27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Danielle

Halloween. Jedno ze "świąt" obchodzonych w Ameryce dość hucznie. Co roku ulicami miasta ruszała wielka parada. Potwory, zombie i inne świry były dzisiaj normą.

Lubiłam na to patrzeć, ale czy brać udział... Niekoniecznie. Preferowałam tego dnia jakiś seksi strój i zakrapianą imprezę. Jednak był to początek tygodnia, więc pomysł z imprezą był dość kiepski.

- Co dziś robimy? - rzuciłam hasło, kiedy wraz z dziewczynami siedziałyśmy w szkolnej stołówce.

- Proponuję pójść na domówkę do Chrisa - powiedziała Ally, dziubiąc widelcem w sałatce.

A jednak melanż!

- Dziś jest poniedziałek. Naprawdę chcecie pójść na te imprezę? - w głosie Lany słychać było dezaprobatę.

- Ja tak - wypaliłam nagle.

Ally zaśmiała się, a Lana pokręciła przecząco głową.

- Chloe - zwróciłam się do dziewczyny, która dotąd siedziała cicho - co o tym sądzisz?

- Lana ma chyba trochę racji.

- Czyli co dziś robimy? - chciałam wiedzieć, jak miałam ułożyć plany na wieczór.

- Ja nie idę - odparła stanowczym głosem Lana.

Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Ally.

- No dobra, ja pójdę - westchnęła na znak kapitulacji.

- Kocham cię - posłałam jej szeroki uśmiech, na co ona przewróciła oczami. - O której jest ta domówka?

- O 8.

- Idealnie.

Wyjęłam z torebki telefon, tym samym wyłączając się z rozmowy na temat przebrania.

Na ekranie już widniała ikonka wiadomości.

dylaan_91 : Jak mija lunch słonko?

little_wolf : W porządku. A Twój?

Odpowiedział błyskawicznie. Standardowo.

dylaan_91 : Jem frytki z KFC.

little_wolf : Grubasek.

dylaan_91 : Nigdy.

little_wolf : Poza tym, to lokowanie produktu.

dylaan_91 : Masz mnie.

little_wolf : Prawie od 2 miesięcy Dylan.

dylaan_91 : Kobieta *przewraca oczami *

little_wolf : Dziś Halloween. Jakieś plany?

dylaan_91 : Niespecjalnie. Mam Halloween codziennie w pracy.

little_wolf : Haha! No to niezła ta praca.

dylaan_91 : Nie narzekam.

little_wolf : Ty może nie, ale ludzie, z którymi pracujesz pewnie tak.

dylaan_91 : Dlaczego tak sądzisz?

little_wolf : A no dlatego, że muszą się męczyć z Tobą ośle.

dylaan_91 : Haha

dylaan_91 : Lubię Twoje poczucie humoru Nel.

Przewróciłam oczami, ale mimo wszystko drobny uśmiech wymalował się na moich ustach.

dylaan_91 : Są ludzie, (żeby nie mówić dziewczyny) którzy za spotkanie ze mną oddaliby wszystko.

little_wolf : Mam ochotę napisać Ci wiadomość, w której "HAHA" będzie jedynym użytym słowem.

dylaan_91 : Ale?

little_wolf : To będzie tak chamskie, że chyba przekroczy moją granicę chamstwa.

dylaan_91 : Ty masz granicę?

little_wolf : I zasady. Wszystko tworzę na bieżąco, a gdy chcę to łamię.

dylaan_91 : Pani życia i śmierci.

little_wolf : Bez tej dramaturgii. Wracając do tematu. Ci "ludzie", a w szczególności te "dziewczyny" to chociaż realne postacie?

dylaan_91 : Haha. Mówią Ci zło?

little_wolf : Tego jeszcze nie słyszałam, ale dziękuję za komplement Dylan.

dylaan_91 : Intrygujące.

little_wolf : Ale co?

dylaan_91 : Nie co Nel, tylko kto.

little_wolf : Więc?

dylaan_91 : Ty.

Nie myślałam, że kiedyś usłyszę (przeczytam) od chłopaka, że uważa mnie za intrygującą. Faktycznie, byłam dość specyficzną osobą, żeby nie mówić nieładnie pojebaną. Jednka intrygująca! Byłam pod wrażeniem samej siebie, że udało mi się zafascynować faceta jedynie rozmową.

little_wolf : Ja?

dylaan_91 : No Ty.

little_wolf : No ja :)

dylaan_91 : Twój wirtualny uśmiech też lubię.

little_wolf : Słodki słodki...

dylaan_91 : Czy w nagrodę mogę dziś znów Cię usłyszeć?

Mój beztroski nastrój zastąpiła fala zdenerwowania. Patrzyłam w wiadomość i czułam, jak moje dłonie zaczynają robić się wilgotne. Znów stałam się tym dziwnie podekscytowanym dzieckiem, u którego radosna ciekawość mieszkała się ze strachem.

Im dłużej to czytałam, tym bardziej miałam wrażenie, że któraś z dziewczyn zauważyła moje niezdrowe podniecenie i niepokój. Te myśli uczyniły moją sytuację naprawdę bardzo żenującą.

Przecież nikt nie nakrzyczy na mnie za internetowe czatowanie, prawda?

Prawda?

Oszalałam.

Jestem dorosła, co mnie to obchodzi?

Oszalałam kurwa.

dylaan_91 : Nel?

little_wolf : Chyba musisz bardziej zasłużyć...

Zablokowałam telefon, po czym odłożyłam go na stolik.

Czułam drobne wypieki na twarzy spowodowane wcześniejszym zażenowaniem. Potrzebowałam pudru i lusterka albo wagarów.

- Nel, wszystko w porządku? Wyglądasz dość... - tu Lana zrobiła przerwę - dziwnie.

- Jasne, muszę pójść tylko do toalety.

Zaczęłam podnosić się z ławeczki, chwytając komórkę, którą sekundę temu położyłam na blat.

- Pójść z Tobą?

- Nie, dziękuję. Do zobaczenia na lekcjach - rzuciłam odchodząc od towarzystwa.

Głupszej sytuacji nie zaliczyłam chyba od czasów podstawówki, a miałam naprawdę wiele głupich sytuacji.

Nie mogłam opieprzyć Dylana za to, że wszystko było jego winą, bo dowiedziałby się o mojej...

Co to właściwie było?

Paranoja?

Dziwactwo?

Dziecinada?

Może wszystko naraz?

Nie potrafiłam tego określić. Nigdy nie spotkałam się z takim osobliwym uczuciem. W jego głosie było coś niezwykłego, innego. Wydawał się znajomy, a jednak był zupełnie obcy.

Przerwałam moje przemyślenia wchodząc do klasy pełnej uczniów. Zajęłam przed ostatnią ławkę, wyjęłam zeszyt z pisakiem, po czym wróciłam do swoich refleksji.

Pomyślałam, że moją fascynację potęgował fakt, że nie wiedziałam kim była osoba, z którą pisałam od dwóch miesięcy. Co ważniejsze, nie wiedziałam, jak on wyglądał. Moja wyobraźnia miała w tym przypadku tak ogromne pole do popisu, a jego zmysłowy głos tylko zwiększał intensywność jej pracy. Mogłam wyobrażać go sobie na milion sposób, jednak w żadnym wyobrażeniu nie był specjalnie wyidealizowany. Myślałam o nim, jak o chłopaku z sąsiedztwa. Prostej urodzie, średnio zbudowanej posturze. Raczej gracz licealnego klubu sportowego, choć wiedziałam, że skończył szkołę dawno. Niewysoki, taki w sam raz. Musiał mieć piękny uśmiech.

Chyba chciałabym go zobaczyć.

dylaan_91 : Co byś chciała słonko?

little_wolf : Audi RS8 albo Astona Martina.

dylaan_91 : Haha chcesz samochód?

little_wolf : Tak *uśmiech luzaka*

dylaan_91 : Hm... To nie są auta dla kobiet.

little_wolf : Bo co?

dylaan_91 : Krzywdę sobie zrobisz za kierownicą takiego samochodu, a co gorsze zrobisz ją komuś.

little_wolf : Nieprawda. Nie znasz się.

dylaan_91 : Nel...

little_wolf : Co głupku?

dylaan_91 : Auć.

dylaan_91 : Audi, kupię Ci Audi, gdy skończysz szkołę. Pasuje Ci?

little_wolf : Ale ja chcę ten konkretny model!

dylaan_91 : Audi.

little_wolf : No dobra...

dylaan_91 : *kaszle* blachara.

little_wolf : Lubię sobie czasem pomarzyć.

dylaan_91 : Ja też.

little_wolf : Oo... A o czym marzysz?

dylaan_91 : Jak Ci powiem to się nie spełni.

little_wolf : Niby tak.

dylaan_91 : Rozmowa z Tobą jest warta Audi?

little_wolf : Tak.

dylaan_91 : Wchodzę w to.

little_wolf : Wiem.

dylaan_91 : Nie pytam nawet skąd.

little_wolf : I tak Ci nie powiem.

dylaan_91 : Zadzwonię zanim zaśniesz Danielle.

Zmieniłam pozycję na krześle, by bardziej ukryć fakt, że znów olewałam lekcje i obecność nauczyciela.

little_wolf : Będę czekać Dylan.

Halloweenowa impreza trwała w najlepsze. Chris stworzył prawdziwą, upiorną chatę. Już w holu panował pół mrok, który wypełniła gęsta mgła ciągnąca się w głąb domu. Gdzieś obok schodów znajdowała się trumna z kościotrupem, którego ręka zaczepiała się o gościa, gdy chciał wejść na górę.

Jednak centralnym punktem był salon, który zajmował wyjątkowo dużą przestrzeń. Robił za parkiet i główne skupisko ludzi. Panowała w nim taka sama mgła, jak w holu, tylko dodatkowo działały tu kolorowe reflektory. Na wielkim stole znajdowały się drinki, które kolorem i konsystencją przypominały krew. Jedzenie albo było "ochlapane" krwią albo wyglądało, jak ukradzione bezdomnemu, który znalazł je w śmietniku Maca lub KFC. Niby obrzydliwe, ale w sumie świetny pomysł. Ktoś kto zapalił trawę, mógł dostać chorą fazę.

- Buziaki Chris - przywitałam się szybkim przytulniem - Zajebista impreza, naprawdę super się postarałeś.

- A dzięki dzięki Nel. Napijesz się może czegoś?

- W tym syfie znajdzie się czysta?

Zaśmiał się, po czym wziął jakąś butelkę. Była brudna i chyba się lepiła.

- Proszę - nalał mi do pustego kieliszka, który zaraz wychyliłam.

- Dzięki. Widziałeś Ally?

- Jest chyba na zewnątrz. Pójdę poszukać - i znikł.

Nie zdążyłam nawet powiedzieć, że nie trzeba.

Wyjęłam ze stanika (tak ze stanika, nie chciało mi się brać torebki) telefon.

dylaan_91 : Jak się bawisz Nel?

little_wolf : Właściwie dopiero przyszłam na imprezę, ale myślę, że zabawa będzie świetna. A Ty Dylan?

dylaan_91 : Hm... No to chyba dobrze. Siedzę w klubie z kumplami.

Skrzywiłam się.

little_wolf : Gdzie?

dylaan_91 : W klubie. Coś nie tak?

little_wolf : Po co tam jesteś?

dylaan_91 : A po co jest się w klubie?

little_wolf : Nie wiem.

dylaan_91 : Jak nie wiesz?

little_wolf : Normalnie nie wiem. Nie chodzę tam.

dylaan_91 : Nigdy nie byłaś?

little_wolf : Nie.

little_wolf : Może raz czy dwa.

dylaan_91 : No i po co tam byłaś?

little_wolf : Dla towarzystwa głównie.

dylaan_91 : I masz odpowiedź Nel.

little_wolf : Nie satysfakcjonuje mnie ona.

dylaan_91 : Kiedyś ja Cię w pełni usatysfakcjonuje.

little_wolf : Brzmi ciekawie.

dylaan_91 : I takie będzie Nel.

little_wolf : Kolejna obietnica?

dylaan_91 : O każdej pamiętam.

little_wolf : Ja bardziej haha.

dylaan_91 : Domyślam się.

- Szukałaś mnie - przed moimi oczami stanęła nagle Ally. - Coś się stało?

Momentalnie zablokowałam telefon.

- Chciałam się przywitać, a Chris już zniknął. Jak leci?

- Przerwałaś mi flirt z Codym.

- Przepraszam - zaczęłam się śmiać.

- Masz za co.

Przewróciłam oczami szczerze rozbawiona. Ally biegała za Codym od jakiegoś czasu, a ich relacja nadal była na tym samym poziomie.

- Oczywiście. Napij się i wyluzuj.

Wzięłam tą brudną butelkę, z której wódkę nalał Chris, by powtórzyć jego czynność.

Wypiłyśmy z Ally dwie kolejki pod rząd, po czym ona wróciła do ogrodu. Ja zostałam w salonie, gdzie zaraz do tańca porwał mnie jakiś chłopak.

Bawiłam się już z dobre dwie godziny. W tym czasie zdążyłam wypić kilka szybkich shotów i parę zwykłych kielonów. Gdyby nie taniec i jedzenie pewnie już bym umarła. Tak czułam się dość chujowo, ale bardzo stabilnie.
Tańcząc z jednym z kumpli Chrisa, pozwoliłam sobie zawiesić ręce wokół jego szyi. Koleś pewnie pomyślał, że po kilku minutach będę chciała wsadzić mu język w gardło, a po następnym kwadransie zaproszę na górę. Tym razem nie. Dzięki idealnemu patentowi mogłam skorzystać z telefonu i w końcu odpisać Dylanowi.

dylaan_91 : Nel jak leci?

dylaan_91 : Żyjesz?

dylaan_91 : Potrzebujesz może szybkiego usta - usta?

dylaan_91 : No weź mi odpisz...

little_wolf : Jestem ośle. I nie, nie potrzebuje żadnej pomocy. Jeszcze mnie czymś zarazisz.

dylaan_91 : Jestem zdrowy, jak ryba.

little_wolf : A głupi, jak osioł.

dylaan_91 : Przez chwile nawet za Tobą tęskniłem. To chyba było zaćmienie umysłu.

little_wolf : Hahaha dobre! Uczysz się od mistrza.

dylaan_91 : Jeszcze mnie nie znasz słonko.

little_wolf : Że niby jesteś okropny i zły, jak ja?

dylaan_91 : Bardziej.

little_wolf : Nie wierzę Ci.

dylaan_91 : Dlaczego?

little_wolf : Bo Ty jesteś zawsze taki miły i kochany, i miły. Słodki i w ogóle.

dylaan_91 : Haha dziękuję Nel.

little_wolf : Kurwa zrobiłeś to specjalnie.

dylaan_91 : Ale co Nel?

little_wolf : Ty wiesz co. Nienawidzę Cię.

dylaan_91 : Haha mówiłem Ci skarbie. Jestem zło, bardzo bliskie Tobie.

little_wolf : Idę się napić, wkurzasz mnie.

dylaan_91 : Nie pij za dużo byś sobie krzywdy nie zrobiła.

little_wolf : Wal się.

Gdy skończyła się piosenka, od razu oderwałam się od kolesia. Zrobił zdziwioną minę i już chciał coś powiedzieć, ale ja uciekłam w tłum ludzi. Dorwałam Chrisa by zabrać go do kuchni na kilka kolejek.

Piłam i żartowałam z nim w najlepsze. W kuchni poza nami nie było nikogo więcej.

Najdziwniejszym uczuciem była wibracja w staniku. Musiałam wyjąć telefon, gdy Chris nalewał wódkę.

dylaan_91 : Nel nie bądź na mnie zła.

little_wolf : Nie jestem przecież.

dylaan_91 : A te "wal się"?

little_wolf : Żartowała. Od kiedy bierzesz wszystko tak dosłownie?

dylaan_91 : Nigdy nie zrozumiem dziewczyn.

little_wolf : I nie musisz.

dylaan_91 : Jak tam alkoholiku?

little_wolf : Ja? Ja się tylko bawię.

dylaan_91 : Haha no no. Jak bardzo będziesz bełkotać do słuchawki?

little_wolf : Wcale.

Przechyliłam kielona szybko, a Chris zaczął się śmiać.

- Upijesz się dziś.

- Spokojnie jeszcze żyje.

- Jeszcze. Zaraz wracam mała.

dylaan_91 : O której idziemy do domu?

Spojrzałam na telefon. Było po 11.

little_wolf : 2?

dylaan_91 : Ohoho przecież Ty nie będziesz już żyć o tej porze.

little_wolf : To o której?

dylaan_91 : Północ?

little_wolf : Nie za szybko?

dylaan_91 : Dla kompromisu może być 1?

little_wolf : W porządku. Czym wracasz?

dylaan_91 : Autem.

little_wolf : Chcesz prowadzić po alkoholu?

dylaan_91 : Coś Ty. Mam od tego człowieka haha.

little_wolf : Głupek.

dylaan_91 : Ktoś Cię odprowadzi do domu? Pod same drzwi?

little_wolf : Ty. Możesz mnie doprowadzić aż do łóżka.

dylaan_91 : Oo no to naprawdę dużo już wypiłaś Nel.

little_wolf : Haha tylko trochę.

dylaan_91 : Wiele.

little_wolf : Może haha.

dylaan_91 : Bądź ostrożna proszę.

little_wolf : Jak sobie życzysz Dylan. Coś jeszcze?

dylaan_91 : Tylko to.

little_wolf : O widzisz, jak mało problemów robisz.

dylaan_91 : Haha mówisz.

Ostatnie 1,5 h poświeciłam na małe ogarnięcie. Nie piłam już nic poza czerwonym sokiem. Zapytałam Chrisa czy mogę pójść na piętro, by skorzystać z czystej i normalnej łazienki, gdyż ta na dole była również Halloweenowo wystrojona. Na szczęście zgodził się. Zaoferował nawet swoją pomoc w razie kłopotów, ale podziękowałam.

Łazienka była niewielkich rozmiarów. Urządzona gustownie, w jasnych kolorach. Kremowe kafelki z drobnymi zdobieniami na ścianach i takie same, z większym połyskiem na podłodze. Nie było tu wanny, a jedynie duży prysznic, bez brodzika, z przezroczystą szybą, która służyła również za drzwi. Znajdowało się tu jeszcze prostokątne lustro nad umywalką, szafka na świeże ręczniki i inne takie oraz toaleta w kącie. Była to łazienka przeznaczona dla gości.

Z całego serca pragnęłam wejść pod prysznic i najlepiej w nim zasnąć. Ale nie chciało mi się rozbierać. W szafce odnalazłam pałeczki higieniczne i waciki kosmetyczne. Pogrzebałam dalej i dorwałam jakiś płyn do demakijażu. Idealnie, widać, że mama Chrisa dbała o każdy szczegół w domu. Zmyłam jedynie to, co rozmazało mi się pod okiem oraz resztki szminki. Wyglądałam w miarę znośnie.

Po lekkim ogarnięciu wróciłam na dół. Odszukałam Ally, z którą usiadłam na kanapie, na trasie. Przegadałam z nią cały swój wolny czas. Mówiła o Codym i o tym, że w końcu zaprosił ją na randkę. Wszystko generalnie kręciło się wokół niego.

W nudny i niepodobny do mnie sposób upłynęła mi ostatnia godzina zabawy.

Była 1, gdy szłam wzdłuż plaży do domu. Księżyc świecił pięknym, jasnym blaskiem, a niebo było czyste i bezgwiezdne. Woda błyszczała, a jej fale delikatnie uderzały w brzeg. Ocean był dziś spokojny.

Dźwięk telefonu zakłócił ciszę.

Odebrałam.

- Dylan.

- Witaj, Danielle.

Uśmiechnęłam się szeroko. Moje imię wypowiadane przez niego brzmiało bardziej niż pięknie.

- Dobrze się bawiłaś?

- Nawet bardzo, a Ty?

- Mogło być lepiej.

- Za mało wypiłeś.

- Haha nie trzeba pić, by dobrze się bawić słonko.

- Ale to pomaga.

- Mówisz... - tu zniżył nieco głos.

Oblizałam usta nie mówiąc nic.

- Nel jesteś tam?

- Tak, jasne. Jedziesz już do domu?

- Właśnie do niego wchodzę. Chcesz dołączyć?

- Dołączyć gdzie?

- Do mnie mała, a gdzie?

Zaśmiałam się.

- To moje okno jest zawsze otwarte dla Ciebie księciunio.

- Będzie warkocz?

- Musisz pomyśleć.

Szłam tak następne minuty rozmawiając z nim o błahostkach. Prawie ciągle się śmiałam, przez co nie skupiałam się na odległości do domu, którą pokonywałam stosunkowo szybko.

- Jestem już w pokoju.

- A miałaś być w łóżku słonko.

- Muszę się wykąpać, rozebrać. To znaczy rozebrać, potem wykąpać i potem do łóżka.

Zaśmiał się.

- Wystarczy, jak się rozbierzesz Nel.

- Tak sądzisz?

- Tak. Zrobisz sobie jeszcze krzywdę w tej wannie.

- Zrobisz mi usta - usta na odległość.

- Niby fajnie brzmi, ale lepiej nie ryzykować.

- Skoro tak mówisz.

Włączyłam głośnik w telefonie i zaczęłam rozpinać zamek sukienki.

- Co robisz?

- No rozbieram się, jak chciałeś.

- Od kiedy jesteś taka posłuszna?

- Od kiedy mam na to ochotę.

- Na co jeszcze masz ochotę?

Na co ja mogę mieć ochotę po zakrapianej imprezie?

Na seks!

Na spanie!

Na kąpiel!

Znowo na seks!

- Na łóżko.

Miałam teraz tak piękny, ironiczny uśmiech, że naprawdę wielka szkoda, że nie mógł tego zobaczyć.

Znów się śmiał.

- Tylko zamknij okno, by nikt mi Ciebie nie ukradł piękna.

- Nie przyjdziesz?

- Możesz się położyć, gdy zaśniesz ja też pójdę spać.

- Słodki jesteś.

Zdjęłam jeszcze nieszczęsny stanik, który zaraz upadł na ziemię. Ubrałam koszulkę, która służyła za piżamę i ułożyłam się w łóżku.

- Na wszelki wypadek dobranoc Dylan.

- Kolorowych snów Nel.

I wtedy on zaczął coś mówić, ale dostałam karuzeli i odleciałam do krainy Morfeusza, przy kolejnym zdaniu.

----------------------------
Dziękuję za wielką wytrwałość w czytaniu tego w ch*j długiego rozdziału oraz czekania. Potłumacze się trochę, miałam olimpiade na polski do napisania i w szkole wyjątkowo dużo roboty. Później święta itp i znowu. Ale jestem i wracam na stałe!

Dziękuję za miłe komentarze, słowa itp 😮❤❤❤

Kolejne rozdziały będą tylko coraz ciekawsze i tylko zbliżają do spotkania, które już niedługo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro