Rozdział Piętnasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie podszedłem otworzyć, nie spodziewaliśmy się nikogo, więc wolę dmuchać na zimne, szczególnie że ostatnio czuję się obserwowany. Włączyłem czajnik elektryczny, do którego uprzednio nalałem wody. Dzwonienie do drzwi nie ustawało, a z czasem przerodziło się w uderzanie w nie. Westchnąłem i lekko przestraszony podszedłem do wejścia do mieszkania. Przekręciłem zamek i lekko uchyliłem drzwi. Przed sobą ujrzałem jakąś dziewczynę. Na jej twarzy widać było zdenerwowanie. Spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.

- Kim jesteś? - spytała robiąc krok w tył

- To ja powinienem spytać kim jesteś. Nie przypominam sobie żebym się ciebie spodziewał - powiedziałem otwierając szerzej drzwi

- Jest Gerard? Od kilku dni próbuję się do niego dodzwonić, a teraz jeszcze potrzebuję jego pomocy

- Jest w łazience, o co chodzi? Przekazać coś?

- Powiedz po prostu, że byłam i... głupio mi to mówić obcemu mężczyźnie. Matt musi dzisiaj tu zostać na noc, nie zostawię go samego w domu - powiedziała i pokazała na chłopca chowającego się za jej plecami - Matt, nie denerwuj się - powiedziała kucając do chłopca i głaszcząc go po głowie - będzie dobrze, ale teraz muszę iść. Kocham cię - dodała i pocałowała go w czubek głowy. Następnie odwróciła się i zaczęła iść w kierunku schodów.

Chłopiec stał przede mną i wpatrywał się we mnie dużymi oczami. Nie jestem dobrym materiałem na niańkę, a Gerard raczej nie jest w stanie zajmować się dzieckiem. Westchnąłem i odsunąłem się przejścia na znak, że chłopiec ma wejść do środka. Kiedy znalazł się w mieszkaniu zamknąłem drzwi i przekręciłem zamek. Chłopiec pobiegł do salonu i usiadł na kanapie. Ja poszedłem do kuchni i wyjąłem z szafki jeszcze jeden kubek, do którego wrzuciłem woreczek z herbatą po czym zalałem wrzątkiem.

- Kto przyszedł? - usłyszałem za sobą głos Gerarda

- Jakaś dziewczyna, prosiła żeby przekazać że była i żebyś zajął dzieckiem czy coś - odpowiedziałem zgodnie z prawdą

- Gee! - usłyszałem krzyk chłopca, który po chwili przytulał się do nóg Gerarda

- Hej młody - powiedział podnosząc chłopca i przytulając go - poznałeś już Franka? - spytał i pokazał na mnie, a chłopiec zakrył twarz dłońmi - nie bój się. Mimo wszystko Frank jest fajny.

- Mimo wszystko? - spytałem i uniosłem brwi

- Tak. Mimo wszystko - potwierdził Way

- Jest fajny? - spytał cicho chłopiec zdejmując ręce z twarzy

- Tak, jest fajny - Gerard uśmiechnął się - Matt, chcesz coś zjeść? - spytał na co Matt energicznie pokiwał głową.

   Po zjedzeniu kolacji Gerard bawił się chwilę z Mattem po czym poszedł położyć go spać. To trochę mnie przerażało. Matt miał tu swoje rzeczy, można powiedzieć że pokój gościnny był jego pokojem. Były tu jego zabawki, parę książek i rysunków, które wisiały na lodówce. Nie zwracałem na to wcześniej większej uwagi, nie przyglądałem się. Wracałem z pracy, sprawdzałem czy Gerard żyje, próbowałem namówić go do jedzenia albo do jakichkolwiek funkcji życiowych i wychodziłem do domu albo zasypiałem tutaj. Na rysunki nie zwracałem większej uwagi, bo przecież równie dobrze mogły to być dzieła Gerarda, poza tym, nie miałem na to czasu. Moje przypuszczania z początku były dobre, i Gerard ma dziecko? Ale.. chyba by mi powiedział.

Było wpół do jedenastej wieczorem, więc uznałem że będę się już zbierał do domu. Nie mogę tyle przesiadywać u Gerarda, bez przesady. Kiedy zakładałem kurtkę usłyszałem głos Gerarda.

- Już wychodzisz? - spytał jakby smutny

- Nie mogę tyle u ciebie przebywać i powinienem iść spać

- Nie masz jutro pracy, a spać możesz tutaj, to przecież nie problem - powiedział i podszedł bliżej - zdejmuj tą kurtkę i chodź coś obejrzeć

Uśmiechnąłem się słabo i zrobiłem to o co mnie prosił. Chciałem zapytać o Matta i jego matkę. Kim są, dlaczego Gerard się nim zajmuje, czy to jego syn. Nie wiedziałem tylko czy to odpowiednie, ale z drugiej strony... chyba mam prawo wiedzieć takie rzeczy.

- Gerard... - zacząłem ostrożnie, a w odpowiedzi dostałem ciche ' hm ' - Matt to twój syn? - spytałem szybko, a Way prawie odskoczył

- Co? - spytał - nie, nie, nie. Matt to syn Emily, ja się nim tylko zajmuje. 

- A Emily to...

- Moja przyjaciółka. Pracujemy razem, ona nie ma na nic pieniędzy. Często pracuje na dwie zmiany, a nawet to nie starcza więc... eh... sam wiesz

Wytrzeszczyłem oczy. Nie, to chyba nie to co myślę, bez przesady, chyba nie jest aż tak źle.

- Nie pochwalam tego, na początku chciałem... wiesz... dawać jej pieniądze, żeby nie musiała tego robić, ale ona źle się z tym czuła i powiedziała, że nie chce mnie wykorzystywać. Zamiast tego wykorzystuje siebie i... jest mi z tym tak bardzo źle Frank... chcę jej pomóc chociaż tak, że opiekuję się Mattem. To dobry dzieciak, naprawdę.

Byłem w szoku. Ile człowiek jest w stanie poświęcić dla siebie i swojego dziecka. Jest w stanie nawet się poniżać, byleby dziecku niczego nie brakowało. To straszne i piękne za razem. Trzeba być naprawdę dobrym i kochającym rodzicem żeby aż tak się poświęcać. Nagle nasunęła mi się jedna myśl.

- Gerard, a gdyby Emily pracowała u Kellina? Choćby na zmywaku. Jestem pewien, że królowa się zgodzi, a dodatkowo Emily mogłaby na pewno brać coś do domu na wynos. Kellin nieźle płaci, jest dobrym szefem i jestem pewien że nie będzie miał nic przeciwko, a dodatkowo Emily będzie mogła skończyć z... - urwałem

- Z poniżaniem się? - Gerard dokończył moją myśl, jednak to brzmiało bardziej jak pytanie niż jako odpowiedź.

- Dokładnie. Co ty na to? Porozmawiaj z nią o tym. To jest dobre wyjście! - wykrzyczałem jakby podekscytowany

- Porozmawiam z nią o tym, dziękuję - powiedział z minimalnym uśmiechem po czym delikatnie pocałował mnie w usta

- Za co to? 

- Nie wiem, za wszystko - powiedział i uśmiechnął się - to co chcesz obejrzeć?

- Nie wiem, wybierz coś, ja pójdę wstawić wodę na herbatę.

Tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. Włączyłem czajnik elektryczny, wyjąłem kubki do których wrzuciłem woreczki z herbatą i oparłem się o blat kuchenny czekając aż czajnik da znać o zagotowaniu się wody. Czekałem, czekałem i nic. Dźwięk dzwonka rozległ się po mieszkaniu. Z salonu usłyszałem tylko ' Frank, otwórz ', więc ruszyłem się z miejsca i wykonałem polecenie Gerarda. Kogo niesie o tej godzinie, porządni ludzie nie przychodzą po dziesiątej w odwiedziny. Otworzyłem drzwi, a tam zastałem dość wysokiego szatyna. Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, ale myślę że ja nie wyglądałem lepiej.

- Tak? - spytałem po dłuższej chwili

- Mogę wiedzieć kim jesteś? - spytał z nutą zdenerwowania w głosie 

- Znowu... to ty przychodzisz bez zapowiedzi, nie przedstawiasz się...

- Nie potrzebuję zapowiedzi żeby odwiedzić mojego chłopaka, ale ty nim nie jesteś, gdzie jest Gerard?

- W salonie - wzruszyłem ramionami. Po chwili osoba, o której była mowa zjawiła się za mną

- Oh... hej Alex... - powiedział patrząc na mężczyznę

- Hej Alex? Hej Alex?! Od około tygodnia próbuję się do ciebie dodzwonić. Nie odbierasz, nie odpisujesz, a teraz mówisz tylko ' hej Alex '? Żartujesz sobie? I kim do cholery jest ten koleś?! - po ostatnim wykrzyczanym zdaniu wskazał na mnie

- Skończ krzyczeć - mówił spokojnie Gerard - to.. to jest Frank

- Oh, czyli masz kochanka? Super

- Boże, Alex - westchnął, a ja czułem się coraz bardziej nie komfortowo będąc uczestnikiem tej rozmowy 

- Dobra, mam dość - Alex był na skraju czegoś pomiędzy szałem a płaczem, było mi go szkoda - nie będę wam przeszkadzał. Dobranoc - powiedział po czym szybkim krokiem się oddalił, a Gerard zamknął za nim drzwi.

Spojrzałem na czerwonowłosego. Byłem zdziwiony i nieco smutny.

- No co? - spytał Way - kocham cię

- Czemu mi o nim nie mówiłeś? 

- A co miałem mówić? Jak widzisz, nie układało się nam

- Ale byliście w związku... jest jeszcze coś o czym nie wiem?

- Nie. Od teraz już mówię ci wszystko i nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, tak? - spytał, a ja skinąłem tylko głową i przytuliłem się do niego.

Tak... nie mamy już żadnych tajemnic....

_________________________
Hej Hej
Ogólnie, zbliżamy się do końca, co w sumie chyba jest dobre, bo mam wrażenie że to jest coraz gorsze i Wy też nie odbieracie już tego tak dobrze.
Serio, porównałam sobie to z It's not me i z początkiem  Welcome Back i zdaję sobie sprawę z tego, że teraz jest szkoła, mniej czasu i w ogóle ale... idk, widzę coraz mniejszy odzew i nie wiem czy robię coś źle czy co
W każdym razie: mam nadzieję, że się podobało i byłoby mi miło jeśli zostawilibyście jakieś komentarze
PS: I Love You All!~ Haia_Miia xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro