - ale tak to wygląda, więc chyba tak jest

- Ryro.. najpierw się tego dowiedz, tak na sto procent, dopiero wtedy możesz się serio wściekać i mścić

- Może masz rację...

   Rozmawiałem z chłopakiem jeszcze moment, a później odprowadziłem go do sypialni i położyłem do łóżka bojąc się, że sam nie trafi, wywali się gdzieś na korytarzu i tam się zarzyga i zaśnie. Nie chciałbym żeby Brendon go tak zastał.

*

Minął tydzień, później kolejny, i tak dwa tygodnie spędziłem na pracy, spaniu i sporadycznym jedzeniu czy wyjściach. Był piątek, czas na odpoczynek i inne tego typu rzeczy. Krzątałem się po lokalu obsługując klientów i tak nagle wypatrzyłem dziewczynę idącą na zaplecze. Widziałem ją ułamek sekundy, ale skojarzyła mi się z kimś. Postanowiłem więc iść za nią zaraz po wzięciu zamówienia.

Zacząłem rozglądać się po zapleczu, ale nigdzie jej nie zobaczyłem, no, do czasu. Stała przy " biurze " Kellina i rozmawiała z jakąś dziewczyną - chyba jedną z kelnerek. Kiedy się obróciła niemal do niej podbiegłem i ją przytuliłem. Od razu ją rozpoznałem. Zacząłęm ją dusić w objęciach i kołysać.

- Mindy, Mindy! - zacząłem niemal piszczeć - co tu robisz?! - spytałem odstawiając ją

- Ja... - zaczęła

- Skarbie, jesteś j... - drzwi od kantorka Kellina otworzyły się, a chłopak zamilkł zauważając mnie

Zdębiałem. Skarbie? Co tu się dzieje, ja o czymś nie wiem?

- Wy... - patrzyłem to na Kellina, to na Mindy

- No.. tak wyszło - dziewczyna zarumieniła się

- Dlaczego ja nic nie wiem?! - wykrzyknąłem

- Nie było kiedy o tym powiedzieć no i... jak miałem cię o tym poinformować? Miałem powiedzieć coś w stylu: " Jestem z byłą dziewczyną twojego byłego, i twoją przyjaciółką " ? - spytał Kellin -  To nie brzmi za dobrze

- No... no nie brzmi - przyznałem - idziecie gdzieś?

- Tak, ale... - zawahał się - nie ważne - urwał i uśmiechnął się - zaraz zamykamy - powiedział - idę po klucze - po tych słowach zniknął znów w swoim biurze, a ja zostałem z Mindy

- I jak ci się układa? - spytała

- Jest... całkiem dobrze tylko... nie ważne, a jak u ciebie?

- Powinieneś z nim pogadać, wiesz o tym, prawda? - spytała przyglądając mi się

Mruknąłem ciche " mhm ", a ona przytuliła mnie i powiedziała, że Gerard ma dzisiaj występ w jednym z klubów, więc to może być okazja żeby z nim porozmawiać.

Po chwili Kellin znów zaszczycił nas swoją obecnością, i po niedługim czasie, razem z wyjściem ostatniego klienta, zamknęliśmy lokal.

   Długi czas siedziałem w domu na kanapie i myślałem czy iść do tego klubu czy nie. Niby nie mam nic do roboty, ale po co denerwować i siebie i jego. Chyba, że pójdę tylko zobaczyć występ i tyle. Bycie w klubie to chyba nic złego, prawda?

Przebrałem się więc i wyszedłem z domu. Nie wiem gdzie jest ten klub, ale zacznę go szukać.

   Po jakimś czasie znalazłem miejsce, do którego się kierowałem. Kiedy wszedłem do lokalu występ Gerarda już trwał. Był bardziej energiczny niż u Kellina. Przepychałem się przez tłum nie odrywając wzroku od chłopaka na scenie. Wyglądał na szczęśliwego. Jakby był w swoim miejscu, we właściwym miejscu.

Stałem prawie przy samej scenie. Obserwowałem każdy jego najmiejszy ruch. Wsłuchiwałem się w każde słowo, które wydobywało się z jego ust. To było niesamowite. On był niesamowity.

Jego występ był dość długi, co bardzo mi się podobało. On miał wielki talent.

Kiedy zszedł ze sceny i poszedł do baru, uznałem, że muszę z nim porozmawiać. Mindy ma racje, to jest konieczne. Mam dość tego, że Gerard udaje, że mnie nie zna. Może chować do mnie urazę, ale niech nie zachowuje się jak dziecko.

Miałem wrażenie, że chłopak zobaczył, że idę w jego kierunku. Nagle wstał i zaczął iść w stronę wyjścia. Postanowiłem iść za nim. Ta rozmowa musi mieć kiedyś miejsce.

- Gerard, stój! - krzyknąłem wybiegając za chłopakiem z klubu

- Znowu pan? - spytał odwracając się

- Skończ z tym panem! - krzyknąłem chwytając go za nadgarstek - skończ udawać, że mnie nie znasz

- Nie udaję - wzruszył ramionami - proszę mnie puścić

- Gerard, proszę cię... ja.. ja cie kocham i... jesteś dla mnie ważny

- Oh, teraz mnie kochasz? - zaśmiał się przerywając mi i wyrywając się z mojego uścisku - trochę późno doszedłeś do tego wniosku

- Jednak mnie pamiętasz...

- Oczywiście, że pamiętam. Chociaż wolałbym nie.

Poczułem jak w oczach zbierają mi się łzy. To zabolało.

- Co chcesz żeby teraz się stało? Po tym wszystkim co przeszedłem, chcesz żebym wpadł ci w ramiona i łudzić się, że będzie lepiej? Nic nie będzie lepiej! - zamilkł. Nie odezwałem się. Płakał. To bolało - skoro jestem taki ważny i mnie kochasz, to czemu przez te pięć lat się nie odzywałeś? Nie napisałeś, nie dzwoniłeś. Jakbyś umarł. Tak więc dla mnie umarłeś. - powiedział po czym odwrócił się i szybkim krokiem szedł po chodniku

Nie szedłem już za nim. Stałem w osłupieniu i patrzyłem jak odchodzi i znika mi z pola widzenia. Nie tak wyobrażałem sobie tą rozmowę.

_______________
Hej hej
Mam nadzieję, że się podobało mimo, że to coraz bardziej przypomina typowe ff...
Znów przepraszam za błędy, ale laptop będzie dopiero we wtorek
PS: I Love You All xx ~ Haia_Miia xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro