Rozdział II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hestia szła jednym z zamkowych korytarzy, zupełnie pogrążona w mroku. Drogę oświetlała sobie świecznikiem wziętym z pokoju służby. Po drodze nuciła sobie pod nosem jakąś piosenkę z radia. Ujrzała w mroku coś błyszczącego.
- Pewnie to straże.—Schowała się w jakiejś kańciapie po drodze. Jako, iż nie ogarniała po ciemności, gdzie aktualnie się znajdowała, wielkie było jej zdziwienie, kiedy zobaczyła śpiącego Spectrę Phantoma we własnej osobie.
- Kurwa.—Zaklnęła cicho. To jak znajdować się w klatce z hybrydą lwa i smoka. Nagle chłopak przewrócił się na drugi bok powodując u Hestii niedotlenienie w połączeniu z przedwczesnym zawałem. Gdy szok pourazowy dziewczyny minął spostrzegła, że chłopak nie ma maski.- Pal licho jego maskę, muszę się zmywać zanim on mnie dorwie.—Wpadła jej do głowy ta jakże spostrzegawcza myśl. Przysunęła się bardziej do drzwi, nasłuchując. Słyszała straże chodzące po tej części zamku. Była w przysłowiowej dupie. Z jednej strony straże, a z drugiej jej ulubiony Spectruś-kun. - Przez wentylacje.— Kolejna myśl wpadła jej do głowy. Zaczęła powoli kierować się do łazienki w poszukiwaniu wentylacji. Gdy otworzyła drzwi, te niebezpiecznie zaskrzypiały. Hestia z duszą na ramieniu szybko weszła do pomieszczenia.
- Nareszcie.—Wymknęło jej się troszkę za głośno.
- Kto tam jest?— Usłyszała zaspany głos Phantoma. Jednak Shasha miał rację. Zło nigdy nie śpi. Zaczęła jak ostatnia desperatka odkręcać śruby z kratki wentylacyjnej swoimi doklejonymi, czarnymi tipsami tak szybko, jak tylko umiała. Po wyciągnięciu kratki, drzwi od łazienki otworzyły się z hukiem. Dziewczyna szybko wtrapała się do wentylacji i ujrzała jego. Spectra Phantom we własnej osobie. Oraz w czerwonych spodenkach i swoim słynnym płaszczyku cyrkowca z guntletem w ręku.
- Kurwa.— Zaklnęła nieco głośniej Hestia po czym starała się ewakułować wentylacją.
- Wracaj tu!— Za plecami miała krzyki Phantoma, który najwyraźniej myślał, że będzie grzeczną dziewczynką i wróci. Jeszcze czego! W jego nierealnych snach nawet by tego nie zrobiła! Wczołgała się już tak daleko, że nie widziała, gdzie idzie.
- Walić świecznik. Ważne, żeby to blond poczochrane straszydło mnie nie dorwało.— Powiedziała sama do siebie po cichu. Nagle spadła wentylacją w dół, lądując na czymś miękkim. Rozejrzała się i nagle...
- Wypierdalaj, bo łapy wyr...—Postać albinosa się zatrzymała.
- Cóż za ciepłe powitanie braciszku...— Powiedziała sarkastycznie białowłosa.
- Coś zrobiła?!— Wydarł się Prove. On już wie.
- Ależ ty miły...— Parskneła jego siostra.
- Mów!
- Poszłam do kuchni i możliwe, że uciekałam przed strażą i twoim rozjuszonym przełożonym. Taki sobie miły wieczorek.— Wyszczerzyła się Prove, a jej bliźniaka wmurowało
- Co?!
- To co słyszysz. Może mam powtórzyć?— Odpowiedziała Hes, spokojnie czekając na "wybuch" ze strony Shadowa. Wyczekiwana przez nią reakcja jednak nie nastąpiła
- Brakowało mi twoich akcji!— Wykrzyczał albinos szczerząc się w swój charakterystyczny sposób.- Teraz nie tylko ja będę im wszystkim podnosił ciśnienie! — Diabolicznie się zaśmiał wystawiając swój język.- Ten dupek Spectra pożałuje tych wszystkich upomnień!
- Oj Shasha... Ani trochę się nie zmieniłeś.— Powiedziała Hestia, po czym dodała, przewracając się na plecy.- Nudno tu.
- To wypijmy!— Powiedział swoim piskliwym głosem Shadow, będąc w trakcie picia trunku, który Hes podprowadziła z kuchni.
- Lody mi się roztopiły.— Powiedziała smutnym tonem dziewczyna, po czym się roześmiała w podobny sposób, jak robił to jej brat.- Pójdę po następne.— Miała już wstawać, ale jej brat złapał ją za rąbek jej długiej, białej koszuli nocnej.
- Ty już wystarczająco dzisiaj nabroiłaś. Nigdzie nie idziesz.— Ktoś nagle zapukał do drzwi. Rodzeństwo spojrzawszy w ich stronę zaczęło obmyślać plan w razie wypadku, gdyby odwiedził ich bóg Vestalii, książę ciemności- Spectra Phantom. Hestia szybko schowała się pod łóżko brata, a on poszedł otworzyć drzwi. Prove szybko zgarnęła pod łóżko swoje wiedźmińskie towary, żeby osobnik żywiący się strachem małych chłopców i podnieceniem swoich fangirlów nie pomyślał, że to jej brat zrobił sobie nocny maraton po zamku i kanałach wentylacyjnych.
- Gdzie ona jest?!— Powiedział głośno Vestaliański Krzysztof Ibisz.
- O co ci chodzi lalusiu?!— Wykrzyczał Prove. - Myślisz, że jak masz tlenione włosy, to ty lepszy jesteś?! Ta farba ci chyba mózg wyżarła...Ała!
- Może by tak trochę więcej szacunku dla mistrza Spectry.— Powiedział niebieski buldog francuski wabiący się Gus.
- Nie wiem nawet o kogo wam chodzi!
- O twoją siostrę. Wiemy, że włamała się do pokoju mistrza Spectry, aby coś ukraść.
- Ale to nie była ona!— Prove gotował się niczym garnek z wrzątkiem.
- To kto?— Powiedział mistrz swojego ucznia, czyli nasz kochany Phantom. W jego tonie dało się wyczuć nie zdenerwowanie, lecz wkurwienie na całą sytuację. Gus za to spojrzał na Shadowa wzrokiem, który mówił sam za siebie.
- Że niby mua?!— Znów wykrzyczał Prove.- Oskarżać mnie o coś takiego?! Przecież ja nawet nie umiem przed Mylene uciec, jak mnie z patelnią goni!— Nagle dało się usłyszeć walenie pięścią w ścianę i głos kobiety, o której właśnie wspomniano.
- Możecie się zamknąć do cholery, jest trzecia nad ranem idioci!— Wykrzyczała przez ścianę.
- Jak widać, baba bez bolca dostaje pierdolca.— Po swoim obscenicznym żarcie Shadow zaśmiał się tak, jak to robił zazwyczaj. Phantom zareagował tylko soczystym facepalmem i miną w stylu "z kim ja żyję". Gus za to patrzył się na Prove'a, jakby albinos miał go zaraz zgwałcić.
- Mogę już iść spać, czy nadal blondyneczko będziesz mnie napastował?— Powiedział Shadow, po czym zamknął drzwi nawet nie czekając na odpowiedź. Hestia wyszła spod łóżka, wyciągając wszystko, co wcześniej pochowała.
- Indiański na dwie karty?— Zapytała, a Shadow już wiedział o co chodzi. Wyciągnął z jakiejś szafki karty i po dłuższej szarpaninie z siostrą o to, kto je przetasuje karty zostały rozdane. Minęło kilka tur, a albinos, w przeciwieństwie do swojej siostry, przegrał więcej niż było z tego zysku. Hestia wcale nie zmęczona wróciła do pokoju służby. Tym razem bez przygód. Poszła spać, ale niestety znów zamiast miłej pobudki, rano przeżyła kolejne spotkanie z babochłopem, zaganiającym ją do sprzątania gabinetu uwaga, uwaga... Spectry Phantoma.
- No to mam przejebane.— Wydukała Hestia, po czym weszła do jego komnaty ciemności uzbrojona w mop i ścierkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro