Rozdział ósmy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poszła do łazienki i najciszej jak potrafiła, zamknęła drzwi. Drżącymi rękoma odblokowała telefon. Trzask. Upadł na ziemię. No pięknie. Narobiła hałasu. Spanikowana stanęła przy drzwiach i nasłuchiwała. Brak jakiegokolwiek odzewu. Może faktycznie coś sobie uroiła? Otworzyła drzwi i poszła do swojego pokoju. To, co tam ujrzała, wstrząsnęło nią tak, że nie mogła wydać z siebie ani jednego słowa. Stała bez ruchu z szeroko otwartymi oczami.

W pomieszczeniu znajdował się mężczyzna. Widziała jego twarz z profilu i wiedziała, że nie mogła pomylić go z nikim innym. Zielone włosy, sceniczny makijaż, blizny oraz fioletowy płaszcz. Stał przy szafce z książkami Izy, ze skupieniem studiując ich tytuły, od czasu do czasu biorąc którąś do ręki i rzucając okiem na streszczenie z tyłu. Wydawał się być doszczętnie pochłonięty tym, co robił, nie usłyszał nawet, kiedy weszła do pokoju. Dziewczyna zasłoniła dłonią usta i mocno zacisnęła powieki. Była pewna, że to, co widziała, nie działo się naprawdę. Kiedy powoli z powrotem otworzyła oczy, Joker odwrócił się w jej stronę. Od razu napotkała jego spojrzenie. Malowały się w nim szaleństwo, a zarazem fascynacja. Zaczęła się cofać, chociaż wiedziała, że i tak mu nie ucieknie. Poczuła, że robi jej się słabo, w głowie słyszała szum oraz bardzo głośne bicie serca. Oparła się o poręcz schodów. I właśnie w tym momencie Iza zrobiła najbardziej nieoczekiwaną rzecz w swoim życiu.

Zaczęła się śmiać. Śmiała się głośno, ale nie bez powodu. Bawiła ją sytuacja, w jakiej się znalazła. Wygrała konkurs dzięki ciężkiej pracy, spełniło się jej marzenie, pojechała do Stanów, a teraz? Po ledwie niecałych dwóch miesiącach pobytu w Gotham odwiedził ją psychopata - klaun, prawdopodobnie jeden z najgroźniejszych na świecie, który pewnie zaraz wykroi Izie na twarzy uśmiech lub po prostu z równie wielką uciechą zamorduje. Do tego wcześniej jak gdyby nigdy nic przeglądał sobie jej książki. Brzmi jak kiepski horror. Hm, a więc tak zginie.

Spojrzała na Jokera. Wydawał się bardzo zaskoczony jej zachowaniem; zdezorientowany przyglądał się Izie, nie wiedząc, co robić. Ta dziewczyna zaskoczyła go, zazwyczaj ofiary nie śmiały mu się w twarz, nawet jeśli jego dowcipy były całkiem niezłe.

Po chwili sam się roześmiał.

***

Ja naprawdę bardzo proszę Was wszystkich o podzielenie się ze mną swoimi opiniami na temat tej historii. Co Wam się podoba, a co nie...  Piszcie o wszystkim! Uciekam i życzę dobrej nocy. :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro