•3•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Chłopcze - Zaczął Polska - Najpierw ci wytłumaczę zasady naszego miasteczka. "SZCZĘŚLIWEGO" miasteczka. Zaczeniemy od zasad. Zasada numer jeden, musisz mieć jakąś robotę. Zasada numer dwa, nie wolno rozmawiać z krajami po drugiej stronie muru, wyjątkami są ci z Beneluksu

-Co to Beneluks?

Przerwałem mu. Biało-czerwony kraj westchnął.

-Trzy kraje, które w Countryhumans są neutralne i do komunizmu i do kapitalizmu. W świecie ludzi są po stronie kapitalizmu. Luksemburg, Holandia i... Jak on się nazywał... A! Belgia

-Rozumiem. Jakie są jeszcze zasady?

Zapytałem się.

-Jest jeszcze jedna zasada. Najważniejsza. Za wszelką cenę nie obrażaj Pana

-Kto jest tym "Panem"?...

-Bolszewik. ZSRR 

Zaraz. Mój tata?...

-Jeszcze nie skończyłem - Mruknął do mnie o wiele starszy od de mnie mężczyzna - Jest jeszcze jedna niepisana zasada. Jak przyjeżdżają goście do miasteczka, nieważne po której stronie muru pochodzą, MUSISZ udawać, że jesteś szczęśliwy.  

Nie bez powodu, Soviet nazwał te miejsce "Wesołe miasteczko". On jest chyba jakimś psychopatą...

W ostatnich słowach zniżył głos, jakby nie chciał żeby ktoś go słyszał.

Nie wiedziałem jak zaaregować. Zawsze uważałem mojego ojca za zabawnego mężczyznę...

-Co muszę robić?...

Polska podniósł wzrok.

-Idź do Białorusi, ona wszystko powinna wiedzieć. Jest tak jakbym "burmistrzem" - Zaciął się na chwilę - Lepiej ją nie wściekać, może cię wtedy nieźle pobić

Zniepokiłem się. Biały-czerwony widząc mój strach w oczach poinformował:

-Każdy z tego miasteczka może Ci zrobić krzywdę. Nawet ja. Nikt nie zwraca tutaj uwagi na wiek i prawa

Już się bałem tego miasta...

***

Przed ze mną znajdował się budynek numer 8. Dom był identyczny jak inne sąsiadujące domu.

Ja już się trochę zapoznałem z Białorusią. To ona mnie zaprowadziła do tej przeklętej wioski, gdy byłem na dworcu. Jednak ona ani słowem nie odezwała, nie licząc informacji gdzie i z kim mam mieć mieszkać.

Zapukałem cicho, jak miałem w zwyczaju.

Otworzył mi kraj, którego się spodziewałem.

Kobieta miała dużą, prostokątną opaskę na oko. Które posiadało skomplikowany wzór. Na górze, obok tej opaski świstał komunistyczny znak. Flaga była w czerwonym tłem. I jeszcze na dole znajdował się zielony paseczek.

Miała na sobie zwykłą, lekką, pomarańczową sukienkę.

Dodam jeszcze, że ta dziwna opaska była zawiązana jak kokardka. Więc dwa cienkie końce padały na jej ramię.

-Jesteś nowy, co nie?

Bardziej stwierdziła, niż się zapytała.

Pokiwałem głową.

-Zapewnie ten pijak ci nie powiedział, co masz robić...

Wymrarotała pod nosem, ale i tak ją usłyszałem.

Obróciła się i wszedła do środka własnego mieszkania. Poszedłem za nią.

Wszędzie panował porządek. Wszystko dopięte na ostatni guzik, jak mówią.

-Dziś jest niedziela - Rozpoczęła dość długi monolog - Więc nikt dziś nie pracuje. Ja jestem jakby przedkolanką, zajmuję się moim młodszym rodzeństwem. Rosja i Ukraina są najstarsi, więc radzą sobie sami.

Estonia, Łotwa, Litwa, Mołdawia, Gruzja i jeszcze ileś tam dzieci, nimi się zajmuję.

Zniżyła głos, aby ją nie słyszał:

 -Ten stary dziad powinienem w końcu przestać tak dużo schlać... 

Przerwała, jakby myślała, jak ma coś mi wytłumaczyć. Po chwili odezwała się:

-Wracając do tematu, każdy oprócz najmłodszych dzieci ZSRR, ma robotę.

Węgry ma swój sklepik. Polska... Emm... Naprawia różne rzeczy, ale tylko za wódkę... Jakieś tam dwie dziewczyny są sprzątaczkami... Czekaj, umiesz pielęgnować rośliny?

Pomyślałem sobie. Ciocia Jap, kiedyś mi pokazała, jak się hoduje ogórek i kapustę. Więc chyba tak...

-Tak

Rzekłem bez wahania.

-Tylko że wiesz, że przez tą pracę i w niedzielę będziesz musiał pracować? Niektóre tam rośliny potrzebują codziennie wody

Pokiwałem głową. Nie chciało mi się gadać. Chciałbym słuchać.

-Chodź za mną

Rozkazała.

Zrobiłem, co powiedziała. Ruszyłem za nią.

***

Po kilkunastach minutach ciszy byliśmy na miejscu.

Myślałem, że ogródek też będzie ponury, ale się myliłem.

Wszędzie znajdowały okazałe kwiaty.

Były tam także owoce i warzywa. Ale niestety w nędzym stanie.

-Kto prowadził ten ogród?

Zagadnąłem Białoruś. Ona westchnęła i odpowiedziała:

-Moja młodsza siostra, Ukra. Niestety ona zna tylko na kwiatach - Jej wzrok padł na najbliższe owoce, które były w niezbyt dobrym stanie - A nie na warzywach i owocach

-Mogę teraz zacząć swoją robotę?

Zgodziła się.

To czas do roboty. Czas na naprawienia tego ogródka, aby wyglądał jak dzieło sztuki namalowane przez Leonarda da Vinci...




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#nrd