35

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Danielle

Śnieg zaczął padać jeszcze, gdy byłam w szkole. Najpierw płatki spadały powoli, a później coraz szybciej i szybciej w jeszcze większych ilościach niż na samym początku. Można było powiedzieć, że po kilku godzinach Los Angeles miało śniegu aż nadmiar.

Siedziałam w pokoju czekając na Lanę i Ally, które obiecały wpaść na babski wieczór z winem i ploteczkami.

Dylan: Co tam piękna?

Ja: Czekam na dziewczyny.

Dylan: Takie babskie pogaduchy?

Ja: Dokładnie osiołku. A tam?

Dylan: Leżę i przeglądam internety.

Ja: Czyli nie robisz nic sensownego.

Dylan: Zupełnie, jak Ty cały dzień haha

Ja: Ja byłam chociaż w szkole.

Dylan: A ja w pracy.

Ja: Czyli ten dzień nie był tak do końca bez sensu.

Dylan: Był.

Ja: No dobra masz rację. Szkoła jest bez sensu, ale musiałam tam być.

Dylan: Identycznie jest z moją pracą, tylko mi za to płacą...

Ja: Wal się?

Dylan: Przy mnie nie będziesz musiała pracować, więc musisz wytrzymać jeszcze szkołę.

Ja: Hahaha naprawdę?

Ja: Nawet nie wiem, co powinnam napisać.

Dylan: "Dziękuję Dylan, mój Ty wybawco od pracy za 2 tyś dolarów" - to wystarczy.

Parsknęłam śmiechem.

Debil.

Ja: Hahaha 2x

Ja: Poczucie humoru to jedna z moich ulubionych cech, jakie masz.

Dylan: Ohoho Ty coś we mnie lubisz?

Ja: Oczywiście, że tak. Co się tak dziwisz?

Dylan: Bo to jakby przejaw bycia miłym człowiekiem, a przecież Ty jesteś wredną istotą.

Ja: Najwidoczniej nie tak wredną, jak myślisz.

Dylan: Ale wróćmy do rozmowy. Co jeszcze we mnie lubisz?

Ja: Na tym skończyłaby się wyliczanka...

Dylan: Nie można mieć przecież wszystkiego...

Ja: O Tak!

Dylan: Ale naprawdę?

Ja: Co naprawdę?

Dylan: Mój romantyzm?

Ja: Twój, co?

Dylan: No wiesz słodkie słówka i inne takie...

Ja: Hahaha błagam Cię

Dylan: Cokolwiek chcesz kochanie...

Ja: Dylan, nie szalej. Nic od Ciebie nie chce.

Dylan: To po co piszesz, że mnie błagasz?

Ja: To był taki zwrot głupku...

Dylan: Słonko, kiedyś pożałujesz, że ich użyłaś.

Ja: Zanim będzie te "kiedyś" to już 5 razy o tym zapomnisz.

Dylan: Haha nigdy. O takich rzeczach zawsze pamiętam.

Ja: Wolę nie pytać.

Dylan: To rozmowa na później, gdy śpią już dzieci.

Ja: W takim razie nie będę miała z kim później rozmawiać.

Dylan: Nie komentuje tego.

Ja: Ale masz takie prawo.

I wtedy do mojego pokoju wpadła Ally z Laną. Jedna z nich trzymała szarą torbę sportową, a druga dwie butelki wina.

- Siema laski - przywitałam się blokując zaraz telefon.

- Hej - Lana położyła torbę na podłodze i zaczęła iść w stronę obrotowego krzesła.

- W torbie jest trzecie wino - Ally opadła na łóżko.

- Świetnie, skoczę po kieliszki i otwieracz.

Zabrałam ze sobą komórkę i wyszłam.

Ja: Już przyszły moje przyjaciółki.

Dylan: Oo proszę... Tylko się nie upij.

Ja: Skąd wiesz, że będziemy pić?

Dylan: Bo na takich wieczorach zawsze się pije.

Ja: W sumie tak haha

Dylan: Wino?

Ja: Yeah

Dylan: Umiesz je otworzyć?

Ja: Samo się raczej nie otwiera.

Dylan: No mądra dziewczynka.

Ja: Ktoś musi. Bo Ty jesteś tylko dziewczynką.

Dylan: Hahaha napisałbym kurwa coś niemiłego, ale jesteś kobietą, a do kobiet nie wypada tak się zwracać.

Ja: Punkt za dobre wychowanie.

Dylan: Obejdzie się.

Ja: Nie złość się wieśniaku. Roztrzygne, co tam masz zaraz, gdy się zobaczymy.

Dylan: 10,5 cm

Ja: Już mierzyłeś?

Dylan: Nie, cytowałem.

Ja: To pewnie mnie, bo tylko ja mam takie błyskotliwe trafienia.

Dylan: Tylko Ty jesteś tak wredną i wkurwiającą panną.

Ja: Tylko Ja?

Dylan: Tylko Ty.

Ja: :*

Kiedy usłyszałam kroki wyrwałam się ze swojego transu i momentalnie rozejrzałam wokół siebie. Nikt nie wszedł do kuchni.

Odłożyłam telefon i zaczęłam szukać korkociągu. Schowałam go do kieszeni jeansów i z jednej z wiszących szafek wyjęłam trzy kieliszki do wina.

Dylan: Trzy miesiące czekałem na buziaka od Ciebie i oto jest haha

Ja: I jak dobrze smakuje.

Dylan: Nie tak dobrze, jakby smakował na żywo.

Ja: Koneser?

Dylan: Od teraz tylko Twoich ust, słonko.

Ja: Doprawdy?

Dylan: Tak. Wyobrażam sobie Twój uśmiech.

Ja: To dobre wyobrażenie.

Dylan: Najlepsze.

Zmusiłam się by zablokować telefon i ruszyć na górę.

- Dłużej się nie dało? - już w progu usłyszałam głos Ally.

- Gdyby się dało to raczej trwało by to drugie tyle.

- Lepiej nie.

Położyłam kieliszki na biurku, po czym wyjęłam z kieszeni korkociąg. Zamiast brać się za otwarcie wina, wróciłam do rozmowy z Dylanem.

Ja: Chce zobaczyć Twój.

Dylan: Nie bardziej niż ja chce zobaczyć Ciebie.

Ja: Już mnie widziałeś.

Dylan: To chyba za mało.

Ja: Zawsze coś.

- Nel, z kim tak namiętnie klepiesz? - spytała Lana otwierając wino.

- Co? Z nikim.

- No dobra - odezwała się Ally. - Kim jest "Nikt"?

- Nie chce mi się o tym gadać - poczułam nagłe zrezygnowanie. Zablokowałam telefon i zamiast położyć go na bok, to trzymałam w dłoniach i mocno ściskałam.

- Dlaczego?

- Po prostu.

- Nie powiesz nam kim jest Twój nowy chłopak? - Lana powoli napełniała kieliszki różowym, półsłodkim winem.

- To nie jest mój chłopak.

- Okej, jakiś plus. Wiemy, że to facet.

Przewróciłam oczami.

- Więc? - ponowiła pytanie zamykając wino drewnianym korkiem.

Nie odzywałam się.

Nie wiedziałam czy chciałam o nim mówić. Dotychczas był tylko moją, słodką tajemnicą, a teraz miałabym się nim podzielić? Ta myśl nie spodobała mi się. Lubiłam w nas to, że wszystko działo się jedynie między nami, bez ciekawskich ludzi i szumu. To sprawiało, że nasza relacja była jeszcze ważniejsza, gdyż była czymś w rodzaju tajemnicy, którą trzeba dochować.

Jednak, nawet jeśli chciałabym o nim powiedzieć to, co takiego? Facet, nazywał się Dylan i był z San Francisco. Poznałam go w Internecie na jednym z czatów. Nie wiedziałam, jak wyglądał naprawdę. Nie miałam żadnego zdjęcia, choć on twierdził, że były ogólnodostępne. Znałam go, jego wnętrze, to jaki był. Ale nie wiedziałam nic poza tym.

"Może to było aż nad to?" - pomyślałam i chwilę zastanawiałam się nad tym.

- Nie powiesz nam? - Ally spojrzała na mnie zaskoczona.

Poczułam się tak, jakbym zrobiła im krzywdę, choć w rzeczywistości nic takiego się nie działo. Chciałam mieć choć jedną rzecz, jeden malutki sekrecik tylko dla siebie. To coś złego?

- Ja nawet nie wiem, co takiego powinnam powiedzieć - wzięłam kieliszek i usiadłam na podłodze.

- Najlepiej wszystko - powiedziała Ally i idąc w moje ślady wzięła wino, po czym wróciła na łóżko.

- Ten chłopak, a właściwie facet nazywa się Dylan.

- Facet? To ile on ma lat? - Lana zmarszczyła brwi upijając łyk wina.

- 25...*

- O cholera! Skąd Ty go wyrwałaś? - Ally wytrzeszczyła oczy.

- Poznałam go przez Internet, on nie jest stąd.

- A skąd? - zapytała Lana, która w odróżnieniu od Allyson zachowała spokój. Wyglądała na poważną i skupioną.

- Z San Francisco.

- Od kiedy umawiasz się z facetami poznanymi przez Internet?

- Nie umawiam się. Nigdy się z nim nie spotkałam.

- Długo ze sobą rozmawiacie?

- Trzy miesiące.

- I nie raczyłaś nam nic powiedzieć? - spytała swoim podekscytowanym głosem Ally.

- Tak wyszło.

- Wiesz o nim coś poza tym? - głos Lany nadal był poważny.

- Dużo, choć raczej bywa tajemniczy.

- Co znaczy tajemniczy?

- Nigdy nie mówi o swojej pracy, choć godziny w niej ma elastyczne. Czasem siedzi w niej dłużej, czasem krócej. Podróżuje, gdy tego wymaga ta praca. Jedyne, co kiedyś o niej powiedział to to, że nie lubi zdjęć, a czasami musi w nich uczestniczyć. Zapytałam wtedy czy jest modelem, powiedział "Nigdy".

- Ciekawe - twarz Lany pozostała bez zmian. Jedynie patrzyła na mnie swoimi mądrymi, niebieskimi oczami otoczonymi wachlarzem długich rzęs, tak jakby próbowała znaleźć we mnie odpowiedź na wszystkie pytania.

- Może pracuje w jakimś beznadziejnym miejscu i nie chce wyjść na idiotę? - rzuciła Ally.

- Nie wydaje mi się. Powiedział dziś, że gdy skończę szkołę nie będę musiała pracować. To chyba znaczy, że nie jest biedny.

W końcu napiłam się wina, które było niczym błogosławieństwo na moje suche podniebienie.

- Bogate ciasteczko!

Zaśmiałam się.

W momencie, gdy Lana przyglądała mi się zamyślona, Ally była podjarana niczym nastolatka.

Ten dziwny moment skłonił mnie do refleksji. Wszystkie trzy byłyśmy swoim przeciwieństwem. Lana od zawsze była tą najmądrzejszą i najpoważniejszą. Wszystko musiała mieć pod kontrolą, wszystko rozumieć i na każde pytanie znać odpowiedź. Dla niej nie było rzeczy nieoczywistych, bo suma summarum zawsze znajdowało się wyjaśnienie. Miała, więc umysł ścisły i analityczny. Allyson była typem szalonej imprezowiczki kochającej dobrą zabawę i facetów. Uwielbiała zakupy, ploteczki i świat celebrytów. Dlatego była osobą wesołą, beztroską i widziała życie często przez różowe okulary. Natomiast ja byłam gdzieś między nimi dwiema. Niby wylozowana, zabawna, ale czasem zbyt rzeczowa i sztywna. Lubiłam dużo myśleć, dużo analizować, ale czasem też to olać. Byłam chyba całym spoiwem tej przyjaźni.

- Coś więcej wiesz? - pytanie Lany wyrwało mnie z przemyśleń.

- Mogłabyś to sprecyzować.

- Nie wiem. Ma rodzeństwo? Jak rodzice?

- Tak, ma starszą siostrę Julię.

- O widzisz, już coś konkretnego.

Telefon zawibrował oznajmiając kolejnego sms.

Dylan: Obiecuję, że niedługo się spotkamy.

Ja: Nie obiecuj czegoś, czego nie jesteś w stanie mi dać.

Dylan: Słonko, mogę dać Ci wszystko o czym marzysz. Tylko powiesz słowo.

Ja: Naprawdę?

Dylan: Zawsze.

- Nel, my tu jesteśmy! - wrzasnęła Ally.

- Tak, wiem. Przepraszam.

- Co Ci napisał?

- Że może dać mi wszystko, co tylko chce - powiedziałam i czułam, że na twarzy pojawiał mi się szeroki uśmiech.

- No proszę Cię - Lana odłożyła kielich na bok - wierzysz w to?

- To było słodkie...

- I co z tego?

Podniosłam się z ziemi, by nalać sobie drugą lampkę wina.

- To starczy.

Lana uniosła brwi do góry zaskoczona.

- Jesteś nienormalna - oznajmiła piorunując mnie wzrokiem.

Wypiłam pół kieliszka na raz, po czym zaraz odstawiłam lampkę na blat.

- Może.

- Może? To głupie. Nie zachowuj się, jak dziecko.

- Nie zachowuje się tak. Wiem, co robię.

- Nie wydaje mi się.

- Zaufaj mi, że tak.

Lana zmierzyła mnie ostrym spojrzeniem. Odwzajemniłam je z jeszcze większą złością.

- Dziewczyny przestańcie - krzyknęła Ally. - Nie będziemy się kłócić o faceta. To jej sprawa, co robi. Nie znamy go faktycznie, ale Nel jest na tyle duża, że nie zrobi żadnej głupoty.

- Dokładnie tak.

- Oby - Lana odpuściła i tym samym odwróciła ode mnie wzrok.

Dopiłam kieliszek i zajęłam miejsce na obrotowym krześle.

Ja: Chce wiedzieć coś więcej.

Dylan: Czym jest więcej? Możesz pytać.

- Napisałam mu, że chce go poznać bardziej - oznajmiłam pijąc wino.

Lana przeniosła na mnie wzrok, ale nie powiedziała nic.

- To świetnie. Od czego zaczynamy? - Ally klasnęła w dłonie.

Westchnęłam. To był mój pomysł, ale w momencie, w którym powiedziałam go na głos przestał mi się podobać.

- Zapytaj skąd jest - odezwała się Lana.

- Przecież mówiłam, że z San Francisco.

- To, że tam mieszka nie znaczy, że się tam urodził.

Ja: Skąd jesteś?

Dylan: Haha, spodziewałem się innych pytań. Ogólnie to pochodzę z Nowego Jorku, ale teraz jak wiesz jestem w San Francisco.

Ja: Dlaczego?

Dylan: Praca.

Ja: Nie chcesz tam wrócić?

Dylan: Gdzie? Do Nowego Jorku?

Ja: Yeah

Dylan: To trochę skomplikowane. Nie pamiętam czasu, gdy mieszkałem w NY, bo trochę się przeprowadzaliśmy. Jak byłem mały to mieszkałem w stanie New Jersey, a później już w Kalifornii.

Ja: Naprawdę? Rozumiem. Nigdy tam nie byłam. Nie podróżowaliśmy z rodzicami tak daleko.

Dylan: Jeśli będziesz chciała mogę Cię zabrać.

- Co za banały... - powiedziała Lana przewracając oczami.

- Ale jakie słodkie - zaśmiała się Ally.

- Może trzeba to notować? Może przez to znajdziemy go w sieci?

- Co? - spojrzałam zaskoczona na Lanę. - Naprawdę chcesz to zrobić?

- A Ty nie chcesz wiedzieć kto jest po drugiej stronie?

- Jasne, że chce. Ale skoro trzy miesiące tego nie wiedziałam to mogę nie wiedzieć i dalej. Poznam go, kiedy przyjdzie na do czas.

- Niby masz rację.

Ja: Najpierw miałeś zwiedzić LA.

Dylan: Już tu byłem. Nawet ostatnio.

Ja: Wiem, ale myślę, że mało zobaczyłeś.

Dylan: Zobaczyłem Ciebie i to było najlepsze.

Ja: Jesteś uroczy, ale wiesz o czym mówię.

- Co on napisał? Że widział Cię?

- Tak, niby gdzieś się spotkaliśmy.

- Ale Ty nie wiesz, jak on wygląda, nie?

- No nie. Choć mówił mi kiedyś, że jego zdjęcia w sieci są ogólnodostępne.

- Interesujące - Lana może i nie zapisywała tego na papierowej kartce, ale na pewno wszystko idealnie zapamiętywała. - Czyli narazie wiemy, że nazywa się Dylan, ma 25 lat i urodził się w NY. Takich ludzi może być tysiące.

- Tak i niech tak zostanie.

Dylan: Wiem. Miałem przyjść do Ciebie, ale chyba zamknęłaś okno.

Ja: Było zimno.

- O czym on mówi? - zapytała Ally.

Zaśmiałam się.

- Nie pytaj.

Dylan: Przyjadę tu niedługo.

Ja: Znów coś związane z pracą?

Dylan: Nie. Tym razem z Tobą. Przyjadę do Ciebie.

Ja: Będę czekać.

Dylan: Mam nadzieję.

- Co chcemy jeszcze wiedzieć? - Lana myślała na głos.

- Ja wiem wszystko, co trzeba.

- Czyli nic.

- Może zapytaj o rodziców? - zasugerowała Ally.

- To znaczy, co konkretnie?

- Nie wiem, co robią, jak się nazywają. Cokolwiek.

Ja: A czym zajmują się Twoi rodzice?

Dylan: Mój ojciec (wyprzedzając pytanie o imiona haha) Patrick jest operatorem kamery, a mama Lisa to była aktorka. Obecnie nie pracuje już w zawodzie, a zajmuje się domem. Taka wiesz, raczej typowa rodzina z nas haha.

Ja: Serio? Ale świetnie się połączyli haha

Dylan: Też im to mówię.

Ja: Robisz coś w podobnym kierunku?

- Co mam wpisać w neta? - usłyszałam Lane i od razu przeniosłam na nią wzrok. Oczy miała wlepione w ekran telefonu. - Kalifornię czy New Jersey?

- Lana, nic! Prosiłam odpuść.

- Nie musisz na niego patrzeć jeśli nie chcesz. Ja chce wiedzieć kto siedzi po drugiej stronie.

Westchnęłam ciężko.

Dylan: Można tak powiedzieć...

Ja: Coś więcej?

Dylan: Chyba innym razem opowiem Ci więcej.

Ja: W porządku.

- Dlaczego się zgodziłaś? - mimo grzebania w telefonie Lana wciąż była skupiona na mojej rozmowie z Dylanem.

- Bo szanuje jego prywatność.

- Och, przestań.

Dylan: Tęsknię za Twoim głosem. Mogę zadzwonić tylko na chwilę?

Ja: Jasne.

Wstałam, by odejść od dziewczyn.

- Nie dasz go na głośnik?

- Powiem wam, o czym była rozmowa - i wyszłam z pokoju.

Sekundę później zadzwonił mój telefon.

- Halo?

- Cześć piękna. Zestaw pytań to część wieczornych ploteczek?

Momentalnie poczułam, jak moje policzki stały się czerwone. Zrobiło mi się tak żałosnie głupio, jak nigdy wcześniej.

- Dylan, ja...

- Powiedziałaś im o nas?

- Tylko to, kilka rzeczy.

- O resztę postanowiły zapytać.

- Ja, nie wiem... Naprawdę...

- Nie jestem zły, o to, że wiedzą. To żadna tajemnica, choć była bardzo słodka i zajebista, gdy nią była przez chwilę.

- To co jest nie tak?

- Ja wiem do czego te pytania zmierzają. Nie chce by one pierwsze mnie poznały, a Ty. Wiem, że to wszystko nie miało dotychczas znaczenia, dlatego domyśliłem się, że to nie Twoje, a ich pytania. Powiedziałbym Ci wszystko, naprawdę. Nawet ta rozmowa mi nie przeszkadza, ale to nie rozmowa we dwoje, a czworo.

- Dylan, wiem. Przepraszam.

- Jasne, mała.

- Nie tęskniłeś za moim głosem tylko chciałeś pogadać, prawda?

Zaśmiał się.

- Tęskniłem, to był pretekst by porozmawiać z Tobą sam na sam.

- Urocza ta wymówka.

- Wiem, słonko.

- Prawie Romeo.

- Ufam Ci Nel, chce byś o tym wiedziała.

Dylan

Stałem i patrzyłem w okno. Patrzyłem w nie i myślałem, o niej. O tym, że nasza relacja zaszła już bardzo daleko. O tym, że równie daleko zaczynały zachodzić moje uczucia. Nie potrafiłem nie myśleć o niej dłużej niż kilka godzin. To mnie tak wkurwiało. Chciałem mieć ją kurwa obok. Teraz. Zaraz. Już. Gdyby powiedziała "Przyjedź do mnie, potrzebuje Cię" to wsiadłbym w auto, jak stałem.

- Wiem, Dylan.

- To wszystko jest dla mnie ważne - przeczesałem dłonią włosy.

- Nie rozumiem.

- Ty, nie wiem nasza relacja.

- Ja... Nie wiem, co powiedzieć.

- To, co myślisz.

- Myślę, jak Ty. Chce Cię w końcu poznać.

- Znasz mnie, bardzo dobrze.

- Bardziej. Chce Cię zobaczyć.

- Zobaczysz.

- Nie każ mi długo czekać.

- Nigdy. Nie mów im dużo, o nas póki sama się wszystkiego nie dowiesz.

- Okej, cokolwiek.

- Napiszę Ci zaraz, że uciekam do pracy czy gdzieś, byś nie musiała za dużo myśleć, jak wykręcić się od rozmowy.

- Kiedy się odezwiesz?

- Zadzwonię na dobranoc.

- W porządku.

- Do później moja piękna.

Danielle

Rozłączyłam się.

W mojej głowie pojawiło się tysiąc nowych myśli. Nie umiałam sobie poradzić z ich natłokiem. Chciałam położyć się, włączyć muzykę i wszystko poukładać. Chciałam go zobaczyć. Boże, chciałam tego coraz bardziej.

Weszłam do pokoju.

Dylan: Daj mi trochę czasu to powiem Ci wszystko.

Ja : Odwracam klepsydrę i masz cały miesiąc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro