Małe istoty w wielkiej galaktyce - 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Krótka książka nominowana dla MurielMeg i naszego złamanego przez decyzję twórców serca. Jak również odpowiedź na jej wersję Rexsoki z książki jej autorstwa "Tracyn lo Tracyn".

°°°

Stłumione buczenie silników było jedynym dźwiękiem przebijającym wrzechobecną ciszę. Żadne z dwójki nie odważyło się jej przerwać, odkąd ciasny statek zerwał się w powietrze, zmierzając teraz w nieustalonym kierunku.

Nadniszczona powierzchnia statku. Odrobina pustynnego kurzu na panelu. Ashoka zwracała uwagę na takie bzdety, wciąż nie mogąc dopuścić do siebie myśli, że po tym wszystkim jest tutaj. Gdyby nie Rex, ciepły i żywy przyciśnięty do jej ramienia nie mogłaby odgonić myśli, że wszystko było jakimś chorym koszmarem. Ci, których znała. Przyjaciele, u których boku walczyła teraz byli tylko bolesną pustką w podpisie mocy, pośród całej fali cierpienia, poczucia zdrady i strachu, które splamiło wszystko wokół.

Od tamtego czasu nie odważyła się połączyć z mocą.

Ahsoka nie musiała być Jedi, aby wyczuć, że Rex czuje to samo. Jego postawa była surowa i stoicka jak zawsze, ale jego oczy zdradzały zbyt wiele, aby można było zamaskować czający się w nich ból. Jego ręka prawdopodobnie nieświadomie podążała od czasu do czasu w kierunku opatrunku tkwiącego na jego głowie. Stracił o wiele więcej, niż ona. Nie tylko braci, ale i tożsamość - którą sama Ahsoka dawno już odrzuciła. Brud pod jej paznokciami nazbierany podczas wykopywania kilkunastu grobów boleśnie jej o tym przypominał.

Uciekli. Przeżyli. Razem.

Ale co teraz?

Gdy odchodziła z zakonu, ilość możliwości była, tak przytłaczająca, że aż niebezpieczna. Jakie możliwości pozostały dwójce ściganych przez Imperium osób? Niewypowiedziane pytanie dotyczące celu podróży wisiało w powietrzu. Było parę miejsc, w których mogliby spróbować ukryć się na parę tygodni, ale przyszłość była teraz zabarwiona jedną, ciemną mgłą - tak samo jak przeszłość.

Ale w końcu muszą zrobić "coś".

Prawda?

Togruta tym razem otwarcie spojrzała na Rexa. Wciąż był częściowo w swojej zbroi. Jego hełm leżał w zasięgu jego osoby. Blisko na wypadek, gdyby chciał się w nim schować, ale wciąż obok - pozwalając Ahsoce na badanie go.

- Musimy kupić nowe ubrania - Jej głos był stanowczy, bardziej przypominając rozkaz. - Mnie łatwiej ukryć, ale ty jesteś obwieszony znakami republiki.

Wzrok Rexa był nieobecny, kiedy odwrócił się w stronę Ahsoki. Następnie zwrócił szczególną uwagę na wspomniany symbol po środku jego piersi, jakby zapomniał, że w ogóle tam jest.

Wahanie w jego głosie było słyszalne, kiedy w końcu się odezwał. - Nie jestem pewien, czy mamy wystarczająco kredytów na nawet najtańszą zbroję.

- Na razie to czego nam trzeba, to ukrycia. - Odparła, ściskając krawędź swojej tuniki, jakby podkreślając co ma na myśli. - Nie będziemy wyglądać zbyt imponująco, ale dokładnie o to chodzi, prawda? Możemy mieć wtedy cząsteczki nadziei, że zbroja nie będzie potrzebna. - Pocieszający uśmiech zawitał na jej ustach.

Ręka kompulsywnie wędrująca do opatrunku sprawiła, że uśmiech natychmiast zmalał. - Trudno będzie ukryć Jedi podróżującego z klonem - zdrajcą. - Przyznał sztywnym tonem.

- Wątpię, aby cokolwiek było teraz łatwe. Ale nie pamiętam, aby kiedykolwiek nas to powstrzymało. - Ahsoka próbowała przywołać nieco bardziej żywiołowy głos, przesuwając się w stronę panelu. Kapitan nie odpowiedział, milcząc raczej dłuższą chwilę. Czuła jak koła zębate w jego głowie pracują, a lekka cząsteczka niepokoju wkradła się w jej myśli.

- Rex...

- To niebezpieczne. - Przyznał zdecydowanym tonem. Odnalazł jej spojrzenie, chcąc, aby zrozumiała co miał na myśli. - Ubrania nie mogą ukryć tego kim jestem. Mogę chować się w cieniu jak szczur, ale najmniejsza interakcja w mieście będzie ryzykiem rozpoznania. A szczególnie, kiedy obok klona takiego jak ja... - Jego dłoń żywiołowo wskazała na jego klatkę piersiową, po czym wskazała na nią. - ... będzie ktoś taki jak ty. - Jego ramiona opadły, kiedy zawachał się. - Nasze szanse są małe, a jeszcze mniejsze kiedy jesteśmy razem, dowódco.

Ahsoka spojrzała w dół. Chciał ją zostawić? Cała ta walka, aby wspólnie uciec tylko po to, aby oddzielić się i być może do końca życia zastanawiać, czy u tej drugiej osoby na pewno wszystko w porządku? Nie potrafiła zignorować lekkiego ukłucia w piersi na tą myśl.

- Wiesz, że mam rację...

- Masz rację. - Odcięła go. - Ale jedną rzeczą jest to co powinniśmy zrobić, a to co chcemy - Dodała trochę za szybko. Pytające spojrzenie z jego strony jej nie zaskoczyło. - Nie jestem już Jedi Rex. Jeżeli mi uwierzysz, to powiem, że kiedy byłam poza zakonem mało kto nawet mnie o to podejrzewał. - Ciężki oddech wydostał się z jej płuc. - Funkcjonowałam na własną rękę przez trzy lata, ale teraz jest to coś czego naprawdę się boję. Nie sądzę, że jesteśmy sami we wrzechświecie, ale jeżeli znikniesz tak właśnie będę się czuła. - Wyznanie przyszło jej zadziwiająco łatwo, ale po tym do czego była zmuszona w ostatnim czasie nie wiedziała, dlaczego miałoby być przeciwnie. - Nie chcę być sama. - Zacisnęła usta w wąską linię. - Czy ty?

Pytanie zawisło nad nimi. Kapitan przełknął ślinę, a Togruta znała odpowiedź zanim została zakomunikowana. W przeciwieństwie do Ahsoki Rex rzeczywiście nigdy nie był sam. Nie zależnie od sytuacji jego bracia zawsze byli w pobliżu. Teraz mała Togruta u jego boku mogła być jedyną rzeczą, która nie była tylko fantomowym wspomnieniem, nawiedzającym go po nocach. Nawet jeżeli jego logiczna strona podpowiadała, że to nieodpowiedzialne - druga szeptała, aby pod żadnym pozorem więcej jej nie opuszczać. Powoli, unikając jej spojrzenia Rex pokręcił głową.

Oboje przeszli razem tak wiele, że odłączanie się w tej chwili byłoby okropną decyzją. Po tym co jej pokazał wiedziała, że dba o nią, tak samo jak ona dbała o niego. Uśmiech powrócił na jej usta, a ona wyciągnęła rękę, aby położyć ją na wysuniętej dłoni Rexa. Potarła lekko jego zrogowaciałe od noszenia blastera palce, a on bez wachania splątał je ze sobą zamykając uścisk.

Przyszłość stała teraz pod wielkim znakiem zapytania, ale kiedy byli razem mogłaby być w jakimś stopniu znośna.

°°°

• 898 słów
1 czerwca 2021r.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro