13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Danielle

Kiedy się obudziłam, słońce dopiero wschodziło nad oceanem. Wyglądało, jak mała, jaskrawa kula, która rozciągała swe promienie na kilometry. Otoczona pierścieniami barw świetnie współgrającymi ze sobą. Niebo w kolorach pomarańczu i żółci zmieszane na końcu z delikatnym fioletem robiło wrażenie.

Kochałam Los Angeles za takie widoki.

Pierwszy raz od dawna wstałam z łóżka bez problemu. Ba, nawet miałam ochotę to zrobić.

Ubrałam czarny, wełniany kardigan, który służył za szlafrok i na boso udałam się na balkon.

Na zewnątrz uderzył we mnie poranny chłód. Zrobiłam głęboki wdech i napawałam się świeżą wonią. Czułam się dziwnie wolna i niezależna. To uczucie tylko spotęgowało mój dobry, poranny nastrój. Nie chciałam znać jego źródła. Spokój w końcu przyszedł i zawitał również w moim pustym sercu.

Patrząc na spokojny ocean myślałam nad wydarzeniami ostatnich dni. I wtedy w mojej głowie, niczym głośny wrzask trenera Coltona usłyszałam imię chłopaka, który nie znaczył dla mnie wiele, a jednak intrygował.

Dylan!

Zamknęłam oczy, aby przypomnieć sobie naszą ostatnią rozmowę. W kurwe! Nie było żadnej od jakiś dwóch dni. Przygryzłam usta zastanawiając się dlaczego.

Ignorowałam go.

Nagle zrobiło mi się przykro i cały dobry humor odszedł na bok. Weszłam do pokoju, żeby zabrać telefon, po czym znów wróciłam na balkon. Zalogowałam się ponownie na Kika i otworzyłam konwersacje z Dylanem.

środa, 21 września 8.24 PM

dylaan_91 : Nel jak mija wieczór?

dylaan_91 : Przepraszam, że nie pisałem cały dzień, ale od rana byłem w pracy.

dylaan_91 : Jesteś na mnie zła?

dylaan_91 : Maleńka daj spokój...

dylaan_91 : Mówiłem już, jak bardzo cię lubię?

dylaan_91 : Złośnico...

środa, 21 września 11.36 PM

dylaan_91 : Coś się stało?

dylaan_91 : Po prostu napisz cokolwiek.

dylaan_91 : Nel...

dylaan_91 : Mam nadzieje, że nie odpowiadasz mi, bo zgubiłaś telefon lub przespałaś cały dzień. A właśnie... propo spania. Padam na ryj kochana.

czwartek, 22 września 1.36 AM

dylaan_91 : Słodkich snów słońce

Martwił się. Przynajmniej nieźle udawał. Bądź co bądź pisał do mnie, kiedy ja płakałam w poduszkę udając, że nic wokół nie dotyczy mnie. Zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro i co gorsza głupio.

little_wolf : Przepraszam! Tak mi przykro, że nie odpowiedziałam ci wczoraj, ale miałam problem z internetem.

little_wolf : Dziękuję za twoją słodką troskę :)

Okłamałam go i wcale nie czułam się z tym dobrze. Wręcz przeciwnie, to mnie lekko dobiło, ale nie chciałam mówić mu, że przepłakałam cały wieczór.

Przy śniadaniu usłyszałam dźwięk powiadomienia. Nie mogłam odejść od stołu, ponieważ nie zakończyliśmy jeszcze posiłku.

Jednak czułam narastającą we mnie ciekawość. A na myśl, że to wiadomość od Dylana nie potrafiłam kontrolować uśmiechu, który zaczął malować się na mojej twarzy.

- Coś się stało Nel? Wyglądasz na dziwnie podekscytowaną - zapytała mama patrząc na mnie rozbawiona.

Zrobiłam gryza świeżo zrobionej kanapki i po przełknięciu odezwałam się.

- Nic specjalnego.

Telefon drugi raz wydał dźwięk.

Zrobiłam znacznie większego gryza i próbowałam skupić się na jedzeniu. Mój apetyt był wypierany z każdą chwilą przez chęć zajrzenia w komórkę, jednak mimo wszystko próbowałam skupić się na śniadaniu.

Kiedy gasiłam pragnienie herbatą przyszła kolejna wiadomość. Niemal oparzyłam się w język.

Spojrzałam na mamę, która zaśmiała się pod nosem.

Nie, nie odejdę od stołu póki wszyscy nie skończymy jeść.

Próbowałam przekonać się do własnej myśli, co było wyjątkowo trudne widząc świecący ekran IPhone'a. Czy on nie mógł zawrzeć całej treści w jednym smsie?

Chwile później ojciec wstał od stołu, co oficjalnie oznaczało koniec śniadania. W duchu byłam wdzięczna Bogu i światu za ten ruch. Ruszyłam niemal w tej samej chwili, gdy on, co nie uszło uwadze matki.

- Nel od kiedy spieszysz się tak do szkoły?

Od dziś mamo, pomyślałam przewracając mentalnie oczami.

- Ostatnio się spóźniłam i nie chciałabym tego powtórzyć. - odpowiedziałam zabierając telefon z kuchennego blatu.

Uniosła brwi do góry nieprzekonana moimi słowami, ale ostatecznie odpuściła komentarze.

- Do zobaczenia później! - krzyknęłam wychodząc z domu.

Wsiadłam do samochodu i zamiast opuścić garaż i od razu jechać do szkoły, odłożyłam torbę na miejsce pasażera nie wyjmując z niej uprzednio kluczyków. Zaciekawiona wiadomościami, skupiłam na nich całą swoją uwagę, jakby od tego zależało moje istnienie.

dylaan_91 : Nel ty żyjesz!

dylaan_91 : Myślałem, że stało ci się coś poważnego mała.

dylaan_91 : Ale tęskniłem... Dzień bez pisania z tobą to dziwny dzień.

Zaśmiałam się, choć te słowa bardzo mnie ucieszyły. Przyjemne ciepło znów pojawiło się w moim sercu.

Chwilę myślałam nad odpowiedzią. Było mi miło czytając takie rzeczy, jednak często zastanawiałam się czy są to szczere wyznania. Moja intuicja podpowiadała mi, że wszystko co mówi Dylan jest prawdą. Natomiast rozum doszukiwał się niezgodności i gasił euforię.

Nie wiedziałam, jak patrzeć na te sytuację, jak nazwać naszą relacje.

Dylan wzbudził moje zaufanie. Miał poczucie humoru, dystans do siebie i często nasze rozmowy mogły wydawać się głupkowate, ale miałam wrażenie, że w rzeczywistości to inteligentny facet, który do opowiednich spraw podchodzi z powagą oraz rozwiązuje je, jak należy.

To chyba podobało mi się w nim najbardziej. Umiał mnie rozbawić, wiedział co wywoła mój uśmiech i ilekroć razy byłam złośliwa on odpowiadał mi słodyczą.

little_wolf : Brakowało ci mnie?

dylaan_91 : Raczej tego ciętego języka.

dylaan_91 : Swoją drogą z chęcią sprawdziłbym czy jest taki dobry w realu.

little_wolf : Ktoś tu chyba ma poranne fantazje.

dylaan_91 : Ty? Ja mówiłem o ciętych ripostach mała, a nie wiem co tobie chodzi po głowie.

Przewróciłam oczami. Chyba powinnam być lekko zażenowana, ale o dziwo nie byłam.

little_wolf : Coś co nie dotyczy ciebie ;)

dylaan_91 : Auć. Masz chyba w genach złośnictwo.

little_wolf : :)

dylaan_91 : Uśmiechasz się?

little_wolf : Tak.

dylaan_91 : Dlaczego?

little_wolf : Kurewsko brakowało mi rozmowy z tobą Dylan.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro