Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~ Oscar ~

  Siedziałem w samolocie i słuchałem muzyki. Olly i Omar zawzięcie o czymś dyskutowali, jednak szybko przestałem zwracać na nich jakąkolwiek uwagę. Felix natomiast przez cały czas pisał z kimś przez telefon lub próbował mnie wciągnąć w jakąś bezsensowną pogawędkę.  

  Od pewnego czasu nie potrafiłem z chłopakami dojść do porozumienia. W ostatnim czasie zastanawialiśmy się, czy nie przerwać naszej kariery, bo atmosfera, którą wprowadzałem, nie nadawała się do dalszej współpracy. Jednak przed naszymi fanami zawsze staraliśmy się uśmiechać i nie pokazywać im prawdziwych naszych relacji.  

  Wszystko tak naprawdę między nami zaczęło się psuć podczas pierwszej trasy koncertowej. Przed wyjazdem miałem dziewczynę, która była całym moim światem. Kiedy dostaliśmy propozycję podróżowania po świecie, bardzo się ucieszyłem. Myślałem, że Melanie podzieli mój entuzjazm. Niestety tak się nie stało. Mel wtedy wstała z ławki i odeszła. Tak po prostu zostawiła mnie samego z kłębami myśli, których nie mogłem się pozbyć. Chciałem za nią pobiec, jednak jakaś wewnętrzna siła nie pozwalała mi na to. Kilka dni później, kiedy chciałem się z nią spotkać i porozmawiać, okazało się, że moja ukochana wyjechała, a ja nie wiedziałem, jak powinienem się zachować.  

  Próbowałem również rozmawiać na ten temat z Felixem. W końcu przez całe życie byli sąsiadami. Niestety nawet mój przyjaciel też nie miał pojęcia, co stało się z blondynką. Nie ukrywam, ale bardzo mi jej brakowało. W moim sercu panowała pustka, którą tylko ona potrafiła zapełnić.  

  – Oscar wiem, że za nią tęsknisz. Nie tylko tobie jest ciężko. W końcu przyjaźniliśmy się od dziecka. Mam nadzieję, że teraz jak wrócimy, to od Michaela więcej się dowiem na jej temat. Enis po prostu weź się w garść – powiedział Felix, wyrywając mi słuchawki z uszu. Zmierzyłem go groźnym wzrokiem, jednak nie odezwałem się ani jednym słowem.  

  Przecież zdawałem sobie sprawę, że to właśnie on miał rację. Od czasu tajemniczego zniknięcia Melanie strasznie zamknąłem się w sobie. Wszystko. Dosłownie wszystko wytrącało mnie z równowagi. Wystarczyło, że jeden z nich powiedział, co w nie odpowiedni sposób, a ja od razu reagowałem krzykiem i awanturami. Wiedziałem, że moje zachowanie nie było fair w stosunku do nich, bo w końcu byli dla mnie jak bracia i wspierali mnie w każdej trudnej dla mnie chwili, ale nie potrafiłem inaczej. Ciągle miałem wrażenie, że oni coś wiedzieli i nie mówili całej prawdy. Jednak takim myśleniem tylko oddalałem się od swoich przyjaciół.  

  – Nie potrafię się pogodzić z jej odejściem. Tak bardzo mi jej brakuje – powiedziałem, spoglądając z bólem na Felixa. W końcu po prawie czterech latach postanowiłem powiedzieć cokolwiek na temat swoich uczuć.  

  Muszę przyznać, że w tym momencie poczułem lekką ulgę. Sandi nie odezwał się już więcej. Po prostu usiadł obok mnie i objął mnie swoim ramieniem. To była miła odmiana. W końcu mogłem poczuć się tak jak dawniej. W końcu to z nim byłem w najbliższej relacji. Zawsze traktowałem go jak młodszego brata. Dopiero w tym momencie zdałem sobie sprawę, jak bardzo zaniedbałem swoich przyjaciół.  

  Chwilę później poczułem, jak po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Szybko zacząłem ścierać słony płyn z twarzy, bo nie chciałem, aby Felix zobaczył moją chwilę słabości. Widziałem, że to by nie wniosło nic dobrego do mojej obecnej egzystencji.  

  Kiedy w końcu udało mi się uspokoić i zetrzeć z twarzy oznaki mojej chwili słabości, stewardessa ogłosiła, że podchodzimy do lądowania. Fefe odsunął się ode mnie i obaj zapieliśmy pasy bezpieczeństwa.  

  Po opuszczeniu samolotu, od razu z odprawy zabrałem swój bagaż i pobiegłem w stronę wyjścia. Nie chciałem widzieć się z chłopakami w tym momencie. Musiałem najpierw sam poukładać swoje życie, zanim mógłbym otworzyć się bardziej przed swoimi przyjaciółmi.  

  Na lotnisku czekała już na mnie moje siostra. Bez zastanowienia przyciągnąłem brunetkę do siebie i mocno przytuliłem. Bardzo brakowało mi jej podczas trasy. To właśnie Johanna najbardziej wspierała mnie po wyjeździe Melanie. Jo ciągle powtarzała, że Mel musiała mieć jakiś powód, aby tak bez słowa mnie opuścić, bo przecież zawsze zależało jej na moim szczęściu. Moja dziewczyna zawsze chciała, abym rozwijał swoje pasje i zainteresowania, więc musiało stać się coś poważnego, skoro wyjechała tuż przed moją pierwszą trasą koncertową.  

  – Nie zgadniesz, kogo dzisiaj rano widziałam – powiedziała, przerywając niezręczną ciszę, kiedy szliśmy do mojego samochodu, którym po mnie przyjechała.  

  W odpowiedzi wzruszyłem tylko ramionami. Nie chciałem wypowiadać zbędnych słów, bo one nie były w stanie zwrócić mojej ukochanej. Od czasu jej tajemniczego zniknięcia nie wypowiedziałem zbyt wielu słów, które po prostu nie były konieczne.  

  – Spotkałam dzisiaj Ashtona. Wiesz to ten przyjaciel od brata Mel z lokami. Próbowałam się go delikatnie wypytać o twoją ukochaną. Wtedy mi powiedział, że Michael dzisiaj pojechał nią odwiedzić. Całkiem możliwe, że już niedługo dowiemy się, gdzie ona przebywa. Może będziesz miał okazję się z nią spotkać i porozmawiać. Chciałabym, aby ci w końcu wytłumaczyła, dlaczego tak po prostu wyjechała bez słowa – oznajmiła, kiedy siedzieliśmy już w pojeździe.  

  Spojrzałem zaciekawiony na swoją siostrę, niestety nie dowiedziałem się już nic więcej na temat mojej jedynej miłości. Mimo wszystko zacząłem wierzyć, że jeszcze spotkam Mel po tych prawie czterech latach.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro