Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~ Melanie ~

  Wieczorem zadzwonił do mnie Felix. Bardzo długo mnie prosił, abym pojechała z nim do centrum handlowego następnego dnia. Z początku nie bardzo podobał mi się ten pomysł. W końcu po wielu namowach mojego przyjaciela musiałam się zgodzić.  

  Rano obudził mnie krzyk mojego syna. Byłam przerażona, że nie zastałam go w swoim pokoju. Szybko wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam szukać go po wszystkich pomieszczeniach w domu. W końcu zbiegłam po schodach. Zastałam Nate'a wraz z Michaelem i Lukiem w salonie. Moje dziecko krzyczało cały czas na mężczyzn, którzy naprzemiennie starali się go nakarmić podczas oglądania bajek. Oparłam się o drewnianą framugę i przyglądałam się zaistniałej scenie. W pewnym momencie nie mogłam dłużej stłumić swojego rozbawienia. W końcu wybuchłam głośnym śmiechem, a wszystkie twarze od razu skierowały się w moją stronę.  

  – Z czego się tak śmiejesz? Pomóż nam – zaczął z błagalnym spojrzeniem Mike.  

  Pokiwałam głową z dezaprobatą i podeszłam do chłopczyka. Maluch od razu uśmiechnął się na mój widok. Kiedy wzięłam jego miskę z płatkami w swoje dłonie, od razu zabrał mi łyżeczkę i sam zaczął jeść swój pierwszy posiłek. Kiedy skończył, popatrzyłam z satysfakcją na swojego brata i mojego przyjaciela.  

  – Widzicie. Tak to się robi. Poza tym zajmiecie się dzisiaj Nathanem? Felix chce mnie wyciągnąć do centrum handlowego, a po tych wszystkich latach ukrywania się przed nim jestem mu to winna – poprosiłam Mike'a, który tym razem miał ognisto czerwone włosy.  

  Mój kolorowy brat bez zastanowienia zgodził się zaopiekować chłopczykiem. Wprawdzie nie miałam pojęcia, ile czasu zostało mi do spotkania z Sandim, ale wolałam się przygotować wcześniej, bo z tym człowiekiem to nigdy nic nie wiadomo.  

  Ucałowałam swojego synka w policzek i pobiegłam do swojego pokoju. Z walizki wyjęłam pierwszy lepszy zestaw i udałam się do łazienki. Wykonałam na szybko poranną toaletę i ruszyłam w stronę kuchni. Ledwo zdążyłam zaparzyć sobie kawę, a usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie odstawiłam kubek z powrotem na blat kuchenny.  

  Głośno westchnęłam i udałam się w stronę drzwi. Niechętnie otworzyłam drewnianą powłokę, za którą ujrzałam zasapanego Felixa. Byłam w szoku jego brakiem kondycji. Przecież droga od jego drzwi do moich nie była dłuższa niż pięćdziesiąt metrów, a on już się zmęczył.  

  – Biegłem od domu Omara – wyjaśnił.  

  W tym momencie wszystko stało się jasne. Wenezuelczyk mieszkał na drugim miasta, więc mój przyjaciel miał dość długą drogę do pokonania. Zastanawiałam się, czy nie łatwiej byłoby mu pojechać tam samochodem, ale wolałam już nie drążyć tego tematu. Zrobiłam mu miejsce, dając mu tym samym pozwolenie na wejście do środka. Fefe rozejrzał się jeszcze dokładnie wokół siebie, jakby patrzył, czy nikt go nie śledził, po czym przestąpił próg domu moich rodziców. Kiedy drzwi zatrzasnęły się za moim sąsiadem, od razu mocno go przytuliłam do siebie.  

  Zostawiłam Felixa przez chwilę samego z moim synem oraz Michaelem i Lukiem. W tym czasie poszłam zaparzyć dodatkową kawę. Kiedy wróciłam, zastałam całą czwórkę w pogodnych humorach. Ucieszyłam się, że mój syn od razu złapał dobry kontakt z moim najbliższym przyjacielem. W końcu chciałam zacząć żyć normalnie i przestać się ukrywać. Tylko nie byłam pewna, czy Oscar byłby w stanie mi wybaczyć, że zataiłam przed nim tak ważny fakt. W końcu informacja o dziecku zmieni całe jego życie, a ja nie wiedziałam, czy on w tym czasie nie zaczął się już z kimś spotykać.  

  – Melanie mówiłem do ciebie – usłyszałam podniesiony ton Michaela. Przeniosłam swój wzrok na brata, dając mu znak, aby powtórzył swoją wypowiedź. – Możecie już iść. Felix bardzo się spieszy, bo ma tam coś jeszcze do załatwienia, a o Nathana się nie martw, bo zostaje z dwoma najlepszymi wujkami na świecie. – Skinęłam nieznacznie głową i wstałam z kanapy. Pożegnałam się z chłopakami i w towarzystwie swojego przyjaciela opuściłam dom.  

  Razem ustaliliśmy, że spacer dobrze nam zrobi. W tym momencie poczułam się jak jeszcze kilka lat temu. Beztroska ogarnęła mój organizm, a problemy dotyczące samotnego wychowywania dziecka odeszły na dalszy plan.  

  Zanim się zorientowałam, byliśmy pod centrum handlowym. Felix wytłumaczył mi, że razem z resztą zespołu mają tam koncert i bardzo zależało mu na mojej obecności. W tym momencie nie miałam już żadnej drogi odwrotu, bo doszliśmy na miejsce tuż przed planowanym występem. Wiedziałam, że nie od wlekę konfrontacji z farbowanym blondynem, a moje obawy zaczęły się nasilać.  

  Mój przyjaciel podszedł do ochroniarza i przez chwilę z nim rozmawiał. Po chwili wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna podszedł do mnie i pomógł mi przejść między tłumem piszczących dziewczyn. Dzięki niemu zajęłam miejsce najbliżej sceny, a ja już domyślałam, co planował Sandi.  

  Usłyszałam zapowiedź i na scenę wbiegł zespół The Fooo Conspiracy. Przez chwilę przyglądałam się chłopakom i studiowałam ich zmiany. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to fakt, że każdy z nich wydoroślał przynajmniej fizycznie. U Oscara poza zmianą zauważyłam chłodne i niedostępne spojrzenie, wyrażające czysty ból. Zdawałam sobie sprawę, że to właśnie przeze mnie cierpiał, ale w tamtym momencie nie miałam wyboru.  

  Nagle nasze spojrzenia się skrzyżowały, większość zespołu przestała śpiewać i wszystkie pary oczu skierowały się w moją stronę. Każdy z nich wyrażał zdziwienie, a we wzroku Olly'ego i Omara dodatkowo widziałam ulgę. Tylko Felix nadal śpiewał swoją solówkę, jednak kiedy zobaczył, że żaden z nich nie będzie w stanie z nim zaśpiewać refrenu, sam przerwał swój występ. Mój przyjaciel podszedł do blondyna i delikatnie popchnął go w moją stronę. Oscar od razu odwrócił się w stronę zespołu, ale wszyscy zgodnie skinęli głowami.  

  Blondyn zaczął stawiać niepewne kroki w moją stronę. Po chwili usiadł na krańcu sceny i wyciągnął dłoń w moją stronę. Widziałam, jak jego czy się zaszkliły. Nie chciałam, aby przeze mnie płakał przy tych wszystkich fanach, więc ujęłam jego rękę w swoje drżące dłonie i przez kilka sekund wymienialiśmy się spojrzeniami.  

  – Tym razem nie odchodź i porozmawiajmy po koncercie – poprosił łamiącym się głosem Oshee.  

  W odpowiedzi skinęła głową, a chłopak powrócił do przerwanego show. Uśmiechnęłam się szeroko i wpatrywałam się w znakomity koncert mężczyzny, który tak bardzo zmienił moje życie. Choć nie znałam słów ich nowych utworów, to czułam niezwykłą atmosferę między zespołem a ich fanami. To było niesamowite przeżycie, które na chwilę pozwoliło mi odwrócić myśli od ciężkiej rozmowy, jaka czekała mnie z Oscarem.  

~ Oscar ~

  Gdy Felix wbiegł spóźniony do przebieralni, wiedziałem, że stało się coś ważnego. Chciałem się czegoś dowiedzieć, niestety brak czasu mi na to nie pozwalał. Sandi zabrał jedną z moich koszul, która wisiała na krześle i założył na siebie.  

  Szybko znaleźliśmy się na scenie. Zaczęliśmy swój występ od Run With Us, jednak, kiedy ujrzałem blond włosy przy scenie, zamarłem. Dziewczyna przeniosła na mnie swoje spojrzenie, a ja nie mogłem uwierzyć, że to stało się naprawdę. Nagle ostatnie zachowanie Felka zaczęło się składać w jedną całość.  

  Po chwili poczułem, jak ktoś mnie popchnął. Odwróciłem się w stronę chłopaków, którzy byli w takim samym osłupieniu jak ja. Tylko Fefe uśmiechał się szeroko i skinął twierdząco głową. Od razu wiedziałem, co miał na myśli.  

  Niepewnie zacząłem zbliżać się do swojej ukochanej, a w jej spojrzeniu widziałem, coś podobnego do przerażenia lub niepewności. Wyciągnąłem w jej kierunku rękę, aby choć trochę uspokoić swoją księżniczkę. Po chwili drżącymi dłońmi złapała mnie, a ja poczułem ulgę. Wtedy już wiedziałem, że to nie był żaden sen.  

  Łamiącym się głosem poprosiłem dziewczynę o spotkanie po koncercie, bo miała mi wiele do wyjaśnienia. Kiedy skinęła głową, dostałem dodatkowa porcję energii do występu. Wtedy zacząłem mieć nadzieję, że wszystko zacznie się układać, bo najważniejsza dla mnie osoba naprawdę wróciła do miasta.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro