Rozdział piętnasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Joker dochodził do domu Izy. Niezmiernie interesowało go, co też mogła wymyślić. Od początku wiedział, że nie jest zwykłą dziewczyną. 

Po ucieczce z Arkham postanowił udać się na przedmieścia Gotham. Chciał się zrelaksować przed dokładnym obmyśleniem planu zabicia Denta i odnalezienia Batmana. Dla rozrywki włamać się do przypadkowego domu, zamordować kilka osób, by postraszyć sąsiadów. Nic nadzwyczajnego. Gdy jednak wszedł do pokoju Izy, oniemiał. Jego ulubione książki! Biografie sławnych muzyków, Stephen King, Tolkien... Część z nich wydana po angielsku, a reszta w niezrozumiałym języku polskim. Cóż, ta osoba faktycznie miała dobry gust. 

Jednak to, co stało się potem, zadziwiło go jeszcze bardziej. Odwrócił się od półki, ponieważ usłyszał czyjeś kroki. Na przeciwko niego stanęła dziewczyna, osiemnasto -, może dwudziestoletnia. Widząc, że w jej pokoju stoi zbieg ze szpitala psychiatrycznego, seryjny morderca, po prostu się roześmiała. Nawet Joker był zaskoczony. Rozmawiała z nim, jakby prawie wcale się go nie bała. Mógł też wtedy dokładnie przyjrzeć się Izie. Długie fioletowe włosy. Hm, jego ulubiony kolor, zaplusowała. Koszulka Queen, też dobrze! Ładna buźka i figura. Gdyby codziennie trafiał na takie osoby, musiałby chyba mocno zastanowić się nad swoją pracą. 

Dlatego też wiedział, że zgodzi się z nim pojechać, aby wysadzić hotel. Coraz częściej przyłapywał się, że zamiast obmyślać plan zniszczenia miasta, po prostu miał Izę przed oczyma. W takich chwilach zazwyczaj szedł kogoś zamordować, ewentualnie okaleczyć, żeby się odstresować, na nowo zacząć myśleć o sprawach zawodowych oraz nie wytrącać się z rytmu.

Iza natomiast szykowała się na spotkanie z Jokerem. Była podekscytowana jak trzynastolatka przed pierwszą randką, a zarazem nieco zestresowana. Nie potrafiła przewidzieć jego zachowania, kiedy usłyszy jej wyzwanie.

Usiadła na łóżku. Cały czas patrzyła na wskazówki zegara. Minęła północ, pierwsza... Za dwadzieścia druga ktoś wszedł do pokoju. 

- Dobry wieczór. Zatem zaczynaj - wyszeptał Joker, nachylając się w stronę dziewczyny.

- Cóż, dobrze... Masz ostatnią szansę, możesz się jeszcze wycofać - powiedziała. Po co? Nie, nie może tracić pewności siebie.

Joker popatrzył na Izę z uśmiechem cwaniaka. 

- Ja nigdy się nie wycofuję. Gramy czy nie?

- W porządku. Poczekaj chwilę... - Iza wyszła na moment do łazienki. Wróciła po kilkunastu sekundach. W ręce trzymała mokry ręcznik. - Zamierzam zmyć twój makijaż - oznajmiła cicho.

Tego się nie spodziewał. Skrzywił się, ale nic nie powiedział. 

- Pewnie zastanawiasz się, dlaczego. Otóż bardzo ciekawi mnie, jak bez niego wyglądasz. Dlatego chciałabym zobaczyć cię takiego chociaż jeden, jedyny raz.

Na początku była trochę niepewna. Może klaun wpadnie we wściekłość? Przecież nie pokazywał się bez pomalowanej twarzy; to jego znak rozpoznawczy. Ku jej zaskoczeniu, usiadł na łóżku. Skinął głową na znak przyzwolenia. 

Iza usiadła obok. Drżącymi z wrażenia rękoma podniosła ręcznik i przetarła nim twarz Jokera. Zmyła białą, czerwoną oraz czarną farbę. Jej oczom ukazał się mężczyzna o brązowych oczach, mający nie więcej niż trzydzieści lat. Równomierne rysy twarzy. Niezwykle przystojny. Można by rzec, że oszpecały go jedynie blizny. Iza wcale tak nie sądziła. Wpatrywali się przez chwilę w siebie. Dotknęła jego policzka, przesunęła palcem po bliznach. Joker cały czas obserwował jej reakcję. W tym momencie dziewczyna odezwała się:

- Wygrałeś.

Joker nie odpowiedział, jedynie zbliżył się do Izy. Sprawy przybrały niespodziewany obrót. Objął ją ramieniem, drugą ręką odgarnął włosy spadające na twarz dziewczyny. Patrzyli na siebie przynajmniej przez dwie minuty. Każde z nich chciało wyczytać z oczu jak najwięcej o drugiej osobie. Tajemnice, jakie skrywali. Obawy, lęki z przeszłości.

W końcu Joker przysunął się do Izy jeszcze bardziej. Pogładził ją po twarzy wierzchem dłoni. Drgnęła, jakby lekko wystraszona, a może zaskoczona? Tymczasem on przyciągnął ją do siebie i pocałował. Prawdziwie. Tego zupełnie się nie spodziewała. Objęła Jokera najmocniej jak potrafiła. Trwali tak w jednym uścisku przez kilka minut. Następnie wstał, po czym podszedł do drzwi. Poprawił krawat, pokręcił głową, uśmiechnął się, wskazał palcem na Izę i rzekł:

- Nie, ślicznotko. To ty wygrałaś.

***

Trochę zaszalałam. Piętnasty rozdział za nami... :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro