#6
Maraton 2/3
Gdy się obudziłam kolejnego dnia bolało mnie wszystko. Ledwo usiadłam. Kręciło mi się w głowie jak na karuzeli. W ustach miałam nadal posmak krwi i miałam przez to ochote się zżygać. Ostrzegłam, że w pokoju nie jestem sama. Nie był to nikt z mojej rodziny, a sam książę T'Challa czytajacy książkę lub dokumenty.
- Książe T'Challa ? Coś się stało, że książę przybył do mojej komnaty ?- pytam ochrypłym głosem, wyrywajac go przy okazji z wykonywanej czynności.
- Dzień dobry księżniczko Liliano.- uśmiecha sie delikatnie.- Jak się czujesz ?
- Dobrze książe.- odpowiadam cicho.
- Och wybacz, nie zostałaś poinformowana...- odpowiedział z lekkim rozbawieniem.
- O czym ?- pytam ciekawa.
- Od kilku miesięcy jestem królem, gdyż mój ojciec zginął w zamachu w Wiedniu.- odpowiedział ze smutkiem.
- Tak mi przykro, królu.- opuściłam głowę w gescie smutku.
- Mów mi po prostu T'Challa, proszę.- uśmiecha się serdecznie.
- Dobrze, T'Challo.- jak zwykle jestem poważna w mało odpowiednich momentach.
- Nie jesteś przyzwyczajona, prawda ?- zapytał nagle.
-Tak... Nigdy nie miałam doczynienia z innymi rodzinami królewskimi.- mruknęłam zawstydzina.
- Nie szkodzi, twoja kraina jest ciekawa.- zmienił temat.
- Tak Polarion jest wspaniałą krainą, podobno kiedyś kiedyś były tu też smoki.- uśmiecham się, bo czytałam o tym sporo książek.
- Smoki ? Przecież to tylko bajki.- parska śmiechem.
- Wcale nie bajki mówią, że w jaskiniach nadal są, ale uśpione na lata.- uśmiecham się.
Rozmawialiśmy długo, ale moje pokojówki go wyłoniły. Byłam smutna, ale nie pokazałam tego. Zjadłam obiad i położyłam się, by odpocząć.
~ShadowWolfLuna
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro