Rozdzial 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~ Melanie ~

  Podczas rozmowy z Oscarem, dostałam telefon od mojego starszego brata. Był tak spanikowany, że musiałam się o wszystko pytać, aby dowiedzieć się czegokolwiek. Niestety okazało się, że mój syn wylądował w szpitalu. W tamtym momencie chciałam jak najszybciej znaleźć się przy Nathanie. Postanowiłam odłożyć wyjaśnienia na bok i próbowałam pożegnać się z chłopakami. Niestety obaj ustalili, że idą razem ze mną. Głośno westchnęłam i niechętnie się zgodziłam.  

  Na izbie przyjęć z daleka widziałam czerwone włosy Michaela. Kiedy chłopak mnie zauważył, od razu podbiegł w moją stronę i zaczął wykrzykiwać. Jednak nie bardzo go słuchałam, w moich myślach krążył tylko Nate. Byłam bardzo ciekawa, co się stało, że moje dziecko wylądowało w takim miejscu.  

  Luke, widząc moje roztargnienie, od razu dał mi wskazówki, gdzie znajdę swoje maleństwo. Bez zastanowienia weszłam przez szklane drzwi do sali, wcześniej zabierając ze sobą pluszowego misia. Od razu rozpoznałam małego szatyna. Leżał cały zapłakany i trzymał bezwładną rękę na swoim brzuchu. Szybko podeszłam do chłopczyka i usiadłam na krześle tuż przy jego łóżku. Niestety nie zauważyłam, że biologiczny ojciec dziecka wszedł za mną do pomieszczenia.  

  Oscar próbował się dowiedzieć czegoś na temat Nathana, ale wolałam nie poruszać tego tematu tuż przy dziecku. Nie chciałam, aby Nate w taki sposób poznał swojego tatę. Jednak nie przewidziałam, że Enis mógł zareagować w taki sposób. Wyszedł wściekły, trzaskając przy tym drzwiami.  

  Mimowolnie łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Zanim się zorientowałam, poczułam małą dłoń na swojej twarzy. Podniosłam swój wzrok i z trudem ujrzałam swoją małą pociechę. Słony płyn rozmazywał moje pole widzenia, przez co niebieskooki chłopczyk był niewyraźny.  

  – Mami nie pakaj. Kosiam cię. Sysys i nie pakaj – usłyszałam jego delikatny głosik.  

  Starłam swoje łzy i spojrzałam na próbujące uśmiechnąć się dziecko. Wiedziałam, że ból w ręce nie pozwalał mu na jego naturalny uśmiech, więc mocno przytuliła do siebie jego drobne ciałko. W tym momencie do pomieszczenia wszedł młody lekarz i szeroko uśmiechnął się do mojego syna, na co ten zaczął skakać po łóżku.  

  – Witam. Pani jest prawnym opiekunem tego małego akrobaty? – spytał z szerokim uśmiechem na twarzy. W odpowiedzi skinęłam głową. Choć domyślałam się, że pojawi się cała masa pytań, dotycząca mojego młodego wieku, to żadne z nich nie padło z ust doktora. – Muszę przyznać, że pani syn miał wiele szczęścia. Spadając z huśtawki, złamał tylko rękę, którą wystarczy tylko nastawić, a mogło się to o wiele groźniej skończyć. Jednak potrzebna nam jest pani zgoda na dalsze leczenie dziecka – dodał i podał mi podkładkę z dokumentami.  

  Uważnie przeczytałam wszystkie papiery, bo chciałam się dowiedzieć, jakie badania czekają moje maleństwo. Po chwili podpisałam wszystko, a pielęgniarki zabrały moją pociechę na nastawienie ręki i założenie gipsu. Chciałam pójść z nimi, ale lekarz kazał mi czekać na synka w sali.  

  Kiedy Nate wrócił, miał policzki mokre od łez. Na jego ręce było widać biały gips, który miał położony na zielonej chustce. Mimo wszystko na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Chłopczyk od razu do mnie podbiegł i rzucił się w moje ramiona. Nie myśląc długo, przytuliłam go mocno do swojego ciała. Po chwili przyszła pielęgniarka, która zaprowadziła mnie do gabinetu lekarskiego, skąd odebrałam wypis mojego dziecka.  

  Szybko znalazłam się z powrotem w towarzystwie niewielkiego szatyna. Nie rozumiałam zachowania Oscara. Chciałam z nim jak najszybciej porozmawiać, ale zdrowie mojego dziecka w tym momencie było dla mnie priorytetem.  

  Luke czekał na nas w holu, a Nathan od razu pobiegł do blondyna, pokazując mu gips, który w tym momencie ozdabiał jego małą rękę. Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do chłopaka, który przez kilka lat opiekował się mną i moim synem. Byłam w szoku, że Felixa i Michaela nie było już w szpitalu, ale wolałam nie przejmować się tym w tamtym momencie.  

~ Oscar ~

  Obudziło mnie głośne stukanie. Ktoś d dłuższego czasu dobijał się do drzwi mojego pokoju i nie dał mi spać. Niechętnie wyjąłem słuchawki z uszu, bo i tak muzyka przestała z nich płynąć przez rozładowaną baterię mojego telefonu. Wstałem z łóżka i poszedłem otworzyć zamknięte na klucz drzwi prowadzące do „mojej jaskini". Byłem w szoku, kiedy za nimi ujrzałem brata Melanie. Sądziłem, że będzie siedział ze swoją siostrą w szpitalu. Nie bardzo rozumiałem, co sprowadzało go do mnie, ale byłem pewien, że lada moment miało się to zmienić.  

  Mężczyzna bez słowa przeszedł obok mnie i usiadł na łóżku. Spojrzałem na niego podejrzanie, ponieważ nigdy wcześniej nie zachowywał się w taki sposób.  

  – Jesteś idiotą Enestad – usłyszałem w końcu jego głos.  

  W tym momencie już całkowicie zostałem zbity z tropu. Nie dość, że mnie obudził, to jeszcze zaczął mnie obrażać. Mimo wszystko byłem bardzo ciekaw, co miał mi do przekazania.  

  – Nie rozumiem, jak mogłeś pomyśleć, że Nate jest synem Luka. Przecież Hemmings i ja jesteśmy parą od pięciu lat. On nigdy by w taki sposób nie spojrzał na moją siostrę. Fakt wyjechał z Mel, dlatego że go o to poprosiłem, żeby mogła w spokoju skończyć szkołę. Jesteś jedyną osobą, z którą sypiała Melanie, a Nathan jest twoim biologicznym synem. Wiem, że sama miała ci o tym powiedzieć, ale teraz nie będzie chciała zostawiać dziecka z nami po tym, jak mały złamał rękę. Pamiętasz wasze ostatnie spotkanie? – spytał, a ja momentalnie skinąłem głową. – Tamtego dnia ona chciała ci o wszystkim powiedzieć, jednak po drodze spotkała Felixa, który powiedział jej o waszej trasie. Nie miej jej tego za złe, że ukrywała to przed tobą przez tyle czasu. Ona po prostu nie chciała przeszkadzać ci w karierze. Ona tak naprawdę nie chciała wracać do Sztokholmu, bo wiedziała, że prędzej czy później się spotkacie i dowiesz się o małym, jednak naszym rodzicom bardzo zależało na jej powrocie i zrobiła to dla świętego spokoju – zakończył swoją wypowiedź.  

  Nie potrafiłem uwierzyć w to, co usłyszałem. Chciałem, jak najszybciej przemyśleć sobie wszystko. Czy to możliwe, aby słowa Michaela były prawdą? Chłopak widząc moją reakcję, poklepał mnie w pocieszający sposób po plecach i po prostu wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie samego z bijącymi się myślami.  

  Jak mogłem wcześniej nie zauważyć, że brat mojej księżniczki był w bliższych relacjach ze swoim przyjacielem, niż mi się wydawało? Dlaczego Melanie bała mi się powiedzieć o dziecku? Przecież wtedy nie wyjechałbym w trasę, tylko zaopiekował się swoją dziewczyną i dzieckiem.  

  Wiedziałem jedno. Musiałem, jak najszybciej porozmawiać z Mel, aby poznać całą prawdę. Jednak byłem pewien, że tego dnia nic więcej się nie dowiem, skoro spędzała czas z naszym synem w szpitalu. Jak to dziwnie brzmi – nasze dziecko. Jeszcze dziś rano byłem pogrążonym w depresji singlem, a teraz jestem zszokowanym ojcem? Dlaczego życie stawia przed nami tak odmienne wyzwania?  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro