Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Zapraszam ponownie-przepuszczam znajomego w drzwiach.

-Jak ja dawno tu nie byłem-zaczyna się rozglądać.

-Hahah. Prawda, bardzo dawno. Bardzo-zaczynamy się śmiać.

-Która godzina?

-17:19. Może zrobimy sobie coś do jedzenia?-chłopak złapał mnie za nadgarstki.

Jesteśmy teraz bardzo blisko siebie. Czuję jego oddech na swojej szyi. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że ja naprawdę kocham tego chłopaka.

-Regina?

-Tak?

-Bo jaa....Bardzo cię lubię....i....jesteś bardzo ładną dziew...czyną....taką o jakiej zaw....sze marzyłem.....-przerwałam mu jego "jąkliwy" sposób wypowiedzi czule całując go w usta.

-Mamy problem Andy....

-Jaki?

-Bo ja cię nie lubię..... Ja cię kocham.

-Ty wariatko! Wystraszyłaś mnie! Nie rób tak nigdy więcej.

-Dla ciebie wszystko, Biersack.

-Czyli co-klęknął na jednym kolanie. Myślałam, że zamierza mi się oświadczyć-zostaniesz moją dziewczyną?

-Wariat.

-Tak czy nie?

-Niestety musisz się pogodzić z faktem, że będziesz skazany na moje towarzystwo każdego dnia. Jasne, że tak głuptasie.

-Miałaś nie straszyć.

-Nie straszę, tylko mówię na swój sposób.

-Wariatka.

-Wariat i Wariatka. Idealne połączenie.

-A mówią, że przeciwieństwa się przyciągają.

-Grubo się mylą!

-Bynajmniej w naszym przypadku. Mieliśmy coś zjeść.

-Prawda. Co proponujesz?

-Jajecznica?

-Pod warunkiem, że zrobimy taką a'la carbonara i dodamy brokuł i jakąś szynkę czy coś.

-Czytasz mi w myślach.

-To idziemy, głodomorze?

-Oczywiście, że tak-wstaliśmy z kanapy i ruszyliśmy w stronę kuchni.

Wyjęłam z lodówki 10 jajek, kostkę sera, mortadelę, margarynę oraz brokuła. Andy znalazł w półce patelnię i drewnianą łyżkę. Poprosiłam go żeby stopił margarynę, a ja dodałam pokrojoną mortadelę i brokuła, aby się lekko podgrzały. Mój znajomy roztrzepał jajka i dodał śmietankę, której jak zawsze zapomniałam wyjąć. Oddałam mu łyżkę, a sama zajęłam się robieniem kanapek. Na jednym talerzyku ułożyłam posmarowane kromki chleba, a na drugim skrojonego ogórka i pomidora. No tak jeszcze sałata i mozzarella. Wyjęłam pozostałe produkty z lodówki i urozmaiciłam nimi talerz. Podgrzałam jeszcze herbatę. Andy zaczynał już nakładać jajecznicę na talerze. Zaniosłam do tak zwanego "salonu" napoje i talerze z kromkami i dodatkami. Chłopak zajął się doniesieniem jajecznicy. Kiedy dotarliśmy już na miejsce, usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy jeść.

-Smacznego, Biersack.

-Smacznego, Carter. 

                                                                                     ***

Jajecznica była pyszna, czego dowodem były puste talerze. Nieźle się przy tym bawiliśmy. Rozmawialiśmy, żartowaliśmy, karmiliśmy się nawzajem. Wspólna kolacja z karmieniem się po dwóch dniach znajomości. Tego jeszcze nie grali.

-Wiesz co Ginia?

-Jak mi powiesz to będę wiedziała.

-Tamtego dnia nie chciało mi się ruszać z domu. Chciało mi się spać i jedno o czym marzyłem to to, aby nie wychodzić ze swojego pokoju. Jednak coś mnie zmogło i ruszyłem swoją wielką dupę z domu. I nie żałuję tego. To był najlepszy dzień w moim życiu. Nie zamieniłbym go na żaden inny. Kocham cię, Carter....to znaczy Regina.

-Hahah też cię kocham, Biersack..to znaczy Andy. Ale bez przesady. Nie masz wielkiej dupy-zaczęliśmy się śmiać.

-Może i tak-spojrzał na swój zegarek-Jest 18:42. Co robimy?

-Może spacer do parku?-zaproponowałam.

-Z chęcią. Idziemy?

-Jasne. Musimy spalić tą jajecznicę. Co będzie nam zalegać

-Rozbrajasz mnie Regina.

-To dopiero początek kocie.

-Mam się bać?

-Raczej nie. Chodźmy już. Zaraz będzie całkowicie ciemno.

-Prawda. Zbierajmy się-ruszyliśmy w stronę przedpokoju.

Założyliśmy buty oraz kurtki. Andy skórzaną, a ja taką zwykłą bluzę z zamkiem błyskawicznym w kwiaty. Wyszliśmy z mieszkania. Zamknęłam drzwi i złapałam Andy'ego za rękę. Udaliśmy się w stronę parku.

                                                                         ***

Spacerowaliśmy, wydurnialiśmy się, robiliśmy sobie zdjęcia, byliśmy razem. To ostatnie jest chyba najważniejsze. To był nasz czas. Mój i Andy'ego. Oby tak było już do końca naszych dni. Nawet jakieś panie, które grzały ławeczkę mówiły, że jesteśmy piękną parą. Oby ich "wróżba" się spełniła.








Niespodzianka! Wstawiłam dzisiaj rozdział! Mam nadzieję, że się podoba. W moim opowiadaniu Regina wygląda tak:

 Andy tak:

Melka tak:

I Alex tak:

Postaram się dodawać zdjęcia nowych postaci pod rozdziałem, w którym się pojawiły. Oczywiście takich ważniejszych, a nie tych, które będą występować tylko raz. A teraz jest taka informacja. Mam pomysł na kolejne fanfiction(chyba). Zacznę je pisać jak zakończę to. Macie na co czekać. Póki co będę was zadowalać nowymi rozdziałami When I was in heaven. A teraz życzę wam miłego poniedziałku i do zobaczenia w czwartek. Tak naprawdę to raczej do napisania ale okey. Cześć!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro