Rozdział czterdziesty szósty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Batman stał na dachu biurowca znajdującego się obok sądu. Obserwował ulice. Padający śnieg znacznie utrudniał mu widoczność. Ani śladu Jokera. Coraz bardziej się niepokoił. Może dla Rachel nie ma już ratunku?

Chciał wyjść klaunowi na spotkanie, ale nie wiedział, w którą stronę się udać.

Nagle jego wzrok przykuła osoba idąca szybkim krokiem w kierunku sądu. Osoba w fioletowym płaszczu.

Błyskawicznie i bezszelestnie zsunął się z dachu, pozostając w cieniu budynku. Przez chwilę obserwował Jokera, który właśnie wyjął spod płaszcza bazookę i strzelił w policyjne samochody znajdujące się kilkadziesiąt metrów przed nim.
***
- Pomocy! Proszę, niech mi ktoś pomoże - dwóch policjantów stojących na obrzeżach koła zatoczonego przed sądem przez jednostki do zadań specjalnych, obejrzało się.

Zobaczyli młodą dziewczynę, która, utykając, powoli szła w ich kierunku. Na jej twarzy widniały świeże ślady krwi.

- Co ci się stało? Jak się tu dostałaś? - spytał jeden z policjantów, podbiegając do dziewczyny.

Zanim Iza zdążyła odpowiedzieć, usłyszeli odgłos wybuchu. Prawdopodobnie z lewej strony. Policjanci zapomnieli na chwilę o Izie i stanęli odwróceni do niej plecami, tymczasem dziewczyna wyjęła z jednej kieszeni broń z tłumikiem, a z drugiej składany nóż.

Wokół panował zamęt i hałas, dlatego nikt nie zwrócił uwagi na ich trójkę. Wreszcie jeden z policjantów odwrócił się do Izy, nie wiedząc, co robić. Powinien wraz z kolegą czekać przygotowanym na Jokera, jednak nie mogli przecież zostawić tu bezbronnej osoby. Gorączkowo myślał, gdzie zapewnić jej schronienie. Nagle jego wzrok zatrzymał się na długich do pasa włosach wystających spod kaptura dziewczyny. Były... fioletowe. Spojrzał na jej twarz. Teraz komisarz George Brown nie miał żadnych wątpliwości. To ona. Badał sprawę jej tajemniczego zniknięcia. Odwrócił się do kolegi. Leżał obok martwy. Zszokowany, znów skierował wzrok na dziewczynę. Trzymała w ręce pistolet z tłumikiem. Teraz celowała w niego. Uśmiechając się, wzruszyła się ramionami.

- Merry Christmas, commissioner! Smile!

Nachyliła się nad wciąż żywym policjantem. Nie chciała zawieść Jokera. Przybliżając nóż do twarzy mężczyzny, rozcięła mu usta. Skonał na jej oczach. Następnie odwróciła się do ciała leżącego nieopodal i zrobiła dokładnie to samo. Na koniec wyjęła z kieszeni granat (który także dostała od Jokera), odbezpieczyła go i cisnęła w środek zbiorowiska policji, a sama pobiegła pod ścianę najbliższego budynku. Obserwowała wybuchające samochody. Miała nadzieję, że Joker poradzi sobie z Batmanem. Na ostatni popisowy numer wszyscy musieli jeszcze poczekać.
***
- Hmm, masz jeszcze dokładnie pięć minut i dwadzieścia siedem sekund. Na tyłach ,,Wayne Enterprises"... Spokojnie! Czerwone Volvo, bez problemu poznasz - Joker droczył się z Batmanem przez chwilę, jednak w końcu wyjawił mu miejsce, w którym nieprzytomna Rachel leżała w samochodzie, przypięta do bomby. - Życzę powodzenia! - zachichotał.

Batman odepchnął Jokera na ścianę budynku, a sam puścił się w dziką pogoń. Tymczasem klaun postanowił przejąć inicjatywę. Gotham zasługuje na show, jakiego tu jeszcze nie było.

***

Nie wiem jak Wy, ale zakochałam się w tym znalezionym (bo przecież oczywiście nie moim) obrazku! Tak perfekcyjnie ukazuje moją główną bohaterkę! :') Przypominam, że komentarzezawsze mile widziane!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro