[33]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Mam... mam syna - powiedział głośno James, a samotna łza szczęścia spłynęła po jego twarzy

Wszyscy przez pierwszą chwile, siedzieli cicho analizując słowa Barnesa. Ale gdy już do nich dotarło co się stało zaczęli mu gratulować i niektórzy skakać z szczęścia. Brunet usiadł na swoim miejscu tak samo jak reszta drużyny, a Fury stan na podwyższeniu i skanował wszystkich wzrokiem.

-Na dziś to będzie tyle, teraz musicie zająć się kimś innym niż jakimiś nieudolnymi przestępcami - oznajmił pirat, a jego kąciki ust lekko się uniósły, co było naprawdę rzadkością

-No to ja idę zobaczyć swojego wnuka - powiedział Stark, wychodząc z sali, za nim poszedł jeszcze Steve i Bucky

-No i jak to jest być ojcem, zawsze chciałeś nim być jeszcze za czasów wojny - odezwał się blondyn do Jamesa, kiedy szli korytarzem

-Narazie jest zaje... znaczy fajnie, teraz wiesz że po świecie będzie chodziła mniejsza wersja ciebie, to jest naprawdę wspaniałe uczucie - uśmiechną się w kierunku Kapitana i poklepał go po ramieniu, resztę drogi spędzili w ciszy

Gdy doszli do sali na której leżała Alex, powoli otworzyli drzwi żeby nie obudzić dziewczyny śpiącej po męczącym porodzie, w środku był już Tony z niemowlakiem na rękach i Bruce zapisujący coś na hologramie.

-Wygląda jak mini ty - stwierdził Rogers, patrząc to na dziecko to na swojego przyjaciela

-Ciekawe po kim będzie miał oczy - szepnął James wpartujac się w malucha, nie mógł uwierzyć że ma swoje dziecko i to jeszcze z kobieta którą kocha nad życie - nie narzekałbym jakby miał po mamusi - dodał, cicho się śmiejąc

-Masz Barnes, w końcu to twoje - powiedział Stark, podając dziecko James'owi który delikatnje przytulił je do swojej klatki piersiowej i zaczął lekko kołysać - szczerze mówiąc nawet nie myślała o tym że morderca moich rodziców, będzie ojcem mojego wnuka - dodał po chwili, chowając ręce do kieszeni

-Tato, to nie był on - usłyszał głos Alex zza swoich placów i szybko się obrócił - Ja też jestem taka ja on, też zabijałam - powiedziała spokojnie, uśmiechając się do swojego narzeczonego z noworodkiem na rękach, to był najpiękniejszy widok w jej życiu, jej wymarzony mężczyzna z ich dzieckiem na rękach

-Ale to nie ty zabiłaś dziadków swojego dziecka... - znowu zaczą z lekkim grymasem na twarzy, bo dostał w żebra łokciem Rograsa

-Nigdy mi tego nie wybaczysz, prawda? - zapytał Barnes, podjąć chłopca dziewczynie leżącej na łóżku

-Znasz odpowiedź na to pytanie, więc po co pytasz - warknął Stark, przez co dostał drugi raz do swojego chłopaka stającego zaraz obok

-Jak macie zamiar się kłócić to wyjdźcie stąd, bo jestem zmęczona i wszystko mnie boli - przerwała im czarnowłosa zamykając oczy za zmęczenia

-Prześpij się jeszcze - odpowiedział jej Bucky kierując się do wyjścia razem z dwójką mężczyzn przebywających w tym pomieszczeniu

-Tylko jak się obudzę to chcę mieć i narzeczonego i ojca - te swoją jeszcze skierowała w ich stronę, gdy wychodzili z sali, Tony razem z James'em mruknęli ciche "dobra" i zamknęli ze sobą drzwi



Hejka
To przed ostatni rozdział tego opowiadania. Wiem nie jest to najdłuższa książka, ale nie mam teraz do tego głowy.
Byłabym wdzięczna za zestawienie gwiazdki.
Pozdrawiam
524 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro