Chuuya Nakahara

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chuuya Nakahara stał na tarasie zaraz obok drzwi wejściowych w rezydencji Nikolaia Gogola, bądź jak to woli - rezydencji Ougaia Moriego. Ręce mu się trzęsły na widok ludzi, którzy również znajdowali się na tarasie lub na podjeździe, ciągle o czymś dyskutując. Serce mu biło jak oszalałe, a na myśl co się zaraz wydarzy, czerwień pojawiała się mu na policzkach, a organ pompujący krew aż chciał uciec z klatki piersiowej. 

- Jesteś już gotowy? - blondwłosy Rosjanin dotknął jego ramienia. 

- Tak, ale... Jego ciągle nie ma. A co jeśli uciekł? Przestraszył się? Od rana go nie widziałem - z każdym kolejnym wyrazem mówił coraz ciszej. 

- Nie spieprzył, mówię ci to. 

- Fiodor spieprzył w dniu waszego ślubu. On może zrobić to samo. 

- Zamknij się mały chuju i czekaj - uśmiechnął się, a w tym samym momencie w drzwiach pojawiła się znana rudzielcowi sylwetka. 

Wszyscy ucichli i zaczęli podążać wzrokiem za Osamu Dazaiem, który z wielkim bananem na twarzy w białym garniturze, który leżał na nim idealnie, podszedł do Chuuyi i pocałował jego dłoń. Następnie wziął rudzielca pod ramię i zaczął schodzić po schodach na podjazd, na który właśnie podjechała czarna limuzyna. Wysiadła z niej Ichiyou Higuchi, która obeszła pojazd i otworzyła tylne drzwi członkom Podwójnej Czerni. 

- Wiecie, gdzie macie się kierować, prawda? - Osamu, będąc chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, zwrócił się do zgromadzonych. - Do zobaczenia za godzinkę! 

Wsiedli razem do limuzyny, a blondynka zamknęła za nimi drzwi. Poprawiła tabliczkę z napisem Para Młoda i znowu zasiadła za kierownicę, aby odpalić wóz. Goście weselni zaczęli się zbierać sprzed rezydencji. Gdy tylko każdy był już gotowy na wyjazd, odpaliła limuzynę i powoli ruszyła, kierując się w stronę bramy ozdobionej kolorowy balonami. 

- Szybko dorastają. A jeszcze wczoraj udawałeś niedźwiedzia przed nimi, przez co Osamu się zsikał, a Chuuya ze strachu rzygał w kiblu Kenjiego - Nikolai rozmarzył się i skierował te słowa do Fiodora Dostojewskiego. 

- Tak, to był zajebisty wieczór kawalerski - na twarzy przywódcy Szczurów pojawił się prawie niezauważalny uśmiech. Nawet w takim dniu nie zrezygnował ze swojej czapki uszatki. 

- A ja nic nie pamiętam z wczoraj - zawstydzony nieco tematem Atsushi Nakajima skłamał. Pamiętał wszystko dobrze, aż za dobrze. 

- Bo ci uwierzę - siedzący na tylnym siedzeniu Ryuunosuke Akutagawa poklepał go po głowie. - Jedziemy za nimi? 

- Tak - Fiodor odpalił swój nowy samochód i z trójką pasażerów pojechał za parą młodą. 

Za nimi udały się kolejni goście. Droga zajęła im tak jak mówił Dazai godzinę. Zaparkowali na wynajętym parkingu nieopodal portu i udali się jak najszybciej na molo, na którym miała się odbyć ceremonia zaślubin. Na miejscu weszli do ustawionych tam białych ławek, uprzednio pokazując ochroniarzom zaproszenia. Nie usiedli jednak. Stali i patrzyli, jak limuzyna z Osamu i Chuuyą podjeżdża prosto pod wejście na molo. 

Gdy tylko wyszli, goście zaczęli klaskać. Kunikida, mający wkrótce udzielić ślubu przyjaciołom, zdjął okulary i chusteczką otarł drobne łzy z oczu. Kenji stał obok niego, trzymając na niebieskiej poduszeczce dwie obrączki. Uśmiechał się jeszcze szerzej niż zwykle. Na ten widok Chuuya spuścił wzrok, dalej nie wierząc, iż to wszystko dzieje się naprawdę. 

Obok nich pojawił się ubrany elegancko Kyousaku Yumeno i z danego mu przez Ozaki koszyka sypnął na nich kolorowe liście kwiatów, śmiejąc się przy tym. Dazai chwycił dłoń partnera i złączył je razem. Kciukiem przejechał po powierzchni dłoni mniejszego, aby go uspokoić. 

- Jesteś gotowy? - kolejny raz usłyszał te słowa. 

- Kocham cię, wiesz? - Osamu uznał te słowa za potwierdzenie i ruszył z nim w stronę Kunikidy. 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#soukoku