Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziewczyna z maską na twarzy i w wojskowym czarnym stroją stała nad rodziną z dziećmi, trzymała w rękach noże i miała karabin przewieszony przez ramię. Patrzyła na ludzi wzrokiem bez emocji, a oni błagali ją żeby ich oszczędziła i nie zabijała lecz ona tego nie słuchała. Schowała noże na swoje miejsce i wyjęła mały pistolet z kabury znajdującej się na pasie, bez zawahania odbezpieczyła broń i trzeliła wszystkim po kolei po między oczy.

Rodzina składał się z dwójki dzieci i dwójki dorosłych, wszyscy leżeli teraz zakrwawieni na podłodze, dziewczyna wyszła z domu nawet nie zaglądać są siebie.

Alex znowu obudziła się całą zlana potem przez głupi sen, który nawiedzał ją od miesiąca.

Przez bite cztery tygodnie każdy dzień wyglądał tak samo, budziła się w nocy przez koszmary, szła na siłownię rozwalać kolejne worki, czasem dołączał do niej Bucky, później wracała i kładła się na łóżku na którym do końca dnia leżała. Przychodził do niej Tony często przynosząc jedzenie widząc że przez cały dzień nie wychodzi z pokoju, dużo razy pytał czy wszystko dobrze, czy dobrze się czuje, ale jej odpowiedź zawsze była taka sama mówiła żeby sie nie martwił i że wszystko z nią dobrze. Przychodził też do niej James praktycznie codziennie, on też zauważył że coś jest z nią nie tak, dużo rozmawiali, oglądali filmy, bardzo zbliżyli sie do siebie wspominali stare czasy jak kopali tyłki agentom Hydry gdy odzyskiwali pamięć ale za to zawsze była potem kara która już nie była tak kolorowa. Kilka razy byli u niej też inni avengersi ale im też mówiła że wszystko jest dobrze.

W między czasie odbyła się też konferencja z Fury'm na której Alex była głównym tematem, po długich namowach Pirat zgodził się żeby została i czasem pomagała bohaterom w misjach.

I kolejny dzień, dzisiaj brunetka powiedziała sobie że koniec z tym siedzeniem samej w pokoju i rozmyślania całymi dniami. Więc postanowiła zaskoczyć wszystkich i pójść na śniadanie. Bez większego ociągania ubrała się w szare leginsy i do tego czarny przylegający top, gdy już wyszła ubrana i ogólnie ogarnięta, z łazienki od razu ruszyła w stronę kuchni z której dochodziły głosy prawie wszystkich bohaterów. Niepewnie weszła na pomieszczenia tak że nikt nie zwrócił na nią uwagi dopóki się nie odezwała.

— Hej – powiedziała lekko zachrypniętym głosem, wszyscy zaprzestali rozmowę i skierowali swój wzrok właśnie na brunetke stojąca w wejściu.

— O widzę że w końcu wyszłaś ze swojego grobowca – zaśmiał się pierwszy Clint patrząc na poważna mine dziewczyny.

— O widzę że śpieszy ci się do swojego grobowca, a sorry jak ja cie zabije to będziesz leżał gdzieś w lesie głęboko pod ziemią – syknęła w jego stronę siadając na kanapie obok Kapitan i Barnesa.

— A tobie co, okres masz? – zaśmiał się James czego od razu pożałował bo leżał na podłodze o dziewczyna trzymała go na szyję tak że nie mógł nabrać powietrza.

— Alex wystarczy, puść go – uspokajał ją Steve kładąc rękę na jej ramieniu, brunetka szybko wstała wykręcając mu rękę przez co cicho syknął po chwili wolna ręką uderzyła go w brzuch tak że zgiął się w pół wtedy podcięła mu nogi tak że leżał na podłodze.

— Tak, mam okres – powiedziała zimno i podeszła do aneksu kuchennego mijając mężczyzna leżących na podłodze i nalała sobie wody.

— Hej... co tu się stało? – zaśmiał starszy Stark wchodząc do salonu połączonego z kuchnią, widząc dwóch żołnierzy leżących na podłodze, lepiej dwóch super żołnierzy leżących na podłodze.

— Twoja córką właśnie wyszła z pokoju – odezwał się Barton który widział całe zajście.

— Alex co ty im zrobiłaś? – zapytał patrząc jak obaj się podnoszą.

— Nic, zdenerwowali mnie – odpowiedziała obojętnie, praktycznie od razu znajdując się u jego boku.

— Nic, no co ty nic nam nie zrobiłaś, tylko prawie mnie udosiłaś – mruknął stojący już Bucky poprawiając swoją koszulkę.

— Nie moja wina że rzuciłeś akurat taki tekst w nie odpowiednim czasie – odpowiedziała mu dziewczyna siadając na wcześniejszym miejscu.

— Ale muszę Ci powiedzieć że siłę to masz – odezwał się w końcu Rogers tym razem siadając na fotelu.

— Jarvis pokaż mi proszę nagranie całego tego zajścia – powiedział entuzjastycznie Tony, a przed nim pojawiły się hologram z filmem. Obejrzał dokładnie krótkie nagranie i już nie mógł powstrzymać się od śmiechu. – No nie dziwię Ci sie Barnes że dostałeś za taki tekst – odezwał się Stark patrząc na bruneta który krzątał się po kuchni.

– Skąd miałem wiedzieć że akurat dzisiaj ma dni w których nie można denerwować kobiet? – zapytał retorycznie wychodząc zza blatu z talerzem kanapek i siadając obok dziewczyny.

Brunetka nic nie mówiąc wzięła sobie jedną kromkę, na co mężczyzna lekko się skrzywił.

— Ej to moje! – krzyknął zabierając od niej talerz.

— Taraz moje – odpowiedziała patrząc w telewizor na co James przewrócił oczami i już się nie odezwał.

Po około piętnastu minutach w całej wieży rozbrzmiał głosy alarm, wszyscy nagle zerwali się ze swoich miejsc i pobiegli do swoich pokoi w salonie została tylko zdezorientowana dziewczyna. Po chwili wrócili tym razem wszyscy w swoich strojach.

— Alex, słuchaj mnie teraz uważnie – zwrócił się do niej jej ojciec w swojej zbroi. – My lecimy na misję, gdzieś na obrzeżach Nowego Jorku pojawił się Loki że swoją mini armią, ty zostaniesz tu i nigdzie się stąd nie ruszasz, rozumiesz? – zapytał patrząc jej oczy.

— Tak i mam się pojawić dopiero jak mnie wezwiecie – mruknęła nie zadowolona z tego faktu.

— Dobrze więc w drogę – powiedział głośno Kapitan i już ich nie było.

Dziewczyna usiadła na sofie myślą co może robić, nagle przypomniała sobie że ojciec pozwolił jej używać swojej pracowni. Szybko wstała i podeszła do windy która wyjechała na najwyższej piętro, duże metalowe drzwi otworzyły się, używając przy szklanych drzwiach swojego odcisku palca weszła do środka. Gdy była już w środku klasnęła dwa razy w ręce.

— Jarvis budzimy się – powiedziała głośno do sztucznej inteligenci.

— Dzień dobry Panienko Stark, w czym mogę służyć? – zapytał ją spokojny meski głos.

— Masz może dostęp do tego co widzi i słyszy teraz Pan Stark? – zapytała siadając przy komputerze na środku.

— Niestety nie

— To zdobądź go, tylko tak żeby tego nie widział – powiedziała wykładając nogi na biurko.

— Zabezpieczenia są nie do obejścia – odezwał się po chwili Jarvis.

— Dawaj mi to tu – powiedziała z obok niej pojawiał się hologram z milionem literek i cyferek, Alex po około dziesięciu minutach rozgryzła całe zabezpieczenie i w pomieszczeniu rozległ się głos Kapitana.

— Stark jest ich za dużo - krzykną Steve.

— A to moja wina? - zapytał z lekko kpiną Stark.

— Strzały mi się kończą – poinformował Clint.

— To ty nie masz ich nieskończoność? – w końcu odezwała się Alex udajc zdziwioną.

— Alex? Co ty tu robisz? – zapytał Tony.

— Nie bój żaby, jestem w wieży i dobrze się bawię – powiedziała dziewczyna i chwilowo się wyciszyła. – Jarvis przynieś mi jakieś dobry wino – rozkazała.

— Ale jak ty to... – zaczął jej ojciec ale ona nie dała mu dokończyć.

— Masz słabe zabezpieczenia – powiedziała i patrzyła na ekran gdzie było wszystko widoczne oczami Iron Mana.

— Dobra w domu o tym pogadamy, teraz nie mam czasu – powiedział i w tym momencie brunetka dostała lampkę czerwonego wina.

— Czyli sobie nie radzicie, zaraz będę – powiedziała i nie czekając na odpowiedź wyłączyła się z rozmowy wypijając całe wino na raz.

— Jarvis przygotuj mi proszę mój stary strój zimowego – powiedziała i wstała z krzesła.

Podbiegła do swojego pokoju, a na jej łóżku leżało już pudełko z jej w sumie mundurem, a nie strojem. Ubrana w wojskowy czarny strój założyła jeszcze swoją maske i zjechała windą do garażu gdzie stał czarny motor. Założyła także czarny kask i odpaliła pojazd wyjeżdżając spad Stark Tower z piskiem opon, po drodze łamała chyba wszystkie przepisy i po dziesięciu minutach była dwie przecznice od miejsca docelowego, zaparkowała w ciemnej uliczce i szybko zeszła z motoru zdejmując kaska i kładąc go na siedzeniu maszyny. Wyszła na główna ulicę i zaczęła szybko biec w stronę odgłosów walki.

1274 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro