Rozdział Ósmy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałem z założonymi rękoma i patrzłem w dół. Oddychałem ciężko. Czekałem aż niezręczna cisza zostanie przerwana, ale nie zapowiadało się na to. Żadne z nas się nie odzywało. To doprowadzało mnie do szału.

- Powiedz coś - powiedziałem cicho. Nie wiedziałem co robić. Musiałem z kimś porozmawiać - naprawdę nie wiem co robić. To wszystko wraca i...

- Gee, spokojnie - dziewczyna przysunęła się do mnie i po czym mnie objęła. Położyłem głowę na jej ramieniu i głośno westchnąłem. Poczułem delikatne głaskanie. Czułem się jak dziecko, ale było mi dobrze - nie wiem tylko czy udawanie, że go nie znasz ci pomoże

- A co moge innego zrobić? Nienawidzę go. Skrzywdził mnie. Zostawił i nie dawał znaku życia przez pieprzone pięć lat. Teraz nagle się zjawia i myśli, że będzie dobrze.

- Nie wiem co mam ci poradzić Gee - westchnęła - długo zostaniesz? - spytała

- Nie, mam randkę - uśmiechnąłem się przypominając sobie ten fakt - zaraz muszę iść i się przygotować

- Na co? Wyglądasz dobrze - zamilkła na chwilę - oh... liczysz na coś więcej?

- Sam nie wiem, może - zaśmiałem się cicho - byłoby miło, tym bardziej, że trochę już się spotykamy

- Ile to już będzie? Dwa lata?

- Dwa i pół - znów się uśmiechnąłem - to ja już pójdę, rozumiesz - podniosłem głowę z ramienia dziewczyny - pozdrów Kellina

- Pozdrowię, chociaż widzicie się za dwa dni - uśmiechnęła się - powodzenia na randce - powiedziała i pocałowała mnie w czoło po czym zaśmiała się cicho.

Przejrzałem się w wygaszonym ekranie telefonu. Na czole miałem odciśniętą szminke dziewczyny w kształcie jej ust.

- Dzięki Mindy, tak napewno będę się dobrze prezentować - powiedziałem po czym potarłem ślad dłonią

- Rozmazałeś

- No co ty?

   Przyszedłem do domu i od razu zacząłem się przygotowywać. Poszedłem wziąć prysznić i umyć zęby. Kiedy opuściłem łazienkę podreptałem do pokoju. Tak jak stanąłem przed otwartą szafą, tak stałem przed nią prawie nagi jakieś pół godziny. W końcu zaczęło mi się robić zimno, więc zdjąłem ręcznik z bioder i założyłem bieliznę i czarne spodnie. Teraz koszulka. Nie mam bladego pojęcia co założyć. Zachowuje się jak dziewczyna przed pierwszą randką, ale trudno. Muszę wygladać dobrze, a nie jak... jak ja. Co tu zrobić ze swoją twarzą żeby nie wyglądać jak ja i choć trochę dorównać mu urodą... cholera. Chyba nic się już nie da zrobić. Dobra, ale założyć na tors coś muszę. Czarna gładka koszulka i skórzana kurta powinny wyglądać w miare dobrze.

Kiedy się już w miarę ogarnąłem spojrzałem na zegarek. Do wyjścia mam jeszcze około pół godziny. W tym czasie zdążę wypić kawę i zadzwonić do Emily.

Czas do wyjścia zleciał mi dość szybko, z czego byłem bardzo zadowolony. Chciałem żeby to zaczęło się jak najszybciej i skończyło jak najpóźniej. Dawno nie byłem na randce, więc nieco się stresowałem. Co z tego, że byliśmy razem już dwa i pół roku. Zawsze może coś  nie wyjść i będę czuł się jak debil.

   Siedziałem w parku czekając na mojego chłopaka. Było już trochę po dziesiątej, a jego dalej nie było. Nieco się denerwowałem, ale kiedy tylko zobaczyłem sylwetkę chłopaka, podążającego w moim kierunku, wszystkie obawy uciekły. Wstałem z ławki i podszedłem do niego. Przytuliłem wyższego chłopaka po czyn krótko go pocałowałem. Ująłem jego dłoń i splotłem nasze palce.

- Jak w pracy? - spytałem

- Ciężko - westchnął - a u ciebie? - spytał, a ja się spiąłrm -  Coś nowego? Może nowe płyty?

- Nie, wszystko po staremu - wymamrotałem

- Wszystko dobrze? - spytał przyglądając  się mi

- Tak, oczywiście - uśmiechnąłem się do niego, co on odwzajemnił

Chodziliśmy alejkami w parku obejmując się, rozmawiając i śmiejąc. Było miło. Ten wieczór był naprawdę dobry i przyjemny.

- A co dzisiaj robiłeś? No wiesz, po pracy.

- Byłem chwilę u Mindy, a później się szykowałem, wiesz... chciałem wyglądać dobrze i...

-  Hej - przerwał mi i zatrzymał się, a ja zaraz po nim - ty zawsze wyglądasz - powiedział i pogłaskał mnie po policzku po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach, a ja uśmiechnąłen się lekko

   Spacerowaliśmy jeszcze jakiś czas. Było bardzo miło. Czułem się dobrze, wręcz idealnie. W pewnyn momenciepoczułem na sobie czyjś wzrok, ale nie był to wzrok mojego chłopaka. Rozejrzałem się, ale nie zauważyłem nikogo kto mógłby na nas patrzeć. Szliśmy więc dalej. Postanowiliśmy skierować się do mnie. Było już późno, a jutro przecież mamy pracę.

   Siedzieliśmy w moim salonie w ciszy, którą przerywała jedynie muzyka grająca w tle. Było naprawdę cudownie. Jednak... Frank dalej siedział gdzieś w tyle mojej głowy i nie dawał mi spokoju. Cały czas w jakiś sposób o nim myślałem. To wcale mi się nie podoba.

- O czym tak myślisz? - usłyszałem głos chłopaka leżącego na moich kolanach

- O niczym - powiedziałem z uśmiechem. Spojrzałem w jego brązowe oczy i potargałem mu włosy - lubie z tobą siedzieć

- Ja z tobą też - uśmiechnął się

- I.. wiesz co? - spytałem. Czas zamknąć pewien rozdział w życiu, raz na zawsze

-  Hm? - mruknął, na co lekko uniosłem kącik ust do góry

- Kocham cię - powiedziałem głośno i wyraźnie - naprawdę, cholernie cię kocham, Alex

________
Mam nadzieję, że się podobało i w ogóle
PS: I Love You All xx ~ Haia_Miia xx

I znów przepraszam za błędy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro