2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Kiedy Zosia skończyła lekcje natychmiast skierowała się w stronę bloku w którym mieszkał Przemek. Chłopak opierał się o ścianę obok drzwi wejściowych. Kiedy tylko zobaczył dziewczynkę z misiem rozpromienił się i podbiegł do niej. Tego dnia świeciło słońce. Postanowili więc usiąść na ławce przed blokiem. Zosia mocno przyciskała misia do siebie, była lekko zdenerwowana, co chłopak natychmiast wyczuł.

– Czemu od razu nie powiedziałaś? – wypalił zanim zdążył to przemyśleć.

Natomiast Zosia myślała nad odpowiedzią dobre dwie minuty. Westchnęła cicho.

– To by coś zmieniło? – wypowiedziała na głos coś co wydało jej się najlepszym wyjściem z sytuacji.

– Nie – westchnął. – Opowiedzieć ci historię? – szybko zmienił temat.

Zosia spojrzała na niego zaskoczona.

– Historię?

– Bajkę, starsi bracia tak robią.

– Zawsze chciałam mieć starszego brata.

– Od dzisiaj masz mnie – obiecał i uśmiechnął się.

   – Dawno, dawno temu żył sobie pewien podróżnik – zaczął swoją historię chłopak. – Zwiedzał dżungle, miasta, pustynie. Myślał że był już wszędzie, widział wszystko i wie wszystko. Pewnego dnia na swojej wyprawie natrafił na wychudzonego i spragnionego konika. Było to pośrodku pustyni. Stwierdził więc, że ktoś musiał go porzucić, bo nie był mu już potrzebny. Do tej pory widział same dobre i piękne rzeczy, był więc zdziwiony, że ktoś mógł zrobić coś takiego. Zrozumiał wtedy że...

– A co z konikiem? – pisnęła przestraszona. W jej oczach pojawiły się łzy.

– Niedaleko była studnia. Zaczerpnął wody...

– Pośrodku pustyni? – była zaskoczona.

– To tylko bajka...

– Ale bajki zawsze mają w sobie trochę prawdy. Pani nam mówiła.

– No dobrze... Więc konik umarł z pragnienia. Koniec – oznajmił poważnym głosem.

Zosia ukryła twarz w dłoniach. Zaczęła cicho płakać.

– Jak mogłeś? Zabiłeś konika – wyszlochała.

  Przemek nie bardzo wiedział co ma zrobić. Przysunął się więc bliżej przyjaciółki i delikatnie przytulił. Nie puścił jej dopóki nie przestała płakać. Kiedy tylko się odsunął dostał od niej z pięści w ramię.

– To za konika – zaśmiała się, widząc jego zakłopotaną minę.

Po chwili i on zaczął się śmiać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#historie